Dukaczewski, "janczar komuny" z sowieckim dyplomem pod pachą. Tekst Cenckiewicza powinien zakończyć medialną karierę b. szefa WSI. Czas odejść do "rezerwatu postkomunizmu"?

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. wPolityce.pl/TVP Info
Fot. wPolityce.pl/TVP Info

Generał Dukaczewski był oceniany dobrze, jako działacz partyjny, przyjmował ideologie komunistyczną. W książce „Różne barwy WSW”, którą wydał gen. Pacek, gen. Czesław Kiszczak opisuje Dukaczewskiego, jako zaufanego i perspektywicznego oficera, z którym najważniejsi generałowie PRL-u wiązali duże nadzieje. Okazuje się, że Dukaczewski zasługuje w pełni na słowa, które powiedział o nim nieżyjący już poseł PO Konstanty Miodowicz.

Ludzie tacy jak gen. Dukaczewski powinni straszyć w rezerwatach postkomunizmu

— mówił Miodowicz w 2004 roku.

W przypadku Dukaczewskiego ideologiczne zapatrzenie w komunizm wiązał się z daleko posuniętą słabością merytoryczną. Po latach dała one fatalne skutki w postaci działalności WSI, które pełne były patologii i działań z pogranicza aktywności gangsterskiej. Gen. Dukaczewski był szefem WSI, ale nie tylko nie miał żadnych merytorycznych sukcesów, ale dodatkowo nie przeciął patologii widocznych w WSI.

Po latach gen. Dukaczewski przyznaje, że nie widzi nic złego w szkoleniu GRU, jakie odbył.

Jestem przekonany, że ludzie szkoleni w służbach wojskowych byli profesjonalistami. Ludzie służb, którzy zachowali pewną ciągłość między PRLIII RP, pracowali zawsze w interesie kraju i byli do tego odpowiednio przygotowani. Ocena, że nie byli, jest oceną własną pana Cenckiewicza

— twierdzi dziś Dukaczewski i zaznacza, że kurs GRU „to żaden powód do wstydu”.

Trudno o lepsze podsumowanie działalności Dukaczewskiego. Po zmianach geopolitycznych, wyrwaniu się Polski z dominacji sowieckiej, po zakończeniu okresu okupacji dla Dukaczewskiego szkolenia sowieckie i kontakty z sowieckimi służbami nie są powodem do wstydu. Zapewne nie są nim również fakty wskazujące, że za Dukaczewskim nie stoją żadne sukcesy w pracy służb. Jest on człowiekiem nieprofesjonalnym, który nie może niepodległej Polsce dawać gwarancji lojalności i wiarygodności, jako oficer służb tajnych. Materiał opublikowany przez „Do Rzeczy” powinien zakończyć karierę Dukaczewskiego w mediach. Już dziś nikt nie może udawać, że nie wie kim jest były szef WSI.

Dukaczewski jest jednym z najczęściej promowanych w III RP oficerów WSI. Jego promowanie jest jednak szalenie niebezpieczne. On nie jest profesjonalistą, a dodatkowo związał życie zawodowe z ideologią i polityką komunistyczną. Polska i Europa Środkowa staje się w coraz bardziej widoczny sposób rozgrywana przez Rosję, więc promowanie takich osób, jak Dukaczewski jest tym groźniejsze.

Gdy Polska rozpoczynała drogę na Zachód, Dukaczewski jechał na szkolenie do GRU. W którą stronę będzie dziś kierował opinię publiczną?

CZYTAJ TAKŻE:

Prof. Andrzej Zybertowicz: Rosyjska agentura wpływu swobodnie działała w kluczowych polskich mediach

Zybertowicz do Wielowieyskiej i Kalisza: Media publiczne zachowują się, jakby wypowiedziały wojnę swojemu państwu! „Czy pani upomniała się, gdy Komorowski plątał się w zeznaniach w Belwederze?”

Symboliczne! Prof. Cenckiewicz odnalazł w CAW akta gen. Dukaczewskiego. MON zaznacza: trafią do IPN

Niesłychane! Dukaczewski poucza ws. ochrony danych i ubolewa: Niestety nasze prawo jest takie, że pozwala oskarżonemu się bronić…

Dukaczewski udowadnia, że rzeczywiście „powinien straszyć w rezerwacie postkomunizmu”. Dla takich jak on miejsca w służbach niepodległej Polski być nie powinno

« poprzednia strona
12

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych