Niesłychane! Dukaczewski poucza ws. ochrony danych i ubolewa: Niestety nasze prawo jest takie, że pozwala oskarżonemu się bronić...

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. wPolityce.pl/TVN24
Fot. wPolityce.pl/TVN24

Establishment III RP coraz częściej traci grunt pod nogami. Trudno o inną interpretację, gdy sprawę przecieku dot. afery taśmowej w stacji TVN24 komentuje… były szef WSI. Gen. Marek Dukaczewski, szkolony w Moskwie, były szef w pełni przejrzystych dla Rosji służb, jest oburzony wyciekiem akt. Śmiech budzi jego ton, pouczania wszystkich, jak powinno się prowadzić działania dotyczące ochrony tajnych materiałów. Szczególnie, gdy pamięta się jeden z poważnych zarzutów dla WSI, nieprawidłowości przy wydawaniu poświadczeń bezpieczeństwa, którymi WSI miało wręcz handlować.

Fakty jednak w studiu TVN24 nie są istotne. Dukaczewski chętnie sztorcował, pouczał i krytykował, apelując, by nie wykorzystywać sprawy politycznie, konsekwentnie atakował PiS.

Zbigniew S. nie ośmieszył służb, pokazał raczej, że przez wiele lat zaniedbań w obszarze ochrony informacji niejawnych i danych osobowych mamy wiele do zrobienia. Nie ma zjawiska nieuchronności kary dla osób, które ujawniły informacje niejawne

— tłumaczył mentorskim tonem Dukaczewski.

Dodawał, że „jako były szef WSI po odejściu ze stanowiska wiele razy składał zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa ujawnienia informacji niejawnych, które miały najwyższe klauzule”. Atakował przy tym Antoniego Macierewicza za raport dotyczący przestępstw w WSI.

To najlepszy przykład, jak w sposób zupełnie skandaliczny można ujawnić zasoby operacyjne i nie ponieść odpowiedzialności

— tłumaczył szkolony przez GRU generał.

Wskazał, że ludzie mają dziś „brak przekonania o karze”.

To sprawia, że Zbigniew S. czy jego naśladowcy nie czują się w jakikolwiek sposób zagrożeni ukaraniem. To jest groźne zjawisko. Miesiąc temu czterogwiazdkowy generał USA, gen. Petreus został skazany na karę więzienia w zawieszeniu i 100 tys dolarów za to, że udzielając wywiadu dziennikarce ujawnił materiały niejawne. W USA kara za ujawnienie materiałów niejawnych jest nieuchronna. Przed tym nikt nie ucieknie

— opowiadał były szef WSI.

I po raz pierwszy zaapelował, by sprawy ujawnienia przez Zbigniewa S. materiałów niejawnych nie wykorzystywać politycznie.

Państwo jest ważniejsze, oczekuje odłożenia emocji, nie rozgrywania tego kampanijnie, a zastanowienia się nad tym, co musimy zrobić, byśmy byli jako kraj poważni, żeby nie ciekło od nas wszystko, żeby zasoby operacyjne służb były chronione, żeby materiały ze śledztw nie pokazywały się publicznie. Skupmy się nad tym, a nie mówmy z podziwem o tym co zrobił Zbigniew S.

— mówił Dukaczewski. Gdy ktoś taki, jak on wskazuje, że „państwo jest ważniejsze”, a Polska powinna być poważnym krajem, z którego nie powinno nic cieć, można jedynie się śmiać. Człowiek, który uosabia patologie i polityczne podporządkowanie służb Polski interesom Moskwy, musi być zupełnie oderwany od rzeczywistości, by pouczać w tej sposób Polaków.

Bardziej niż znamienny był kolejny wątek rozmowy. Dukaczewski wskazuje jednoznacznie, że żałuje, iż w polskim prawie oskarżonemu przysługuje prawo do obrony. Kolejny raz wykorzystuje przy tym sprawę przecieków do prywatnej walki z politykami.

Przeżyłem 13 lat procesu z jednym z posłów, gdzie on korzystał z prawa do obrony i robił wszystko, by sprawę przedłużać. Sprawa skończyła się umorzeniem z racji upłynięcia okresu karalności. Niestety nasze prawo jest takie, że pozwala oskarżonemu się bronić, tego nie możemy zabronić. Podobnie jak wglądu w akta. Jednak jest kwestia odpowiedzialności zawodowej, etyki zawodowej, adwokatów. Gdyby kto został przykładnie ukarany może nie byłoby takich wydarzeń

— tłumaczył odpowiadając na pytanie, kto powinien mieć dostęp do akt.

Tłumacząc skalę patologii związanych z ochroną materiałów niejawnych Dukaczewski kolejny raz przedstawia się jako bojownik o praworządność.

Przekazaliśmy do komisji ds. służb dokument ściśle tajny zabezpieczony i kilka dni po przekazaniu ukazały się kopie tego dokumentu. Wykazałem prokuraturze, że zostało to zrobione, gdy dokumenty były w komisji ds. służb. Prokuratura umorzyła śledztwo z racji niewyrycia sprawców. Posłów w komisji jest dziewięciu, kilku doradców. To jest żaden problem

— podkreślał.

I tłumaczył, jak dobrze WSI było przygotowane do zabezpieczenia dokumentów niejawnych.

Zrobiliśmy u nas w służbach, że gdy ktoś kopiował dokumenty otrzymywał wiadomość, że to jest nielegalna kopia, albo na materiale pozostawał ślad, że z niego zrobiono kopie. To jest możliwe, ale czy prokuraturę stać na to, by wszystkie akta tak zabezpieczać? Czy starczy jej determinacji, by karać każdego, kto skopiował akta?

— wskazał Dukaczewski.

I znów apelował:

Skupmy się na tym, by takie zmiany w systemie prawnym zrobić, byśmy mogli skutecznie bronić danych osobowych, a nie wykorzystujmy tej sytuacji politycznie.

By natychmiast zaatakować polityka PiS:

Pochylmy się nad tym, co teraz zrobić, a nie wykorzystujmy tej sprawy w kampanii. Gdy teraz słyszę z ust wiceprezesa PiS, że należy karać za ujawnienie danych funkcjonariuszy, którzy prowadzą czynności operacyjno-rozpoznawcze… w raporcie Macierewicza ujawniono kilkaset takich nazwisk. I co? Dlaczego mamy się uczyć na błędach, a nie w szkołach? Osoby, które składają zeznania chcą być chronieni. Ci, którzy będą zeznawali mogą się bać.

Jak widać prywatne fobie i uprzedzenia są dla Dukaczewskiego najważniejsze.

Co ciekawe w rozmowie Dukaczewski-Kuźniar nie padło ani słowo krytyki w sprawie ujawnionej w materiałach patologii dotyczącej polskiej rzeczywistości, czy służb. Jednak widząc kto z kim rozmawia nie należało się raczej spodziewać krytyki prawdziwych patologii.

wrp


O Pawle Wojtuniku, aferze taśmowej i innych niejasnych sprawach szefa CBA, pisze Wojciech Surmacz w najnowszym numerze tygodnika „wSieci”.

Największy konserwatywny tygodnik opinii w Polsce w sprzedaży od 8 czerwca br., teraz także w formie e-wydania. Szczegóły na:http://www.wsieci.pl/e-wydanie.html.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych