Wyjdźmy z odmętów szaleństwa! Zespół naukowców badających wybory zwróciłby choć część zaufania do instytucji państwa. Czy Platformę stać na taką odwagę?!

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
wPolityce.pl/tvn24
wPolityce.pl/tvn24

Stanowczo zbyt małym echem odbiły się ostatnie publikacje naukowców (których, nawiasem mówiąc, ciężko oskarżyć o „pisowskość”), którzy na łamach „Rzeczpospolitej” raz jeszcze podjęli temat wiarygodności wyborów samorządowych i wniosków, jakie powinniśmy wyciągnąć.

CZYTAJ WIĘCEJ: Czy to również „odmęty szaleństwa”? Ważna analiza naukowców: „Wybory samorządowe zostały błędnie zaplanowane i źle przeprowadzone”

CZYTAJ TAKŻE: Profesorowie Czaputowicz, Dudek i Kamiński: Wyniki ogłoszono, wątpliwości zostają… W wielu rejonach liczba głosów nieważnych przekroczyła liczbę głosów ważnych!

To bardzo istotne głosy, których w poważnym państwie nie powinno się zlekceważyć. Jedyne moje zastrzeżenie dotyczy tego, że te apele i analizy pojawiły się za późno. Gdy jeszcze w listopadzie i grudniu sprawa „żyła”, a opozycja i krytyczne wobec władzy media (w tym nasz portal i tygodnik) alarmowali o nadużyciach, niepokojących „wahnięciach” od normy i zadziwiających wynikach w wielu okręgach, pozwolono, by opinię publiczną zdominowała narracja prezydenta o „odmętach szaleństwa”.

Spokojnego i merytorycznego głosu naukowców wówczas zabrakło, co nie zmienia faktu, że problem, który dziś podnoszą jest bardzo ważny. Zbadanie przedziwnego rozkładu głosów nieważnych w różnych rejonach kraju, prześwietlenie okręgów, gdzie nieważnych kart było więcej niż ważnych (!), wreszcie zerknięcie na te komisje wyborcze, gdzie PSL zyskiwało nienaturalnie wysoki wynik (jak wskazuje prof. Dudek - nawet 87%!) jest obowiązkiem tych, którzy troszczą się o sferę publiczną. A to tylko wierzchołek góry problemów, które wypadałoby poruszyć.

W marcu, niemal pół roku po powyborczej awanturze, te istotne apele są głosami wołających na puszczy. I ciężko się dziwić, ponieważ trudno sobie wyobrazić dziś decyzję o powtórzeniu wyborów samorządowych (nawet w wymiarze sejmików wojewódzkich), gdy uformowały się rady miast, powiatów i sejmików, gdy koalicje (najczęściej PO i PSL) wydają unijne pieniądze i zaciągają kolejne kredyty, a prezydenci, burmistrzowie i wójtowie podjęli pierwsze decyzje w swoich gminach. Wywrócenie wyborczego stolika i podjęcie tej gry na nowo jest po prostu niemożliwe i nie znalazłoby zrozumienia wśród wyborców.

A jednak coś w tej sprawie należy zrobić. Dzisiaj niemal każdy obserwator polityczny zabiera się do kwestii wiarygodności wyborów i działalności PKW jak pies do jeża. Publicyści i politycy dawno porzucili tę kwestię, ekscytując się kampanią, a sami członkowie PKW nie wiedzą, co zrobić ze zmagazynowanymi kartami wyborczymi. Z jednej strony ich zniszczenie - zgodnie z ustawą - wywołałoby lawinę protestów i podejrzenia o próbę ukrycia fałszerstw. Z drugiej zaś bierne czekanie, aż z tych kart w tekturowych pudłach wnioski wypłyną same jest czekaniem na Godota.

Na tym tle ciekawie wyglądają głosy Jarosława Kaczyńskiego i prof. Antoniego Dudka o powołanie zespołu naukowców, który zbadałby wszystkie sporne kwestie i wątpliwości. Taki zespół z pewnością nie wyciągnąłby przełomowych konkluzji, a zakres jego działalności (nie mówiąc o realnych konsekwencjach) byłby mocno ograniczony. Byłby jednak przynajmniej częściową odpowiedzią na buzujące w społeczeństwie (lub przynajmniej dużej jego części), że wyniki wyborów nie były wiarygodne.

W skład takiego zespołu mogliby wejść socjolodzy, politolodzy, statystycy i przedstawiciele nauk ścisłych - a powołać go można na zasadzie konsensusu politycznego; tak, by każda z parlamentarnych partii mogła mieć w nim swoich przedstawicieli. Myślę, że taki kompromis byłby możliwy nawet w warunkach gorącej kampanii wyborczej. Wszystko zależy od woli rządzących, względnie przedstawicieli PKW, bo słowa Jarosława Kaczyńskiego świadczą o tym, że opozycja nie będzie przeszkadzać.

Warto się nad tym problemem pochylić raz jeszcze. Co prawda wybory samorządowe są procesem o wiele bardziej skomplikowanym (a zarazem łatwiejszym do potencjalnych manipulacji) niż nadchodzące prezydenckie i parlamentarne, ale poza wiarygodnością wyborów to również kwestia jakości naszej demokracji. Jeśli chcemy świętować 25-lecie wolności, to z takimi kwestiami trzeba się zmierzyć na poważnie. Zespół naukowców byłby taką odpowiedzią, pozwoliłby też odzyskać choć częściowe zaufanie do instytucji państwa, ale poza opozycją nie widać dziś chętnych na takie rozwiązanie.

Gorzką puentą do tego tekstu niech będzie sprawa firmy Nabino, która skompromitowała się przy wyborach samorządowych (przypomnijmy, to ona była odpowiedzialna za wadliwy system informatyczny), a która… wygrywa kolejne przetargi! Sprawę opisała Telewizja Republika. Tym razem Nabino ma zająć się „świadczeniem usług hostingu Strony Głównej Biuletynu Informacji Publicznej wraz z migracją danych”. I to tylko dlatego, że zaoferowała najbardziej korzystną finansowo ofertę. Przykład ten pokazuje, że w III RP w ogóle nie wyciąga się wniosków.

Odmęty szaleństwa w praktyce.

PS. Już zupełnie na marginesie - warto odnotować dziwne zachowania Państwowej Komisji Wyborczej. Co prawda nie idące tak daleko w skutkach jak przy wyborach, ale jednak. Oto PKW ogłosiła, że pierwszym oficjalnym kandydatem, którego zebrane podpisy młyny PKW przemieliły, został Bronisław Komorowski. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że podpisy jako pierwszy dostarczył Janusz Korwin-Mikke, o czym świadczy… sama strona PKW.

Dlaczego więc najpierw zajęto się kandydatem Platformy, a nie partii KORWiN? Pozostaje się tylko domyślać.

Pozostaje też kwestia liczby zebranych podpisów przez poszczególnych kandydatów, która staje się prestiżowym wyścigiem sztabów. PKW liczy je tylko do stu tysięcy - a kolejne dostarczane „paczki” mogą być zupełnie fikcyjne. Słusznie zauważył Wojciech Szacki z „Polityki”, który przekonuje, że dobrze byłoby, gdyby był jakiś społeczny dostęp do reszty podpisów - tak by powściągnąć fantazje sztabów kolejnych kandydatów.

To jednak marginalny problem. Byłoby dobrze, gdyby choć apel prof. Dudka został przez rządzących potraktowany poważnie. Czy możemy na to liczyć?

CZYTAJ WIĘCEJ O NIEPRAWIDŁOWOŚCIACH PRZY WYBORACH:

Alarmująca analiza w sprawie wyborów samorządowych. Dlaczego w woj. mazowieckiem wyborcy stawiali masowo dwa krzyżyki?!

Oficjalne wyniki NIGDY rażąco nie różniły się od exit poll! Gdyby PSL faktycznie zyskało 10 pp., byłby to pierwszy taki przypadek w najnowszej historii Polski. [ANALIZA]

TYLKO U NAS! Sędzia Trybunału Stanu analizuje wybory samorządowe: To proces sprzeczny z zasadami państwa prawa, potrzebne są zmiany! NASZ WYWIAD

Analiza dr. Flisa wskazuje wyraźnie - wybory do sejmików zostały zafałszowane i trzeba je powtórzyć. Chociaż ogólnopolskiego spisku miało nie być…

Michał Karnowski: Znów liczą na głosy nieważne? Trzy miesiące po rzekomym triumfie, PSL ściga się z Palikotem i Grodzką

Prof. Dudek: Apeluję o interdyscyplinarny zespół badawczy ws. wyników wyborów! Czy karty wyborcze zostaną zniszczone? NASZ WYWIAD

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych