Konwencja wyborcza Bronisława Komorowskiego przywodzi na myśl znane powiedzenie, dotyczące relacji męsko-damskich: mężczyźni są z Marsa, a kobiety z Venus. Wprawdzie w tym przypadku należałoby zapewne stwierdzić, że to Kopacz jest z Marsa, a Komorowski jest z Venus, ale oboje są nie z tej ziemi… Przemówienia, jakie zaserwowali Polakom wskazują, że polityczna rzeczywistość jest im obca.
CZYTAJ TAKŻE: Paradne! Komorowski: trzeba być ślepym żeby nie widzieć, że żyjemy w złotym okresie dla Polski! CAŁE PRZEMÓWIENIE
CZYTAJ TAKŻE: Przejaw strachu o utratę władzy? Seans nienawiści zamiast poparcia w wykonaniu Kopacz
Zaczęła Ewa Kopacz, której główną troską okazało się zniszczenie wizerunku Andrzeja Dudy. Co szczególnie zabawne, atakowała go m.in. za brak samodzielności i „urwanie się z choinki”. W ustach osoby wyciąganej za uszy przez Donalda Tuska z politycznego niebytu brzmiało to bardziej niż paradnie. Kopacz, która nominacje partyjne na kolejne stanowiska zawdzięcza jedynie pozycji Donalda Tuska, brzmiała zaskakująco. Jednak jej przemówienie miało jasny cel. To ona miała grać „złego policjanta” rozgrzewając emocje i przywracając w oczach opinii publicznej strach przez PiSem. Kopacz mocniej i brutalniej atakowała Jarosława Kaczyńskiego, jakby to on startował w tych wyborach. Widać, że premier liczy na to, że antyPiSowskie paliwo w Polakach jeszcze jest w stanie coś zmienić. To zdaje się strach przed PiSem ma być główną motywacją, jaką kierować się będą wyborcy Bronisława Komorowskiego. Kopacz wśród pozytywów kandydatury obecnego prezydenta kładła nacisk głównie na przewidywalność i doświadczenie. To powtarzali również inni przemawiający. O tym, czego po prezydencie można się dziś spodziewać, jednak premier nie wspominała. Pamiętając ostatnie „przypadki” Komorowskiego brak precyzji Ewy Kopacz nie dziwi…
CZYTAJ TAKŻE: Rozporkowa wpadka Komorowskiego. Tak prezydent powitał Poznań…
CZYTAJ TAKŻE: Prezydent Komorowski do gen. Kozieja: „Chodź szogunie!” Trudna sztuka robienia zdjęcia. WIDEO
CZYTAJ TAKŻE: „Superstacja”: „Chodź, szogunie!” to nie wszystko. W japońskim parlamencie padło też przekleństwo: „Ja pier…”
Ewa Kopacz swoim przemówieniem wskazała mizerię narracji, jaką rządzący mają do zaproponowania Polakom. Wciąż główną osią propozycji zdaje się podsycanie niechęci do PiSu, a głównie do Jarosława Kaczyńskiego. Dziś ta narracja może jedynie dowodzić strachu i politycznej jałowości kręgów rządzących. Ewa Kopacz swoją ostrą retoryką podważyła również narrację Bronisława Komorowskiego, który wszedł na mównicę chwilę po niej. Prezydent próbował wyraźnie grać rolę „dobrego policjanta”, który wyciąga rękę do wszystkich i ze wszystkimi chce się „zgadzać”. Na sztuczność tej opowieści wskazywała Magdalena Czarnecka w relacji z Konwencji. Warto jednak wskazać, że sama Ewa Kopacz pokazała, o jakim rodzaju współpracy ze wszystkimi prezydent Komorowski i jego otoczenie myśli. Jedność i współpraca, o której mówił Komorowski, mają być zwykłą cyniczną grą, wykorzystywaną do politycznej walki. Wszystko zostało rozpisane na rolę.
Przemówienie prezydenta okazało się jeszcze gorsze niż słowa Ewy Kopacz. Nie tylko było za długie i nudne – siedzący za plecami prezydenta młodzi ludzie wyglądali, jak by spali, ale również było pełne kompromitacji. Bronisław Komorowski wystąpił z przesłaniem oderwanym od realiów. Prezentował się, jak osoba startująca w wyborach po raz pierwszy, ale nie z pozycji osoby starającej się o kontynuację misji. Polacy mogli usłyszeć z ust prezydenta o jego planach, zapowiedziach i pracach nad kolejnymi rewolucyjnymi rozwiązaniami. Komorowski mówił tak, jakby dopiero tydzień temu zaczął mieszkać w Belwederze. Mija obecnie piąty rok jego prezydentury, a on dopiero teraz przypomina sobie, że ma inicjatywę ustawodawczą. Co robił przez lata? Zdaje się, że za mało, bowiem natychmiast dziennikarze i komentatorzy wskazali, że prezydent chwalił się w przemówieniu m.in. projektami i ustawami złożonymi przez rząd Donalda Tuska. Wydaje się, że treści do rozdziału o dokonaniach nie było.
Prezydent chętnie mówił jednak o swoich dokonaniach dotyczących wojska. To jego konik. Wspomniał, po raz kolejny, że to dzięki niemu w Polsce istnieją zapisy dotyczące skali finansowania wojska. Tyle tylko, że nie wyjaśnił nigdy, również teraz, dlaczego milczał, gdy rząd Donalda Tuska łamał zasady dotyczące środków dla wojska. Dlaczego milczał, gdy miliardy złotych trafiały z powrotem do budżetu, nie wykorzystane na czas przez MON. Bronisław Komorowski swoim przyzwoleniem na niepokojące praktyki sam zniweczył swój „sukces”. Sprawił tym samym, że również przyjęte przez rząd rozwiązania dotyczące 2 proc. PKB nie są wiarygodne w żaden sposób. O stabilnym finansowaniu armii, przez PO i wspierającego ją prezydenta, nie można mówić w sposób pewny. Prezydent nie wyjaśnił również nigdy dlaczego pozwolił swoim partyjnym kolegom na likwidację poboru w Polsce. Dziś MON, wzywając Polaków do powszechnego zgłaszania się na ćwiczenia wojskowe, a wcześniej wznawiając szkolenia dla rezerwistów, właściwie przyznaje się do błędu sprzed lat. PO rozbroiła Polskę w czasie swoich rządów, a prezydent milczał. Dziś łatwo mu przychodzi szafowanie liczbami i zapisami w ustawie. Równie łatwo, jak wprowadzanie chaosu w strukturach polskiej armii.
Prezydent dużo mówił o potrzebie bezpieczeństwa i kryzysie, w jakim znajduje się Europa Środkowa. W jego ocenie to jest jeden z powodów, dla którego właśnie on powinien być prezydentem na kolejną kadencję. Te tezy, powtarzane od tygodni, mogą jedynie wywoływać uśmiech politowania. Obóz prezydenta Komorowskiego w ogromny sposób pomylił się w diagnozie sytuacji w ostatnich latach. Prezydent Komorowski był członkiem środowiska, które obciąża rozmywanie zagrożenia rosyjskiego w Polsce oraz w oczach świata i Europy. To na nim ciąży zgoda na rozpędzenie się rosyjskiej machiny wojennej. Choć od 2008 roku musiało być oczywiste, i dla wielu było, że Rosja jest groźna Bronisław Komorowski nie zrobił nic, by otrzeźwić na czas Polaków, polski rząd i sojuszników z Zachodu. Do dziś nie zrobił nic, by sprawdzić, co stało się w Smoleńsku, by przeanalizować błędy z przeszłości.
Komorowski jest politykiem, który osobiście oraz wspólnie ze swoimi ludźmi wykazał się podstawowymi błędami w analizowaniu politycznej rzeczywistości. Próba budowy osi polaryzacji na sugerowaniu, że to on jest ostoją i gwarancją bezpieczeństwa w Polsce, jest zwyczajnie kuriozalną. Polska nie może być bezpieczna, jeśli u jej sterów są ludzie nie potrafiący dobrze analizować rzeczywistości i uwarunkowań geopolitycznych. Komorowski gwarancji w tej sprawie nie daje.
Konwencja Bronisława Komorowskiego zapewne spełni zakładany cel. Da mediom dostateczną ilość obrazków, by pokazać, że kandydat PO na prezydenta jest najlepszy, a inauguracja jego kampanii równie światowa jak konwencja Andrzeja Dudy. Umożliwi pokazanie, że PO potrafi działać z równym co PiS rozmachem. Media ze słów Ewy Kopacz stworzą odpowiedni bat na opozycję, ze słów Bronisława Komorowskiego odpowiedni wabik dla szukających „dobrej, spokojnej, poszukującej kompromisów i rozważnej kandydatury”. Fakt, że Komorowski z taką kandydaturą nie ma nic wspólnego zapewne opinii publicznej umknie. Media już o to zadbają.
Przekaz medialny nie zmieni jednak faktu, że Konwencja pokazała, że obecny prezydent Polski i premier Polski są niczym z innej planety. Liczą, że sukcesem zakończyła się ich niegdysiejsza akcja: „nie róbmy polityki”, zachęcająca Polaków, by tym co oni robią i mówią, się nie interesowali zbytnio. To dzięki temu mogą prowadzą swoją politykę i narrację, jakby urwali się z choinki. I będą to robić, dopóki będą widzieli przyzwolenie na takie praktyki…
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/236413-kopacz-z-marsa-komorowski-z-venus-oboje-urwali-sie-z-choinki-kilka-refleksji-po-konwencji
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.