Bronisław Komorowski w obecnej kampanii prezydenckiej zagrał kartą związaną z jego doświadczeniem i przygotowaniem do funkcji Zwierzchnika Sił Zbrojnych. Wskazał, że jedynie on, jako były szef MON oraz obecny prezydent, ma doświadczenie dotyczące wojskowości. Te słowa, powtarzane co jakiś czas przez media i samego prezydenta Komorowskiego, warto zestawić z praktyką.
W Sejmie w ostatnich dnia obserwować można było bolesną porażkę prezydenckiego projektu ustawy dotyczącej obszaru, na którym Bronisław Komorowski i jego „szogun” gen. Koziej mają się znać bardzo dobrze. Projekt ustawy o zmianie ustawy o powszechnym obowiązku obrony Rzeczypospolitej Polskie skończył się kompromitacją. Przepisy uratowane z trudem przez koalicję krytykuje opozycja, konstytucjonaliści i… MON.
Projekt ustawy napisanej przez BBN o „stanie wojny”, „czasie wojny” oraz kandydacie na Naczelnego Dowódcę Sił Zbrojnych przeszedł przez Komisję Obrony Narodowej. Spotkał się jednak z tak ostrą krytyką, że posłowie nadzwyczajnej podkomisji musieli zredagować od nowa jej najważniejsze ustalenia
— pisał branżowy portal Defence24.pl.
Mamy projekt przygotowany w sposób fatalny. (…) zawiera bardzo wiele błędów. Są trzy opinie konstytucjonalistów na temat niezgodności tych przepisów z konstytucją. Projekt udało się nieznacznie poprawić, ale wciąż nie na tyle, by z czystym sumieniem zagłosować za tą propozycją.
Wydaje się, że projekt prezydencki stał się w Sejmie przedmiotem krytyki totalnej. W czasie prac, jak wskazuje Defence24.pl „zmieniono tylko cztery z kilkunastu przepisów, jakie zaproponował BBN”, co oznacza, że „w rzeczywistości przewrócono do góry nogami najważniejsze propozycje”. Co szczególnie szokujące „nadal nie rozwiązując problemów, z powodu których taka ustawa w ogóle powstała”.
W cytowanej już rozmowie poseł Kamiński wskazuje, że zmianom uległa m.in. definicja czasu wojny, bowiem ta proponowana przez BBN była oderwana od rzeczywistości i nie brała pod uwagę doświadczeń związanych z wojną hybrydową, choć gen. Koziej mówi o niej w mediach niemal bez przerwy. To jednak nie jedyny mankament. Wciąż brakuje konkretnych wytycznych dotyczących szkolenia Naczelnego Dowódcy Sił Zbrojnych, który ma kierować działaniami wojska w czasie wojny. Wytyczne dotyczące jego szkolenia ma opracować rząd. Nie wiadomo na jakiej jednak podstawie. Nie wiadomo również, dlaczego przyjęto zasadę, że NDSZ jest wojskowy, który nie kieruje działaniami wojskowymi w czasie pokoju. NSDZ w praktyce rozpoczyna realne działanie dopiero w chwili wejścia Polski w czas wojny. W czasie prac nad ustawą zmieniono również zapisy dotyczące tego, jakimi siłami NDSZ ma operować. Wiadomo, że nie było zgody na to, by miał on do dyspozycji całość Sił Zbrojonych. Wydaje się natomiast, że takie rozwiązanie jest zasadne.
Prezydencki projekt był pełen luk i nieprawidłowych zapisów. Dostrzegł to również rząd, wskazując w swoim stanowisku na szereg nieprawidłowości i nieścisłości. W dokumencie przesłanym do komisji obrony wymienia szereg zmian, jakie muszą zajść w dokumencie. Na koniec wskazuje się, że pozytywna opinia rządu w tej sprawie musi być warunkowania wprowadzeniem wymienionych zmian, co oznacza jasno, że rząd projekt prezydencki ocenił jako zły.
Choć ustawa miała rozwiązywać sprawę wątpliwości dotyczących czasu wojny oraz stanowiska Naczelnego Dowódcy Sił Zbrojnych nie robi tego.
Szef BBN Stanisław Koziej w Sejmie 28 sierpnia 2014 r. wyraźnie wskazywał, że proponowane regulacje dotyczą trzech kluczowych i konkretnych problemów: ustawowego zinterpretowania konstytucyjnej kategorii „czas wojny”; sprecyzowania i uzupełnienia kompetencji i zadań organów kierowania obroną państwa na poziomie polityczno-strategicznym; określenia zadań Naczelnego Dowódcy Sił Zbrojnych oraz osoby wskazywanej do mianowania na to stanowisko, czyli, mówiąc skrótowo tzw. kandydata na Naczelnego Dowódcę Sił Zbrojnych. Należy się więc teraz zastanowić, czy w projekcie ustawy te trzy problemy udało się rzeczywiście rozwiązać
— czytamy w cytowanym już portalu Defence24.pl.
Niestety widać, że projekt prezydencki niczego nie precyzuje w sposób efektywny, a zasadność jego przyjęcia jest wątpliwa. Mają tego świadomość posłowie ze specjalnej podkomisji, która opiniowała dokument. Lektura sejmowego stenogramu, na którym decydowano o losie projektu w komisji budzi przerażenie.
Okazuje się bowiem, że posłowie różnych opcji mieli wątpliwości dotyczące NDSZ oraz projektu w czasie kończenia prac nad tymi rozwiązaniami. To oznacza, że ustawa przeszła przez komisję bez należytego wyjaśnienia jej treści. Nawet popierający ją parlamentarzyści zdają się nie znać odpowiedzi na kluczowe pytania.
Prezydent RP jest nazywany często strażnikiem konstytucji. Co szczególnie kompromitujące dla obozu Bronisława Komorowskiego, w toku prac nad jego projektem wyszło na jaw, że BBN skierował do Sejmu ustawę niekonstytucyjną. W każdej z ekspertyz dotyczących zgodności projektu z ustawą zasadniczą czytamy, że zapisy projektu są wbrew konstytucji. Na stronie sejmowej znajdują się ekspertyzy specjalistów z Biura Analiz Sejmowych, którzy wykazują szereg deliktów konstytucyjnych. Dotyczą one m.in. kompetencji NDSZ, czy kompetencji Prezydenta w czasie wojny. Znawcy wskazują, że propozycje BBN wykraczają poza przepisy Konstytucji RP.
Prezydent, wbrew temu co mówi Bronisław Komorowski, nie musi się znać na wszystkim. Nie musi być ekspertem ds. wojskowości. Musi jednak być w stanie zbudować taki obóz i sztab ludzi wokół siebie, by móc działać sprawnie i efektywnie na korzyść Polski, Polaków i państwa. Niestety prezydencki projekt skierowany do Sejmu kładzie się cieniem na profesjonalizmie Bronisława Komorowskiego oraz BBN. Przyznaje to nawet przyjazny mu rząd jego macierzystej partii.
Prezydent skierował do Sejmu ustawę niekonstytucyjną, której przepisy trzeba było ratować. Praca posłów była zdaje się bardzo ciężka, jednak nie rozwiązała problemów. Prezydencki projekt na obóz Bronisława Komorowskiego ściągnął kompromitację, dla Polski nie stanowi żadnego przełomu. Jednak trudno było się dziwić. Potrzeba dot. zmian w ustawie jest skutkiem nierozważnych zmian, które MON wprowadził w struktury dowodzenia polską armią. Prezydent Komorowski promował je i popierał, choć wielu wskazywało, że wprowadzają one wielki chaos i bałagan. Dziś próby regulacji tego chaosu kończą się klęską.
Tak wygląda profesjonalizm Bronisława Komorowskiego i jego „szoguna” w praktyce. Kompromitacja…
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/236032-profesjonalizm-komorowskiego-i-jego-szoguna-w-praktyce-czyli-niekonstytucyjny-projekt-i-kompromitacja-prezydenckiej-ustawy