To się nie mieści w głowie! Afera Amber Gold jest na tyle szokująca i głośna, że można było się spodziewać jej specjalnego traktowania przez władze. Wszak ucierpiało w tej sprawie tysiące Polaków, państwo rządzone przez PO i PSL zostało ośmieszone, a nad rodziną premiera Tuska i całym środowiskiem władzy zawisł cień podejrzeń o sprzyjanie oszukańczemu biznesowi. Tym bardziej szokujące wydają się doniesienia z Gdańska.
Dokumenty Amber Gold z danymi klientów rozrzucone na klatce schodowej kamienicy w Gdańsku - informuje Radio Gdańsk.
Dokumentacja Amber Gold zawierała numery PESEL, dowodów osobistych, imiona, nazwiska i adresy. Jak zaznacza Radio Gdańsk, z części dokumentacji przysłanej redakcji można się dowiedzieć np., na jakie konto jeden z warszawiaków przelał ponad 100 000 złotych.
Są tu też podpisy pracowników, pieczątki i szczegóły umowy
— zaznacza Radio.
Syndyk masy upadłościowej Amber Gold, Józef Dębiński tłumaczył, że „dokumenty to potwierdzenie ustanowienia depozytów na złoto”. W związku ze sprawą zawiadomił Prokuraturę Rejonową we Wrzeszczu.
Zapewniam, że te dokumenty nie wyciekły ze spółki, którą zarządzam, mówi Radiu Gdańsk syndyk Amber Gold i zgłasza sprawę na policję. Sprawa jest bardzo niepokojąca, ale nie dotyczy mnie i moich pracowników. (…) Te dokumenty nie są mi znane. Porównałem je z dokumentami, które zostały złożone do sądu upadłościowego i są to zupełnie inne dokumenty. Ale informacja jest ważna i udaje się z nią na policję, bo jest to popełnienie przestępstwa
— mówił Dębiński.
Takie traktowanie dokumentów Amber Gold zakrawa na skandal. Afera, która dotknęła wielu Polaków, powinna być traktowana szczególnie.
Oficjalnie spółka Amber Gold zajmowała się m.in. przechowywaniem i obrotem metalami szlachetnymi. Jednak szybko okazało się, że firma jest piramidą finansową. Dzięki nieznanym dotąd mechanizmom działalność firmy nie została ukrócona. Co więcej, ludzie związani z Platformą Obywatelską włączali się w promocję firmy Marcina P., a syn premiera Donalda Tuska Michał Tusk współpracował z jego inną firmą, OLT Express.
Po medialnej burzy związanej z Amber Gold premier Tusk wielokrotnie zapewniał, że nie wiedział o przestępczym charakterze firmy, choć notatki służb specjalnych w tej sprawie trafiały do jego Kancelarii. W jednej z podsłuchanych rozmów, Marka Belki z Bartłomiejem Sienkiewiczem, prezes NBP ujawnił, że informował szefa rządu o zagrożeniach związanych z AG jeszcze przed wybuchem afery.
Mimo zapewnień premiera Tuska do dziś służby i władze nie wyjaśniły dlaczego firma Amber Gold rozrosła się, a państwo nie było w stanie zabezpieczyć interesów obywateli. Do dziś nie wiadomo, kto stał za Marcinem P. i jego żoną. Mało kto wierzy, że byli w stanie rozkręcić tak wielki biznes samodzielnie.
Prokuratura jednak wykazała się w tej sprawie małą dozą dociekliwości, wiele wątków śledztwa zostało już umorzonych. Dowiemy się kiedyś prawdy o tej sprawie?
wrp
CZYTAJ TAKŻE: Tusk może spać spokojnie. Śledztwo ws. Amber Gold pozostaje umorzone
CZYTAJ TAKŻE: Minęło 2 lata od upadłości spółki Amber Gold, a winnych ciągle nie ma
CZYTAJ TAKŻE: Ukłon III RP wobec Amber Gold? Sąd zabrania zbiorowych pozwów przeciwko spółce
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/218262-to-sie-nie-miesci-w-glowie-wrazliwe-dane-klientow-amber-gold-na-klatce-schodowej-ktos-odpowie-za-skandal