W poprzedni tygodniu minęło dwa lata od ogłoszenia upadłości spółki Amber Gold, syndykowi masy upadłościowej udało się ustalić, że pokrzywdzonych wierzycieli spółki jest aż 18 tysięcy, a ich straty wynoszą astronomiczną kwotę 851 mln zł.
Wprawdzie prezes spółki Marcin P. i jego małżonka ciągle siedzą w areszcie śledczym (obojgu już postawiono ponad 40 zarzutów), a łódzka prokuratura co kilka miesięcy występuje do sądu o kolejne przedłużenia okresu zatrzymania ale poza tą dwójką nikomu więcej, nie przedstawiono żadnych zarzutów. Czyżby za największą aferę finansową ostatnich kilku lat, w której zostało poszkodowanych kilkanaście tysięcy często niezamożnych ludzi, których wysokie oprocentowanie skusiło do ulokowania w tej piramidzie finansowej oszczędności swojego życia, naprawdę odpowiadało tylko tych dwoje oskarżonych? Przypomnijmy tylko, że oprócz działań prokuratury wobec wspomnianej dwójki oskarżonych i postępowania syndyka masy upadłościowej Amber Gold, cisza jak makiem zasiał nad odpowiedzialnością instytucji państwa za swoiste „przyzwolenie” na działalność tej piramidy finansowej.
Wprawdzie pod koniec marca 2013 roku, opublikowany został przez Komitet Stabilności Finansowej (kieruje nim minister finansów, a członkami są przedstawiciele NBP i Komisji Nadzoru Finansowego), raport o odpowiedzialności organów państwa w związku z aferą Amber Gold ale niestety niewiele z niego wynikło.
Jak się łatwo domyślić, najmniej odpowiedzialnymi za aferę Amber Gold według raportu, w którego ostatecznym kształcie decydujący głos miał minister finansów, są oczywiście służby skarbowe. Odpowiedzialność urzędników skarbowych została zlokalizowana na najniższym poziomie w urzędach skarbowych i urzędach kontroli skarbowej i została opisana tylko jako: nieprawidłowości w rejestracji podatkowej spółki, opóźnienia w otwieraniu obowiązków podatkowych spółki, niewłaściwa współpraca pomiędzy urzędami, wreszcie opieszałość w egzekwowaniu i kontroli obowiązków podatkowych spółki.
We wspomnianym raporcie KSF, największą odpowiedzialnością, obarczona została prokuratura i sąd rejestrowy. Ta pierwsza za brak odpowiedniej reakcji na zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez Amber Gold kierowane do niej przez KNF. Ten drugi za rejestrację spółki Amber Gold z prezesem Marcinem P. w sytuacji kiedy był on już skazany prawomocnym wyrokiem sądowym. Ówczesny minister sprawiedliwości Jarosław Gowin wprawdzie wtedy w Sejmie wyjaśniał, że głównym powodem zarejestrowania przez człowieka wielokrotnie skazanego, Marcina P. aż 10 różnych spółek z jego udziałem w zarządzie lub w radzie nadzorczej, był brak wglądu do Krajowego Rejestru Skazanych przez sędziów rejestrowych i że teraz ten wgląd jest już zapewniony. Ale nawet dla średnio rozgarniętego człowieka jasne jest, że 28 -letni Marcin P., człowiek z 9 wyrokami (wszystkie w zawieszeniu między innymi za wyłudzenia w ramach spółki Multikasa, a także za wyłudzenia kredytów na podstawione osoby), nie mógł być przez ponad 3 lata szefem spółki, która gromadzi bez zezwolenia wkłady tysięcy klientów sięgających setek milionów złotych, w sytuacji kiedy co najmniej kilka instytucji państwowych, wie o jego kryminalnej przeszłości.
Tylko istnieniem jakiejś „ nadzwyczajnej ochrony” nad Marcinem P. i jego interesami, można tłumaczyć także fakt, że gdańska prokuratura mimo doniesienia Komisji Nadzoru Finansowego w 2009 roku, umorzyła postępowanie wobec Amber Gold, a po odwołaniu się do sądu przez KNF i uchyleniu tego umorzenia, zajęła się ponowie sprawą dopiero po upływie ponad 2 lat.
Rządzący Polską od blisko 7 lat więc już ustalili, że z wielu instytucji państwowych, które powinny czuwać nad polskim systemem finansowym i bezpiecznym oszczędzaniem przez Polaków, tylko 2 osoby z gdańskiego urzędu skarbowego, dopuściły się zaniedbań i w związku z tym poszkodowanych zostało prawie 18 tysięcy ludzi na kwotę blisko 851 mln zł. Poszkodowani są więc sami sobie winni, iż powierzyli takie kwoty oszustom i teraz muszą się uzbroić w cierpliwość i poczekać na działania syndyka masy upadłościowej, który być może coś dla nich odzyska (do tej pory udało mu się sprzedać majątek spółki na kwotę 32 mln zł ale w pierwszej kolejności będą zaspakajane koszty samego syndyka, roszczenia pracowników spółki, urzędu skarbowego i ZUS-u, a dopiero później roszczenia pozostałych wierzycieli).
A tenże syndyk na paru już konferencjach prasowych informował, że pierwsze wypłaty z masy upadłości dla klientów spółki Amber Gold, odbędą się najwcześniej w I połowie 2015 roku, oczywiście jeżeli do tego czasu jeszcze coś zostanie, po pokryciu zobowiązań wobec Skarbu Państwa i kosztów prowadzenia upadłości. Donald Tusk do tych 18 tysięcy poszkodowanych i całego społeczeństwa, mówi po raz kolejny swą słynną już frazę - Polacy nic się nie stało.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/210493-minelo-2-lata-od-upadlosci-spolki-amber-gold-a-winnych-ciagle-nie-ma