"wSieci": Drugie dno afery Amber Gold. Od jakich wydarzeń odwróciła uwagę firma Marcina P.?

PAP/R.Jacher
PAP/R.Jacher

Przy tzw. Amber Gate chodziło o odwrócenie uwagi od wydarzeń, które działy się równolegle

— czytamy w ciekawym tekście Wojciecha Surmacza pt. „Iluzjonista” w najnowszym numerze tygodnika „wSieci”.

Informator autora „wSieci” przekonuje, że obok afery Amber Gold mogły mieć miejsce o wiele większe przekręty dotyczące połączenia wszystkich płaszczyzn, jakie powstały przy okazji firm OLT i Amber Gold.

Narkotyki, pieniądze, ludzie, dobra narodowe… Możliwości transportu nieograniczone. Wszystko przykryte piłkarskimi emocjami i awanturą o kasę. Na tak wielopoziomową mistyfikację może wpaść tylko niezwykle inteligentny i wy- rafinowany iluzjonista

— czytamy.

Na czym w sferze socjologiczno-politycznej ma polegać taktyka zastosowana przez ludzi powiązanych z aferą?

Perfekcyjnie wykonana sztuka magiczna składa się z trzech faz. Pierwsza jest „obietnicą”, podczas której iluzjonista prezentuje rekwizyt używany podczas pokazu. Później następuje „zwrot”, gdy przedmiot znika. Ale dopiero po wieńczącej całe przedstawienie fazie „prestiżu”, która decyduje o randze całego wydarzenia, publiczność bije brawo, bo wtedy zaginiony przedmiot pojawia się znowu…

— pisze Surmacz.

Co (i kto) może stać za jedną z największych afer ostatnich lat?

Nad logicznym rozwikłaniem kryminalnej zagadki Amber Gold zastanawiają się od dwóch lat śledczy wszystkich służb. Dyskutują zwykle prywatnie na strzelnicy, bo oficjalnie w agencjach raczej nie wypada (przez długi czas obowiązywał odgórny, niepisany nakaz milczenia w tej sprawie). Trop osobowy, jaki pojawia się w ich dywagacjach, został wykopany przez „Wprost”. Sylwester Latkowski i Mi- chał Majewski ujawnili swego czasu fakt, że przedsiębiorczy Marcin P. odwiedzał człowieka, którego – jak podkreślali Latkowski z Majewskim – podejrzewano niegdyś o bliską współpracę ze słynnym gangsterem z Pomorza Nikodemem Skotarczakiem, pseud. „Nikoś”

— czytamy.

Surmacz analizuje również życiorys Mariusza Olecha - jednego z wziętych na celownik przez „Wprost”.

Co prawda „Wprost” użył tylko określenia „Mariusz O.”, ale to niedopowiedzenie wystarczyło do wywołania medialnej furii. Nazwisko Olech umieszczone w kontekście afery Amber Gold lotem błyskawicy obiegło wszystkie telewizje, stacje radiowe i gazety.

— pisze.

I dodaje:

Czy Mariusz Olech może być tym niezwykle inteligentnym i wyrafinowanym iluzjonistą, który stoi za stworzeniem wehikułu Amber Gold, napędzającego ze wszech miar nierentowne linie lotnicze OLT Express? Co latało oprócz ludzi i dokąd w tych samolotach? Czy iluzjonista działał sam, czy w zorganizowanej grupie? Wszystkie odpowiedzi znajdują się w łódzkiej prokuraturze, która przesłuchiwała Marcina P. Z nieoficjalnych informacji wynika, że właśnie tam znajduje się pełna lista „ojców założycieli” Amber Gold, czyli klucz do całej afery. Nie zdziwmy się jednak, gdy ktoś ten klucz nieopatrznie zgubi albo zepsuje

— puentuje Surmacz.

Całość artykułu na łamach „wSieci”. Polecamy!

svl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.