Niemcy na naszej wschodniej granicy? Prof. Szeremietiew: Merz chce wysłać wojsko, aby ją ochraniało. Na horyzoncie Lebensraum

„Berlin uznaje, że zewnętrzną granicę UE na odcinku polsko-białoruskim za granicę Niemiec (sic!) będzie też ją chronić. A na horyzoncie Lebensraum?” - napisał w mediach społecznościowych prof. Romuald Szeremietiew. Były szef MON w ten sposób skomentował słowa niemieckiego kanclerza Friedricha  Merza, który kilka dni temu zapowiedział wysłanie jakichś sił m.in. na wschodnią polską granicę, aby jej pilnować. Trzy dni później naszą zaporę na granicy wizytował szef niemieckiego MSW Alexander Dobrindt.

CZYTAJ TAKŻE: Cyrk na granicy! Siemoniak ze swoim niemieckim odpowiednikiem szczycili się obroną granic. Minister lansował się zaporą zbudowaną przez PiS

Szef MSWiA Tomasz Siemoniak i minister spraw wewnętrznych Republiki Federalnej Niemiec Alexander Dobrindt wizytowali wczoraj zamknięte przejście graniczne z Białorusią w Połowcach (Podlaskie). Dobrindt stwierdził, że popiera kontrole graniczne na granicy z Niemcami i Litwą.

Wizyta niemieckiego ministra spraw wewnętrznych wpisuje się w słowa kanclerza Friedricha  Merza, który kilka dni temu stwierdził, że Berlin uznaje naszą wschodnią granicę za zewnętrzną granicę UE, a zatem także za granicę Niemiec.

Takie stwierdzenia w ustach niemieckiego kanclerza, ciągle brzmiące Polakom w uszach w chwili wizytującego naszą granicę Dobrindta są szokujące, o czym przypomniał prof. Romuald Szeremietiew.  

„Großdeutschland” (Wielkoniemiecka Rzesza) terytorium, które w czasie II wojny światowej Niemcy starali się stworzyć, obejmując tereny Niemiec przedwojennych, Austrii, Kraj Sudetów, Protektorat Czech i Moraw, Luksemburg oraz na ziemiach Polski, Belgii, Francji i Jugosławii, które zostały włączone do Rzeszy. Po agresji Niemiec na ZSRS planowano włączyć w granice Großdeutschland również tereny wokół Białegostoku i Grodna oraz Małopolskę Wschodnią

— napisał w mediach społecznościowych były minister obrony narodowej.

Niemcy będą pilnować swojej przestrzeni życiowej - Lebensraum

Podczas konferencji prasowej w miniony piątek kanclerz Niemiec Friedrich Merz publicznie wyraził niezadowolenie z tego, że wybory prezydenckie w Polsce wygrał Karol Nawrocki. Jak by tego było mało oświadczył również, że Berlin uznaje naszą wschodnią granice za granicę UE, czyli także Niemiec. W takiej sytuacji zamierza wysłać jakieś siły, aby pomóc rządowi Tuska w jej pilnowaniu.

Niemcy poza granicą ze Szwajcarią nie posiadają zewnętrznych granic Unii Europejskiej, ale europejskie granice zewnętrzne których chcemy chronić są też naszymi zewnętrznymi granicami. To są granice zewnętrzne Republiki Federalnej Niemiec w Europie. Dlatego będziemy brać udział w ochronie zewnętrznych granic europejskich i nie pozostawimy tej obrony tylko tym, którzy bezpośrednio posiadają zewnętrzne granice na swoim terytorium

— powiedział kanclerz Niemiec Friedrich Merz.

Tak kategorycznie wypowiedziane twierdzenia nigdy nie powinny paść z ust niemieckiego kanclerza.

Kanclerz Niemiec Friedrich Merz zapowiedział, że wojsko niemieckie będzie ochraniać granicę polsko-białoruską (chyba za zgodą Tuska?). Granicę, jak wiadomo od długiego czasu atakowanej przez Putina/Łukaszenke migrantami - „wojna hybrydowa”.

Powiedział też, że wprawdzie Niemcy leżą wewnątrz UE więc zewnętrzne granice unijne muszą ochraniać inne państwa, te leżące na skraju UE – w domyśle Niemcy nie muszą. Ale… Berlin uznaje, że tą zewnętrzną granicę UE na odcinku polsko-białoruskim on uznaje za granicę Niemiec (sic!) będzie też ją chronić.

A na horyzoncie Lebensraum?

— napisał w mediach społecznościowych były szef MON prof. Romuald Szeremietiew.

Określenie, którego użył profesor „Lebensraum” oznacza bardzo znane w historii Niemiec określenie mówiące o niezbędnej przestrzeni życiowej. Ta filozofia miała usprawiedliwiać terytorialną ekspansję Niemców w czasie II wojny światowej.

CZYTAJ TAKŻE: Arogancja Merza i Niemiec. Morawiecki w ciekawej analizie: „Polska poradzi sobie sama. Dziękujemy za troskę”

koal/FB