Gen. Skrzypczak znów szokuje. Izraelski lobbysta był na tyle „mocny”, by rękami polskich służb „rozjechać” wiceministra?

Fot. PAP/Radek Pietruszka;Mon.gov.pl
Fot. PAP/Radek Pietruszka;Mon.gov.pl

Gen. Waldemar Skrzypczak w niedawnym wywiadzie dla „Dziennika” odniósł się po raz pierwszy od dawna do kulisów swojej dymisji z funkcji wiceszefa MON. Kolejny raz jego opinie mogą wywołać szok.

Kiedy odszedłem z armii, przybliżył się do mnie Mieczysław Bull, lobbysta izraelskiej firmy zbrojeniowej. I niebawem wszyscy się przekonamy, jak on mocno jest związany z naszymi służbami. On był na tyle mocny, że przy pomocy mediów i służb był w stanie rozjechać wiceministra obrony narodowej

— mówi gen. Skrzypczak jasno wskazując, że za jego dymisją stał pewnego rodzaju spisek izraelskiego lobbysty i polskich służb. Pamiętając, że przyczynkiem do odejścia Skrzypczaka z rządu był jego konflikt z szefem SKW słowa byłego wiceministra już zapalają lampkę ostrzegawczą.

Robi się jeszcze ciekawiej, gdy Skrzypczak opisuje szczegóły kontaktów i działań Bulla.

Miał rozległe znajomości wśród generałów. Doskonałe znajomości w polskim przemyśle zbrojeniowym i w Sztabie Generalnym. (…) Miał bardzo złe zdanie o polskim przemyśle, ja zawsze tego przemysłu broniłem. Wiedziałem, że rocznie na pośredników i lobbystów z budżetu idzie 300–400 mln złotych. Bull chciał, żeby MON kupił bezzałogową wieżę do rosomaka w Izraelu. Ja uważałem, że można ją wyprodukować w Polsce. I wtedy usłyszałem, że on ma takie układy w służbach i że mnie zniszczą, zaszkodzą mi

— tłumaczył Skrzypczak wskazując, że izraelski lobbysta groził zniszczeniem człowiekowi władzy, którego głównym zadaniem w MON było prowadzenie procedur zakupu uzbrojenia!

Dalej były wiceminister tłumaczy, że w tej sprawie udał się do szefa ABW, gen. Bondaryka.

Generał Bondaryk poradził mi, żebym od razu zrobił notatkę do ministra Siemoniaka. Żona mnie uprzedzała, żebym na Bulla uważał. Kobiety mają lepszą intuicję

— tłumaczy Skrzypczak sugerując, że w sprawie Bulla więcej pomocy uzyskał od żony niż od szefa największej służby specjalnej w Polsce.

Były wiceminister opisuje również, co zaczęło się dziać wokół niego, gdy odszedł z wojska w roku 2009.

Nigdy nie żyłem w miłości ze służbami. Po moim odejściu z armii zaczęło się szukanie na mnie jakichś rzeczy. Ktoś im powiedział, że w okolicach Kołobrzegu, skąd pochodzę, mam ileś działek i jestem supermajętnym facetem. Sprawdzili i okazało się, że to jest gówno prawda. Inne donosy na mnie się pojawiły, że „zachodzi podejrzenie przekroczenia uprawnień”, jeśli chodzi o wysłanie rosomaków do Czadu. Pół roku prokuratura mnie nękała. Wymęczyli tylko, bo żadnych uprawnień nie przekroczyłem. Bycie w służbach to jest odpowiedzialność, a nie zabawa i nie narzędzie zemsty politycznej

— relacjonował Skrzypczak, sugerując, że za jego problemami mógł stać właśnie Bull i jego znajomości.

Słowa gen. Skrzypczaka pokazują kolejny raz, że polskie „państwo istnieje tylko teoretycznie”, a nawet ludzie władzy nie są bezpieczni, ponieważ administracja nie jest w stanie zapewnić im odpowiedniej ochrony i osłony. Gdy ludzie władzy zagrożą interesom silnych lobbies mogą zostać „odstrzeleni”. Co szczególnie niepokojące, okazuje się, że w chwili, gdy chcą dbać o interesy kraju, mogą stać się celem, mogą zostać pozostawieni sobie, mogą stać się nawet wrogiem dla swojej administracji, ponieważ służby i państwo jest pozbawione ochrony kontrwywiadowczej, więc stało się przejrzyste dla innych państw i biznesu, które je penetrują.

Wypowiedź gen. Skrzypczaka można by potraktować jedynie, jako próbę ratowania dobrego imienia, gdyby nie fakt, że do dziś nie wiadomo, co stało de facto za jego odejściem z rządu. Po tym, jak SKW rzuciło cień podejrzeń na gen. Skrzypczaka i odebrało mu poświadczenie dostępu do tajemnic państwowych wiceszefa MON zdymisjonowano bez wyjaśnienia, o co chodziło w tej sprawie. Donald Tusk zapewniał, że ma do Skrzypczaka zaufanie, więc jego dymisja była nielogiczna. W cieniu podejrzeń odchodził wiceminister, który miał wsparcie premiera. Brakowało tu konsekwencji. Co więcej, MON uznał, że skoro Skrzypczak nie jest już wiceszefem nie musi rozpatrywać skargi Skrzypczaka na odmowę dostępu do materiałów niejawnych. W ten sposób także wysłano sygnał, że sprawa Skrzypczaka pozostaje niewyjaśniona. Decyzja MON pokazałaby bowiem, czy Skrzypczak jest godny zaufania czy też coś ma za uszami. Tego jednak nie wiadomo.

Władze nie wyjaśniły, dlaczego Skrzypczak musiał odejść. Powstaje więc pytanie, czy przypadkiem słowa byłego wiceministra nie są prawdziwe. Część ekspertów od początku wskazywała w tej sprawie właśnie na konflikt Skrzypczaka z lobbystami z branży zbrojeniowej, jako na przyczynę dymisji.

Gen. Skrzypczak był przeszkodą, by podział pieniędzy na modernizację wojska odbył się w sposób niejasny

mówił portalowi wPolityce.pl Maciej Lew Mirski, były funkcjonariusz SKW. Dziś w ten sam sposób sytuację przedstawia sam Skrzypczak.

Jeśli rzeczywiście Skrzypczak i Maciej Lew Mirski mają rację sytuacja jest więcej niż niepokojąca. Oznacza, że polskie państwo jest strukturą spenetrowaną przez środowiska i przemysł, który chce żerować na naszym budżecie i wykorzystywać proces modernizacji wojska nie do uczciwych transakcji i realizowania potrzeb państwa, ale dla własnych korzyści sprzecznych z interesami Polski. Co więcej, te właśnie środowiska są w stanie wynająć służby państwa polskiego, by zniszczyły zagrażającego im człowieka władzy! To jest obraz państwa upadłego.

Pytanie o realne okoliczności odwołania Skrzypczaka, o działania SKW wobec niego, o działania osłonowe CBA, czy ABW realizowane wobec wiceszefa MON wracają ze zdwojoną siłą. Przecież państwo polskie właśnie szykuje się do wydania ogromnych pieniędzy na proces modernizacji armii. Sam resort obrony zaznacza, że spodziewa się silnych walk i aktywności lobbystów przemysłu obronnego. A to wielkie pieniądze i, jak widać, brutalna gra. Wydaje się, że bez wyjaśnienia, dlaczego Skrzypczak musi odejść, nie uda się państwu procesu modernizacji armii prowadzić rzetelnie i na korzyść potencjału obronnego Polski. Biorąc pod uwagę zagrożenie idące ze Wschodu ta sprawa staje się tym ważniejsza. Opinii publiczne należą się wyjaśnienia, kto de facto stoi za odejściem Skrzypczaka i jakie interesy miały na to wpływ. Jeśli tego nie zdiagnozujemy, nie możemy być pewni, że państwo poradzi sobie z modernizacją armii. No chyba, że ma tu chodzić tylko o wydanie ogromnych sum w odpowiednich firmach…

CZYTAJ TAKŻE: Szansa na lepsze wojsko, czy podwaliny dla kolejnej afery? Sprawa gen. Skrzypczaka kładzie się cieniem na projekcie modernizacji armii. Tusk wzmacnia wątpliwości

CZYTAJ TAKŻE: Trędowata była gwiazda rządu Tuska. Dlaczego dziś nikt nie chce choćby wysłuchać gen. Skrzypczaka?

CZYTAJ TAKŻE: Płk Kowalski o sytuacji w SKW i MON: mamy wojnę dwóch niedźwiedzi: obozu prezydenta i obozu premiera tłukących się między sobą

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.