Płk Kowalski o sytuacji w SKW i MON: mamy wojnę dwóch niedźwiedzi: obozu prezydenta i obozu premiera tłukących się między sobą

Janusz Nosek z lewej. Fot. zw.wp.mil.pl
Janusz Nosek z lewej. Fot. zw.wp.mil.pl

Sprawa przyszłości gen. Janusza Noska oraz gen. Waldemara Skrzypczaka nie schodzi z łam gazet. Kolejne, ciekawe doniesienia publikuje "Nasz Dziennik" oraz tygodnik "Wprost".

W "Naszym Dzienniku" o sprawie Noska i Skrzypczaka Maciej Walaszczyk rozmawia z płk. Andrzejem Kowalskim, byłym p.o. szefem SKW. Kowalski tłumaczy, że w sporze wokół SKW i MON widać znacznie poważniejsze zmagania.

Upraszczając, można powiedzieć, że mamy wojnę dwóch niedźwiedzi: obozu prezydenta i obozu premiera tłukących się między sobą. Zakupy uzbrojenia dla wojska są tak dużym strumieniem pieniędzy, że każda ze stron chce mieć dominujący głos w tej sprawie. Ten konflikt będzie trwał jeszcze pewien czas, walka będzie zacięta, zwłaszcza że wydatki MON mają być rozłożone na wiele lat. W tym tkwi niesamowita pokusa. Jeżeli w tej chwili, co więcej – w perspektywie przebudowania sceny politycznej po najbliższych wyborach, komuś uda się dobrze ustawić w kolejce do owego strumienia, to zwycięskie lobby może mieć z tego długofalową korzyść

- tłumaczy Kowalski.

Następnie precyzuje, dlaczego sprawa zakupów dla wojska rodzić będzie pokusy:

Duża część zamówień będzie musiała być dokonana na Zachodzie, np. śmigłowce, samoloty, łodzie podwodne. Sami tego nie produkujemy. Jeśli w Mielcu zamówimy black hawka, to trudno powiedzieć, że kupimy go „u siebie”. Gdy w polskiej stoczni powstanie kadłub okrętu, to uzbrojenie i elektronika musi zostać do niego zamówiona w firmach zagranicznych. Od rodzimych producentów mogą pochodzić środki łączności i dowodzenia na polu walki. Skoro więc zakupy na Zachodzie będą duże, to zachodni producenci muszą znaleźć ludzi, którzy pomogą te zamówienia zrealizować. Najlepiej szukać wśród emerytowanych oficerów wojska i służb specjalnych, którzy mają dostęp do polityków. Im jest łatwiej zaufać, że potrafią najlepiej tego rodzaju transakcje zrealizować w Polsce. Wymieniany w prasie lobbysta izraelski jest na pewno modelowym przykładem. Fakt, że sprawy przybrały wymiar widzialnego konfliktu, świadczy już o tym, że różnego rodzaju lobby zdynamizowały ustawianie w Polsce własnych interesów na przyszłość. Przecież trudno uwierzyć, że starcie między generałami Noskiem a Skrzypczakiem to jakiś konflikt osobisty i ambicjonalny.

Dodaje, że za tym sporem "stoją po prostu jakieś większe siły, które się w tej chwili skonfliktowały".

Odnosząc się do kwestii dymisji gen. Noska płk. Kowalski wskazuje:

W SKW od lat nie widać działań na rzecz bezpieczeństwa Polski. Brak poważnych sukcesów daje podstawę do wątpliwości, czy dowództwo było dobre. Dlatego odwołanie szefa SKW postrzegałbym nie tyle jako wendetę za coś, co SKW zrobiła czy nie zrobiła. W mojej ocenie, to raczej przygotowanie jej na przyszłość, by patrzyła we właściwą stronę, widziała to, co ma widzieć, lub nie widziała tego, czego nie powinna. Dodajmy, w interesie tych, którzy namaszczą nowego szefa.

Tygodnik "Wprost" zaznacza z kolei, powołując się na swoje źródła, że zarzuty wobec gen. Skrzypczaka są słabe. Potwierdza tym samym tezy płk. Kowalskiego o tym, że w sprawie Skrzypczaka i Noska możemy mieć do czynienia z czymś znacznie poważniejszym niż tylko konflikt dwóch generałów.

„Tower”, czyli Wieża – to kryptonim operacyjnego rozpracowania przez SKW wiceministra obrony Waldemara Skrzypczaka. Materiały zebrane na generała są słabe

- wskazuje tygodnik.

Cytuje również słowa informatora, który ma znać teczkę sprawy "Tower":

Sprawa rozpracowania Skrzypczaka pod kryptonimem „Tower” bierze swój początek w 2011 roku. Tak wynika z teczki tej sprawy. Na jej pierwszych stronach jest opisane, że Skrzypczak, wówczas wojskowy emeryt, spotykał się w kawiarni hotelu Victoria z Mieczysławem Bullem, reprezentującym w Polsce interesy izraelskiego koncernu zbrojeniowego Rafael.

To właśnie kontakty z Bullem mają być jedną z dwóch głównych zarzutów, jakie SKW stawia Skrzypczakowi. Drugi dotyczy wykupu samochodu, którego Skrzypczak używał gdy pracował w jednej z firm.

Problem w tym, że relacje Skrzypczaka z Bullem nie są dobre, a między nimi doszło nawet do kłótni, w której Bull miał grozić Skrzypczakowi. Wszystko dlatego, że ponoć wiceminister jest sceptyczny wobec towarów sprzedawanych przez izraelski Rafael, z którym Bull współpracuje.

Zamiast domniemanych korzyści Bull ponosi same porażki przy Skrzypczaku

- mówi "urzędnik zajmujący się sprawami bezpieczeństwa państwa".

Drugi zarzut ponoć również jest wątpliwy, ponieważ gen. Skrzypczak podpisał umowę ze swoim pracodawcą, w ramach której ma oddać pieniądze, jakie firma wydała na samochód używany obecnie przez Skrzypczaka.

Czy to wystarczy, by sądzić, że gen. Skrzypczak stał się ofiarą prowokacji? Sam Bull miał mu ponoć grozić, że "zostanie wykończony przez SKW".

Jak jest naprawdę? Sprawę ma badać prokuratura, ale jeśli prawdę ma płk. Kowalski zapewne kulisów konfliktu między gen. Noskiem i gen. Skrzypczakiem nie poznamy. Zbyt wielkie siły mogą prowadzić w tej sprawie swoją grę.

KL,Wprost,"Nasz Dziennik"

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.