Sosnowski: Ustawa o mediach narodowych pozostawia furtki dla polityki wstydu, poprawności politycznej i gender

fot. PAP/Paweł Supernak
fot. PAP/Paweł Supernak

Bardzo niebezpieczne w naszych czasach jest sformułowanie „ukazywanie wartości życia rodzinnego i działanie na rzecz umacniania rodziny.” - bez wyraźnego określenia, co rozumie się pod pojęciem „życie rodzinne” i „rodzina”. Mamy zatem pewne, że ten punkt 9 artykułu 9 wszyscy dewianci wezmą jako swój. Dla nich dwóch facetów to też rodzina, nie mówiąc o dużo bardziej wyszukanych konfiguracjach seksualnych. Będą odwołania do obcego ustawodawstwa, do koncepcji ONZ-etowskich (płeć to „konstrukt społeczny”, jest „zmienna w czasie i w rożnym kontekście”, wyróżnia się jej 57 rodzajów…) itd. Nie ma w ustawie konkretnych propozycji wzmocnienia i większego usamodzielnienia ośrodków regionalnych (wzmianka w art. 9, pkt. 14). Bez tego zaś będziemy po pierwsze wiecznie skazani na warszawski punkt widzenia, a po drugie – w regionach drzemie wielki potencjał ludzki (o czym próbowano zapomnieć), ale i potencjał materiałowy, lokalowy. Jest wielkim marnotrawstwem, narodowym marnotrawstwem niewykorzystywanie tego potencjału. Ustawa musi się do tego odnieść, by uruchomić regionalne siły twórcze i pokazać, że poza stolicą też jest Polska. Tam przede wszystkim. Regiony muszą mieć szeroki dostęp do przekazu ogólnopolskiego; są już do tego warunki techniczne. Punkt 2 artykułu 10 określa tylko jakieś enigmatyczne minima. Zamiast międlić jakiś gniot serialowy setki razy na wszelkich możliwych kanałach, lepiej ten czas ofiarować regionom, niech się pokażą w całej Polsce, niech konkurują ze sobą. Niech realizują wielogodzinne albo całodniowe programy, a nie otrzymują z łaski na uciechę jakiś warszawski ochłap w ramach programów ogólnopolskich. Tym, którzy lubią sięgać po wzory zza Odry, przypominam, że tam właśnie tak jest. Bogactwem Niemiec są silne regiony, także w mediach.

Bardzo marginalnie potraktowana została w projekcie ustawy także kwestia przekazu medialnego dla Polonii; troskę o Polonię wykazywano najbardziej w kampanii wyborczej, ale na razie trudno zauważyć, co konkretnego zrobionego dla Polonusów. Poza medalami rozdawanymi przez prezydenta w czasie wizyt zagranicznych. Ustawa powinna uczynić z przekazów dla Polonii jeden z priorytetów. Bo tam też jest olbrzymi potencjał narodowy – w bardzo wielu dziedzinach, w tym potencjał ludzki – jego uruchomienie jest jednym z warunków powodzenia wszelkich programów rozwojowych a także zjednoczeniowych, wspólnotowych.

Punkt 2 artykułu 18 stwierdza, że „Projekt planu (dwuletni plan pełnienia misji publicznej – przyp. red.) przedstawia się właściwej społecznej radzie programowej, a także podaje się do wiadomości publicznej, zapraszając do zgłaszania uwag”. No i co dalej? Tego ustawa nie wyjaśnia. Kto weźmie te uwagi pod uwagę? Pewnie nikt, tak jak w tysiącach innych tego typu przypadków; ustawa tego nie wymaga. Będzie się to więc nazywało konsultacją społeczną – brzmi ładnie. Efekt będzie zaś taki, jak zawsze? Taki jak obecnie, kiedy przed pierwszym czytaniem nowego projektu w parlamencie ustawę podano do wiadomości publicznej na sejmowej stronie cztery dni wcześniej. Zapraszając oczywiście do zgłaszania uwag. Więc zgłaszam. Mam nadzieje, że nie w ramach rzucania grochem o ścianę. Choć miałbym więcej uwag niż może wytrzymać i tak sążnisty artykuł prasowy.
Przy tej okazji serdecznie pozdrawiam ministra Krzysztofa Czabańskiego, którego absolutnie nie winię za niedociągnięcia w projekcie – tym bardziej, że to przecież dopiero propozycja – bo wiem pod jaką presją, także czasową, działał. Jest niewątpliwie świetnym fachowcem i trzeba mu tego czasu jeszcze trochę dać, by w tej wrzawie i pośpiechu wypracował produkt, który nie będzie kolejnym bublem sejmowym. Jak wspomniałem na początku, sprawa jest niebywałej wagi i nikogo nie zbawi miesiąc, czy dwa, a musi powstać taka ustawa, która z jednej strony uczyni media narodowe bardzo silnymi, z drugiej zaś będzie respektować wymagania tej większościowej grupy społecznej, która wygrała wybory w sposób jednoznaczny.

Leszek Sosnowski

Autor jest prezesem Białego Kruka, wydawcą miesięcznika opinii „Wpis”, działa na rynku mediów od ponad 40 lat.

« poprzednia strona
12345

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych