Bardzo niebezpieczne w naszych czasach jest sformułowanie „ukazywanie wartości życia rodzinnego i działanie na rzecz umacniania rodziny.” - bez wyraźnego określenia, co rozumie się pod pojęciem „życie rodzinne” i „rodzina”. Mamy zatem pewne, że ten punkt 9 artykułu 9 wszyscy dewianci wezmą jako swój. Dla nich dwóch facetów to też rodzina, nie mówiąc o dużo bardziej wyszukanych konfiguracjach seksualnych. Będą odwołania do obcego ustawodawstwa, do koncepcji ONZ-etowskich (płeć to „konstrukt społeczny”, jest „zmienna w czasie i w rożnym kontekście”, wyróżnia się jej 57 rodzajów…) itd. Nie ma w ustawie konkretnych propozycji wzmocnienia i większego usamodzielnienia ośrodków regionalnych (wzmianka w art. 9, pkt. 14). Bez tego zaś będziemy po pierwsze wiecznie skazani na warszawski punkt widzenia, a po drugie – w regionach drzemie wielki potencjał ludzki (o czym próbowano zapomnieć), ale i potencjał materiałowy, lokalowy. Jest wielkim marnotrawstwem, narodowym marnotrawstwem niewykorzystywanie tego potencjału. Ustawa musi się do tego odnieść, by uruchomić regionalne siły twórcze i pokazać, że poza stolicą też jest Polska. Tam przede wszystkim. Regiony muszą mieć szeroki dostęp do przekazu ogólnopolskiego; są już do tego warunki techniczne. Punkt 2 artykułu 10 określa tylko jakieś enigmatyczne minima. Zamiast międlić jakiś gniot serialowy setki razy na wszelkich możliwych kanałach, lepiej ten czas ofiarować regionom, niech się pokażą w całej Polsce, niech konkurują ze sobą. Niech realizują wielogodzinne albo całodniowe programy, a nie otrzymują z łaski na uciechę jakiś warszawski ochłap w ramach programów ogólnopolskich. Tym, którzy lubią sięgać po wzory zza Odry, przypominam, że tam właśnie tak jest. Bogactwem Niemiec są silne regiony, także w mediach.
Bardzo marginalnie potraktowana została w projekcie ustawy także kwestia przekazu medialnego dla Polonii; troskę o Polonię wykazywano najbardziej w kampanii wyborczej, ale na razie trudno zauważyć, co konkretnego zrobionego dla Polonusów. Poza medalami rozdawanymi przez prezydenta w czasie wizyt zagranicznych. Ustawa powinna uczynić z przekazów dla Polonii jeden z priorytetów. Bo tam też jest olbrzymi potencjał narodowy – w bardzo wielu dziedzinach, w tym potencjał ludzki – jego uruchomienie jest jednym z warunków powodzenia wszelkich programów rozwojowych a także zjednoczeniowych, wspólnotowych.
Punkt 2 artykułu 18 stwierdza, że „Projekt planu (dwuletni plan pełnienia misji publicznej – przyp. red.) przedstawia się właściwej społecznej radzie programowej, a także podaje się do wiadomości publicznej, zapraszając do zgłaszania uwag”. No i co dalej? Tego ustawa nie wyjaśnia. Kto weźmie te uwagi pod uwagę? Pewnie nikt, tak jak w tysiącach innych tego typu przypadków; ustawa tego nie wymaga. Będzie się to więc nazywało konsultacją społeczną – brzmi ładnie. Efekt będzie zaś taki, jak zawsze? Taki jak obecnie, kiedy przed pierwszym czytaniem nowego projektu w parlamencie ustawę podano do wiadomości publicznej na sejmowej stronie cztery dni wcześniej. Zapraszając oczywiście do zgłaszania uwag. Więc zgłaszam. Mam nadzieje, że nie w ramach rzucania grochem o ścianę. Choć miałbym więcej uwag niż może wytrzymać i tak sążnisty artykuł prasowy.
Przy tej okazji serdecznie pozdrawiam ministra Krzysztofa Czabańskiego, którego absolutnie nie winię za niedociągnięcia w projekcie – tym bardziej, że to przecież dopiero propozycja – bo wiem pod jaką presją, także czasową, działał. Jest niewątpliwie świetnym fachowcem i trzeba mu tego czasu jeszcze trochę dać, by w tej wrzawie i pośpiechu wypracował produkt, który nie będzie kolejnym bublem sejmowym. Jak wspomniałem na początku, sprawa jest niebywałej wagi i nikogo nie zbawi miesiąc, czy dwa, a musi powstać taka ustawa, która z jednej strony uczyni media narodowe bardzo silnymi, z drugiej zaś będzie respektować wymagania tej większościowej grupy społecznej, która wygrała wybory w sposób jednoznaczny.
Leszek Sosnowski
Autor jest prezesem Białego Kruka, wydawcą miesięcznika opinii „Wpis”, działa na rynku mediów od ponad 40 lat.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Bardzo niebezpieczne w naszych czasach jest sformułowanie „ukazywanie wartości życia rodzinnego i działanie na rzecz umacniania rodziny.” - bez wyraźnego określenia, co rozumie się pod pojęciem „życie rodzinne” i „rodzina”. Mamy zatem pewne, że ten punkt 9 artykułu 9 wszyscy dewianci wezmą jako swój. Dla nich dwóch facetów to też rodzina, nie mówiąc o dużo bardziej wyszukanych konfiguracjach seksualnych. Będą odwołania do obcego ustawodawstwa, do koncepcji ONZ-etowskich (płeć to „konstrukt społeczny”, jest „zmienna w czasie i w rożnym kontekście”, wyróżnia się jej 57 rodzajów…) itd. Nie ma w ustawie konkretnych propozycji wzmocnienia i większego usamodzielnienia ośrodków regionalnych (wzmianka w art. 9, pkt. 14). Bez tego zaś będziemy po pierwsze wiecznie skazani na warszawski punkt widzenia, a po drugie – w regionach drzemie wielki potencjał ludzki (o czym próbowano zapomnieć), ale i potencjał materiałowy, lokalowy. Jest wielkim marnotrawstwem, narodowym marnotrawstwem niewykorzystywanie tego potencjału. Ustawa musi się do tego odnieść, by uruchomić regionalne siły twórcze i pokazać, że poza stolicą też jest Polska. Tam przede wszystkim. Regiony muszą mieć szeroki dostęp do przekazu ogólnopolskiego; są już do tego warunki techniczne. Punkt 2 artykułu 10 określa tylko jakieś enigmatyczne minima. Zamiast międlić jakiś gniot serialowy setki razy na wszelkich możliwych kanałach, lepiej ten czas ofiarować regionom, niech się pokażą w całej Polsce, niech konkurują ze sobą. Niech realizują wielogodzinne albo całodniowe programy, a nie otrzymują z łaski na uciechę jakiś warszawski ochłap w ramach programów ogólnopolskich. Tym, którzy lubią sięgać po wzory zza Odry, przypominam, że tam właśnie tak jest. Bogactwem Niemiec są silne regiony, także w mediach.
Bardzo marginalnie potraktowana została w projekcie ustawy także kwestia przekazu medialnego dla Polonii; troskę o Polonię wykazywano najbardziej w kampanii wyborczej, ale na razie trudno zauważyć, co konkretnego zrobionego dla Polonusów. Poza medalami rozdawanymi przez prezydenta w czasie wizyt zagranicznych. Ustawa powinna uczynić z przekazów dla Polonii jeden z priorytetów. Bo tam też jest olbrzymi potencjał narodowy – w bardzo wielu dziedzinach, w tym potencjał ludzki – jego uruchomienie jest jednym z warunków powodzenia wszelkich programów rozwojowych a także zjednoczeniowych, wspólnotowych.
Punkt 2 artykułu 18 stwierdza, że „Projekt planu (dwuletni plan pełnienia misji publicznej – przyp. red.) przedstawia się właściwej społecznej radzie programowej, a także podaje się do wiadomości publicznej, zapraszając do zgłaszania uwag”. No i co dalej? Tego ustawa nie wyjaśnia. Kto weźmie te uwagi pod uwagę? Pewnie nikt, tak jak w tysiącach innych tego typu przypadków; ustawa tego nie wymaga. Będzie się to więc nazywało konsultacją społeczną – brzmi ładnie. Efekt będzie zaś taki, jak zawsze? Taki jak obecnie, kiedy przed pierwszym czytaniem nowego projektu w parlamencie ustawę podano do wiadomości publicznej na sejmowej stronie cztery dni wcześniej. Zapraszając oczywiście do zgłaszania uwag. Więc zgłaszam. Mam nadzieje, że nie w ramach rzucania grochem o ścianę. Choć miałbym więcej uwag niż może wytrzymać i tak sążnisty artykuł prasowy.
Przy tej okazji serdecznie pozdrawiam ministra Krzysztofa Czabańskiego, którego absolutnie nie winię za niedociągnięcia w projekcie – tym bardziej, że to przecież dopiero propozycja – bo wiem pod jaką presją, także czasową, działał. Jest niewątpliwie świetnym fachowcem i trzeba mu tego czasu jeszcze trochę dać, by w tej wrzawie i pośpiechu wypracował produkt, który nie będzie kolejnym bublem sejmowym. Jak wspomniałem na początku, sprawa jest niebywałej wagi i nikogo nie zbawi miesiąc, czy dwa, a musi powstać taka ustawa, która z jednej strony uczyni media narodowe bardzo silnymi, z drugiej zaś będzie respektować wymagania tej większościowej grupy społecznej, która wygrała wybory w sposób jednoznaczny.
Leszek Sosnowski
Autor jest prezesem Białego Kruka, wydawcą miesięcznika opinii „Wpis”, działa na rynku mediów od ponad 40 lat.
Strona 5 z 5
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/media/291098-sosnowski-ustawa-o-mediach-narodowych-pozostawia-furtki-dla-polityki-wstydu-poprawnosci-politycznej-i-gender?strona=5
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.