Histeria przykrywa histerię. Ta rozpętana wokół decyzji PiS w sprawie Trybunału Konstytucyjnego zastąpiła egzaltowaną i obłudną akcję przeciwko rzekomemu nakładaniu cenzury na Teatr Polski we Wrocławiu przez ministra kultury Piotra Glińskiego. Przy tej okazji, słów kilka o innym teatrze. Ani politycznym, ani dramatycznym.
Wojnę o Trybunał celnie podsumował Stanisław Żaryn. Umieszczając szarpaninę wokół TK, mającego stać na straży Konstytucji (pisanej z wielkiej litery, a nie tej służącej Henryce Krzywonos do wymachiwania w Sejmie) w kontekście przyzwoitości, trafił w punkt.
CZYTAJ WIĘCEJ: A wystarczyło zachować się przyzwoicie… Sprawa TK, czyli gorzka lekcja dla Platformy, ale i przestroga dla nowej władzy
Szermowanie przez obóz platformersko-nowoczesny frazesami o państwie prawa, przy jednoczesnym sprzeniewierzaniu się elementarnej uczciwości, jest żałosne. Ale podejmowanie walki wet za wet nie przynosi chluby również drugiej stronie. Tyle na razie w kwestii Trybunału.
W epicentrum burzy „trybunalskiej” Joanna Szczepkowska wraca do tematu, który jeszcze niedawno ekscytował mainstreamowe media, a dziś wstydliwie jest przemilczany.
Aktorka zwraca uwagę na to, jak zmanipulowano skandal wywołany przez wrocławski teatr, którego dyrektorem jest poseł Nowoczesnej. Całą sprawę w negatywnym świetle skojarzono z PiS, choć na wieść o przygotowywaniu obscenicznego spektaklu jako pierwsi na alarm - i słusznie - bili… wrocławscy radni Platformy.
Jak to się stało, że ten fakt umknął z przestrzeni debaty na temat spektaklu? Dlaczego zapomniano, że pierwszymi oburzonymi byli radni z Platformy? Dlaczego dopiero sprzeciw obecnych władz potraktowali jako pierwszy przejaw cenzury?
— zastanawia się Szczepkowska.
Odpowiedź jest prosta - jeśli fakty nie pokrywają się z linią politycznych ataków mainstreamu, tym gorzej dla faktów.
Czytaj dalej na następnej stronie ===>
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Histeria przykrywa histerię. Ta rozpętana wokół decyzji PiS w sprawie Trybunału Konstytucyjnego zastąpiła egzaltowaną i obłudną akcję przeciwko rzekomemu nakładaniu cenzury na Teatr Polski we Wrocławiu przez ministra kultury Piotra Glińskiego. Przy tej okazji, słów kilka o innym teatrze. Ani politycznym, ani dramatycznym.
Wojnę o Trybunał celnie podsumował Stanisław Żaryn. Umieszczając szarpaninę wokół TK, mającego stać na straży Konstytucji (pisanej z wielkiej litery, a nie tej służącej Henryce Krzywonos do wymachiwania w Sejmie) w kontekście przyzwoitości, trafił w punkt.
CZYTAJ WIĘCEJ: A wystarczyło zachować się przyzwoicie… Sprawa TK, czyli gorzka lekcja dla Platformy, ale i przestroga dla nowej władzy
Szermowanie przez obóz platformersko-nowoczesny frazesami o państwie prawa, przy jednoczesnym sprzeniewierzaniu się elementarnej uczciwości, jest żałosne. Ale podejmowanie walki wet za wet nie przynosi chluby również drugiej stronie. Tyle na razie w kwestii Trybunału.
W epicentrum burzy „trybunalskiej” Joanna Szczepkowska wraca do tematu, który jeszcze niedawno ekscytował mainstreamowe media, a dziś wstydliwie jest przemilczany.
Aktorka zwraca uwagę na to, jak zmanipulowano skandal wywołany przez wrocławski teatr, którego dyrektorem jest poseł Nowoczesnej. Całą sprawę w negatywnym świetle skojarzono z PiS, choć na wieść o przygotowywaniu obscenicznego spektaklu jako pierwsi na alarm - i słusznie - bili… wrocławscy radni Platformy.
Jak to się stało, że ten fakt umknął z przestrzeni debaty na temat spektaklu? Dlaczego zapomniano, że pierwszymi oburzonymi byli radni z Platformy? Dlaczego dopiero sprzeciw obecnych władz potraktowali jako pierwszy przejaw cenzury?
— zastanawia się Szczepkowska.
Odpowiedź jest prosta - jeśli fakty nie pokrywają się z linią politycznych ataków mainstreamu, tym gorzej dla faktów.
Czytaj dalej na następnej stronie ===>
Strona 1 z 3
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/274180-na-marginesie-histerii-oto-prawdziwy-teatr-panie-dyrektorze-posle-mieszkowski-magapar-mowi-to-panu-cos