W Ameryce, która podobnie jak Europa przechodzi kryzys tożsamości, szybkim krokiem nadchodzą prezydenckie wybory, których wynik może mieć ogromne znaczenie dla przyszłości samego supermocarstwa jak i dla reszty świata.
Zwycięski globalizm, wszędzie gdzie tylko może, otwiera rynki i granice dla potężnych korporacji, sponsorując ruchy wypierające i zwalczające tradycyjne lokalne wartości. Wartości, które legły u podstaw fundamentów chrześcijańskiej cywilizacji, a więc religię, lokalną kulturę, tradycję, narodowy patriotyzm i rodzinę.
Uruchomiono wiele nowych platform, mających wydatnie przyśpieszyć przemiany społeczne, kulturowe i polityczne tak w Europie jak i w Ameryce.
Jednym z ostatnio lansowanych przez globalistów sposobów jest sponsorowanie islamskich implantów, którymi zaszczepia się społeczeństwa o mocno już wcześniej nadwyrężonej tożsamości. W ten sposób doprowadza się do załamania się dotychczasowego porządku społecznego, aby w konsekwencji spowodować chaos, no i konieczną potrzebę “silnego państwa”, bo tylko takie będzie w stanie utrzymać jako taki porządek i bezpieczeństwo.
Wydaje się, że model ten wykorzystując islamistów do szybszego rozbicia chrześcijaństwa i tradycyjnych państw narodowych w konsekwencji w następnym etapie da zielone światło dla “konieczności” zniszczenia wszelkiej religii jako czegoś irracjonalnego i wręcz niebezpiecznego dla człowieka i społeczeństwa.
Europa zachodnia właśnie walczy o swoje przetrwanie, na dzień dzisiejszy wydaje się, że Polska (chroniąc się w swoim zaścianku podobnie jak Węgry i kilka innych państw regionu) w strategicznym momencie zdążyła uskoczyć z niebezpiecznej drogi oddanej do użytku przez Nowy Porządek Świata.
Ten temat z pewnością zasługuje na poważne potraktowanie, wróćmy jednak do tegorocznych wyborów prezydenckich w USA na ich obecnym etapie. Z polskiej perspektywy dzisiejsza Partia Demokratyczna z jednej strony przypomina partię socjalistyczną z kierującą nią elitą prawie całkowicie oddaną globalistom.
Niedawno zakończyła się konwencja tej partii, której program, w związku z koniecznością przyciągnięcia lewaków od pokonanego przez Hillary Clinton wnuczka ziemi beskidzkiej (Bernie Sanders), przesunięto wyraźnie jeszcze dalej na lewo. Z innej strony Partia Demokratyczna bardzo przypomina polską Platformę Obywatelską, obiecując swoim wyborcom jedno, a realizując w rzeczywistości interes swoich aparatczyków i kolesi.
Wypada przypomnieć, że dzisiejszy propagowany wizerunek PD, partii walczącej o równouprawnienie ras, płci (dziś w swoim wariactwie w NY doliczono się już 29 oddzielnych gender!) jest wyjątkowo niespójny z jej historyczną drogą. Najbogatsi członkowie Kongresu to dziś Demokraci, choć z trybun zażarcie walczą o prawa prostych pokrzywdzonych obywateli, którym za wszelką cenę chcą pomóc…
Demokraci to przecież najwięksi rasiści południa, to z nimi walczył pierwszy prezydent z Partii Republikańskiej Abraham Lincoln. To wsteczna partia białych rasistów z Ku Klux Klanu zwalczająca czarnych, Żydów i katolików, ale obecnie po PR-owskiej operacji plastycznej jawi się dziewicą wszelkich cnót… Dzisiejsza Partia Republikańska również puściła się z globalistami i programowo przypomina raczej Demokratów z okresu kiedy prezydentem był J.F. Kennedy, dziś rządzą nią tak jak Demokratami “tłuste koty” wielkich korporacji, ale z zachowaniem republikańskiego folkloru, o którym słyszymy głośno podczas kolejnych wyborów.
Trzeba jednak podkreślić, że program ideowy Republikanów przygotowany na ich konwencji jest raczej konserwatywny i wyraźnie przesunięty na prawo. Trzeba zauważyć, że wybierani przez lud kongresmeni i senatorzy obydwu głównych partii w dużym procencie najpierw ideowi ludzie, szybko ulegają perswazji i czarowi dobrze zadomowionych w Waszyngtonie lobbystów wielkich korporacji.
Czytaj dalej na następnej stronie
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
W Ameryce, która podobnie jak Europa przechodzi kryzys tożsamości, szybkim krokiem nadchodzą prezydenckie wybory, których wynik może mieć ogromne znaczenie dla przyszłości samego supermocarstwa jak i dla reszty świata.
Zwycięski globalizm, wszędzie gdzie tylko może, otwiera rynki i granice dla potężnych korporacji, sponsorując ruchy wypierające i zwalczające tradycyjne lokalne wartości. Wartości, które legły u podstaw fundamentów chrześcijańskiej cywilizacji, a więc religię, lokalną kulturę, tradycję, narodowy patriotyzm i rodzinę.
Uruchomiono wiele nowych platform, mających wydatnie przyśpieszyć przemiany społeczne, kulturowe i polityczne tak w Europie jak i w Ameryce.
Jednym z ostatnio lansowanych przez globalistów sposobów jest sponsorowanie islamskich implantów, którymi zaszczepia się społeczeństwa o mocno już wcześniej nadwyrężonej tożsamości. W ten sposób doprowadza się do załamania się dotychczasowego porządku społecznego, aby w konsekwencji spowodować chaos, no i konieczną potrzebę “silnego państwa”, bo tylko takie będzie w stanie utrzymać jako taki porządek i bezpieczeństwo.
Wydaje się, że model ten wykorzystując islamistów do szybszego rozbicia chrześcijaństwa i tradycyjnych państw narodowych w konsekwencji w następnym etapie da zielone światło dla “konieczności” zniszczenia wszelkiej religii jako czegoś irracjonalnego i wręcz niebezpiecznego dla człowieka i społeczeństwa.
Europa zachodnia właśnie walczy o swoje przetrwanie, na dzień dzisiejszy wydaje się, że Polska (chroniąc się w swoim zaścianku podobnie jak Węgry i kilka innych państw regionu) w strategicznym momencie zdążyła uskoczyć z niebezpiecznej drogi oddanej do użytku przez Nowy Porządek Świata.
Ten temat z pewnością zasługuje na poważne potraktowanie, wróćmy jednak do tegorocznych wyborów prezydenckich w USA na ich obecnym etapie. Z polskiej perspektywy dzisiejsza Partia Demokratyczna z jednej strony przypomina partię socjalistyczną z kierującą nią elitą prawie całkowicie oddaną globalistom.
Niedawno zakończyła się konwencja tej partii, której program, w związku z koniecznością przyciągnięcia lewaków od pokonanego przez Hillary Clinton wnuczka ziemi beskidzkiej (Bernie Sanders), przesunięto wyraźnie jeszcze dalej na lewo. Z innej strony Partia Demokratyczna bardzo przypomina polską Platformę Obywatelską, obiecując swoim wyborcom jedno, a realizując w rzeczywistości interes swoich aparatczyków i kolesi.
Wypada przypomnieć, że dzisiejszy propagowany wizerunek PD, partii walczącej o równouprawnienie ras, płci (dziś w swoim wariactwie w NY doliczono się już 29 oddzielnych gender!) jest wyjątkowo niespójny z jej historyczną drogą. Najbogatsi członkowie Kongresu to dziś Demokraci, choć z trybun zażarcie walczą o prawa prostych pokrzywdzonych obywateli, którym za wszelką cenę chcą pomóc…
Demokraci to przecież najwięksi rasiści południa, to z nimi walczył pierwszy prezydent z Partii Republikańskiej Abraham Lincoln. To wsteczna partia białych rasistów z Ku Klux Klanu zwalczająca czarnych, Żydów i katolików, ale obecnie po PR-owskiej operacji plastycznej jawi się dziewicą wszelkich cnót… Dzisiejsza Partia Republikańska również puściła się z globalistami i programowo przypomina raczej Demokratów z okresu kiedy prezydentem był J.F. Kennedy, dziś rządzą nią tak jak Demokratami “tłuste koty” wielkich korporacji, ale z zachowaniem republikańskiego folkloru, o którym słyszymy głośno podczas kolejnych wyborów.
Trzeba jednak podkreślić, że program ideowy Republikanów przygotowany na ich konwencji jest raczej konserwatywny i wyraźnie przesunięty na prawo. Trzeba zauważyć, że wybierani przez lud kongresmeni i senatorzy obydwu głównych partii w dużym procencie najpierw ideowi ludzie, szybko ulegają perswazji i czarowi dobrze zadomowionych w Waszyngtonie lobbystów wielkich korporacji.
Czytaj dalej na następnej stronie
Strona 1 z 4
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/304044-szanse-i-klopoty-kandydatow-na-prezydenta-usa-wydaje-sie-ze-kampanie-prezydencka-trump-moze-przegrac-tylko-na-wlasne-zyczenie