Gwiazda TVP w likwidacji drwi z ROG na łamach "Newsweeka". "Ustawmy mur złożony z Bąkiewiczów"; "Faszystowski uzurpatorek"

Katarzyna Kasia nie tylko „rozbawia” fajnopolaków w „Kwiatkach Polskich” na antenie neo-TVP w likwidacji, ale również przemawia do sumień w „Newsweeku”. Postanowiła powyzłośliwiać się nad Ruchem Obrony Granic i jego działalności na granicy polsko-niemieckiej, okraszając to wszystko drwiną ze stwierdzeń w rodzaju „wojna hybrydowa”. „Ustawmy wokół Polski mur zbudowany z Bąkiewiczów” - „ironizuje” w tytule felietonu na łamach „Newsweeka” Katarzyna Kasia. Cały ten „humor” prowadzi jednak ostatecznie do wyrażenia pretensji do obecnych władz, że nie aresztowano Grzegorza Brauna, dlatego dziś na granicach urzęduje „faszystowski uzurpatorek” Bąkiewicz.

Wydawać by się mogło, że po tylu latach od pierwszych efektów decyzji Angeli Merkel i jej polityki „Herzlich Wilkommen”, tym, co zaobserwowaliśmy później, w 2021 r. (i co trwa do dziś) przy granicy polsko-białoruskiej i tym, że kilka miesięcy po hybrydowym ataku Białorusi na Polskę Rosja rozpoczęła pełnoskalową agresję na Ukrainę, coraz trudniej będzie sprowadzać kwestię nielegalnej migracji do „rasizmu”, „ksenofobii”, „faszyzmu” i zbywać tym właśnie zestawem pojęć każdy argument przeciwników przyjmowania nielegalnych imgigrantów. A wtedy przychodzi dr Katarzyna Kasia, być może tuż po nagraniu kolejnego odcinka „Kwiatków Polskich”, bo w „humorku” rodem z tego programu neo-TVP i… Pisze dla „Newsweeka” felieton o „murze z Bąkiewiczów”.

„Nie będą mieli litości”

Ponieważ jestem osobą odpowiedzialną i zależy mi na losie naszej ojczyzny, proponuję otoczenie jej szczelnym murem zbudowanym z samych Bąkiewiczów. Ustawmy jednego na drugim, niech się poubierają w kamizelki z napisami „szeryf” albo „police”, niech jeden drugiemu chucha w ucho, niech zatrzymują, rewidują, przesłuchują. Niech będą szczelni i bezczelni, niech będą odpychający. A jak Straż Graniczna ich będzie próbowała powstrzymać, to niech ją pogonią, niech jej naubliżają, bo to oni są murem, a ta cała straż jest zaledwie „polskim mundurem”, więc się chyba raczej nie trzeba długo zastanawiać, kto ma rację i kto jest ważniejszy

— napisała Katarzyna Kasia, powielając nieprawdziwą informację, że napis „Police” na kamizelkach miał rzekomo oznaczać cokolwiek innego niż nazwę miejscowości danego aktywisty.

Bąkiewicze nie będą znali litości, nie będą mieli żadnych uczuć wyższych jako bardzo dobrzy chrześcijanie, bez cienia miłości, z buta pogonią każdego obcego, zmarzniętego ochłodzą, głodnemu odbiorą ostatnią kromkę nadziei, a nagiego psami poszczują

— zaraz, zaraz: ale „Bąkiewicze” działają przecież na granicy z Niemcami. Czyżby nasi wspaniali, mądrzy, oświeceni i praworządni zachodni sąsiedzi przerzucali do Polski „zmarzniętych, głodnych, nagich”, czy felietonistka z jakichś sobie tylko znanych powodów porównuje dwie nieporównywalne sprawy?

Autorka felietonu „ironizowała” również, aby „pozamykać” wszystkich tych, którym „zostały resztki sumienia i przyzwoitości”.

Albo w ogóle ich trzeba wyrzucić za ten mur Bąkiewiczów, na ziemię niczyją, za kolczaste druty. A my w Polsce będziemy mieć spokój, nasza chata z kraja, nam nic nie zrobią, bo to nie ludzie, to broń, to wojna hybrydowa wcielona, to Putin, Łukaszenka, tykające bomby

— kolejna manipulacja albo przejaw niewiedzy: nie ma czegoś takiego jak „ziemia” niczyja. Migranci są albo na terytorium Polski, albo na terytorium Białorusi. Ci przerzucani do nas przez zachodnich sąsiadów, także są albo na terytorium Niemiec, albo na terenie Polski.

Braun, Bąkiewicz i inne „bojówki”

Ostatecznie felietonistce odechciewa się „ironizować” i przechodzi do meritum:

Nie rozumiem, dlaczego taki Bąkiewicz może sobie zatrzymywać samochody i przeprowadzać jakieś skandaliczne „kontrole”? Dlaczego nikt nie powstrzymuje go przed atakowaniem Straży Granicznej? (…) Czy gdyby mnie ogarnęło nagle pragnienie wdawania się w podobne dyskusje ze strażą po drugiej stronie Polski, w tym innym, tym straszniejszym lesie, to też bym tak sobie mogła? (…) Dlaczego władza godzi się, żeby w tak trudnym momencie jakiś faszystowski uzurpatorek organizował prywatne bojówki do prześladowania ludzi i przeszkadzania instytucjom powołanym do obrony polskich granic?

— pyta Katarzyna Kasia. Ciekawe, czy była tak bardzo oburzona, kiedy lewicowi aktywiści albo posłowie KO czy Lewicy przeszkadzali instytucjom powołanym do obrony polskich granic, tyle że „w tym innym, straszniejszym lesie”.

Autorka felietonu konstatuje, że „bezkarność Bąkiewicza” wynika wprost z „bezkarności” Grzegorza Brauna.

To bolesny dowód na to, że coś tu mocno nie działa. Chyba że – chociaż ta możliwość jest tak okropna, że z trudem o niej piszę – znaleźliśmy się w kraju, który kryminalizuje przestrzeganie praw człowieka na swojej wschodniej granicy i wspiera ich łamanie na granicy zachodniej

— podsumowuje Katarzyna Kasia.

Ciekawe, czy w neo-TVP felietonistka widuje się czasami z Piotrem Maślakiem czy Barbarą Kurdej-Szatan, czyli dziennikarzem i celebrytką, którzy w bardzo niewybrednych słowach uderzali w Straż Graniczną podczas kryzysu w 2021 r. i nie dość, że konsekwencji nie ponieśli właściwie żadnych, to jeszcze dostali posadki w TVP po przejęciu mediów publicznych przez obecne władze. Barbara Kurdej-Szatan upiekła na tym ogniu nawet nie dwie, lecz trzy pieczenie, bo udało jej się ostatecznie przedstawić samą siebie jako „ofiarę hejtu” i zostać bohaterką dla pewnej części „silniczków”.

A może, w ocenie pani Katarzyny Kasi, Straż Graniczna na wschodzie Polski jest „niedobra”, ale ta na zachodzie już „dobra”? No i na tej zachodniej granicy to w końcu są ci „zmarznięci, głodni, nadzy”, bo do niedawna miał być to tylko wymysł „Bąkiewiczów” i zapewne dlatego, że był to tylko „wymysł”, Donald Tusk zamknął granice z Niemcami i Litwą. A skoro jedna Straż Graniczna jest dobra, a druga zła, to po co mieszać ze sobą dwie różne sytuacje?

jj/Newsweek