Dziennikarz TVN o "rajdzie" Sterczewskiego: "Całkowity przypadek czy nie sądzę?". Mówi o... koincydencji z Inowrocławiem

W programie „Wstajesz i wiesz” na antenie TVN24 prowadzący zastanawiał się nad „koincydencją czasową” między incydentem z udziałem policjanta w Inowrocławiu a rowerowym „rajdem” posła Koalicji Obywatelskiej Franciszka Sterczewskiego.

CZYTAJ TAKŻE:

-TYLKO U NAS. Politycy opozycji komentują „rajd” Sterczewskiego: „Może ma coś z błędnikiem”; „Piłeś, nie jedź”; „Niedopuszczalne”

-Dlaczego Sterczewski zasłaniał się immunitetem? Poseł do internauty: „Zwyczajnie spanikowałem. Raz jeszcze przepraszam”

Dziennikarz TVN o „koincydencji czasowej”

Sprawę posła Sterczewskiego, który, według funkcjonariuszy, pod wpływem alkoholu prowadził rower, komentują wszystkie media. Stała się ona także przedmiotem dość osobliwej dyskusji w programie „Wstajesz i wiesz” na antenie TVN24.

Chciałem was zapytać o pewną koincydencję czasową. Mamy wydarzenie w Inowrocławiu, gdzie funkcjonariusz polskiej policji - przynajmniej taki miał mundur - zdaniem ekspertów nadużywa środków przymusu bezpośredniego, z bardzo bliskiej odległości pryskając gazem w twarz

— zwrócił się do swoich gości dziennikarz tej stacji Rafał Wojda.

W dalszej części wypowiedzi prowadzący opisał sytuację z posłem KO Franciszkiem Sterczewskim.

Kilkanaście godzin później pojawia się inne policyjne nagranie, tym razem ze sprawnie działającej kamery na mundurze funkcjonariusza, w którym główną rolę gra poseł Koalicji Obywatelskiej, pan Franciszek Sterczewski, który rowerem podróżuje pod wpływem alkoholu

— dodaje.

Chciałem was o tę koincydencję czasową właśnie zapytać. To całkowity przypadek czy nie sądzę?

— zwraca się z pytaniem do swoich rozmówców.

Nieco później dziennikarz zaznaczył, że nie chce, aby rozmówcy i słuchacze „poczuli, że próbuje usprawiedliwić posła Sterczewskiego”.

Miejmy nadzieję, że wolne media nie próbują w ten sposób przekonać swoich widzów, że może i od Sterczewskiego dało się wyczuć silną woń alkoholu, że udzielał funkcjonariuszom dziwacznych odpowiedzi w rodzaju „bateryjka mi się rozładowała” i, zamiast poddać się badaniu alkomatem, wymachiwał legitymacją poselską, ale to zapewne dlatego, że padł ofiarą prowokacji, która miała przykryć incydent z Inowrocławia.

aja/Twitter