Kontynuując działania sowieckie, bazując na elicie sowieckiej i tym stylu myślenia pan Putin, mimo doraźnych sukcesów, jest autorem największej klęski państwa rosyjskiego
— powiedział minister Antoni Macierewicz w wywiadzie dla wPolityce.pl.
wPolityce.pl: Za nami dwa lata pańskich rządów w Ministerstwie Obrony Narodowej. Co się nie udało? Czegoś Pan żałuje?
Antoni Macierewicz, minister obrony narodowej: Nie, ale oczywiście nie wszystko w pełni się udało. Najważniejszy problem, przed którym stałem, stoję i zapewne jeszcze jakiś czas będę stał, to kwestia kadr. Wciąż jesteśmy na drodze do znalezienia systemu, który będzie preferował najlepszych żołnierzy, który będzie preferował żołnierzy najskuteczniejszych i będzie stwarzał najszybszą, najbardziej efektywną drogę awansu dla młodych, zdolnych i chcących kształtować polską armię oficerów. To rzecz, która ciągle jest najsłabiej przez nas zrealizowana. Ale jak pan wie, otworzyliśmy już drogi awansowe. Polskie wojsko było przez dziesięć lat w tej kwestii zablokowane. Awanse były dostępne tylko dla bardzo nielicznej i dobranej grupy ludzi. Limity awansowe sprawiały, że człowiek bez układów nie mógł awansować. W ciągu tych dwóch lat podpisałem 35 tysięcy awansów. Pokazuje to skalę potrzeb awansowych w polskiej armii. Podkreślam jednak, że wciąż jesteśmy w trakcie kształtowania tej drogi.
Z czego wynikały te problemy?
Pomimo tego, że zreformowaliśmy korpus oficerski, to dopiero teraz mogliśmy uruchomić - jest to jedno z najważniejszych wyzwań na przyszły rok jeśli chodzi o kształt armii - reformę korpusu podoficerskiego. W normalnej armii olbrzymia ilość funkcji, którą u nas realizują np. pułkownicy, realizują podoficerowie. U nas to wszystko jest na samym początku drogi. Ale uruchomienie korpusu podoficerskiego, przekazanie podoficerom większej ilości funkcji zostanie zrealizowane w pierwszej połowie przyszłego roku.
W takim razie, dlaczego dopiero teraz?
Najchętniej odpowiedziałbym, że dlatego iż tygodnik „Sieci” nie zrobił takiego wywiadu z poprzednimi ministrami obrony narodowej i wasza presja była zbyt mała. Wszyscy przecież to widzieli, widzieli jak polska armia była zwijana, jak opuszczane były kolejne elementy infrastruktury - lotniska, koszary. Ale uważano, że inne sprawy są ważniejsze. Widziano, że sprawy ścieżki awansowej skupione są w bardzo wąskich środowiskach, podobniejak dzieje się tow środowisku sędziowskim. Tylko znajomy znajomych miał szansę. Cały system armii zawodowej został tak skonstruowany, że została ona zamknięta dla społecznego oglądu. W związku z tym mogła być w patologiczny sposób zwijana. Koncepcję armii zawodowej wykorzystano do przekształcenia armii w rezerwuar miejsc rozwoju interesów elity, która przejęła Polskę po okrągłym stole i uczyniła sobie z tego kolejne miejsce do realizowania własnych interesów. Widać to w całym programie modernizacji armii. Ten program - sformułowany w latach 2011-2012 - jest imponujący. Wszystko tam było - czołgi, okręty, transportery opancerzone, łączność. W momencie, gdy program ten powstawał wiadomo jednak było, że na to nie ma i nie będzie pieniędzy. Ten program nie powstał po to, by został zrealizowany, lecz po to, by żywić firmy zainteresowane uzyskaniem kontraktów i zarabianiem pieniędzy. Nie chodziło o to, by te produkty zostały dostarczone wojsku. Chodziło o to, by latami dostawać pieniądze. Klasycznym przykładem jest samobieżny moździerz „Rak”. Dzisiaj widziałem jak strzela, a wyprodukowany został przecież bez amunicji.
Przyjmując pańską tezę nt. stanu armii i kwestii awansów, można uznać, że próbuje Pan przekonywać, iż przed Pana przyjściem do resortu w polskiej armii nie było nikogo wartościowego.
To nieprawda. Polacy są narodem nieprawdopodobnie upartym, żywotnym, „kijem nie ubijesz”. Polacy zawsze dążą do przełamania wszelkich barier. Dlatego w polskim wojsku są znakomici żołnierze, byli też świetni generałowie i oficerowie starsi. System nie zniszczył całej armii. Wielu ludzi się temu oparło. Ale trzeba sobie uczciwie powiedzieć, że nikogo wówczas nie było stać na protest tej skali w obronie niszczonej armii, jaką ma opór organizowany dzisiaj przez tych, których pozbawia się przywilejów. Korzystając z zaplecza politycznego totalnej opozycji są oni zdolni do zorganizowana niesłychanie krzykliwej antypropagandy wymierzonej w polską armię. Niestety po stronie środowisk patriotycznych w wojsku nie było takiej determinacji dla obrony prawdziwych interesów, dla obrony prawdziwych polskich interesów. Tak samo nie było determinacji do obrony własnych generałów, którzy polegli w Smoleńsku. To był obraz tego, co stało się z polską armią. Generałowie i starsi oficerowie pogodzili się z tym, że własne państwo i własne dowództwo przyjęło rosyjską tezę mającą upokorzyć polską armię i państwo polskie. To pokazuje, jak zniszczono morale polskiej armii i widać to też w braku reakcji na likwidację infrastruktury i w ogóle siły polskiej armii, widać to w braku reakcji na dramat smoleński, widać to w braku reakcji na ten skandaliczny antyprogram bezpieczeństwa narodowego zawarty w tzw. Białej księdze. 300 ekspertów pana prezydenta Komorowskiego i ministra Siemoniaka w przeddzień agresji na Ukrainę napisało, że nie będzie wojny. Wszyscy przyjęli tę bzdurę z hołdowniczym biciem głową. Trudno to zrozumieć. To, że Rosja przygotowuje się do odzyskania swojej siły jako imperium światowe i państwo dominujące w Europie, widziało nawet dziecko. Nie trzeba było ataku na Gruzję, dramatu smoleńskiego i innych wydarzeń. Wiadomo było, że jest to w logice działania Rosji. Każdy krok Putina do tego zmierzał. Ze strony niemieckiej również pojawiały się środowiska gotowe wesprzeć Rosję w takim działaniu. A ówczesne kierownictwo państwa polskiego oraz ówczesna generalicja zachowywały się jakby nic się nie działo.
Tylko, czy po dwóch latach jesteśmy bliżej gotowości do odparcia ataku ze wschodu?
Tak. W pełni zrealizowaliśmy nasze założenia taktyczne i częściowo weszliśmy w ich realizację na poziomie strategicznym. Było oczywiste, że nie jesteśmy w stanie w ciągu roku, dwóch czy nawet pięciu zbudować tak silnej armii, by była w stanie sama przeciwstawić się Rosji. Ale było też oczywiste, że jeżeli uzyskamy ochronę w postaci stacjonowania wojsk amerykańskich i natowskich na terenie Polski, to można stworzyć barierę, która pozwoli nam przeprowadzić proces bardzo głębokich zmian. Proces wychodzący z założenia, że to polska armia ma obronić polskie państwo. Nadspodziewanie szybko, można powiedzieć, że przebojem, w ostatnim historycznym momencie, udało nam się wepchnąć nogę w to zamykające się okno możliwości. Zmieniliśmy kształt szczytu warszawskiego i geopolitykę Europy.
W jaki sposób?
W ówczesnym sposobie myślenia nie było miejsca na obecność wojsk natowskich i amerykańskich w Polsce. Takiego scenariusza nie zakładano. My otworzyliśmy to okno na oścież. Przyjęliśmy założenie, że strategicznym partnerem są Stany Zjednoczone i taki musi być nasz kierunek działania politycznego oraz, że musimy za wszelką cenę reprezentować pełną otwartość na obawy i problemy innych członków NATO, czyli realizować zasadę, że będziemy wspierali walkę z zagrożeniami, które są eksponowane przez innych członków NATO, a zwłaszcza Stany Zjednoczone. Twardo będziemy się jednak domagać obecności wojsk natowskich i amerykańskich w Polsce. Dlatego podjąłem decyzję, by polskie lotnictwo wzięło udział w koalicji przeciwko ISIS. Twardo stawialiśmy własne warunki. Robiliśmy tak dlatego, bo wiedzieliśmy, że ośrodek kierujący działaniami terrorystycznymi wymierzonymi w Zachód, w USA, we Francję, w Wielką Brytanię, to ten sam ośrodek, który zagraża Ukrainie, Polsce i państwom bałtyckim. Źródłem zagrożenia, i tam, i tu jest Kreml, który od wielu dziesiątek lat posiada kluczowe wpływy w świecie islamskiego terroryzmu, wspierając go i kanalizując w korzystnym dla siebie kierunku. Dlatego byliśmy gotowi uczestniczyć we wszystkich działaniach w miarę naszych możliwości. W tej sprawie dwukrotnie próbowano mnie odwołać jeszcze przed szczytem w Warszawie. Opozycja nawet w czasie Rady Bezpieczeństwa Narodowego, postulowała powstrzymanie „oszalałych planów Macierewicza”, by wesprzeć Stany Zjednoczone w koalicji przeciwko ISIS.
To kto do tej pory był strategicznym partnerem Polski, skoro nie Stany Zjednoczone?
Proponuję, by sięgnął Pan do wypowiedzi pana ministra Sikorskiego. Strategicznym partnerem Platformy Obywatelskiej były Niemcy. Było to powiedziane expressis verbis. Nikt tego specjalnie nie ukrywał. Rozumiem, że historia szybko się toczy, ale było to absurdalne. Oczywiście z całym szacunkiem dla sojuszu polsko-niemieckiego, który powinien być w odpowiednich ramach realizowany i nie ma powodu, by nie uważać Niemiec za naszego sojusznika. To oczywisty fakt, ale zdolność do zagwarantowania rzeczywistego bezpieczeństwa Polsce istnieje tylko dzięki sojuszowi polsko-amerykańskiemu, który realizuje się też w ramach NATO. To Stany Zjednoczone są państwem ramowym i one stanowią 90 proc. stanu batalionowej grupy bojowej NATO w Polsce.
Dalszy ciąg na następnej stronie ===>
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Kontynuując działania sowieckie, bazując na elicie sowieckiej i tym stylu myślenia pan Putin, mimo doraźnych sukcesów, jest autorem największej klęski państwa rosyjskiego
— powiedział minister Antoni Macierewicz w wywiadzie dla wPolityce.pl.
wPolityce.pl: Za nami dwa lata pańskich rządów w Ministerstwie Obrony Narodowej. Co się nie udało? Czegoś Pan żałuje?
Antoni Macierewicz, minister obrony narodowej: Nie, ale oczywiście nie wszystko w pełni się udało. Najważniejszy problem, przed którym stałem, stoję i zapewne jeszcze jakiś czas będę stał, to kwestia kadr. Wciąż jesteśmy na drodze do znalezienia systemu, który będzie preferował najlepszych żołnierzy, który będzie preferował żołnierzy najskuteczniejszych i będzie stwarzał najszybszą, najbardziej efektywną drogę awansu dla młodych, zdolnych i chcących kształtować polską armię oficerów. To rzecz, która ciągle jest najsłabiej przez nas zrealizowana. Ale jak pan wie, otworzyliśmy już drogi awansowe. Polskie wojsko było przez dziesięć lat w tej kwestii zablokowane. Awanse były dostępne tylko dla bardzo nielicznej i dobranej grupy ludzi. Limity awansowe sprawiały, że człowiek bez układów nie mógł awansować. W ciągu tych dwóch lat podpisałem 35 tysięcy awansów. Pokazuje to skalę potrzeb awansowych w polskiej armii. Podkreślam jednak, że wciąż jesteśmy w trakcie kształtowania tej drogi.
Z czego wynikały te problemy?
Pomimo tego, że zreformowaliśmy korpus oficerski, to dopiero teraz mogliśmy uruchomić - jest to jedno z najważniejszych wyzwań na przyszły rok jeśli chodzi o kształt armii - reformę korpusu podoficerskiego. W normalnej armii olbrzymia ilość funkcji, którą u nas realizują np. pułkownicy, realizują podoficerowie. U nas to wszystko jest na samym początku drogi. Ale uruchomienie korpusu podoficerskiego, przekazanie podoficerom większej ilości funkcji zostanie zrealizowane w pierwszej połowie przyszłego roku.
W takim razie, dlaczego dopiero teraz?
Najchętniej odpowiedziałbym, że dlatego iż tygodnik „Sieci” nie zrobił takiego wywiadu z poprzednimi ministrami obrony narodowej i wasza presja była zbyt mała. Wszyscy przecież to widzieli, widzieli jak polska armia była zwijana, jak opuszczane były kolejne elementy infrastruktury - lotniska, koszary. Ale uważano, że inne sprawy są ważniejsze. Widziano, że sprawy ścieżki awansowej skupione są w bardzo wąskich środowiskach, podobniejak dzieje się tow środowisku sędziowskim. Tylko znajomy znajomych miał szansę. Cały system armii zawodowej został tak skonstruowany, że została ona zamknięta dla społecznego oglądu. W związku z tym mogła być w patologiczny sposób zwijana. Koncepcję armii zawodowej wykorzystano do przekształcenia armii w rezerwuar miejsc rozwoju interesów elity, która przejęła Polskę po okrągłym stole i uczyniła sobie z tego kolejne miejsce do realizowania własnych interesów. Widać to w całym programie modernizacji armii. Ten program - sformułowany w latach 2011-2012 - jest imponujący. Wszystko tam było - czołgi, okręty, transportery opancerzone, łączność. W momencie, gdy program ten powstawał wiadomo jednak było, że na to nie ma i nie będzie pieniędzy. Ten program nie powstał po to, by został zrealizowany, lecz po to, by żywić firmy zainteresowane uzyskaniem kontraktów i zarabianiem pieniędzy. Nie chodziło o to, by te produkty zostały dostarczone wojsku. Chodziło o to, by latami dostawać pieniądze. Klasycznym przykładem jest samobieżny moździerz „Rak”. Dzisiaj widziałem jak strzela, a wyprodukowany został przecież bez amunicji.
Przyjmując pańską tezę nt. stanu armii i kwestii awansów, można uznać, że próbuje Pan przekonywać, iż przed Pana przyjściem do resortu w polskiej armii nie było nikogo wartościowego.
To nieprawda. Polacy są narodem nieprawdopodobnie upartym, żywotnym, „kijem nie ubijesz”. Polacy zawsze dążą do przełamania wszelkich barier. Dlatego w polskim wojsku są znakomici żołnierze, byli też świetni generałowie i oficerowie starsi. System nie zniszczył całej armii. Wielu ludzi się temu oparło. Ale trzeba sobie uczciwie powiedzieć, że nikogo wówczas nie było stać na protest tej skali w obronie niszczonej armii, jaką ma opór organizowany dzisiaj przez tych, których pozbawia się przywilejów. Korzystając z zaplecza politycznego totalnej opozycji są oni zdolni do zorganizowana niesłychanie krzykliwej antypropagandy wymierzonej w polską armię. Niestety po stronie środowisk patriotycznych w wojsku nie było takiej determinacji dla obrony prawdziwych interesów, dla obrony prawdziwych polskich interesów. Tak samo nie było determinacji do obrony własnych generałów, którzy polegli w Smoleńsku. To był obraz tego, co stało się z polską armią. Generałowie i starsi oficerowie pogodzili się z tym, że własne państwo i własne dowództwo przyjęło rosyjską tezę mającą upokorzyć polską armię i państwo polskie. To pokazuje, jak zniszczono morale polskiej armii i widać to też w braku reakcji na likwidację infrastruktury i w ogóle siły polskiej armii, widać to w braku reakcji na dramat smoleński, widać to w braku reakcji na ten skandaliczny antyprogram bezpieczeństwa narodowego zawarty w tzw. Białej księdze. 300 ekspertów pana prezydenta Komorowskiego i ministra Siemoniaka w przeddzień agresji na Ukrainę napisało, że nie będzie wojny. Wszyscy przyjęli tę bzdurę z hołdowniczym biciem głową. Trudno to zrozumieć. To, że Rosja przygotowuje się do odzyskania swojej siły jako imperium światowe i państwo dominujące w Europie, widziało nawet dziecko. Nie trzeba było ataku na Gruzję, dramatu smoleńskiego i innych wydarzeń. Wiadomo było, że jest to w logice działania Rosji. Każdy krok Putina do tego zmierzał. Ze strony niemieckiej również pojawiały się środowiska gotowe wesprzeć Rosję w takim działaniu. A ówczesne kierownictwo państwa polskiego oraz ówczesna generalicja zachowywały się jakby nic się nie działo.
Tylko, czy po dwóch latach jesteśmy bliżej gotowości do odparcia ataku ze wschodu?
Tak. W pełni zrealizowaliśmy nasze założenia taktyczne i częściowo weszliśmy w ich realizację na poziomie strategicznym. Było oczywiste, że nie jesteśmy w stanie w ciągu roku, dwóch czy nawet pięciu zbudować tak silnej armii, by była w stanie sama przeciwstawić się Rosji. Ale było też oczywiste, że jeżeli uzyskamy ochronę w postaci stacjonowania wojsk amerykańskich i natowskich na terenie Polski, to można stworzyć barierę, która pozwoli nam przeprowadzić proces bardzo głębokich zmian. Proces wychodzący z założenia, że to polska armia ma obronić polskie państwo. Nadspodziewanie szybko, można powiedzieć, że przebojem, w ostatnim historycznym momencie, udało nam się wepchnąć nogę w to zamykające się okno możliwości. Zmieniliśmy kształt szczytu warszawskiego i geopolitykę Europy.
W jaki sposób?
W ówczesnym sposobie myślenia nie było miejsca na obecność wojsk natowskich i amerykańskich w Polsce. Takiego scenariusza nie zakładano. My otworzyliśmy to okno na oścież. Przyjęliśmy założenie, że strategicznym partnerem są Stany Zjednoczone i taki musi być nasz kierunek działania politycznego oraz, że musimy za wszelką cenę reprezentować pełną otwartość na obawy i problemy innych członków NATO, czyli realizować zasadę, że będziemy wspierali walkę z zagrożeniami, które są eksponowane przez innych członków NATO, a zwłaszcza Stany Zjednoczone. Twardo będziemy się jednak domagać obecności wojsk natowskich i amerykańskich w Polsce. Dlatego podjąłem decyzję, by polskie lotnictwo wzięło udział w koalicji przeciwko ISIS. Twardo stawialiśmy własne warunki. Robiliśmy tak dlatego, bo wiedzieliśmy, że ośrodek kierujący działaniami terrorystycznymi wymierzonymi w Zachód, w USA, we Francję, w Wielką Brytanię, to ten sam ośrodek, który zagraża Ukrainie, Polsce i państwom bałtyckim. Źródłem zagrożenia, i tam, i tu jest Kreml, który od wielu dziesiątek lat posiada kluczowe wpływy w świecie islamskiego terroryzmu, wspierając go i kanalizując w korzystnym dla siebie kierunku. Dlatego byliśmy gotowi uczestniczyć we wszystkich działaniach w miarę naszych możliwości. W tej sprawie dwukrotnie próbowano mnie odwołać jeszcze przed szczytem w Warszawie. Opozycja nawet w czasie Rady Bezpieczeństwa Narodowego, postulowała powstrzymanie „oszalałych planów Macierewicza”, by wesprzeć Stany Zjednoczone w koalicji przeciwko ISIS.
To kto do tej pory był strategicznym partnerem Polski, skoro nie Stany Zjednoczone?
Proponuję, by sięgnął Pan do wypowiedzi pana ministra Sikorskiego. Strategicznym partnerem Platformy Obywatelskiej były Niemcy. Było to powiedziane expressis verbis. Nikt tego specjalnie nie ukrywał. Rozumiem, że historia szybko się toczy, ale było to absurdalne. Oczywiście z całym szacunkiem dla sojuszu polsko-niemieckiego, który powinien być w odpowiednich ramach realizowany i nie ma powodu, by nie uważać Niemiec za naszego sojusznika. To oczywisty fakt, ale zdolność do zagwarantowania rzeczywistego bezpieczeństwa Polsce istnieje tylko dzięki sojuszowi polsko-amerykańskiemu, który realizuje się też w ramach NATO. To Stany Zjednoczone są państwem ramowym i one stanowią 90 proc. stanu batalionowej grupy bojowej NATO w Polsce.
Dalszy ciąg na następnej stronie ===>
Strona 1 z 4
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/370031-nasz-wywiad-antoni-macierewicz-pan-wladimir-wladimirowicz-putin-jest-autorem-najwiekszej-kleski-rosji-od-stuleci