Wielu generałów opuściło w ostatnim czasie szeregi polskiej armii. Gen. Mirosław Różański, który też pożegnał się z wojskiem, odnosząc się do powstania Wojsk Obrony Terytorialnej, przekonuje w wywiadzie dla „Gazety Wyborczej”, że w wyniku zarządzania przez Pana armią, dojdzie do sytuacji, w której „zamiast jednej porządnej armii będziemy mieli dwie. Jedną źle wyposażoną, drugą źle wyszkoloną”. Wojska liniowe mają być, jego zdaniem, sponsorem WOT. Przekonuje też, że wielu żołnierzy „zmuszono” lub „skuszono” przejściem do WOT. To prawda?
Niestety nie jest to prawda. Mówię „niestety” nie dlatego, że chciałbym by była to prawda, ale dlatego, że przykro mi, gdy generał polskiej armii publicznie kłamie. Szczególnie, że jest to generał, który zachęca państwo polskie do realizowania polityki suflowanej przez Federację Rosyjską. Wypowiedź i publiczny sprzeciw wobec przekopania Mierzei Wiślanej dobrze pokazuje kierunek jego myślenia, który jest całkowicie błędny. Całość zaś jest paralelna do tej kłamliwej wypowiedzi nt. konsekwencji budowy Wojsko Obrony Terytorialnej. Wszystkie armie natowskie i wszyscy ministrowie obrony narodowej w NATO, z którymi rozmawiałem, podkreślają trafność decyzji związanej z budową Wojsk Obrony Terytorialnej. To najskuteczniejsza odpowiedź na zagrożenia hybrydowe, które Rosjanie rozwijają w ciągu ostatnich dziesięciu lat. WOT są też niezbędnym uzupełnieniem wojsk operacyjnych. Mobilizują społeczność lokalną i wzmacniają tendencje patriotyczne, proobronne i siłę oporu społeczeństwa w razie zagrożenia zewnętrznego. Te czynniki są bardzo ważne bo nawet najlepsze uzbrojenie na niewiele się zda bez ducha w narodzie. Wszyscy analitycy pokazują polski model jako punkt odniesienia dla innych armii. My też się uczymy, chociażby od Finów, którzy ten model realizują. Zastosowaliśmy ten właśnie model, bo jest on w polskiej sytuacji niezbędny. Inny z gwiazdorów tego środowiska publikuje ostatnio swoje wynurzenia, w których atakuje podstawową myśl strategiczną, która towarzyszy nam przy przekształcaniu naszej armii - dążenie do tego, by polska armia miała zdolność powstrzymania armii rosyjskiej. Ten generał twierdzi, że są to fanaberie, fikcja, fantazje, bo polska armia nigdy nie będzie do tego zdolna. Bardzo bym chciał, by ten generał powiedział to dowódcom armii fińskiej. A jest to państwo, które ma prawie osiem razy mniej ludności niż Polska. Cała ich polityka militarna nastawiona jest na to, by armia była tak uzbrojona, by Rosji nie opłacało się zaatakować ich kraju. To właściwy sposób myślenia o kształtowaniu również polskiej armii.
W Finlandii, w odróżnieniu od Polski, jest obowiązkowy pobór do wojska.
Tak, ale jest on w dużym stopniu realizowany właśnie w społecznościach lokalnych. Na tym polega obrona terytorialna Finlandii, że spośród zasobów rezerwowych tworzona jest stała obecność na terenie lokalnym.
Zakończenie obowiązkowego poboru w Polsce doprowadziło jednak do pogorszenia stanu rezerw.
Odtwarzamy je, ale rzeczywiście były żenująco niskie. Oprócz Wojsk Obrony Terytorialnej uruchamiamy cały program aktywizacji młodzieży - poprzez klasy mundurowe, jak i Legię Akademicką. W ciągu trzech tygodni zgłosiło się pięć tysięcy studentów. Ten program ma w perspektywie przekształcić się w możliwość organizowania ćwiczeń po każdym roku studiów.
Jak przebiega implementacja Strategicznego Przeglądu Obronnego?
Przed miesiącem podpisałem decyzję o wdrożeniu wniosków ze Strategicznego Przeglądu Obronnego. To wielka praca wykonana pod kierunkiem ministra Tomasza Szatkowskiego przez olbrzymi zespół. Przeprowadzono przegląd stanu rzeczy, tego w jakiej sytuacji jest Wojsko Polskie, przemysł obronny i procedury, które kształtują obronę państwa. Chodziło też o to, by wiedzieć co zrobić, jak ustrukturyzować wojsko, jak wydać pieniądze i na co te pieniądze są potrzebne, by polska armia była zdolna przeciwstawić się rosyjskiemu zagrożeniu. To była podstawowa myśl Przeglądu. Temu podporządkowane są poszczególne zadania, które już są realizowane przez wszystkie komórki MON, Wojska Polskiego oraz dużej części administracji cywilnej.
Harpia, Orka, Homar, Krab - które z tych stworzeń jest dla Pana dziś najważniejsze?
Można się zastanowić czy dobrze się stało, że gdy formułowano te programy nadano im nazwy zwierząt itd. Nie ukrywam, że wiele z tych systemów zasługuje na to, by nosić imiona wielkich polskich bohaterów. System Krab już został zrealizowany. Produkcja idzie pełną parą, efektem SPO jest pięciokrotne zwiększenie zamówień. Chcemy na granicy wschodniej postawić barierę obronną, która sprawi, że nikt przez nią nie przejdzie. Chcemy dysponować rakietami manewrującymi, które będą gwarantowały, że każdy przeciwnik wiele razy namyśli się zanim nas zaatakuje. Będą to rakiety dalekiego zasięgu, które mają być w stanie zagrozić centrum decyzyjnemu naszego przeciwnika gdyby ośmielił się Polskę zaatakować. Tworzymy strukturę defensywną, ale każdy potencjalny agresor musi wiedzieć, że będziemy dysponować tym, co gen. De Gaulle nazywał „force de frappe”.
Ale kiedy będziemy tym dysponować?
Podstawowe elementy już są wdrażane. Pierwsze „Raki” i „Kraby”, czyli moździerze i armatohaubice zostały oddane do dyspozycji armii. Przed tygodniem, podczas prezentacji systemu „Narew”, czyli polskiej części tarczy antyrakietowej, przedstawiciele przemysłu zbrojeniowego zapewnili, że w ciągu 24 miesięcy są w stanie dostarczyć pierwsze modułyrakietowe. Równolegle wejdzie system rakietowy Patriot. Trwają już ostatnie, realizacyjne rozmowy ze Stanami Zjednoczonymi. Otrzymaliśmy informacje, że także rakiety średniego zasięgu – Homar zostaną nam dostarczone. Jest zgoda Departamentu Stanu, decyzja została przekazana do Kongresu Stanów Zjednoczonych z założeniem, że Kongres ją przyjmie. Jesteśmy już w trakcie realizacji tego programu. Została też podniesiona polska bandera na najnowocześniejszym niszczycielu min we flotylli bałtyckiej i kończymy rozmowy o budowie następnych.
A co ze sprawą śmigłowców? Nowe już dawno miały się znaleźć na wyposażeniu polskiej armii. Zmodernizowano śmigłowce ratownicze, ale wciąż nie ma nowych maszyn bojowych.
Przypominam, że pan minister Siemoniak chciał kupić śmigłowce transportowe i na tym polega różnica. Ten wydatek wielu miliardów złotych miał zostać skierowany na śmigłowce transportowe. Nie jesteśmy Argentyną, Brazylią czy Stanami Zjednoczonymi, gdzie przerzut wojsk jest fundamentalnym problemem, bo operacje prowadzi się na gigantycznych przestrzeniach. My nie będziemy zajmowali terenów syberyjskich.
Pewnie tą deklaracją rozczarował Pan wiele osób.
I mogę ją powtórzyć jako obowiązującą polską armię przez wiele przyszłych dziesięcioleci.
Wróćmy do śmigłowców ofensywnych. Kiedy i jakie pojawią się na wyposażeniu polskiej armii?
To dobre pytanie. Są wstępne rozmowy, które prowadzimy zarówno z firmą włoską, która złożyła bardzo dobra ofertę, jak i z dwoma producentami amerykańskimi. Jak wiadomo, Boeing dysponuje śmigłowcem, który przez dziesięciolecia uznawany był za najlepszy. Proszę spojrzeć, tam na biurku jest jego model. To ten, na którym jest ten pluszowy krokodyl … podobno mój symbol.
Czyli mamy walkę trzech producentów. Kiedy decyzja?
W przyszłym roku. Tak jak w tym roku zostanie wybrany koproducent okrętów podwodnych. Co najmniej trzech, a może czterech. W tym roku zamkniemy też kontrakt na następne dwa okręty klasy „Kormoran”.
Skoro w przyszłym roku zakończy się przetarg, to kiedy pojawią się same śmigłowce?
Jest to przedmiotem naszych rokowań. Termin zakreślony przez ministra obrony narodowej to rok 2019. Jest to warunek realizacji tego przetargu. Będzie to szesnaście śmigłowców - osiem dla sił specjalnych, cztery do zwalczania okrętów podwodnych i cztery ratownictwa morskiego. Z tym, że 5 polskich śmigłowców Anakonda zostało oddanych ratownictwu medycznemu już w tym roku.
Dalszy ciąg na następnej stronie ===>
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Wielu generałów opuściło w ostatnim czasie szeregi polskiej armii. Gen. Mirosław Różański, który też pożegnał się z wojskiem, odnosząc się do powstania Wojsk Obrony Terytorialnej, przekonuje w wywiadzie dla „Gazety Wyborczej”, że w wyniku zarządzania przez Pana armią, dojdzie do sytuacji, w której „zamiast jednej porządnej armii będziemy mieli dwie. Jedną źle wyposażoną, drugą źle wyszkoloną”. Wojska liniowe mają być, jego zdaniem, sponsorem WOT. Przekonuje też, że wielu żołnierzy „zmuszono” lub „skuszono” przejściem do WOT. To prawda?
Niestety nie jest to prawda. Mówię „niestety” nie dlatego, że chciałbym by była to prawda, ale dlatego, że przykro mi, gdy generał polskiej armii publicznie kłamie. Szczególnie, że jest to generał, który zachęca państwo polskie do realizowania polityki suflowanej przez Federację Rosyjską. Wypowiedź i publiczny sprzeciw wobec przekopania Mierzei Wiślanej dobrze pokazuje kierunek jego myślenia, który jest całkowicie błędny. Całość zaś jest paralelna do tej kłamliwej wypowiedzi nt. konsekwencji budowy Wojsko Obrony Terytorialnej. Wszystkie armie natowskie i wszyscy ministrowie obrony narodowej w NATO, z którymi rozmawiałem, podkreślają trafność decyzji związanej z budową Wojsk Obrony Terytorialnej. To najskuteczniejsza odpowiedź na zagrożenia hybrydowe, które Rosjanie rozwijają w ciągu ostatnich dziesięciu lat. WOT są też niezbędnym uzupełnieniem wojsk operacyjnych. Mobilizują społeczność lokalną i wzmacniają tendencje patriotyczne, proobronne i siłę oporu społeczeństwa w razie zagrożenia zewnętrznego. Te czynniki są bardzo ważne bo nawet najlepsze uzbrojenie na niewiele się zda bez ducha w narodzie. Wszyscy analitycy pokazują polski model jako punkt odniesienia dla innych armii. My też się uczymy, chociażby od Finów, którzy ten model realizują. Zastosowaliśmy ten właśnie model, bo jest on w polskiej sytuacji niezbędny. Inny z gwiazdorów tego środowiska publikuje ostatnio swoje wynurzenia, w których atakuje podstawową myśl strategiczną, która towarzyszy nam przy przekształcaniu naszej armii - dążenie do tego, by polska armia miała zdolność powstrzymania armii rosyjskiej. Ten generał twierdzi, że są to fanaberie, fikcja, fantazje, bo polska armia nigdy nie będzie do tego zdolna. Bardzo bym chciał, by ten generał powiedział to dowódcom armii fińskiej. A jest to państwo, które ma prawie osiem razy mniej ludności niż Polska. Cała ich polityka militarna nastawiona jest na to, by armia była tak uzbrojona, by Rosji nie opłacało się zaatakować ich kraju. To właściwy sposób myślenia o kształtowaniu również polskiej armii.
W Finlandii, w odróżnieniu od Polski, jest obowiązkowy pobór do wojska.
Tak, ale jest on w dużym stopniu realizowany właśnie w społecznościach lokalnych. Na tym polega obrona terytorialna Finlandii, że spośród zasobów rezerwowych tworzona jest stała obecność na terenie lokalnym.
Zakończenie obowiązkowego poboru w Polsce doprowadziło jednak do pogorszenia stanu rezerw.
Odtwarzamy je, ale rzeczywiście były żenująco niskie. Oprócz Wojsk Obrony Terytorialnej uruchamiamy cały program aktywizacji młodzieży - poprzez klasy mundurowe, jak i Legię Akademicką. W ciągu trzech tygodni zgłosiło się pięć tysięcy studentów. Ten program ma w perspektywie przekształcić się w możliwość organizowania ćwiczeń po każdym roku studiów.
Jak przebiega implementacja Strategicznego Przeglądu Obronnego?
Przed miesiącem podpisałem decyzję o wdrożeniu wniosków ze Strategicznego Przeglądu Obronnego. To wielka praca wykonana pod kierunkiem ministra Tomasza Szatkowskiego przez olbrzymi zespół. Przeprowadzono przegląd stanu rzeczy, tego w jakiej sytuacji jest Wojsko Polskie, przemysł obronny i procedury, które kształtują obronę państwa. Chodziło też o to, by wiedzieć co zrobić, jak ustrukturyzować wojsko, jak wydać pieniądze i na co te pieniądze są potrzebne, by polska armia była zdolna przeciwstawić się rosyjskiemu zagrożeniu. To była podstawowa myśl Przeglądu. Temu podporządkowane są poszczególne zadania, które już są realizowane przez wszystkie komórki MON, Wojska Polskiego oraz dużej części administracji cywilnej.
Harpia, Orka, Homar, Krab - które z tych stworzeń jest dla Pana dziś najważniejsze?
Można się zastanowić czy dobrze się stało, że gdy formułowano te programy nadano im nazwy zwierząt itd. Nie ukrywam, że wiele z tych systemów zasługuje na to, by nosić imiona wielkich polskich bohaterów. System Krab już został zrealizowany. Produkcja idzie pełną parą, efektem SPO jest pięciokrotne zwiększenie zamówień. Chcemy na granicy wschodniej postawić barierę obronną, która sprawi, że nikt przez nią nie przejdzie. Chcemy dysponować rakietami manewrującymi, które będą gwarantowały, że każdy przeciwnik wiele razy namyśli się zanim nas zaatakuje. Będą to rakiety dalekiego zasięgu, które mają być w stanie zagrozić centrum decyzyjnemu naszego przeciwnika gdyby ośmielił się Polskę zaatakować. Tworzymy strukturę defensywną, ale każdy potencjalny agresor musi wiedzieć, że będziemy dysponować tym, co gen. De Gaulle nazywał „force de frappe”.
Ale kiedy będziemy tym dysponować?
Podstawowe elementy już są wdrażane. Pierwsze „Raki” i „Kraby”, czyli moździerze i armatohaubice zostały oddane do dyspozycji armii. Przed tygodniem, podczas prezentacji systemu „Narew”, czyli polskiej części tarczy antyrakietowej, przedstawiciele przemysłu zbrojeniowego zapewnili, że w ciągu 24 miesięcy są w stanie dostarczyć pierwsze modułyrakietowe. Równolegle wejdzie system rakietowy Patriot. Trwają już ostatnie, realizacyjne rozmowy ze Stanami Zjednoczonymi. Otrzymaliśmy informacje, że także rakiety średniego zasięgu – Homar zostaną nam dostarczone. Jest zgoda Departamentu Stanu, decyzja została przekazana do Kongresu Stanów Zjednoczonych z założeniem, że Kongres ją przyjmie. Jesteśmy już w trakcie realizacji tego programu. Została też podniesiona polska bandera na najnowocześniejszym niszczycielu min we flotylli bałtyckiej i kończymy rozmowy o budowie następnych.
A co ze sprawą śmigłowców? Nowe już dawno miały się znaleźć na wyposażeniu polskiej armii. Zmodernizowano śmigłowce ratownicze, ale wciąż nie ma nowych maszyn bojowych.
Przypominam, że pan minister Siemoniak chciał kupić śmigłowce transportowe i na tym polega różnica. Ten wydatek wielu miliardów złotych miał zostać skierowany na śmigłowce transportowe. Nie jesteśmy Argentyną, Brazylią czy Stanami Zjednoczonymi, gdzie przerzut wojsk jest fundamentalnym problemem, bo operacje prowadzi się na gigantycznych przestrzeniach. My nie będziemy zajmowali terenów syberyjskich.
Pewnie tą deklaracją rozczarował Pan wiele osób.
I mogę ją powtórzyć jako obowiązującą polską armię przez wiele przyszłych dziesięcioleci.
Wróćmy do śmigłowców ofensywnych. Kiedy i jakie pojawią się na wyposażeniu polskiej armii?
To dobre pytanie. Są wstępne rozmowy, które prowadzimy zarówno z firmą włoską, która złożyła bardzo dobra ofertę, jak i z dwoma producentami amerykańskimi. Jak wiadomo, Boeing dysponuje śmigłowcem, który przez dziesięciolecia uznawany był za najlepszy. Proszę spojrzeć, tam na biurku jest jego model. To ten, na którym jest ten pluszowy krokodyl … podobno mój symbol.
Czyli mamy walkę trzech producentów. Kiedy decyzja?
W przyszłym roku. Tak jak w tym roku zostanie wybrany koproducent okrętów podwodnych. Co najmniej trzech, a może czterech. W tym roku zamkniemy też kontrakt na następne dwa okręty klasy „Kormoran”.
Skoro w przyszłym roku zakończy się przetarg, to kiedy pojawią się same śmigłowce?
Jest to przedmiotem naszych rokowań. Termin zakreślony przez ministra obrony narodowej to rok 2019. Jest to warunek realizacji tego przetargu. Będzie to szesnaście śmigłowców - osiem dla sił specjalnych, cztery do zwalczania okrętów podwodnych i cztery ratownictwa morskiego. Z tym, że 5 polskich śmigłowców Anakonda zostało oddanych ratownictwu medycznemu już w tym roku.
Dalszy ciąg na następnej stronie ===>
Strona 3 z 4
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/370031-nasz-wywiad-antoni-macierewicz-pan-wladimir-wladimirowicz-putin-jest-autorem-najwiekszej-kleski-rosji-od-stuleci?strona=3