PiS zaproponowało stworzenie własnych rozwiązań. Zarówno Jarosław Kaczyński, jak premier Beata Szydło wyjaśnili gruntownie motywy swoich działań. Zapowiedzieli konkretne kroki, które będą chronić życie poczęte. Wydawało się, że to logiczne i zrozumiałe. Nie dla wszystkich. Jeszcze przed rozpoczęciem obrad Sejmu, napisałam tekst: „Życie należy chronić. Ale projekt „Stop aborcji” nie jest jedyną drogą. Trzeba znaleźć roztropną propozycję, która pomoże, a nie zaszkodzi sprawie”. Mimo, że powstał jeszcze przed obradami sejmu, zanim Jarosław Kaczyński i premier Szydło zdołali cokolwiek powiedzieć w tej sprawie, mimo, że napisałam go jeszcze przed głosowaniem, zarzucono mi szerzenie PiS-owskiej propagandy. A przecież właśnie takie rozwiązanie wydawało się w tej sytuacji najbardziej logiczne.
Dlaczego niektórzy przedstawiciele środowisk, które są autorem projektu „Stop aborcji” nie przyznają się do błędu? Dlaczego nie uznają, że radykalizm ich projektu wywołał skutki uniemożliwiające prace nad zwiększeniem ochrony życia? Dlaczego zamiast skupić się na współpracy, jątrzą, wykopują kolejne podziały, buntują swoich zwolenników przeciwko rządowi? Przecież można by tę energię wykorzystać konstruktywnie, przeznaczyć ją na twórczą współpracę. Przecież chodzi tu o najważniejszą sprawę – o ludzkie życie!
Naprawdę ciężko mi zrozumieć to zacietrzewienie. Czyżby ktoś te nastroje podsycał celowo? Nie ma we mnie zgody na budowanie kolejnych podziałów i to w gronie setek tysięcy szlachetnych, odpowiedzialnych i wrażliwych ludzi, którzy jawnie opowiadają się za życiem. Liderzy tego „przestrzelonego” projektu, zwłaszcza ci, którzy tak usilnie bronili kontrowersyjnego zapisu i nie chcieli zgodzić się na jego usunięcie, powinni to wreszcie zrozumieć. **Podzieleni, przy osłabionej władzy, która nie ma wsparcia nawet własnego elektoratu, na pewno nie zdołamy ochronić największych i najświętszych spraw, do których niezbędna jest siła jedności.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
PiS zaproponowało stworzenie własnych rozwiązań. Zarówno Jarosław Kaczyński, jak premier Beata Szydło wyjaśnili gruntownie motywy swoich działań. Zapowiedzieli konkretne kroki, które będą chronić życie poczęte. Wydawało się, że to logiczne i zrozumiałe. Nie dla wszystkich. Jeszcze przed rozpoczęciem obrad Sejmu, napisałam tekst: „Życie należy chronić. Ale projekt „Stop aborcji” nie jest jedyną drogą. Trzeba znaleźć roztropną propozycję, która pomoże, a nie zaszkodzi sprawie”. Mimo, że powstał jeszcze przed obradami sejmu, zanim Jarosław Kaczyński i premier Szydło zdołali cokolwiek powiedzieć w tej sprawie, mimo, że napisałam go jeszcze przed głosowaniem, zarzucono mi szerzenie PiS-owskiej propagandy. A przecież właśnie takie rozwiązanie wydawało się w tej sytuacji najbardziej logiczne.
Dlaczego niektórzy przedstawiciele środowisk, które są autorem projektu „Stop aborcji” nie przyznają się do błędu? Dlaczego nie uznają, że radykalizm ich projektu wywołał skutki uniemożliwiające prace nad zwiększeniem ochrony życia? Dlaczego zamiast skupić się na współpracy, jątrzą, wykopują kolejne podziały, buntują swoich zwolenników przeciwko rządowi? Przecież można by tę energię wykorzystać konstruktywnie, przeznaczyć ją na twórczą współpracę. Przecież chodzi tu o najważniejszą sprawę – o ludzkie życie!
Naprawdę ciężko mi zrozumieć to zacietrzewienie. Czyżby ktoś te nastroje podsycał celowo? Nie ma we mnie zgody na budowanie kolejnych podziałów i to w gronie setek tysięcy szlachetnych, odpowiedzialnych i wrażliwych ludzi, którzy jawnie opowiadają się za życiem. Liderzy tego „przestrzelonego” projektu, zwłaszcza ci, którzy tak usilnie bronili kontrowersyjnego zapisu i nie chcieli zgodzić się na jego usunięcie, powinni to wreszcie zrozumieć. **Podzieleni, przy osłabionej władzy, która nie ma wsparcia nawet własnego elektoratu, na pewno nie zdołamy ochronić największych i najświętszych spraw, do których niezbędna jest siła jedności.
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/311329-w-walce-o-zycie-potrzeba-jednosci-czy-ktos-celowo-nas-dzieli-i-rozgrywa-dobre-intencje-szlachetnych-ludzi-do-wlasnych-celow?strona=2