Nie ma co kryć - ostatnie dni, liczone już chyba w tygodniach to przejście Prawa i Sprawiedliwości do głębokiej defensywy: politycznej, wizerunkowej, medialnej. Coś zazgrzytało w spójności przekazu dotyczącego kolejnych reform i zmian, a na pierwszy plan (zresztą na własne życzenie) wysunęły się doniesienia o kolesiostwie i nepotyzmie w spółkach Skarbu Państwa.
Reakcja, czyli wejście Centralnego Biura Antykorupcyjnego z szeregiem kontroli, a także pojawiające się na horyzoncie - o czym pisze „wSieci” - zatrzymania to ruch politycznie dobry, ale spóźniony. Bo, mówiąc z przymrużeniem oka - jeśli CBA bada wydatki na PR, to wypadałoby, by prześwietliło też, jak rządzące PiS marnuje budowany z mozołem wizerunek. Z tym ostatnim jest bowiem krucho.
A krucho jest między innymi dlatego, że nie działają mechanizmy odpowiedzialne za reakcję kryzysową w czasie kampanii. Wówczas reagowano szybko i precyzyjnie, wyjaśniając kontrowersyjne kwestie w zarodku, gdy jeszcze się nie rozwinęły i nie przebiły do szerokiej opinii publicznej. Dzisiaj zamiast sprawnej reakcji jest, jak poinformował Konrad Piasecki, knebel medialny dla parlamentarzystów.
To przyznanie się do własnej bezradności, do braku kontroli nad spójnością przekazu, nad tym, co się dzieje wokół rządu, partii i spółek Skarbu Państwa. Rozumiem, że codzienną furorę robią powtarzane do znudzenia „przekazy dnia”, które posłowie (wszystkich partii) dostają rano esemesami. Już tylko to mocno wykoślawia sens debaty publicznej, ale zakaz rozmowy na dany temat to prosta droga do jakiejś wielkiej, czteroletniej ciszy wyborczej. W zasadzie to nawet zabawne.
Rządzące PiS nie zmagało się do tej pory z większymi aferami, rację ma Rafał Matyja, przekonując, że sprawdzenie się w warunkach większego kryzysu jest dopiero przed tą ekipą. Codzienne kłopoty urosły jednak do skali, z jaką PiS nie walczyło chyba od czasu pomysłu o podwyżkach dla posłów i ludzi władzy. Pisało o tym na wPolityce.pl wielu dziennikarzy, ale warto to powtórzyć - istotą problemu jest fundament, na jakim zbudowana jest władza PiS. Może nie być do końca skutecznie, ale ma (miało?) być uczciwie i bez stylu Platformy. I stąd dzisiejsze kłopoty PiS, bo uderzają w DNA nowej ekipy i denerwują także, a może i głównie jej elektorat.
O ile kłopoty przy okazji podwyżek łatwo można było przeciąć, wycofując się z projektu ustawy, o tyle tutaj rozwiązanie nie jest takie proste. Równowaga między kompetencjami przyjmowanych ludzi a ich lojalnością, konieczną przecież do sprawnego realizowania poszczególnych zadań, jest trudna do utrzymania. Zwłaszcza jeśli w tle odbywają się frakcyjne spory, a konflikty i problemy zwiększają prywatne ambicje i niesnaski. Wszystko to potęguje tylko i tak niemały chaos. Po szczegóły odsyłam do celnego tekstu Piotra Zaremby.
WIĘCEJ: Dlaczego odszedł minister skarbu? Są powody do niepokoju
I gdy wydawało się, że to idealny czas do ofensywy opozycji, to okazało się, że nie ma tam niemal nikogo, kto mógłby zyskać na całej sprawie. Prawie całą robotę Petru, Schetyny, Kijowskiego i reszty odwalają w tej sprawie media, bowiem politycy są bezradni.
Ciąg dalszy na następnej stronie.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Nie ma co kryć - ostatnie dni, liczone już chyba w tygodniach to przejście Prawa i Sprawiedliwości do głębokiej defensywy: politycznej, wizerunkowej, medialnej. Coś zazgrzytało w spójności przekazu dotyczącego kolejnych reform i zmian, a na pierwszy plan (zresztą na własne życzenie) wysunęły się doniesienia o kolesiostwie i nepotyzmie w spółkach Skarbu Państwa.
Reakcja, czyli wejście Centralnego Biura Antykorupcyjnego z szeregiem kontroli, a także pojawiające się na horyzoncie - o czym pisze „wSieci” - zatrzymania to ruch politycznie dobry, ale spóźniony. Bo, mówiąc z przymrużeniem oka - jeśli CBA bada wydatki na PR, to wypadałoby, by prześwietliło też, jak rządzące PiS marnuje budowany z mozołem wizerunek. Z tym ostatnim jest bowiem krucho.
A krucho jest między innymi dlatego, że nie działają mechanizmy odpowiedzialne za reakcję kryzysową w czasie kampanii. Wówczas reagowano szybko i precyzyjnie, wyjaśniając kontrowersyjne kwestie w zarodku, gdy jeszcze się nie rozwinęły i nie przebiły do szerokiej opinii publicznej. Dzisiaj zamiast sprawnej reakcji jest, jak poinformował Konrad Piasecki, knebel medialny dla parlamentarzystów.
To przyznanie się do własnej bezradności, do braku kontroli nad spójnością przekazu, nad tym, co się dzieje wokół rządu, partii i spółek Skarbu Państwa. Rozumiem, że codzienną furorę robią powtarzane do znudzenia „przekazy dnia”, które posłowie (wszystkich partii) dostają rano esemesami. Już tylko to mocno wykoślawia sens debaty publicznej, ale zakaz rozmowy na dany temat to prosta droga do jakiejś wielkiej, czteroletniej ciszy wyborczej. W zasadzie to nawet zabawne.
Rządzące PiS nie zmagało się do tej pory z większymi aferami, rację ma Rafał Matyja, przekonując, że sprawdzenie się w warunkach większego kryzysu jest dopiero przed tą ekipą. Codzienne kłopoty urosły jednak do skali, z jaką PiS nie walczyło chyba od czasu pomysłu o podwyżkach dla posłów i ludzi władzy. Pisało o tym na wPolityce.pl wielu dziennikarzy, ale warto to powtórzyć - istotą problemu jest fundament, na jakim zbudowana jest władza PiS. Może nie być do końca skutecznie, ale ma (miało?) być uczciwie i bez stylu Platformy. I stąd dzisiejsze kłopoty PiS, bo uderzają w DNA nowej ekipy i denerwują także, a może i głównie jej elektorat.
O ile kłopoty przy okazji podwyżek łatwo można było przeciąć, wycofując się z projektu ustawy, o tyle tutaj rozwiązanie nie jest takie proste. Równowaga między kompetencjami przyjmowanych ludzi a ich lojalnością, konieczną przecież do sprawnego realizowania poszczególnych zadań, jest trudna do utrzymania. Zwłaszcza jeśli w tle odbywają się frakcyjne spory, a konflikty i problemy zwiększają prywatne ambicje i niesnaski. Wszystko to potęguje tylko i tak niemały chaos. Po szczegóły odsyłam do celnego tekstu Piotra Zaremby.
WIĘCEJ: Dlaczego odszedł minister skarbu? Są powody do niepokoju
I gdy wydawało się, że to idealny czas do ofensywy opozycji, to okazało się, że nie ma tam niemal nikogo, kto mógłby zyskać na całej sprawie. Prawie całą robotę Petru, Schetyny, Kijowskiego i reszty odwalają w tej sprawie media, bowiem politycy są bezradni.
Ciąg dalszy na następnej stronie.
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/308934-kontrole-wydatkow-na-pr-i-reklame-furda-cba-powinno-sprawdzic-jak-pis-marnuje-swoj-budowany-z-mozolem-wizerunek?strona=1