Głowy hydry III RP nie są tak silne jak wieszczono. Czy ponoć wielki postubecki układ mogła wysadzić nie do końca zrównoważona wdowa?

Rys. Rafał Zawistowski
Rys. Rafał Zawistowski

Oto ważne dla III RP i jej fundamentów dokumenty z willi zmarłego komunistycznego generała nie są po jego śmierci przypilnowane przez bliżej nieokreślone siły postkomuny. Maria Kiszczak - przynajmniej od czasu kuriozalnej promocji swoich książkowych wspomnień - nie może być wszak traktowana jako ktoś, kto mógł się tym zająć na poważnie. Najwyraźniej czasem bywa jednak tak, że nawet, wydawać by się mogło, najtrwalsze fundamenty mogą zostać podkopane w atmosferze taniego filmu sensacyjnego albo wręcz kabaretu, zważywszy na 90 tys. złotych, za jakie - według relacji prezesa IPN - chciała spieniężyć swój dorobek wdowa po generale.

Oczywiście, w tym miejscu może nastąpić wymienienie całego szeregu hipotez spiskowych, w których Maria Kiszczak jedynie odgrywa rolę niezrównoważonej kobiety albo jest wykorzystywana przez jeszcze większe i mroczniejsze siły, którym na tym etapie uderzenie w Wałęsę i jakieś tam wzmocnienie prawicy jest na rękę.

To jednak nie tylko dokumenty na „Bolka”, ale również szersza refleksja, która dotyczy całej rzeczywistości III RP. Dokładnie rok temu Andrzej Duda - jeszcze jako kandydat na prezydenta - nieco bezradnie snuł się po Polsce, jeżdżąc swoim dudabusem. Bez dużych szans, bez większych złudzeń - bo przecież wszechwładna III RP nie pozwoli na wymianę głowy państwa, bo przypilnują tego jednostronne media i postubeckie instytucje publiczne. Pół roku kampanijnego karnawału wyrzuciło władze III RP na margines. Dało się. Chyba, że i ta „rewolucja” (skala zmiany roku 2015 okazała się bowiem rewolucyjna) jest kontrolowana przez układ z Magdalenki. Wówczas jednak okazałoby się, że III RP to nie żaden Mordor ani Matrix, ale po prostu jeden wielki Truman Show ze światem rozrysowanym od A do Z.

W odpowiedzi usłyszę zapewne, poniekąd słusznie, przypomnienie wielu historii, głównie z lat 90., w której mafia dawnych ubeków i jej macki były wręcz namacalnie odczuwalne w rzeczywistości III RP. Ale rzeczywistość A.D. 2016 jest inna - okazało się to w wyborach, mogło okazać i przy teczkowo-lustracyjnym sporze o Wałęsę, a kto wie co będzie dalej. Piotr Skwieciński napisał ostatnio, że rzeczywistość jest bardziej prymitywna niż nam się wydaje.

Coś w tym jest. Ostatnie dni są tego najlepszym dowodem, co w zasadzie jest pocieszające, choć i prowokuje do pytania - czy III RP nie mogła symbolicznie upaść już wcześniej? Może to nie beton układu, ale - przynajmniej w pewnej mierze - brak skuteczności i determinacji po prawej stronie spowodował, że musieliśmy na taki finał czekać tak długo?

TAKŻE: Polityczny feniks III RP nie odrodzi się z popiołów. Symboliczne glanowanie Zandberga i Razem przez „Wyborczą” tylko to potwierdza

TAKŻE: Dlaczego młodzi nie uczestniczą w antyrządowych manifestacjach? Czy dlatego, że kochają PiS? Brutalna lekcja utraty wpływów przez ludzi III RP. I przestrogi dla IV

« poprzednia strona
12

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych