Nic nie zrozumieli. Niczego się nie nauczyli. PO wciąż pomiata Polakami. Tak się popełnia polityczne samobójstwo

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. Twitter
Fot. Twitter

Nic nie zrozumieli. Niczego się nie nauczyli. PO wciąż pomiata Polakami. Na naszych oczach popełnia samobójstwo.

Gdy prezydent Duda ogłosił decyzję o zorganizowaniu referendum wraz z październikowymi wyborami, oddając tym samym głos obywatelom w sprawach, w których wypowiedziało się aż 6 milionów Polaków, składając swój podpis pod wnioskami obywatelskimi o referenda, a które to głosy zostały przez Platformę Obywatelską spuszczone w sejmowym klozecie, premier Kopacz teatralnym płaczliwym tonem podzieliła się stanem swojego ducha:

Czekałam na decyzję Andrzeja Dudy ws. referendum z nadzieją. Dziś czuję się oszukana

— załkała publicznie premier, dorzucając:

Jeśli pan Andrzej Duda chce mieć referendum, powinien zwrócić się do tych, którzy nie są jego naturalnym zapleczem politycznym, wsłuchać się w głos innych ugrupowań. Oczekuję na rozszerzenie pytań referendalnych po spotkaniu ze wszystkimi przedstawicielami partii, bo Polska nie jest krajem jednej partii

— dodała.

Cały problem, którego chyba nie może ogarnąć Pani Kopacz, polega na tym, że sześć milionów podpisów pod wnioskami o referendum nie pochodzi od partii politycznych, tylko od Polaków, którzy uznali, że wiek emerytalny, przyszłość lasów państwowych i kwestia sześciolatków w szkołach, dotyczą ich tak bardzo, że chcą o tym zdecydować w referendum.

PO miała szansę tych ludzi wysłuchać, wnioski były głosowane w Sejmie, ale Platforma była na ten głos głucha. Teraz dostaje szału, bo wsłuchać się w niego postanowił Andrzej Duda. Prezydent spełnia w ten sposób przedwyborcze obietnice. A przecież politycy PO tuż po wyborach z udawanym żalem pochylali się nad Andrzejem Dudą, że przedwyborczych obietnic nie będzie mógł spełnić. Udało się. Nie cieszą się? Kto by pomyślał?

Czytaj także:

Tę datę warto zapamiętać - 18 sierpnia 2015 roku obywatele odzyskali głos!

Święto na ulicach, a żałoba w tefałenach

Jedyny pomysł jaki przyszedł do głowy rozwścieczonym politykom partii władzy, to przykleić prezydentowi łatkę prezydenta pisowskiego, zamiast obywatelskiego i wszystkie inicjatywy referendalne połączyć z PiS-em. Niestety kulą w płot. Np. za Fundacją i Stowarzyszeniem Rzecznik Praw Rodziców nigdy nie stała żadna partia. Od zawsze stali rodzice, różniący się często w kwestiach ideologicznych, jednak połączeni przekonaniem o źle przeprowadzanej reformie edukacji i pewni, że na ich dzieciach MEN dokonuje groźnego eksperymentu. Karolina i Tomasz Elbanowscy nie są, nie byli i nie będą politykami. Mają jednak o wiele większy mandat, żeby zabierać głos publicznie. Są rodzicami. I będą nimi do końca swoich dni, w przeciwieństwie do kolejnych szefów rządów, ministrów czy prezydentów. Podobnie jak wszyscy, którzy poparli ich akcję, będącą esencją społeczeństwa obywatelskiego. Dlatego ich troska o los dzieci w Polsce jest prawdziwa i głęboka.

Czytaj także:

Trzeba powtarzać to pytanie: „Kto wpuścił do Sejmu ludzi, którzy plują w twarz obywatelom?!

Państwo Elbanowscy wielokrotnie chcieli się spotkać z prezydentem Komorowskim, żeby przekonać go do kolejnych akcji obywatelskich. Prezydent mógł pokazać, że jest prezydentem wszystkich Polaków i ma chęć, by ich wysłuchać. Nigdy jednak mu się nie chciało tego zrobić. Co więcej na czytaniu obywatelskiego projektu ustawy „Rodzice chcą mieć wybór” nie pojawiła się nawet szefowa MEN, ławy PO świeciły pustkami, a nieliczni przedstawiciele tej partii potrafili tylko wybuczeć przemawiającą przedstawicielkę obywatelskiej inicjatywy.

Czytaj także: Platforma Obywatelska do spółki z PSL na naszych oczach morduje społeczeństwo obywatelskie

Dlatego rozsiewana dziś po mediach histeria o wspieraniu przez prezydenta „pisowskich” akcji jest po prostu żenująca, a apel, by do listy pytań referendalnych dopisywać postulaty partii politycznych, to zupełna dziecinada.

Niestety politycy PO, którzy wciąż nie mogą pojąć potrzeby Polaków, by zabierać głos w ważnych dla siebie sprawach, nie ustają w pomiataniu obywatelami i ich problemami. Niezwykle agresywny atak na małżeństwo Elbanowskich przypuścił Stefan Niesiołowski (ten sam, który kiedyś do matki przysłuchującej się w Sejmie dyskusji o sześciolatkach wrzasnął: „Głośniej się drzyj):

To nieuczciwość, ta podłość tego małżeństwa, która szkodzi polskiej rodzinie i polskim dzieciom. (…) Dyskusja o referendum to pisowska awantura!

— niemal krzyczał Niesiołowski.

Nie zasługują, żeby z nimi rozmawiać, prowadząc wściekłą kampanię propagandową. Co znaczy „Ratujmy maluchy”? To nietakt, żeby wolnej Polsce tak mówić. Oni prowadzili kłamliwą kampanię, oni nie zasługują, żeby o nich rozmawiać

— ubliżał walczącym o przyszłość swoich dzieci obywatelom.

Pełna pogardy dla obywatelskich akcji jest też Joanna Mucha. Ta sama, która uważa, że starsi ludzie chodzą do lekarza dla rozrywki.

Spójrzmy na sprawę sześciolatków. Jest to ewidentnie populistyczne zagranie zasadzające się na naprawdę najniższych instynktach, czyli na naszej trosce o dzieci

— stwierdziła Mucha.

Troska o dzieci, to faktycznie prawdziwe przestępstwo! Ale nie to jest zdaniem posłanki PO najgorsze, a to gdzie zbiera się podpisy:

Mamy do czynienia z działaniem, które jest odgórnie sterowane. Podpisy są bardzo często zbierane pod kościołami

— oburzała się Mucha.

Pewnie, gdyby były zbierane na paradzie równości, mniej by to panią poseł martwiło.

Niestety widać wyraźnie, że niezrozumienie potrzeb Polaków, to nowotwór, który toczy PO. Najlepszy popis tego, gdzie partia władzy ma problemy obywateli dał ostatnio poseł Jan Kaźmierczak, wrzucając do sieci swoje zdjęcia z wypoczynku nad morzem, jednio z nich opatrując podpisem:

Polska w ruinie, tłumy głodnych dzieci…

Buta partii władzy nie ma granic. Syty i zadowolony poseł PO zakpił z głodnych dzieci!

Takie zachowanie powinno posła w ogóle wyeliminować z polityki. Tym bardziej, że w skrajnej biedzie, według danych GUS, żyje w Polsce co 10 dziecko. Jednak tego polityk PO z plażowego leżaka zobaczyć przecież nie może. Dziś spasiony brzuch posła PO, który drwi z polskiej biedy czy Stefan Niesiołowski wściekle atakujący rodziców, to prawdziwe symbole PO.

Czytaj także:

Społeczna wrażliwość PO w pigułce: kolejki do szpitali biorą się z tego, że jest tak dobrze, a biedy w Polsce w ogóle nie ma

Autor

Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych