Świetlik o bestialskim mordzie na dziennikarzu: Klimat lat 90. wyłazi spod dywanu. Policja powinna chronić tego człowieka. NASZ WYWIAD

Fot. PAP/Marcin Bednarski
Fot. PAP/Marcin Bednarski

wPolityce.pl: W Mławie doszło do brutalnego zabójstwa lokalnego dziennikarza. Do dziś nie wiadomo, kto za tą zbrodnią stał. Wiadomo jednak, że człowiek rok temu został napadnięty i był zastraszany. Czego w tej sprawie środowisko dziennikarskie powinno się domagać?

Wiktor Świetlik, szef Centrum Monitoringu Wolności Prasy: Warto pamiętać, że ta sprawa nie dotyczy tylko dziennikarzy i mediów. Tu chodzi w ogóle o funkcjonowanie państwa. I to w najważniejszych dla nas obszarach. Wiemy, że Łukasz Masiak został w zeszłym roku napadnięty, grożono mu, otrzymywał swoje nekrologi. Tych sprawach on kierował zawiadomienia na policję. Jednak policja nie ustaliła sprawców. Dziś tłumaczy się, że tamte wydarzenia były dawno temu i już się przedawniły, jednak faktem jest, że sprawców nie wykryto. Takie działanie policji oznaczało, że zagrożenie dla dziennikarza nie ustało.

Dziś policja dobrze identyfikuje hipotezy związane z zabójstwem? Pamięta o tamtych wydarzeniach?

Mam niestety wrażenie, że policja chce przyjąć wygodne dla siebie możliwe wersje wydarzeń. Już informuje, że przyjmuje się, iż zabójstwo nie miało związków z aktywnością zawodową dziennikarza. Być może tak rzeczywiście jest, ale moje wątpliwości budzi to, że policja z góry stawia takie założenie. To jest dla niej wygodne, jednak mam nadzieję, że inne wersje wydarzeń zostaną na poważnie zbadane. W tej sprawie odbija się cała patologia funkcjonowania państwa. Ta sprawa pokazuje, że podstawowa funkcja państwa, jaką jest zabezpieczenie obywateli i ich ochronę, nie działa. Państwo zawodzi, jest dysfunkcyjne u podstaw.

Wiemy, że policja była informowana o zagrożeniu dla redaktora Masiaka. Czy to oznacza, że zbagatelizowano zagrożenie?

Trudno o tym przesądzać. Jednak faktem jest, że policja powinna objąć ochroną tego człowieka. Szczególnie, że nie wykryto sprawców wcześniejszego napadu, ani osoby odpowiedzialnej za grożenie dziennikarzowi. Policja dziś tłumaczy, że dziennikarz nie zwracał się o ochronę, ale może trzeba było samemu wyjść z taką propozycją. Jeśli rzeczywiście do tej zbrodni doszło na tle sprzeczki a nie na tle zawodowym, to policja być może powinna go instruować, że jest w stanie zapewnić mu ochronę w domu i pracy, a on sam powinien wystrzegać się groźnych dla siebie sytuacji. To jest kwestia wypracowania wspólnej strategii bezpieczeństwa między nim i policją.

Takie sytuacje mogą się powtarzać?

W tamtej części Mazowsza wielu dziennikarzy wskazuje na niepokojące wydarzenia. Mowa o odkręcaniu kół w samochodach, przecinaniu kabli w samochodach itd. Te sprawy zwyczajowo kończą się niewykryciem sprawców. To pokazuje, że klimat lat 90. nadal gdzieś się kryje pod dywanem. On potrafi często wyjść na wierzch. To pokazuje problemy, z jakimi mamy do czynienia. Szczególnie zagrożeni są dziennikarze lokalni, tymczasem stosunek do nich, ich status powinien być probierzem demokracji.

Rozmawiał Stanisław Żaryn

CZYTAJ TAKŻE: Bestialskie morderstwo dziennikarza z Mławy. „SE”: Zginął, bo podpadł gangowi miłośników sztuk walki

CZYTAJ TAKŻE: Kolejna granica przekroczona. Dziennikarz z Mławy zakatowany. Wcześniej otrzymywał pogróżki i był napadany. Policja zlekceważyła zagrożenie?

CZYTAJ TAKŻE: Polowanie na dziennikarza. Nie tylko Lukasz Masiak otrzymywał pogóżki

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.