Łukasz Masiak, popularny dziennikarz z Mławy, twórca jednego z najpopularniejszych serwisów internetowych w mieście, został bestialsko zamordowany. Mężczyznę pobito na śmierć w jednym z lokali w mieście. Informacyjna Agencja Radiowa informuje, że policja zatrzymała sprawcę. Wszystko wskazuje na to, że motywem zbrodni była działalność zawodowa Masiaka.
W tej sprawie mogło dojść do zaniedbań ze strony policji. Masiak wielokrotnie był poddawany naciskom i represjom związanym ze swoją pracą. Publikował teksty na trudne, a często kontrowersyjne tematy, które jak się okazało nie przynosiły mu popularności wśród groźnych środowisk. Jak informują media, Masiak od miesięcy dostawał pogróżki. W ubiegłym roku natomiast został napadnięty pod swoim blokiem. W grudniu zeszłego roku otrzymał nekrolog, otrzymywał również głuche telefony.
Za każdym razem, gdy dziennikarz spotkał się z formami zastraszania i pogróżkami o sprawie informowana była policja. Jednak nic się nie zmieniło. Jak widać policja nie potrafiła go skutecznie ochronić. A sprawa była poważna. W 2014 roku, gdy Masiak został zaatakowany, napadnięto go z użyciem gazu i noża.
Dziennikarz nie miał wątpliwości, że napad miał związek z jego działalnością publiczną.
Na początku myślałem, że to kwas, bo strasznie szczypało. Zaczął mnie kopać. Szarpaliśmy się. To była osoba, która na mnie czekała. Nic do mnie nie mówiła. Na pewno chodziło o zamieszczanie tekstów na portalu. Innej możliwości nie widzę. Domyślam się, o jakie teksty chodziło. Domyślam się, kto mógł stać za tym pobiciem, ale nie mogę tego ujawnić. To jest sprawa dla policji
— relacjonował Łukasz Masiak w radiu RDC. Dodał, że zamierza zgłosić sprawę również do prokuratury.
Łukasz Masiak został w nocy śmiertelnie pobity w jednym z mławskich lokali. Oficjalnie nie wiadomo, jakimi motywami kierował się zabójca. Faktem jest, że zagrożony dziennikarz nie otrzymał skutecznej ochrony.
W liście otwartym Centrum Monitoringu Wolności Prasy Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich do minister spraw wewnętrznych Teresy Piotrowskiej podkreślono, iż według przekazanych przez media informacji Łukasz M. „wielokrotnie alarmował w sprawie zagrożenia dla swojego życia i zdrowia, co więcej, już raz padł ofiarą ataku”.
Morderstwo dziennikarza i niezdolność organów państwa do tego, by zapewnić mu elementarne bezpieczeństwo na tak podstawowym poziomie, jak ochrona jego zdrowia i życia, kładzie się cieniem na funkcjonowanie całego państwa, a odpowiedzialność za ten fakt ponosi także Pani, jako Minister Spraw Wewnętrznych
— brzmi stanowisko CMWP SDP.
Z dotychczasowych ustaleń wynika, że do zabójstwa Łukasza M. doszło około godz. 2 w nocy, w toalecie kręgielni jednego z lokali na terenie Mławy. Obaj mężczyźni spędzali w tym lokalu czas w dwóch oddzielnych grupach. PAP dowiedziała się nieoficjalnie, że policjanci zabezpieczyli m.in. monitoring, z którego wynika, że dziennikarz wszedł do łazienki wraz z poszukiwanym obecnie mężczyzną, którego znał. Natomiast z łazienki wyszedł już sam poszukiwany.
Rzecznik komendanta głównego policji Mariusz Sokołowski potwierdził PAP w niedzielę późnym popołudniem, że znana jest tożsamość osoby, która może mieć związek z zabójstwem, i że ta osoba jest obecnie poszukiwana. Jak dodał, w Mławie są policjanci z KGP, którzy wspierają tamtejszych funkcjonariuszy w prowadzonej sprawie.
Z dotychczasowych informacji nie wynika, by zabójstwo dziennikarza miało związek z wcześniejszymi groźbami, które były pod jego adresem kierowane
l- powiedział Sokołowski.
Jak wcześniej poinformował PAP zastępca prokuratura rejonowego w Mławie Krzysztof Molenda, wstępnie przyjęta kwalifikacja czynu - śmiertelne uszkodzenie ciała, została obecnie zmieniona na zabójstwo.
Będziemy prowadzili postępowanie w kierunku zabójstwa, czyli artykułu 148 kodeksu karnego. Nazwisko sprawcy ustaliła policja. Osoba ta jest poszukiwana
— powiedział PAP Molenda. Jak przyznał, poszukiwany to młody mężczyzna, trenujący wcześniej sporty walki. „Po znalezieniu tej osoby, będziemy ją przesłuchiwali” - dodał prokurator.
Zgodnie z art. 148 Kodeksu karnego, kto zabija człowieka podlega karze pozbawienia wolności na czas nie krótszy od 8 lat, karze 25 lat więzienia albo karze dożywocia.
Na obecnym etapie nie wiążemy zdarzenia z działalnością zawodową ofiary, jako redaktora. Sprawca nie jest jeszcze zatrzymany. Ale myślę, że jest to kwestią niedługiego czasu” - mówił wcześniej PAP Molenda. „Policja koncentruje się na dotarciu do wszystkich możliwych świadków. Na miejscu zabezpieczyliśmy odpowiednie ślady
— relacjonowała z kolei rzecznik mazowieckiej policji Alicja Śledziona.
„Tygodnik Gazeta Mławska” poinformował w niedzielę na swojej stronie internetowej, że do pierwszego napadu na Łukasza M. doszło w połowie stycznia 2014 r., gdy w okolicy jego domu zamaskowany sprawca użył gazu i bił. Według gazety Łukasz M. opisywał to zdarzenie tak:
To na pewno nie był napad na tle rabunkowym. Miałem przy sobie aparat, dokumenty i telefon. To była osoba, która na mnie czekała. Nic do mnie nie mówiła. Na pewno chodziło o zamieszczanie tekstów na portalu. Innej możliwości nie widzę.
W relacji tej Łukasz M. zaznaczył, że domyśla się „o jakie teksty chodziło”.
Domyślam się, kto mógł stać za tym pobiciem, ale nie mogę tego ujawnić. To jest sprawa dla policj
-– opisywał zdarzenie dziennikarz cytowany przez „Tygodnik Gazeta Mławska”. Gazeta zaznacza, że sprawcy napadu nie ustalono.
Według mławskich mediów Łukasz M. pracował początkowo w „Głosie Mławy”, w 2010 r. założył własny portal „naszamlawa.pl”. Był żonaty, miał dwoje dzieci.
KL,Onet.pl, PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/256002-kolejna-granica-przekroczona-dziennikarz-z-mlawy-zakatowany-wczesniej-otrzymywal-pogrozki-i-byl-napadany-policja-zlekcewazyla-zagrozenie