Gadowski: „Platforma wykorzystuje śmierć Mikulskiego do swojej kampanii propagandowej”. NASZ WYWIAD

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. wPolityce.pl
fot. wPolityce.pl

Jeżeli weźmiemy pod uwagę, że największe polskie media są zanurzone w biznesie PRL-owskim, to trudno się przeciwstawiać takiej legendzie PRL jak kapitan Kloss

– mówi w wywiadzie dla portalu wPolityce.pl Witold Gadowski, pisarz i publicysta.

wPolityce.pl: Czym można wytłumaczyć niebywałe hołdy składane przez obecne władze Stanisławowi Mikulskiemu? W przypadku innych aktorów, którzy zmarli w ostatnich latach, choćby tak wybitnych jak Gustaw Holoubek, czy Zbigniew Zapasiewicz, nie było w Sejmie minuty ciszy. A nad trumną odtwórcy roli Hansa Klossa robi się państwowe ceremonie…

Witold Gadowski: Stanisław Mikulski jest ikoną PRL, co nie ulega wątpliwości, a jednocześnie cieszył się zawsze dużą sympatią społeczeństwa, z powodów kreacji, jakie z nim się kojarzyły. Dziś wykorzystuje się resentyment do PRL i to, że Mikulski nie kojarzył się z polityką, choć był w nią mocno zanurzony. Usiłuje się wykorzystać postać Mikulskiego do manipulowania sposobem myślenia Polaków. Żeby spór toczył się między wielkim agentem J-23, któremu wszystko się udawało, a nieudacznikami kwestionującymi kryształowość PRL. To umiejętny zabieg socjotechniczny, ponieważ większość ludzi, którzy oglądają w telewizji kolejne emisje „Stawki większej niż życie”, czy „Pana Samochodzika”, mówią: no nie, ci, którzy czepiają się Mikulskiego są głupi i chorzy z nienawiści.

Minister kultury, Małgorzata Omilanowska, która wystąpiła na pogrzebie Mikulskiego, wychwalając aktora za rolę w „Stawce większej niż życie”, stwierdziła wręcz, iż stał się on wzorem polskiego patriotyzmu. Jednocześnie Leszek Żebrowski opisuje, że Mikulski w 1945 r. służył w jednostce MO, która prowadziła pacyfikacje w rejonie Augustowa i Białegostoku. Konsekwencją, jak podkreśla historyk, była późniejsza działalność Mikulskiego, prowadząca go od komunistycznych organizacji młodzieżowych do KC PZPR i dyplomatycznej placówki w Moskwie. Dlaczego rządzący, mimo tych faktów, decydują się robić z Mikulskiego bohatera?

Platforma kieruje się badaniami socjologicznymi. Skoro wynika z nich, że większość społeczeństwa darzyła kreacje Mikulskiego sympatią, to PO staje po stronie tych, których jest więcej. Argumentację minister kultury zbywam śmiechem i to pełnym politowania. Należy brać pod uwagę socjotechnikę, która się dziś rozpętuje. Usiłuje się nadać PRL-owi twarz Mikulskiego, a nie Wojciecha Jaruzelskiego, Bolesława Bieruta, czy Władysława Gomułki. Jeżeli uda się ten manewr, to rzeczywiście PRL będzie się kojarzył z kapitanem Klossem – James’em Bondem polskiego wywiadu, któremu wszystko się udawało i był naszym towarem eksportowym. bo serial odnosił sukcesy w różnych krajach. To wszystko jest przemyślane. Nie można z tym dyskutować, bo nie dyskutuje się z emocjami i nastrojami.

Rozumiem, że na takim zabiegu może zależeć SLD, gdzie działają osoby bezpośrednio związane biografią z poprzednim systemem. Ale po co Platformie taka manipulacja?

Platforma robi to z wyrachowania. Badania pokazują, że Mikulski ciągle jest sympatycznie odnotowywany w pamięci Polaków, także w recepcji młodego pokolenia. Próbuje się na dalszy plan sprowadzić to, że J-23 był agentem de facto rosyjskim, a nie polskim i wykreować nowy model „patriotyzmu” – że co prawda PRL nie był idealny, ale innej Polski nie było, a w tym PRL-u też można było osiągać sukcesy. W tym modelu J-23 jest takim synonimem sukcesu i bohaterstwa, w zestawieniu z „nienawiścią i ciemnotą” obozu usiłującego mówić o prawdzie historycznej.

Czy chodzi też o prowokację, żeby ciągle rozgrzewać spór polityczny i pogłębiać podział?

Oczywiście. To jest racja bytu Platformy, która nie ma żadnej ideologii, więc musi bazować na emocjach. Proszę sobie wyobrazić taki oto klip wyborczy. Z jednej strony - przystojny Mikulski, w pięknym mundurze, odnoszący sukcesy i mówiący górnolotnie o Polsce – bo można wypreparować ze „Stawki…” takie kadry. Z drugiej – Jarosław Kaczyński sprowokowany do wypowiedzi, że Kloss był agentem rosyjskim. Łatwo przewidzieć, jak zareaguje społeczeństwo indoktrynowane nieustannie serialami „Stawka większa niż życie”, „Czterej pancerni i pies”, czy „Samochodzik i templariusze”. Dyskusja toczy się na poziomie emocji, a nie faktów. Platforma wie, że tak ustawiony spór musi wygrać. To są bardzo niskie motywacje.

Czy nie jest to jednak niebezpieczne dla samej Platformy, by sytuacja ociera się o aberrację. Skąd np. obecność asysty wojskowej na pogrzebie Mikulskiego? Czy wojsko żegna aktora, bo służył w MO, a może nie żegna Mikulskiego, tylko serialowego Klossa?

Rozmawiamy na poziomie racjonalności…

No właśnie…

… a propaganda jest najskuteczniejsza, jeśli działa na emocje. To nie perswazja, tylko uwodzenie świadomości i podświadomości jest kluczem do sukcesu kampanii propagandowych. Platforma dobrze to wie. Ten spór jest na rękę działaczom Platformy również z innego względu. Dziś cały biznes postkomunistyczny, czyli większość dużego biznesu, tudzież różnego rodzaju sieroty po PRL-u, osadzone na lukratywnych pozycjach w społeczeństwie, nie czynią już swego wehikułu z SLD, tylko z PO. Platforma świetnie zdaje sobie sprawę, że ci ludzie będą ją popierać i finansować, dopóki będzie gwarantować im bezpieczeństwo. PO jest zakładnikiem środowisk, które wyrosły w biznesie po układzie okrągłego stołu. Jeżeli weźmiemy pod uwagę, że największe polskie media są zanurzone w biznesie PRL-owskim, to trudno się przeciwstawiać takiej legendzie PRL jak kapitan Kloss.

Mówiąc wprost - Platforma wykorzystuje śmierć Mikulskiego do swojej kampanii propagandowej?

Oczywiście. Można powiedzieć, że to jest cyniczne i naganne, ale w działaniach propagandowych tego typu oceny nie mają miejsca. Jeżeli kierować się wyłącznie socjotechniką i propagandą, które zakładają duży poziom cynizmu i fałszowania rzeczywistości, to Platforma postępuje zupełnie racjonalnie. Przeciwko tym, którzy kwestionują przeszłość Mikulskiego tworzy obóz ludzi, którym Mikulski kojarzy się z młodością, przygodą, sukcesem, dobrym dramaturgicznie serialem. To wszystko jest przemyślaną strategią.

Rozmawiał Jerzy Kubrak

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych