Minister Królikowski ma bujną wyobraźnię. Czyta konwencję o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy inaczej niż ja, właściwie czyta ją inaczej niż wszyscy na świecie
– mówi w wywiadzie dla „Tygodnika Powszechnego” pełnomocniczka rządu ds. równego traktowania. Mimo zdecydowanego sprzeciwu grup obywatelskich, organizacji pozarządowych i prorodzinnych, wychowawców, rodziców i Kościoła, Rajewicz na ślepo prze do ratyfikacji Konwencji Rady Europy o przemocy wobec kobiet.
**Podobnie jak premier Donald Tusk, przyznaje, że kongres Kobiet to „duże silne loby na rzecz praw kobiet i polityki społecznej”. Trudno się więc dziwić skąd w ustach minister od równości tyle pochwał pod adresem Magdaleny Środy, mimo że ona sama sympatii do Rajewicz nie podziela.
Pani profesor jest cudowną osobą, przyjaźnimy się. Jest doskonałą ekspertką w dziedzinie filozofii. W polityce widzimy inne spektrum zdarzeń, różnimy się w ocenie. Nie czuję się zdrajczynią, zawsze stałam, stoję i będę stała po stronie kobiet.
Zdaniem Rajewicz w programie „Równościowe przedszkole” nie ma nic niepokojącego. Całe zło zaczęło się „od ludzi, których dzieci w programie nie uczestniczyły, którzy go nie znali”. Łamanie stereotypów wychowawczych jest potrzebne do stworzenia nowoczesnego społeczeństwa. Ubolewa, że w sklepach z zabawkami na półkach dla chłopców jest mały astronom, mały fizyk czy geograf a „dla dziewczynek brakuje zestawów rozwijających myślenie”. Uważa też, że tradycyjne bajki wzmacniają stereotypy, więc należałoby wprowadzać nowe.
Księżniczka czeka, aż uratuje ją dzielny rycerz. Jest bierna, ma cierpliwie czekać, jej atutem jest uroda. To nie bardzo pasuje do wyzwań współczesnego świata. Jest wiele dziewczynek, które mają ambicje wykraczające poza dbanie o wygląd. Rodzice chcą je popierać
— mówi Rajewicz i wskazuje na bajki, które „nie blokują możliwości rozwoju z powodu stereotypów”.
Nowe bajki, takie jak „Merida waleczna” są właśnie po to. Mają pokazać, że dziewczynki też mogą być aktywne i bohaterskie, że też mogą uratować wioskę.
Pełnomocnik od równości wykazuje się w rozmowie z TP sporą niekonsekwencją i populizmem. Z jednej strony mówi, że jest przeciwna adopcji dzieci przez pary homoseksualne, ponieważ „jest przedstawicielką wyborców, a w Polsce tylko 10 proc. pytanych popiera taki pomysł”. Z drugiej strony twierdzi, że homoseksualnie opiekunowie nie stwarzają żadnego zagrożenia dla dzieci.
Orientacja seksualna nie czyni nikogo ani dobrym ani złym człowiekiem.
Ucieka jednak od kwestii wychowawczych, które są w tej kwestii kluczowe.
Co pani Rajewicz mówi o Konwencji o zwalczaniu o przemocy wobec kobiet i przemocy domowej? Że to dobry i potrzebny dokument, który Polska powinna jak najszybciej ratyfikować. Uważa, że opisuje on, jak chronić ofiary i jak skutecznie ścigać sprawców.
I ma coś jeszcze, co czyni z niej dokument szczególny: duży rozdział o profilaktyce. Jest tam napisane, że jedną z systemowych przyczyn przemocy są nierówności między kobietami a mężczyznami. Stawia tezę, ze promowanie równości i solidarności miedzy kobietami ogranicza przemoc.
Pełnomocniczka ds. równego traktowania odnosi się też do wywiadu, jakiego przed tygodniem udzielił „Tygodnikowi Powszechnemu” wiceminister sprawiedliwości Michał Królikowski. Jako przeciwnik ratyfikacji tego szkodliwego dla Polski dokumentu, stwierdził że „na zapleczu tworzenia aktów prawnych odbywa się przeciąganie liny. Słowa, które mają pozytywną treść, są wykorzystywane do osiągnięcia celu szerszego, niż wcześniej planowano”. Zaznaczając, że nie lekceważy problemu przemocy domowej, minister Królikowski dodawał, że konwencja Rady Europy „podpowiada radykalną zmianę kultury stosunków społecznych”.
Minister Królikowski ma bujną wyobraźnię. On czyta tę konwencję inaczej niż ja, właściwie czyta ją inaczej niż wszyscy na świecie
– twierdzi Kozłowska-Rajewicz. Zapytana o najbardziej sporny artykuł 12 konwencji (według którego strony podejmują działania niezbędne do promowania zmian wzorców społecznych i kulturowych, dotyczących zachowania kobiet i mężczyzn, w celu wykorzenienia uprzedzeń, zwyczajów, tradycji oraz innych praktyk opartych na idei niższości kobiet lub na stereotypowym modelu roli kobiet i mężczyzn) pełnomocniczka rządu ds. równego traktowania odpowiada:
Musimy wyjaśnić nieporozumienie dotyczące pojęcia „stereotypowy model”. (…) To, że mężczyźni mogą bez ujmy na honorze ugotować i pójść na wywiadówkę, to zdobycz naszych czasów. Z kolei kobiety podejmują niestereotypowe zawody, są menedżerami, co nie czyni z nich gorszych kobiet i matek. I o to chodzi w konwencji.
Pełnomocniczce rządu ds. równości wyraźnie pomieszały się czasy. Widać żyje w przekonaniu, że Polki nadal nie mają praw wyborczych
Niestety spór o Konwencję jest znacznie głębszy, czego Agnieszka Kozłowska-Rajewicz nie raczy dostrzegać. Ratyfikacja tego dokumentu będzie poważnym zagrożeniem dla rodzin.
mall / Tygodnik Powszechny
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/196619-kozlowska-rajewicz-w-oparach-absurdu-to-ze-mezczyzni-moga-bez-ujmy-na-honorze-pojsc-na-wywiadowke-to-zdobycz-naszych-czasow