Dlaczego "Wiadomości" przemilczały krytykę genderowego prawa forsowanego przez PO? Naukowcy w sejmie obnażyli ideologię Konwencji ws. przemocy. "To dokument typowy dla społeczności militarnej"

Fot. TVP /wPolityce.pl
Fot. TVP /wPolityce.pl

Pod koniec lutego może zostać ratyfikowana Konwencja Rady Europy ws. przemocy wobec kobiet. Ten skrajnie niebezpieczny dokument, przekraczający najśmielsze fantazje Huxleya, zamieni obywateli w marionetki nowego ładu społecznego. Dlaczego tak niewiele wiemy o forsowanych przez Platformę rozwiązaniach, uderzających w wolność obywateli i rodzinę? Bo informacyjne sito zostało skalibrowane na drugorzędne, nic nie znaczące fakty.

Mimo, że w sejmie odbyła się dziś ważna, merytoryczna konferencja poświęcona Konwencji, nie dowiedzieliśmy się o niej z żadnego głównego serwisu informacyjnego. "Wiadomości" poświęciły uwagę dwóm mieszkańcom Bydgoszczy, którzy zmoczyli nogi w zimnej rzece po załamaniu lodu, znalazły miejsce dla Chińczyków świętujących rozpoczęcie Roku Drewnianego Konia, ale nie zdołały już zmieścić choćby krótkiej informacji o niebezpieczeństwach związanych z przygotowanymi przez rząd zmianami, które sprawią, że lada dzień obudzimy się w nowej rzeczywistości społeczno-prawnej. Ciekawe co by się działo, gdyby Kościół próbował wprowadzić dokument, zawierający następujący zapis:

Niniejsza konwencja ma na celu ochronę duchownych katolickich przed wszelkimi formami przemocy oraz zapobieganie, ściganie i eliminację przemocy religijnej.

 

Kilka godzin wykładów, kilkunastu wybitnych prelegentów, kilkaset miażdżących argumentów obnażających prawdziwe oblicze "Konwencji Rady Europy o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej". Merytoryczna debata nie pozostawia najmniejszych złudzeń, że dokument podpisany pospiesznie przez Polskę powinien zostać natychmiast wycofany. Tymczasem już pod koniec lutego Platforma zamierza go ratyfikować. Z ogromnego wachlarza zarzutów, wymienię tylko kilka przedstawionych w doskonałym wystąpieniu prof. Kazimierza Koraba, filozof, socjolog i rektor Szkoły Wyższej im. Bogdana Jańskiego.

Prof. Korab poddał Konwencję rewelacyjnej analizie formalno-prawnej według kryteriów wyznaczonych przez Herberta Spencera, XIX-wiecznego twórcę ewolucjonizmu społecznego, niezwykle cenionego do dziś przez postępowców. Spencer wyróżnił dwa typy społeczeństwa: militarne i industrialne. To pierwsze kojarzył ze średniowiecznym zacofaniem i krytykował takie cechy, jak przymus, centralizm, przypisany status, izolacja, konformizm i nakazowe regulacje prawne. Społeczeństwo industrialne było wg niego związane z postępem, ponieważ charakteryzowały je takie cechy, jak samoregulacja, decentralizacja, wolność i regulacje wyłącznie negatywne, polegające na zminimalizowaniu liczby zakazów. Spencer zdecydowanie krytykował regulacje nakazowe, ponieważ ograniczały wolność i wskazywał na regulacje zakazowe, które miały ją chronić.

Gdyby dziś Spencer został zapytany o zdanie nt. Konwencji, musiałby go uznać za twór średniowiecza, za akt typowy dla czasów minionych, ponieważ przeważają w nim regulacje pozytywne, czyli nakazowe

- podkreślił socjolog. Podążając za myślą Spencera, wskazał że wolność obywateli ograniczana jest nie przez rodzaj prawa (pozytywnego lub negatywnego), ale przede wszystkim przez poziom uregulowania prawnego. Najważniejszym kryterium Spencera był więc dobry minimalizm i zły maksymalizm regulacji prawnych, a więc zasada - im mniej prawa, tym więcej wolności.

Najważniejsze jest pytanie o mechanizm przy pomocy którego maksymalizm może stać się rzeczywistością - łatwo by tutaj dopowiedzieć: totalitarną. Tym mechanizmem jest potraktowanie ideału jako obowiązku prawnego. Nie byłoby komunizmu, gdyby ten mechanizm nie został uruchomiony

- wyjaśnił prof. Korab, podkreślając że właśnie to obnaża rzeczywiste intencje autorów dokumentu Rady Europy.

To właśnie ten mechanizm wykorzystywany był od zarania dziejów przez wszystkie obozy ideologiczne, także przez obóz postępu. I właśnie on jest największym "grzechem" Konwencji.

Na udowodnienie tej tezy socjolog przedstawił sześć mocnych argumentów:

1. Konwencja Napisana jest w języku maksymalizmu prawnego. Co to oznacza? Że zapisane w niej regulacje to wszechstronne nakazy i zakazów, które idą wręcz w nieskończoność. Wystarczy spojrzeć choćby na Art. 1. określający cele konwencji:

Niniejsza konwencja ma na celu: ochronę kobiet przed wszelkimi formami przemocy oraz zapobieganie, ściganie i eliminację przemocy wobec kobiet i przemocy domowej

Co ma oznaczać całkowity brak agresji"? Z uwagi na tego rodzaju sformułowania, "Spencer uznałby Konwencję za dokument typowy dla społeczności militarnej, a zatem za prawo właściwe dla ciemnogrodu, a nie dla obozu postępu". Na potwierdzenie prawdziwości tego twierdzenia, profesor zaproponował wstawienie pojęcia "duchownych" w miejsce "kobiet":

Niniejsza konwencja ma na celu: ochronę duchownych katolickich przed wszelkimi formami przemocy oraz zapobieganie, ściganie i eliminację przemocy religijnej

Ten prosty, acz wybitnie przejrzysty zabieg uświadamia nam, jak daleko posunęli się autorzy dokumentu.


2. Podstawowym językiem Konwencji są tzw. wielkie kwantyfikatory, takie jak: wszyscy, zawsze, wszędzie.

To jest błąd absolutnie kategoryczny, który dyskwalifikuje ten dokument pod względem prawnym. To jest bubel. Dalej już pójść nie można. Wielkie kwantyfikatory, jako język maksymalizmu stanowią przeciwieństwo krótkiej listy, ściśle definiowanych nakazów i zakazów. Nie zostawiają one pola dla wolności. Ten dokument znosi wolność. Konwencja redukuje wolność do zera

- podkreślił socjolog.

Już pobieżne prześledzenie dokumentu pokazuje, jak szeroko zakrojona ta językowo-maksymalistyczna pułapka, które może pociągnąć potężne skutki prawne. Poniżej kilka cytatów z Artykułu 1.

Niniejsza konwencja ma na celu:
- ochronę kobiet przed wszelkimi formami przemocy  (Art. 1a)
- przyczynienie się do eliminacji wszelkich form dyskryminacji (Art. 1b)
- wspieranie rzeczywistego równouprawnienia (Art. 1b)
- stworzenie szeroko zakrojonego planu ramowego, polityk i działań na rzecz ochrony i wsparcia wszystkich ofiar przemocy wobec kobiet (Art. 1c)

Co to są WSZELKIE formy przemocy? Kto będzie je kategoryzował i rozszerzał te listy? Jakie uprawnienia otrzymują podmioty zobowiązane do ELIMINACJI WSZELKICH form przemocy? Jak daleko sięga to RZECZYWISTE równouprawnienie? Trudno sobie wyobrazić większe uprawnienia przekazane mocą państwowego dokumentu wszelkim instytucjom - sądom, administracji i nieskończonej liczbie podmiotów, których możliwość zaistnienia zapisana jest w dalszej części Konwencji.

3. Potraktowanie ideałów moralnych jako obowiązków prawnych. To najgroźniejszy mechanizm, przy pomocy którego maksymalizm przestaje być pomysłem, a staje się rzeczywistością. Nie ma tu oczywistego założenia, że ideał, mocą swojej definicji, nie jest możliwy do zrealizowania, lecz wskazuje drogę dążenia. Nie zawiera granicy ani minimalnej ani ostatecznej, w przeciwieństwie do przepisu prawnego, który musi taką granicę postawić, aby mógł zostać w pełni wykonany. Brak wykonania stanowi podstawę negatywnej kwalifikacji czynu i tytuł do zastosowania sankcji karnej. Tego oczywistego założenia w Konwencji nie ma. Dokument traktuje ideał jako obowiązek prawny - mówi, że walka z agresją wobec kobiet jest drogą w nieskończoność, o czym świadczą wielkie kwantyfikatory.

4. Jeśli ideał zostanie potraktowany jako obowiązek prawny, to mocą tego faktu wszyscy są przestępcami. Prof. Korab przypomniał, że właśnie ten mechanizm został wykorzystany przez Józefa Stalina. Konstytucja ZSRR była utkana z ideałów, które miały być realizowane przez wszystkich obywateli. Założenie niemożliwe w punkcie wyjścia, sprawiało że wszyscy obywatele z definicji byli przestępcami.

Głównym ideałem był idealizowany komunizm. Skoro nikt nie był wystarczająco komunistyczny w praktyce, więc Stalin mógł powiedzieć: "dajcie mi człowieka, a paragraf się znajdzie"

- wyjaśniał socjolog. Z takiego założenia wynika kolejna konsekwencja.

5. Skoro wszyscy są przestępcami, to wszyscy powinni podlegać karze. A że powszechna penalizacja jest niemożliwa, karanie ma charakter selektywny. Kto ma wskazywać ofiary? Jak przypomniał profesor, Stalin zajmował się tym osobiście, typując obywateli i organizując czystki. Jak to będzie teraz? Obserwując działania środowisk LGBTQ możemy się spodziewać, że w pierwszej kolejności sankcje dotkną dziennikarzy i osób publicznych, które krytykują rozwiązłość i manifestowanie ograniczoności moralnej przez feministki i mniejszości seksualne.

Zdaniem prof. Koraba, selektywność ta ujawni się w przymykaniu oka na prawdziwą agresję czy przemoc wobec kobiet w pornografii, prostytucji, kinie, telewizji czy w internecie, a jedynymi ofiarami tej walki z przemocą będzie rodzina, która już w założeniach Konwencji została określona jako przestrzeń opresji wobec kobiet.

6. Selektywność walki z wrogiem oznacza prowadzenie wojny totalnej i równocześnie wybiórczej. Totalność polega na zaangażowaniu wszystkich podmiotów - sądów, administracji państwowej, instytucji publicznych czy organizacji pozarządowych. Podmioty te mają uruchomić wszystkie rodzaje czynności - ochronę, zapobieganie, ściganie, eliminację, co zostało jasno wypunktowane w punkcie 2. art. 4.

Strony potępiają wszelkie formy dyskryminacji kobiet i podejmują niezwłocznie niezbędne środki prawne i inne w celu jej zapobiegania, w szczególności:
- włączenie do krajowych konstytucji i innych właściwych aktów prawnych zasady równouprawnienia kobiet i mężczyzn oraz zapewnienie realizacji tej zasady w praktyce;
- zakaz dyskryminacji kobiet, także poprzez zastosowanie sankcji, tam, gdzie okaże się to konieczne;
- obalenie praw i praktyk dyskryminacyjnych wobec kobiet

Ta niezwykła analiza prof. Kazimierza Koraba to tylko jedno z kilkunastu równie merytorycznych wystąpień. Dokument wprowadzany siłą przez rząd niesie ze sobą nieodwracalne zmiany kulturowe. Konwencja zobowiązuje państwo do promocji polityki nieograniczonego wzmacniania kobiet, co ma się realizować przede wszystkim w szkołach na wszystkich szczeblach edukacji. Uważna lektura dokumentu pokazuje wyraźnie, że sprawa "tęczowych przedszkoli" to jedynie nieszkodliwy margines. Jeśli Platformie Obywatelskiej uda się ratyfikować Konwencję, co ma mieć miejsce za trzy tygodnie, musimy się liczyć z totalną rewolucją kulturową, celem której będzie całkowita dekonstrukcja rodziny i moralności.

 

CZYTAJ TAKŻE: Nie trzeba nas sztucznie dyscyplinować parytetami i szpikować genderem. Histeria feministek zbędna. Polki znają swoją wartość i już wieki temu zadziwiały Zachód

 

 

 

 

 

-----------------------------------------------------------------------

-----------------------------------------------------------------------

Do nabycia wSklepiku.pl!

"Libido dominandi"

Libido dominandi

Dlaczego "Wiadomości" przemilczały krytykę prawa forsowanego przez PO? Sejmowa konferencja obnażyła ideologię Konwencji ws. przemocy. "To

 

Pod koniec lutego ma zostać ratyfikowana Konwencja Rady Europy ws. przemocy wobec kobiet. Ten skrajnie niebezpieczny dokument, przekraczający najśmielsze fantazje Huxleya, zamieni obywateli w marionetki nowego ładu społecznego. Dlaczego tak niewiele wiemy o forsowanych przez Platformę rozwiązaniach, uderzających w wolność obywateli i rodzinę? Bo informacyjne sito zostało skalibrowane na drugorzędne, nic nie znaczące fakty. Mimo, że w sejmie odbyła się dziś ważna, merytoryczna konferencja poświęcona Konwencji, nie dowiedzieliśmy się o niej z żadnego głównego serwisu informacyjnego. "Wiadomości" poświęciły uwagę dwóm mieszkańcom Bydgoszczy, którzy zmoczyli nogi w zimnej rzece po załamaniu lodu, znalazły miejsce dla Chińczyków świętujących rozpoczęcie Roku Drewnianego Konia, ale nie zdołały już zmieścić choćby krótkiej informacji o niebezpieczeństwach związanych z przygotowanymi przez rząd zmianami, które sprawią, że lada dzień obudzimy się w nowej rzeczywistości prawnej.

 

Kilka godzin wykładów, kilkunastu wybitnych prelegentów, kilkaset miażdżących argumentów obnażających prawdziwe oblicze "Konwencji Rady Europy o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej". Merytoryczna debata nie pozostawia najmniejszych złudzeń, że dokument podpisany pospiesznie przez Polskę powinien zostać natychmiast wycofany. Tymczasem już pod koniec lutego Platforma zamierza go ratyfikować. Z ogromnego wachlarza zarzutów, wymienię tylko kilka przedstawionych w doskonałym wystąpieniu prof. Kazimierza Koraba, filozof, socjolog i rektor Szkoły Wyższej im. Bogdana Jańskiego.

 

Prof. Korab poddał Konwencję analizie formalno-prawnej według kryteriów wyznaczonych przez Herberta Spencera, XIX-wiecznego twórcę ewolucjonizmu społecznego, niezwykle cenionego do dziś przez postępowców. Spencer wyróżnił dwa typy społeczeństwa: militarne i industrialne. To pierwsze kojarzył ze średniowiecznym zacofaniem i krytykował takie cechy, jak przymus, centralizm, przypisany status, izolacja, konformizm i nakazowe regulacje prawne. Społeczeństwo industrialne było wg niego związane z postępem, ponieważ charakteryzowały je takie cechy, jak samoregulacja, decentralizacja, wolność i regulacje wyłącznie negatywne, polegające na zminimalizowaniu liczby zakazów. Spencer zdecydowanie krytykował regulacje nakazowe, ponieważ ograniczały wolność i wskazywał na regulacje zakazowe, które miały ją chronić.

 

"Gdyby dziś Spencer został zapytany o zdanie nt. Konwencji, musiałby go uznać za twór średniowiecza, za akt typowy dla czasów minionych, ponieważ przeważają w nim regulacje pozytywne, czyli nakazowe" - podkreślił socjolog. Podążając za myślą Spencera, wskazał że wolność obywateli ograniczana jest nie przez rodzaj prawa (pozytywnego lub negatywnego), ale przede wszystkim przez poziom uregulowania prawnego. Najważniejszym kryterium Spencera był więc dobry minimalizm i zły maksymalizm regulacji prawnych, a więc zasada - im mniej prawa, tym więcej wolności.

 

Najważniejsze jest pytanie o mechanizm przy pomocy którego maksymalizm może stać się rzeczywistością - łatwo by tutaj dopowiedzieć: totalitarną. Tym mechanizmem jest potraktowanie ideału jako obowiązku prawnego. Nie byłoby komunizmu, gdyby ten mechanizm nie został uruchomiony

- wyjaśnił prof. Korab, podkreślając że właśnie to obnaża rzeczywiste intencje autorów dokumentu Rady Europy.

 

To właśnie ten mechanizm wykorzystywany był od zarania dziejów przez wszystkie obozy ideologiczne, także przez obóz postępu. I właśnie on jest największym "grzechem" Konwencji. Na udowodnienie tej tezy socjolog przedstawił sześć mocnych argumentów:

 

1. Konwencja Napisana jest w języku maksymalizmu prawnego. Co to oznacza? Że zapisane w niej regulacje to wszechstronne nakazy i zakazów, które idą wręcz w nieskończoność. Wystarczy spojrzeć choćby na Art. 1. określający cele konwencji:

 

Niniejsza konwencja ma na celu: ochronę kobiet przed wszelkimi formami przemocy oraz zapobieganie, ściganie i eliminację przemocy wobec kobiet i przemocy domowej

 

Co ma oznaczać "całkowity brak agresji"? Z uwagi na tego rodzaju sformułowania, "Spencer uznałby Konwencję za dokument typowy dla społeczności militarnej, a zatem za prawo właściwe dla ciemnogrodu, a nie dla obozu postępu". Na potwierdzenie prawdziwości tego twierdzenia, profesor zaproponował wstawienie pojęcia "duchownych" w miejsce "kobiet":

 

Niniejsza konwencja ma na celu: ochronę duchownych katolickich przed wszelkimi formami przemocy oraz zapobieganie, ściganie i eliminację przemocy religijnej

 

Ten prosty, acz wybitnie przejrzysty zabieg uświadamia nam, jak daleko posunęli się autorzy dokumentu.

 

 

2. Podstawowym językiem Konwencji są tzw. wielkie kwantyfikatory, takie jak: wszyscy, zawsze, wszędzie.

To jest błąd absolutnie kategoryczny, który dyskwalifikuje ten dokument pod względem prawnym. To jest bubel. Dalej już pójść nie można. Wielkie kwantyfikatory, jako język maksymalizmu stanowią przeciwieństwo krótkiej listy, ściśle definiowanych nakazów i zakazów. Nie zostawiają one pola dla wolności. Ten dokument znosi wolność. Konwencja redukuje wolność do zera

- podkreślił socjolog.

 

Już pobieżne prześledzenie dokumentu pokazuje, jak szeroko zakrojona ta językowo-maksymalistyczna pułapka, które może pociągnąć potężne skutki prawne. Poniżej kilka cytatów z Artykułu 1.

 

Niniejsza konwencja ma na celu:

- ochronę kobiet przed wszelkimi formami przemocy (Art. 1a)

- przyczynienie się do eliminacji wszelkich form dyskryminacji (Art. 1b)

- wspieranie rzeczywistego równouprawnienia (Art. 1b)

- stworzenie szeroko zakrojonego planu ramowego, polityk i działań na rzecz ochrony i wsparcia wszystkich ofiar przemocy wobec kobiet (Art. 1c)

 

Co to są WSZELKIE formy przemocy? Kto będzie je kategoryzował i rozszerzał te listy? Jakie uprawnienia otrzymują podmioty zobowiązane do ELIMINACJI WSZELKICH form przemocy? Jak daleko sięga to RZECZYWISTE równouprawnienie? Trudno sobie wyobrazić większe uprawnienia przekazane mocą państwowego dokumentu wszelkim instytucjom - sądom, administracji i nieskończonej liczbie podmiotów, których możliwość zaistnienia zapisana jest w dalszej części Konwencji.

 

3. Potraktowanie ideałów moralnych jako obowiązków prawnych. To najgroźniejszy mechanizm, przy pomocy którego maksymalizm przestaje być pomysłem, a staje się rzeczywistością. Nie ma tu oczywistego założenia, że ideał, mocą swojej definicji, nie jest możliwy do zrealizowania, lecz wskazuje drogę dążenia. Nie zawiera granicy ani minimalnej ani ostatecznej, w przeciwieństwie do przepisu prawnego, który musi taką granicę postawić, aby mógł zostać w pełni wykonany. Brak wykonania stanowi podstawę negatywnej kwalifikacji czynu i tytuł do zastosowania sankcji karnej. Tego oczywistego założenia w Konwencji nie ma. Dokument traktuje ideał jako obowiązek prawny - mówi, że walka z agresją wobec kobiet jest drogą w nieskończoność, o czym świadczą wielkie kwantyfikatory.

 

4. Jeśli ideał zostanie potraktowany jako obowiązek prawny, to mocą tego faktu wszyscy są przestępcami. Prof. Korab przypomniał, że właśnie ten mechanizm został wykorzystany przez Józefa Stalina. Konstytucja ZSRR była utkana z ideałów, które miały być realizowane przez wszystkich obywateli. Założenie niemożliwe w punkcie wyjścia, sprawiało że wszyscy obywatele z definicji byli przestępcami.

Głównym ideałem był idealizowany komunizm. Skoro nikt nie był wystarczająco komunistyczny w praktyce, więc Stalin mógł powiedzieć: "dajcie mi człowieka, a paragraf się znajdzie"

- wyjaśniał socjolog. Z takiego założenia wynika kolejna konsekwencja.

 

5. Skoro wszyscy są przestępcami, to wszyscy powinni podlegać karze. A że powszechna penalizacja jest niemożliwa, karanie ma charakter selektywny. Kto ma wskazywać ofiary? Jak przypomniał profesor, Stalin zajmował się tym osobiście, typując obywateli i organizując czystki. Jak to będzie teraz? Obserwując działania środowisk LGBTQ możemy się spodziewać, że w pierwszej kolejności sankcje dotkną dziennikarzy i osób publicznych, które krytykują rozwiązłość i manifestowanie ograniczoności moralnej przez feministki i mniejszości seksualne.

 

Zdaniem prof. Koraba, selektywność ta ujawni się w przymykaniu oka na prawdziwą agresję czy przemoc wobec kobiet w pornografii, prostytucji, kinie, telewizji czy w internecie, a jedynymi ofiarami tej walki z przemocą będzie rodzina, która już w założeniach Konwencji została określona jako przestrzeń opresji wobec kobiet.

 

6. Selektywność walki z wrogiem oznacza prowadzenie wojny totalnej i równocześnie wybiórczej. Totalność polega na zaangażowaniu wszystkich podmiotów - sądów, administracji państwowej, instytucji publicznych czy organizacji pozarządowych. Podmioty te mają uruchomić wszystkie rodzaje czynności - ochronę, zapobieganie, ściganie, eliminację, co zostało jasno wypunktowane w punkcie 2. art. 4.

 

Strony potępiają wszelkie formy dyskryminacji kobiet i podejmują niezwłocznie niezbędne środki prawne i inne w celu jej zapobiegania, w szczególności:

- włączenie do krajowych konstytucji i innych właściwych aktów prawnych zasady równouprawnienia kobiet i mężczyzn oraz zapewnienie realizacji tej zasady w praktyce;

- zakaz dyskryminacji kobiet, także poprzez zastosowanie sankcji, tam, gdzie okaże się to konieczne;

- obalenie praw i praktyk dyskryminacyjnych wobec kobiet

 

 

Ta niezwykła analiza prof. Kazimierza Koraba to tylko jedno z kilkunastu równie merytorycznych wystąpień. Dokument wprowadzany siłą przez rząd niesie ze sobą nieodwracalne zmiany kulturowe. Konwencja zobowiązuje państwo do promocji polityki nieograniczonego wzmacniania kobiet, co ma się realizować przede wszystkim w szkołach na wszystkich szczeblach edukacji. Uważna lektura dokumentu pokazuje wyraźnie, że sprawa "tęczowych przedszkoli" to jedynie nieszkodliwy margines. Jeśli Platformie Obywatelskiej uda się ratyfikować Konwencję, co ma mieć miejsce za trzy tygodnie, musimy się liczyć z totalną rewolucją kulturową, celem której będzie całkowita dekonstrukcja rodziny i moralności.

 

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.