Donald Tusk przyznaje, że liczy się z lobbystami i obiecuje związki partnerskie po wyborach. „Wasza siła rośnie”, „macie we mnie sojusznika”

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. PAP/A. Szymański
Fot. PAP/A. Szymański

Wbrew pozorom dobrze pamiętam o co wam chodzi, o czym z roku na rok dyskutujecie coraz ambitniej i coraz skuteczniej. Kongres Kobiet już dawno przestał być forum dyskusji, a stał się jednym z najskuteczniejszych lobby w życiu społecznym

— przyznał otwarcie Donald Tusk w swoim wystąpieniu na VI Kongresie Kobiet. Cieszy, że o lobbingu Magdaleny Środy, Wandy Nowickiej i innych feministek mówi tak otwarcie. Z corocznego kajania się premiera przed feministkami coraz wyraźniej przebija drugie dno proeuropejskiej rewolucji obyczajowej, wykonywanej posłusznie przez rząd Tuska.

Kongres kobiet, reprezentujący wąską i skrajną grupę Polek, jest jedyną tego typu organizacją faworyzowaną przez premiera. Jak alarmuje senator Antoni Szymański, Polska Federacja Ruchów Obrony Życia, zrzeszająca ponad 100 organizacji prorodzinnych oraz wiele organizacji kobiet katolickich, od miesięcy bezskutecznie zabiegają o spotkanie z premierem. Dla Donalda Tuska postulaty większości nie mają najmniejszego znaczenia, o czym mogliśmy się przekonać przy okazji projektów referendalnych, które z milionami obywatelskich podpisów trafiły do rządowej niszczarki. Z kim liczy się premier? Jak sam dzisiaj przyznał – z lobbystami.

Jeżeli jest tak, że wiele rzeczy udało wam się zmienić w ciągu tych kilku lat, a ciągle nie jesteście zadowolone, bo wielu spraw jeszcze nie udało się załatwić, to to jest wystarczający powód, żeby Kongres Kobiet trwał rok, dwa, pięć, bo zdajemy sobie sprawę, że wiele rzeczy w Polsce będzie podlegało zmianom ewolucyjnym a nie rewolucyjnym

— stwierdził premier, puszczając oko do feministek. Co miał na myśli? Powszechny dostęp do aborcji na żądanie? Darmową antykoncepcję? Przeniesienie programów zachodniej edukacji seksualnej do polskich szkół? Genderowanie podręczników?

Na krzyk z sali postulujący legalizację wolnych związków, premier odparł z czarującym uśmiechem:

O związkach partnerskich też rozmawiamy tutaj co roku. W tej kadencji parlamentu mieliśmy przetestowaną możliwość przegłosowania pozytywnego rozwiązania i przegraliśmy. To nie jest problem długiego trzymania w szufladzie projektów na ten temat, tylko już raz próbowaliśmy przegłosować pewne rozwiązania i one w Sejmie nie zyskały akceptacji większości. Ja uważam, że postęp jest bardzo wyraźny, natomiast prawdopodobnie będziemy potrzebowali w Polsce jeszcze trochę czasu, żeby w parlamencie znalazła się większość na rzecz tego rozwiązania i ta większość nie pojawi się tylko z tego tytułu, że ktoś głośniej na mnie dzisiaj nakrzyczy. Trzeba wygrać wybory

— stwierdził premier, składając tym samym pierwszą obietnicę wyborczą. Może więc w jego wyborczym spocie zamiast powracających z emigracji rodzin (co obiecywał już w poprzedniej kampanii) wystąpią Newsweekowe lesbijki, które uciekły z dusznej Polski, ale dzięki obyczajowemu wietrzeniu Tuska, zdecydują się na powrót?

W przemówieniu premiera nie zabrakło wyrazów uznania dla dokonań Kongresu Kobiet:

Ta fala, którą wywołałyście kilka lat temu podnosi się coraz wyżej i z całą pewnością, sam tak czuję, że ta fala może zmyć także pewnych polityków może za bardzo ostrożnych, może za bardzo powściągliwych w niektórych kwestiach. (…) Ale Wasza siła rośnie, więc jestem przekonany, że jeśli nie po dobroci to innymi metodami do swoich celów doprowadzicie. Pamiętajcie, że w wielu sprawach macie we mnie sojusznika.

Do czego Donald Tusk zachęca feministki? Jakimi metodami mają wprowadzić swoją obyczajową rewolucję? Zagrzewanie seksualnych mniejszości do obyczajowego przewrotu to bardzo mocny sygnał, którego nie wolno przeoczyć. Amerykański analityk rewolucji kulturowej Michael Jones, podczas swojej niedawnej wizyty w Polsce, zdecydowanie przestrzegał nas przed genderową pułapką, w której przepadł Zachód. Zalecał, by uważnie przyjrzeć się politykom i organizacjom dążącym do zliberalizowania prawa na rzecz homoseksualistów i wprowadzenia edukacji seksualnej do szkół.

Ci ludzie nie pracują dla interesów państwa polskiego, ale dla tych, którzy im płacą

— alarmował, sugerując rozliczanie każdego polityka z podejmowanych przez niego decyzji. Podkreślał, że zwłaszcza przed wyborami należy prześwietlać programy polityczne kandydatów i sprawdzać jakie są ich rzeczywiste cele.

Sprawa jest bardzo prosta. Idziesz do swojego posła, senatora, ustawodawcy i zadajesz mu pytania: Dla kogo pracujesz? Kogo reprezentujesz? Polaków czy międzynarodowe elity i korporacje, które finansują rozkład polskiej kultury i polskiej rodziny? Każdy, kto ma głos w sprawie tego ustawodawstwa, musi być o to zapytany. Trzeba im powiedzieć: Rozumiemy, co robicie. To nie jest ani nauka, ani medycyna, ani psychologia. To wszystko są sposoby sprawowania kontroli. Niszczycie polskie rodziny, niszczycie niepodległość, żeby międzynarodowe korporacje mogły tu używać do woli, okradać polskich pracowników i prywatyzować Polskę

– mówił Jones. Podkreślał, że zachodzące u nas zjawiska są oczywistym „stopniowym podbojem Polski” i próbą jej kolonizacji, niosącej znacznie gorsze skutki niż jawny terror”.

Ktokolwiek to popiera, ktokolwiek za tym głosuje, powinien być obalony. Powinniśmy rozmawiać o prawdziwych problemach. Na przykład czy człowiek jest w stanie zarobić na utrzymanie rodziny. To leży u gospodarczych podstaw kultury i cywilizacji. Każdy, kto próbuje teraz dyskutować o „małżeństwach homoseksualistów”, próbuje odwrócić uwagę od prawdziwych problemów gospodarczych. Roztrząsa się program „homomałżeństw”, by odwrócić uwagę od tego, że rząd kradnie nasze pieniądze, że Wall Street okrada całe Stany, że standard życia w Ameryce jest teraz niższy niż 40 lat temu. A ty sobie myślisz o tym, że dobrze się czujesz, bo nie dyskryminujesz homoseksualistów. Nie mamy pieniędzy, toniemy w długach, ale nie dyskryminujemy gejów i lesbijek. Taka właśnie ideologia najeżdża Polskę

-– przestrzegał Jones. Zachód przerobił ten scenariusz ze sromotną porażką dwie, trzy dekady temu. Polska ma jeszcze szansę, by się obronić.

Warto zgłębić to zagadnienie i uświadomić sobie co tak naprawdę niesie nam feministyczna fala gender. Więcej w książce „Pułapka gender”, która ukaże się na przełomie maja i czerwca 2014:

Marzena Nykiel

———————————————————————————————

Wejdź na wSklepiku.pl i sprawdź najnowsze oferty promocyjne na książki!

TU JEST NASZ SKLEP!

Autor

Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych