GenderCiotka chce stanowiska w europalamencie. W zamian za unijny stołek wciśnie Polskę w kaftan bezpieczeństwa. Konwencja ws. przemocy gorsza niż pokój bez klamek

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. kongreskobiet.pl
Fot. kongreskobiet.pl

Agnieszka Kozłowska-Rajewicz oficjalnie ujawniła swoje polityczne ambicje. Chce do Brukseli. Czy Bruksela też chce Rajewicz? Przyda się pewnie usłużna garsonka, poprawiająca parytetowe statystyki. Tym bardziej, że wyjątkowo zasłużona spełnianiem wyrafinowanych oczekiwań homo-trans-femi-genderystów.  W kartach platformerskiego parlamentu zapisze się wymodelowaniem nowego podejścia do równości. Od tej pory równość to odebranie praw moralnych większości i przekazanie ich zideologizowanej mniejszości.

Głównym zadaniem pełnomocnika rządu ds. równego traktowania jest "realizowanie polityki rządu w zakresie zasady równego traktowania, w tym przeciwdziałanie dyskryminacji, w szczególności ze względu na płeć, rasę, narodowość, pochodzenie etniczne, religię, wyznanie, światopogląd, wiek, niepełnosprawność oraz orientację seksualną". Minister Kozłowska-Rajewicz tak się skupiła na orientacji seksualnej, że na resztę zabrakło przytomności umysłu. A przecież już starożytni przestrzegali, że nadmierna koncentracja na libido szkodzi. Cioteczce Rajewicz zaszkodziła wyjątkowo. Przestała już nawet wiązać przyczynę ze skutkiem.

CZYTAJ WIĘCEJ: Rajewicz ubolewa nad seksualizacją brytyjskich dzieci, ale wciska Polakom patologiczne wzorce. Czy ktoś postawi wreszcie tamę deprawacji?

Jedną z ostatnich przedwyborczych aktów ofiarnych GenderCioci ma być ratyfikacja Konwencji Rady Europy ws. przemocy wobec kobiet. Walka z tym skrajnie szkodliwym dokumentem trwa od dwóch lat. Protestują nie tylko środowiska obywatelskie i bardziej świadomi posłowie, ale także polski episkopat oraz wiceminister sprawiedliwości Michał Królikowski.

 

Niewinnie brzmiący dokument jest pętlą zakładaną na szyję polskiej rodziny, pragnącej wychowywać dzieci w duchu wartości chrześcijańskich, w tradycji narodowej i katolickiej. Źródeł przemocy wobec kobiet autorzy konwencji upatrują w kulturze, stereotypach i tradycji. Powielając chore marksistwosko-feministyczne założenie o walce płci i ucisku kobiet przez mężczyzn, nakazują wprowadzenie społeczno-kulturowej rewolucji, opartej na założeniach gender, czyli przedefiniowaniu pojęcia płeć. Walka z przemocą będzie jednoznaczna z wykorzenianiem stereotypów kulturowych, choć dokument nie definiuje nawet czym stereotyp jest. Stwierdza za to jednoznacznie, że państwo nie będzie mogło powołać się m.in. na tradycyjny sposób pojmowania małżeństwa w budowaniu kulturowo-społecznej aksjologii, bo właśnie takie stereotypowe podejście zostaje uznane za przestępczorodne. Dodatkowo, artykuł 14 Konwencji zobowiązuje Polskę do uwzględniania w treściach edukacyjnych materiałów na temat niestereotypowych ról płciowych. Z podręczników i instruktaży przygotowanych przez genderystów wynika wyraźnie, że nie chodzi tu tylko o popularyzowanie powszechnej akceptacji dla związków homoseksualnych. Od najmłodszych lat dzieci mają być zachęcane do niczym nieskrępowanej swobody obyczajowej.

CZYTAJ WIĘCEJ: Jak ideologia gender niszczy niewinność dzieci? Argumenty przeciwko edukacji seksualnej forsowanej przez genderystów. SZOKUJĄCE MATERIAŁY edukacyjne

 

Analiza prawna Konwencji, przeprowadzona przez prof. Kazimierza Koraba wskazuje jednoznacznie, że dokument jest bardzo niebezpiecznym prawnym bublem.

Dalej już pójść nie można. Wielkie kwantyfikatory, jako język maksymalizmu stanowią przeciwieństwo krótkiej listy, ściśle definiowanych nakazów i zakazów. Nie zostawiają one pola dla wolności. Ten dokument znosi wolność. Konwencja redukuje wolność do zera

- mówił profesor podczas zorganizowanej w sejmie konferencji nt. Konwencji.

 

CZYTAJ WIĘCEJ: Dlaczego "Wiadomości" przemilczały krytykę genderowego prawa forsowanego przez PO? Naukowcy w sejmie obnażyli ideologię Konwencji ws. przemocy. "To dokument typowy dla społeczności militarnej"

 

Agnieszka Kozłowska-Rajewicz nie zadała sobie oczywiście trudu, by pojawić się na debacie. Woli zamknąć oczy na fakty i powtarzać w ideologiczne formułki wtłaczane jej do głowy przez feministki z kręgu Magdaleny Środy i Wandy Nowickiej.

Czytając tę konwencję, niezwykle trudno jest znaleźć cokolwiek, co może budzić jakieś lęki, dlatego przeciwnicy tej konwencji mówią, że to nie jest napisane wprost tylko między wierszami

- stwierdziła GenderCiotka w jednym z wywiadów.

Konwencja nie wprowadza żadnej ideologii, nie atakuje Kościoła, nie wyraża ani dystansu, ani tym bardziej sprzeciwu wobec rodziny, tradycyjnej rodziny. W ogóle nie ma tam o tym mowy

- dodała lekceważąco, robiąc wariatów z większości społeczeństwa. Teraz tylko czekać na ratyfikację. Potem już wszystkich nas wywiozą w kaftanach bezpieczeństwa do obozów resocjalizacyjnych dla homofobów.

Komu jednak nie tęskno do tego nowego, wspaniałego świata, może jeszcze powstrzymać gendermisję, składając swój podpis pod protestem. Ważny jest każdy głos.

 

CZYTAJ TAKŻE:

Dowód na naukowość gender: "Fizycy zajmują się mechaniką ciała stałego z pobudek seksistowskich, bo narządy kobiece wydzielają płyny, a męskie sztywnieją". I jak tu rozmawiać z szamanami?

Nie trzeba nas sztucznie dyscyplinować parytetami i szpikować genderem. Histeria feministek zbędna. Polki znają swoją wartość i już wieki temu zadziwiały Zachód

 

 

 

 

----------------------------------------------------------------------

----------------------------------------------------------------------

Warto kupić tę książkę!

"Libido dominandi"

autor:Jones E. Michael

Libido dominandi

Do nabycia wSklepiku.pl!Polecamy!

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych