Jacek Protasiewicz - czołowa (jeszcze) postać Platformy Obywatelskiej - baron tej partii na Dolnym Śląsku - chyba na dobre postanowił ją skompromitować. Przypomnijmy, że kilka dni temu, na lotnisku we Frankfurcie wywołał międzynarodowy skandal, kiedy w stanie upojenia alkoholowego wykrzykiwał na celników i interweniujących policjantów "Heil Hitler" i wołał, że jest z Unii Europejskiej.
(CZYTAJ: TYLKO U NAS! Niemiecki "Bild": Pijany eurodeputowany Jacek Protasiewicz z PO wywołał awanturę na lotnisku we Frankfurcie nad Menem. Interweniowała policja)
Jak potem dowodził, miał zbulwersować się rzuconym przez celnika słowem "Raus!".
Okazuje się, że to nie jedyna przygoda europosła z samolotami. Jak czytamy na łamach "Faktu", jeden z czytelników poinformował o innym ciekawym zachowaniu Protasiewicza, tym razem na lotnisku w Krakowie. Otóż tydzień temu, gwiazda PO spowodowała opóźnienie odlotu samolotu do Warszawy, bo... musiała sobie porozmawiać przez telefon.
Rozmowa była arcyważna, o wyrzuceniu jednej z osób z rady nadzorczej jednej ze spółek, o czym słyszy cały samolot
– cytuje gazeta słowa czytelnika, który wtedy jeszcze nie wiedział, kim jest Jacek Protasiewicz. Po sposobie jego zachowania odniósł jednak wrażenie, że musi to być niezwykle ważna figura.
Trzy razy obsługa samolotu prosiła posła o zakończenie rozmowy, a ten trzy razy chował telefon i wyjmował go, kontynuując rozmowę, gdy tylko steward odchodził o kilka metrów. W końcu cierpliwość stracił jeden z pasażerów i zwrócił uwagę panu posłowi, że takie zachowanie zagraża bezpieczeństwu wszystkich osób w samolocie
- czytamy w "Fakcie".
Ale przecież Protasiewicz nie wygryzłby Grzegorza Schetynę, gdyby nie potrafił sobie radzić z takimi cienkimi impertynencjami...
Więcej odwagi proszę pana! Przecież nie wysadzę tego samolotu!
– bezczelnie replikował namolnemu współpasażerowi.
Niestety nikt nie nagrał tej sympatycznej wymiany zdań, bo... wszyscy na prośbę kapitana samolotu wyłączyli urządzenia elektroniczne. Wszyscy z wyjątkiem "platformianego" gwiazdora.
Fakt informuje jednocześnie, że poza rezygnacją z prowadzenia kampanii Platformy Obywatelskiej do europarlamentu i utratą stanowiska szefa delegacji europosłów PO i PSL nie poniesie żadnych innych konsekwencji w związku z aferą na lotnisku we Frankfurcie.
Jak widać kompromitacja kraju dla Donalda Tuska nie jest powodem do wyrzucenia z partii
- konstatuje tabloid i zwraca się bezpośrednio do Tuska:
Co jeszcze musi zrobić Protasiewicz, by wykluczył go Pan ze swojej partii?
- pyta dramatycznie "Fakt".
CZYTAJ TEŻ:
- Kabaretowe tłumaczenia Protasiewicza. "Zagrała we mnie polska dusza. (...) Solidaryzowali się z Berkutem!" Niemiecka prokuratura wszczęła postępowanie
- Hardy jak Protasiewicz. "Jestem z siebie nawet dumny. Jako człowiek i jako Polak zachowałem się w porządku"
- Protasiewicz potwierdził słowa internetowych "hejterów" - to jednak Partia Obciachu
kim, "Fakt"
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/187003-kolejna-burda-z-udzialem-protasiewicza-opoznil-odlot-samolotu-bo-musial-sobie-porozmawiac-przez-telefon