O publicystyce pani Anne Applebaum pisaliśmy już kilkakrotnie. Ostatnio znowu uderzyła.
Zareagował na to na naszych łamach Bronisław Wildstein, który wystosował w jej sprawie list otwarty do władz Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich.
Wildstein stwierdził między innymi:
Jej nie poparte niczym kłamstwa na temat gen. Błasika, który miał do końca znajdować się w kokpicie tupolewa i wzywać pilota do lądowania powtarzając: „Bądź odważny, zrobisz to”, powinny przejść do annałów nie liczącej się z niczym, politycznej propagandy.
To przykład, że w XXI wieku, w USA, kraju szczycącym się swoją demokratyczną tradycją, można stosować goebbelsowskie metody w walce politycznej i publikować najbardziej jaskrawe i odrażające łgarstwa na łamach pism, które deklarują się jako obrońcy publicznej moralności.
To kłamstwo jest jednocześnie pomawianiem ludzi, którzy zginęli w katastrofie o jej spowodowanie, a więc zrzucenie na nich odpowiedzialności.
A Jacek Karnowski wypunktował manipulacje Applebaum i wskazał, że są one tak jaskrawe iż nawet w tłumaczeniu dokonanym przez gazetę Michnika zostały „poprawione” by nie raziły wulgarnością manipulacji polskiego czytelnika.
Redaktor naczelny tygodnika „w Sieci” wskazywał m.in. na fragment dotyczący Mariusza Kamińskiego, mający dowodzić, że w Polsce panuje cyniczny totalitaryzm:
At the same time, they have put all of the country’s secret services in the hands of a man who has been convicted of fabricating documents, and whom they then pardoned.
W tłumaczeniu „Gazety Wyborczej”, która artykuł Applebaum przedrukowała, ten fragment brzmi po polsku tak:
Jednocześnie oddali wszystkie tajne służby państwa w ręce człowieka skazanego nieprawomocnym wyrokiem za fabrykowanie dokumentów, a następnie ułaskawionego.
Na marginesie: jak widać, w tłumaczeniu doszło słówko „nieprawomocnym”; Applebaum tego nie napisała.
Amerykański czytelnik dowiaduje się więc, że Kamiński (ani słowa o jego roli w walce z korupcją) - niczym jakiś chicagowski gangster - został skazany za „fabrykowanie dokumentów”. No oszust po prostu, złodziej, bandyta. Fabrykował dokumenty, kłamał, oszukiwał, pewnie coś wyłudzał! Bandycka władza bierze bandytę na szefa służb specjalnych.
A jak było? Sprawa dotyczyła tzw. afery gruntowej, w której funkcjonariusze CBA posługiwali się, jak to w czasie tego typu operacji bywa, dokumentami potwierdzającymi ich tożsamość i działania. Sąd pierwszej instancji uznał, że wszystko było w porządku. W kolejnej instancji, w roku wyborczym, słynny dziś i skompromitowany sędzia Łączewski, niespecjalnie ukrywając swoje polityczne motywacje, z żarem w oczach skazał Kamińskiego na drakońską karę trzech lat pozbawienia wolności - za „przekroczenie uprawnień”.
Amerykański czytelnik tego się nie dowiaduje. Wie za to, że Kamiński rzekomo „fabrykował dokumenty”. Z tekstu wynika, że osobiście. Nikt, kto poważnie traktuje rzeczywistość, nie pozwoliłby sobie na sprowadzenie tej sprawy do zdania użytego przez Applebaum. Bo to zdanie jest manipulacją.
I kolejny przykład. Applebaum twierdzi:
Because they have been unable to disprove the original report, the ruling party instead ordered the creation of a fake version of reality in the form of a film.
W tłumaczeniu „Wyborczej”:
Ze względu na to, że rządząca partia nie zdołała obalić pierwotnego sprawozdania [w sprawie Smoleńska], stworzono sfałszowaną wersję rzeczywistości w postaci filmu [„Smoleńsk”].
Na marginesie: tłumaczenie „GW” jest również manipulacyjne, ponieważ Applebaum wyraźnie pisze „the ruling party instead ordered the creation”, czyli „rządząca partia nakazała stworzenie” filmu.
Applebaum przekazuje więc amerykańskiemu czytelnikowi informację: gdy nowy rząd nie zdołał potwierdzić swojej tezy w sprawie Smoleńska, PiS zamówiło film propagandowy, który ma ją mimo to wbijać do głów.
CIĄG DALSZY CZYTAJ NA KOLEJNEJ STRONIE:
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
O publicystyce pani Anne Applebaum pisaliśmy już kilkakrotnie. Ostatnio znowu uderzyła.
Zareagował na to na naszych łamach Bronisław Wildstein, który wystosował w jej sprawie list otwarty do władz Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich.
Wildstein stwierdził między innymi:
Jej nie poparte niczym kłamstwa na temat gen. Błasika, który miał do końca znajdować się w kokpicie tupolewa i wzywać pilota do lądowania powtarzając: „Bądź odważny, zrobisz to”, powinny przejść do annałów nie liczącej się z niczym, politycznej propagandy.
To przykład, że w XXI wieku, w USA, kraju szczycącym się swoją demokratyczną tradycją, można stosować goebbelsowskie metody w walce politycznej i publikować najbardziej jaskrawe i odrażające łgarstwa na łamach pism, które deklarują się jako obrońcy publicznej moralności.
To kłamstwo jest jednocześnie pomawianiem ludzi, którzy zginęli w katastrofie o jej spowodowanie, a więc zrzucenie na nich odpowiedzialności.
A Jacek Karnowski wypunktował manipulacje Applebaum i wskazał, że są one tak jaskrawe iż nawet w tłumaczeniu dokonanym przez gazetę Michnika zostały „poprawione” by nie raziły wulgarnością manipulacji polskiego czytelnika.
Redaktor naczelny tygodnika „w Sieci” wskazywał m.in. na fragment dotyczący Mariusza Kamińskiego, mający dowodzić, że w Polsce panuje cyniczny totalitaryzm:
At the same time, they have put all of the country’s secret services in the hands of a man who has been convicted of fabricating documents, and whom they then pardoned.
W tłumaczeniu „Gazety Wyborczej”, która artykuł Applebaum przedrukowała, ten fragment brzmi po polsku tak:
Jednocześnie oddali wszystkie tajne służby państwa w ręce człowieka skazanego nieprawomocnym wyrokiem za fabrykowanie dokumentów, a następnie ułaskawionego.
Na marginesie: jak widać, w tłumaczeniu doszło słówko „nieprawomocnym”; Applebaum tego nie napisała.
Amerykański czytelnik dowiaduje się więc, że Kamiński (ani słowa o jego roli w walce z korupcją) - niczym jakiś chicagowski gangster - został skazany za „fabrykowanie dokumentów”. No oszust po prostu, złodziej, bandyta. Fabrykował dokumenty, kłamał, oszukiwał, pewnie coś wyłudzał! Bandycka władza bierze bandytę na szefa służb specjalnych.
A jak było? Sprawa dotyczyła tzw. afery gruntowej, w której funkcjonariusze CBA posługiwali się, jak to w czasie tego typu operacji bywa, dokumentami potwierdzającymi ich tożsamość i działania. Sąd pierwszej instancji uznał, że wszystko było w porządku. W kolejnej instancji, w roku wyborczym, słynny dziś i skompromitowany sędzia Łączewski, niespecjalnie ukrywając swoje polityczne motywacje, z żarem w oczach skazał Kamińskiego na drakońską karę trzech lat pozbawienia wolności - za „przekroczenie uprawnień”.
Amerykański czytelnik tego się nie dowiaduje. Wie za to, że Kamiński rzekomo „fabrykował dokumenty”. Z tekstu wynika, że osobiście. Nikt, kto poważnie traktuje rzeczywistość, nie pozwoliłby sobie na sprowadzenie tej sprawy do zdania użytego przez Applebaum. Bo to zdanie jest manipulacją.
I kolejny przykład. Applebaum twierdzi:
Because they have been unable to disprove the original report, the ruling party instead ordered the creation of a fake version of reality in the form of a film.
W tłumaczeniu „Wyborczej”:
Ze względu na to, że rządząca partia nie zdołała obalić pierwotnego sprawozdania [w sprawie Smoleńska], stworzono sfałszowaną wersję rzeczywistości w postaci filmu [„Smoleńsk”].
Na marginesie: tłumaczenie „GW” jest również manipulacyjne, ponieważ Applebaum wyraźnie pisze „the ruling party instead ordered the creation”, czyli „rządząca partia nakazała stworzenie” filmu.
Applebaum przekazuje więc amerykańskiemu czytelnikowi informację: gdy nowy rząd nie zdołał potwierdzić swojej tezy w sprawie Smoleńska, PiS zamówiło film propagandowy, który ma ją mimo to wbijać do głów.
CIĄG DALSZY CZYTAJ NA KOLEJNEJ STRONIE:
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/media/309379-proste-pytanie-do-wyborczej-czy-naprawde-uwazacie-ze-anne-applebaum-ma-prawo-klamac-o-polsce-a-my-musimy-to-akceptowac