Aktor "Miasta 44" o powstańcach: "Nauczyli mnie pokory"

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. mat. prasowy
Fot. mat. prasowy

Odtwórca głównej roli w filmie Jana Komasy opowiedział, jak zmieniło się jego życie po zagraniu w produkcji o Powstaniu Warszawskim.

Józef Pawłowski, który stworzył kreację Stefana Zawadzkiego, nie chce oceniać, czy zryw młodych warszawiaków miał sens. Aktor obawia się, że „Miasto 44” może wywołać taką niepotrzebną dyskusję.

Wielu młodych ludzi ma w głowie hasła: „1 sierpnia 1944 r. to dumna data, bohaterski zryw” albo „1 sierpnia 1944 r. to zła data, zagłada miasta”. Boję się, że zamiast przeżywać film i otworzyć się na tę historię, ludzie zaczną się bawić w politykę

— mówi Pawłowski w wywiadzie dla „Gazety Stołecznej”.

Aktor odnosi się także do krytyki, która zarzuca, że w „Mieście 44” jest zbyt odważna scena erotyczna.

Jest w filmie scena miłosna. Cudowna pani powstaniec Anna Jakubowska pseudonim „Paulinka” z batalionu „Zośka” była jedną z osób, które na początku najgłośniej przeciw niej protestowały po przeczytaniu scenariusza. Kiedy obejrzała gotowy film i spotkaliśmy się w telewizyjnym programie „Między słowami”, powiedziała mi, że to jest najpiękniejsza scena miłosna, jaką w życiu widziała, bo nie chodzi w niej o seks, tylko o uczucia

— wyznaje.

Pawłowski pytany był także o brutalne sceny walki.

Myślę, że w rzeczywistości wyglądało to dużo gorzej. W filmie sceny walki i śmierci są złagodzone

— zauważa.

Józef Pawłowski zwraca także uwagę na wulgaryzmy w filmie.

Fantastyczna była dyskusja o przekleństwach. „Generalnie się nie przeklinało, ale jak na widok Niemca miałem nie powiedzieć ‘Ty sk…nu!’„ - usłyszeliśmy od jednego z konsultantów. Musiałem się pilnować i nie garbić, z czym mam problem, bo tamta młodzież „ładnie chodziła”. Pomagały w tym oczywiście ówczesne ciuchy - kamizelki, marynarki. Trzymanie broni prezentował nam cudowny pan powstaniec, który chodził o lasce. Kiedy wziął do ręki pistolet, nagle wstąpił w niego w pełni sił mężczyzna. Energia tych ludzi, ich wola życia, są wprost nieprawdopodobne. Wydaje mi się, że to też pozwoliło im przetrwać powstanie. Nauczyli mnie pokory

— mówi aktor.

Pawłowski chce także, by okres wojny nie był postrzegany wyłącznie jako czas strzelania i wojaczki, ale również olbrzymiej pracy formacyjnej.

Szare Szeregi miały wspaniały program „Dziś, jutro, pojutrze”. Warto o nim pamiętać w rozmowach o powstaniu, bo to nie było tak, że oni chcieli przede wszystkim strzelać. Zbrojny zryw był tylko środkiem do celu: budowania na nowo pięknej, szczęśliwej Polski. Bardzo żałuję, że pomija się takie rzeczy. Bo też to jest trudniejsze - przeczytać nie te książki, jak oni strzelali do Niemców, ale jakie mieli plany dla Polski. Powstanie to wszystko zatarło, ale imponująca była ich walka o edukację - te tajne komplety, ta żądza wiedzy. Kocham pozytywizm i to myślenie. Mam poczucie, że czasem idziemy na łatwiznę, brakuje nam tej pazerności wiedzy pokolenia powstańców

— stwierdza.

Przypomnijmy, że „Miasto 44” weszło do kin w piątek. Film Komasy będzie ostatnim seansem w historii warszawskiej „Feminy”.

Józef Pawłowski (24 l.) to młodszy brat Stefana Pawłowskiego (28 l.), aktora znanego z seriali „O mnie się nie martw” i „Czas honoru. Powstanie”. Obaj bracia zagrali postać Waldemara Kuklińskiego, syna pułkownika Ryszarda Kuklińskiego w filmie „Jack Strong”. Dziadkami Józefa i Stefana byli szermierz Jerzy Pawłowski, - zdobywca złotego medalu olimpijskiego w Meksyku (1968), agent CIA i aktorka Teresa Szmigielówna.

Czytaj również: „Miasto 44” - miłość, krew i śmierć jak w „Matriksie” - koniec Wajdy w polskim kinie. NASZA RECENZJA

Trzeba mieć nadzieję, że dziś bylibyśmy gotowi do takiego samego zrywu …

„Miasto 44” to kolejny przystanek na drodze odbicia popkultury z rąk lewicy

MG/warszawa.gazeta.pl

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych