Papież jak „Tygodnik Powszechny”. Kolejne poczynania Ojca Świętego muszą budzić rosnący niepokój

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. Jeffrey Bruno from New York City, United States/flickr.com/CC/Wikimedia Commons
Fot. Jeffrey Bruno from New York City, United States/flickr.com/CC/Wikimedia Commons

Ojciec Święty Franciszek budzi rosnące emocje w obozie konserwatywnym. I jest to bardzo delikatnie powiedziane. Ten spór o działania papieża odbił się właśnie w polemice moich dwóch kolegów. Dominik Zdort skrytykował w „Rzeczpospolitej” Franciszka za jego przeprosiny skierowane w imieniu Kościoła do sekty waldensów (do dziś zresztą istniejącej). Zareagował na to Piotr Zaremba, pytając na naszym portalu, kiedy zostanie ogłoszony dogmat o nieomylności Zdorta.

Jest to niejako spór zastępczy, ponieważ w kręgach konserwatywnych Franciszek budzi największe kontrowersje nie z powodu swoich przeprosin skierowanych do tej czy innej zwalczanej niegdyś sekty, ale z powodu całej swojej strategii, którą można już zacząć oceniać po paru latach sprawowania urzędu. Jej najnowsze elementy to wypowiedzi dotyczące przyjmowania imigrantów oraz ekologiczna encyklika „Laudato Si”.

Piotr Zaremba chybia tutaj w sprawie dość zasadniczej. Kpiąc z uwag Zdorta, zapomina, że nieomylność papieża obowiązuje jedynie w sprawach doktryny wiary, a nie należą do nich ani przeprosiny kierowane do jakiejkolwiek z grup, ani refleksje na temat katastrofy ekologicznej, ani na temat uchodźców. Co więcej, w wielu sprawach Ojciec Święty wypowiada się nie tylko jako głowa Kościoła powszechnego, ale także jako – chcąc nie chcąc – polityk. Kościół jako mistyczne Ciało Chrystusa tkwi oczywiście zawsze częściowo w innym świecie, ale zarazem jest instytucją działającą hic et nunc. W dziejach papiestwa nie budziło to nigdy wątpliwości, a papieże niejednokrotnie zakładali zbroje, stając nawet na czele wojsk. Kościół zawsze był głęboko zanurzony w politykę, do czego miał i ma nadal pełne prawo. Wszak polityka w swoim szerokim znaczeniu to sztuka rządzenia, a więc sposób urządzenia naszego doczesnego życia. A Kościół ma tutaj wiele do powiedzenia.

Papież jest więc siłą rzeczy także politykiem i tłumaczenie dzisiaj, że słowa lub dokumenty duszpasterskie wydawane przez Franciszka powinny być odczytywane jedynie w kontekście eschatologicznym jest po prostu niepoważne.

123
następna strona »

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych