Papież jak „Tygodnik Powszechny”. Kolejne poczynania Ojca Świętego muszą budzić rosnący niepokój

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. Jeffrey Bruno from New York City, United States/flickr.com/CC/Wikimedia Commons
Fot. Jeffrey Bruno from New York City, United States/flickr.com/CC/Wikimedia Commons

Ponadto – co budzi już najwyższe zdumienie – do udziału we wspomnianej konferencji zaprosił Franciszek guru antyglobalistycznej lewicy – Naomi Klein.

Dodajmy do tego niedawne wypowiedzi Ojca Świętego, w których nawoływał do masowego przyjmowania wszystkich afrykańskich uchodźców, całkowicie pomijając wynikające z tego gigantyczne problemy i ryzyko wpuszczenia na Stary Kontynent tysięcy islamskich fanatyków.

Pytanie brzmi: czy papież nie rozumie, w jakim kontekście odczytywane są jego słowa? Czy nie dostrzega zadziwienia, jakie mogą wywoływać u wiernych jego rozważania o matce Ziemi lub zachęty do otwarcia na imigrantów w momencie, gdy na Bliskim Wschodzie muzułmańscy fanatycy obcinają chrześcijanom głowy, a w Europie odpalają bomby (głowy zresztą także ucinają, choć w mniejszej liczbie)? Czy nie czuje, że w czasie, kiedy agresywne mniejszości homo narzucają biernej większości swoje wykoślawione normy, wierni oczekują silnego głosu sprzeciwu i podbudowania tradycyjnych norm, a nie flirtów z lewicą?

W czym leży problem z Franciszkiem? Z pewnością – to przyznają wszyscy, także jego zwolennicy – w jego południowoamerykańskim pochodzeniu. Krytycy dodają, że z Argentyny przywiózł do Europy socjalizujące tendencje. Wydaje się także, że nie czuje Starego Kontynentu. Nie rozumie działających tu mechanizmów, jego specyfiki. Niektórzy argumentują, że to dobrze, bo Europa i tak jest dla Kościoła przegrana, a obecny papież widzi dalej i dalej sięga. To jednak marne pocieszenie dla tych katolików, którzy tutaj mieszkają i którym z każdym rokiem trudniej jest zachowywać godność w obliczu agresji wrogów zdrowego rozsądku i normalnego porządku społecznego. Jak mają dziś bronić zdrowego rozsądku przed lewicowymi fobiami, jeżeli sam Ojciec Święty wytrąca im z ręki argumenty?

Problem z wątpliwościami takimi ja te polega na tym, że nie sposób zapominać, iż wybór głowy Kościoła inspiruje Duch Święty, a głęboko wierzący zawsze mogą powiedzieć, że papieskie poczynania mają sens w dalekim eschatologicznym planie.

Zapewne. Ale my jesteśmy tu i teraz, w bardzo konkretnym kontekście społecznym i politycznym. I w tym kontekście kolejne poczynania Ojca Świętego muszą budzić rosnący niepokój.

Papież Franciszek jest jak „Tygodnik Powszechny”. Niby ma imprimatur, niby jest asystent kościelny, niby jest to pismo katolickie, ale… Trudno nie mieć poczucia, że coś jednak jest nie tak. Zaś im głębiej sięgamy, im więcej tekstów czytamy, tym szybciej to wrażenie się pogłębia.

« poprzednia strona
123

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych