Największa „dekomunizacja” nazw ulic miast w Lubelskiem już się odbyła. Nieliczne pozostałe nazwy upamiętniające m.in. związanych z regionem działaczy politycznych i społecznych okresu PRL, mogą być zmienione po konsultacjach z mieszkańcami - deklarują samorządy.
W Lublinie nowa ustawa nie wywoła istotnych zmian - ocenia rzeczniczka prezydenta miasta Beata Krzyżanowska.
Dekomunizacja nazw ulic Lublina odbyła się razem ze zmianami ustrojowymi, na przełomie roku 1990/91. Wtedy w drodze uchwał, dokonano zmian około 50 ulic miasta, które jednoznacznie wskazywały na powiązanie z przemijającym ustrojem komunistycznym
—powiedziała.
Działający w lubelskim ratuszu Zespół do spraw Nazewnictwa Ulic i Placów Publicznych oraz Wydział Geodezji UM Lublin wskazuje jeszcze na ewentualne wątpliwości co do nazw trzech ulic - Lucyny Herc (podporucznik ludowego Wojska Polskiego), Jana Hempla (marksista, tłumacz, filozof i działacz spółdzielczości) oraz Henryka Raabego (organizator i pierwszy rektor UMCS).
Nie planuje się jednak dokonywania zmian nazw ulic z urzędu. Prace nad ewentualną zmianą nazw ulic będą prowadzone jedynie na wniosek, w związku z czym nie ma też obecnie planów dotyczących propozycji nowych nazw
—dodała Krzyżanowska.
Również w Białej Podlaskiej zmiana nazw może objąć kilka ulic. Według wstępnych analiz samorządu dotyczyć może to ulicy Ludwika Waryńskiego, ale też Tadeusza Reka (prawnik, działacz ruchu ludowego, sędzia sądu najwyższego w okresie PRL), Małgorzaty Fornalskiej (działaczka komunistyczna, związana wiele lat z Bolesławem Bierutem), Walerego Wróblewskiego (dowódca w powstaniu styczniowym, generał Komuny Paryskiej, działacz Związku Zagranicznego Socjalistów Polskich), Andrzeja Struga (pisarz, działacz ruchu socjalistycznego i niepodległościowego).
Nowe nazwy z pewnością chcielibyśmy skonsultować z mieszkańcami. Na razie trudno mówić o kosztach tych zmian. Czekamy na ostateczne ustalenia, z jakich źródeł miałyby być sfinansowane
—powiedział rzecznik prasowy prezydenta Biała Podlaska Michał Trantau.
W Puławach jedyna ulica, której nazwa mogłaby podlegać zmianom to ulica Armii Ludowej.
Wszystkie zmiany wynikające z nowej ustawy, po jej wejściu w życie, staną się przedmiotem wnikliwej analizy. Kiedy przepisy ustawy zaczną obowiązywać, z pewnością przeprowadzimy konsultacje społeczne
—zaznaczył asystent prezydenta Puław Paweł Wójcik.
Kłopotliwe dla puławskiego samorządu mogą się okazać zlokalizowane w Puławach dwa pomniki. Jeden poświęcony żołnierzom „6. pułku piechoty” ludowego Wojska Polskiego, którzy wraz z armia radziecką forsowali Wisłę w 1944 r., a drugi - „Bohaterom wspólnych walk”, czyli żołnierzom Armii Radzieckiej i Wojska Polskiego poległym w walkach o wyzwolenie Puław (wcześniej w miejscu tego drugiego stał pomnik z 1945 r. poświęcony jedynie „Bohaterom Armii Radzieckiej”).
Sprawa stanie się skomplikowana, ponieważ pomniki znajdują się na terenach nie będących własnością gminy Miasto Puławy. Jeden z nich jest zlokalizowany na terenie wspólnoty gruntowej Wólka Gołębska, drugi na działce należącej do GDDKiA, a więc Skarbu Państwa. W związku z tym ponoszenie przez miasto kosztów związanych z likwidacją czy przeniesieniem pomników w inne miejsce nie byłoby możliwe
—powiedział Wójcik.
Ewentualne przenoszenie takich pomników wiąże się z dużymi kosztami przewozu nieraz wielotonowego ładunku - mówi kierujący działem zbiorów Sztuki Socrealizmu w Muzeum Zamoyskich w Kozłówce (Lubelskie) Sławomir Grzechnik.
Na plenerowej ekspozycji stoją tam już pomniki: Włodzimierza Lenina przywieziony z Poronina; Bolesława Bieruta, który trafił tam z Lublina; Juliana Marchlewskiego - z Włocławka; gen. Karola Świerczewskiego „Waltera” - z warszawskiej Akademii Wychowania Fizycznego.
Najważniejsze są dla nas walory artystyczne takich dzieł, aby stwarzały możliwości ekspozycyjne i edukacyjne
—zaznaczył Grzechnik.
Dotychczas nieliczne były propozycje od samorządów, aby pomniki w tego okresu przewieźć do galerii w Kozłówce. Grzechnik spodziewa się, że takich zgłoszeń może być więcej.
My mamy niestety bardzo ograniczone możliwości, zarówno jeśli chodzi o przestrzeń wystawienniczą, jak i budżet
—podkreślił.
O tym, jak trudno o jednoznaczną ocenę tego co propaguje komunizm, a co nie, świadczą dyskusje, jakie w ostatnich latach w Lublinie wzbudzały inicjatywy upamiętnienia rektorów Uniwersytetu Marii-Curie Skłodowskiej. Ta największa obecnie uczelnia we wschodniej Polsce (studiuje tu ponad 21 tys. osób) została powołana 23 października 1944 r. decyzją Polskiego Komitetu Wyzwolenia Narodowego. Jej organizator i pierwszy rektor prof. Raabe (zoolog) był m.in. posłem na Sejm Ustawodawczy z ramienia PPS i PZPR. W latach 1945-1946 pełnił funkcję ambasadora Polski w ZSRR.
Oprócz nazwy ulicy, postać tę upamiętnia ławeczka z rzeźbą prof. Raabego, ustawiona w 2012 r. przed rektoratem uczelni. Podczas odsłonięcia ławeczki ówczesny rektor UMCS prof. Andrzej Dąbrowski podkreślał, że Raabe organizował UMCS w bardzo trudnych warunkach, gdy nie było kadry, budynków ani sprzętu. Historyk z UMCS prof. Janusz Wrona podkreślał, że prof. Raabe miał lewicowe poglądy, ale nie był komunistą, był rektorem UMCS jedną kadencję, do 1948 r., potem został przez władze odsunięty i skazany na zapomnienie m.in. z powodu dbania o autonomię i popierania profesorów, których ówczesne władze określały jako „reakcyjnych”.
Lubelscy radni PiS krytycznie odnosili się do inicjatywy upamiętnienia prof. Raabego. Niektóre prawicowe media nazywały ustawienie ławeczki prof. Raabego powrotem „postkomunistycznego sztafażu” na ulice Lublina.
Kilkakrotnie na sesji Rady Miasta Lublina stawała też sprawa upamiętnienia rektora UMCS w latach 1959-1969, prof. Grzegorza Leopolda Seidlera. Radni PiS krytykowali tę inicjatywę, podkreślając m.in. że Seidler był związany z ustrojem komunistycznym i współpracował z SB.Ostatecznie przyjęty został obywatelski projekt, poparty przez senat UMCS, i od maja 2014 r. skwer obok Akademickiego Centrum Kultury „Chatka Żaka” nosi nazwę prof. Seidlera. Na miasteczku akademickim ustawiono też popiersie tego rektora. Wszystko to w uznaniu jego zasług dla rozwoju uniwersytetu i budowy miasteczka akademickiego.
Prof. Seidler - teoretyk prawa - napisał ponad 100 prac naukowych na temat historii myśli politycznej i filozofii prawa. Studiował na Uniwersytecie Jagiellońskim, a także w Wiedniu i Oksfordzie. W latach 1937-39 pracował w Biurze Prac Parlamentarnych Sejmu i Senatu. W 1939 r. brał udział w kampanii wrześniowej, w czasie bitwy nad Wartą został ranny. W 1945 r. rozpoczął pracę na Uniwersytecie Jagiellońskim, jako adiunkt na Wydziale Prawa. Sześć lat później uzyskał tytuł profesora i objął kierownictwo Katedry Teorii Państwa i Prawa na Uniwersytecie Marii Curie-Skłodowskiej.
„Ocenę przeszłości” zostawiają historykom władze Chełma. Wokół tego miasta władze PRL szerzyły propagandę jakoby w Chełmie powstał i został ogłoszony 22 lipca 1944 r. manifest Polskiego Komitetu Wyzwolenia Narodowego. W rzeczywistości PKWN powołany został 21 lipca 1944 r. w Moskwie przy udziale Stalina. Jednak Chełm przez długie lata nazywany był „miastem PKWN”, a ta kłamliwa informacja była rozpowszechniana na różne sposoby, m.in. nowożeńcom w Chełmie w okresie PRL wręczano medal „Zaślubieni w mieście PKWN”.
Obecne władze Chełma dystansują się od dyskusji o PRL-owskiej przeszłości. „To historycy dysponując odpowiednią wiedzą, doświadczeniem w badaniu archiwów i relacji świadków, mogą opisywać fakty i interpretować często zawiłe, dzieje miast i regionów” - powiedział pełnomocnik prezydenta Chełma Roland Kurczewicz.
Podkreślił, że działania promocyjne Chełma skupiają się przede wszystkim wokół budowania wizerunku miasta, w którym są unikalne w skali Europy kredowe podziemia, ale też potencjał gospodarczy.
Chełm, jak większość polskich samorządów, patrzy przede wszystkim w przyszłość rozumianą jako dążenie do poprawy warunków życia mieszkańców, rozwoju kulturalnego, gospodarczego oraz społecznego. To jest naszym nadrzędnym celem
—podkreślił Kurczewicz.
Ciąg dalszy na następnej stronie.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Największa „dekomunizacja” nazw ulic miast w Lubelskiem już się odbyła. Nieliczne pozostałe nazwy upamiętniające m.in. związanych z regionem działaczy politycznych i społecznych okresu PRL, mogą być zmienione po konsultacjach z mieszkańcami - deklarują samorządy.
W Lublinie nowa ustawa nie wywoła istotnych zmian - ocenia rzeczniczka prezydenta miasta Beata Krzyżanowska.
Dekomunizacja nazw ulic Lublina odbyła się razem ze zmianami ustrojowymi, na przełomie roku 1990/91. Wtedy w drodze uchwał, dokonano zmian około 50 ulic miasta, które jednoznacznie wskazywały na powiązanie z przemijającym ustrojem komunistycznym
—powiedziała.
Działający w lubelskim ratuszu Zespół do spraw Nazewnictwa Ulic i Placów Publicznych oraz Wydział Geodezji UM Lublin wskazuje jeszcze na ewentualne wątpliwości co do nazw trzech ulic - Lucyny Herc (podporucznik ludowego Wojska Polskiego), Jana Hempla (marksista, tłumacz, filozof i działacz spółdzielczości) oraz Henryka Raabego (organizator i pierwszy rektor UMCS).
Nie planuje się jednak dokonywania zmian nazw ulic z urzędu. Prace nad ewentualną zmianą nazw ulic będą prowadzone jedynie na wniosek, w związku z czym nie ma też obecnie planów dotyczących propozycji nowych nazw
—dodała Krzyżanowska.
Również w Białej Podlaskiej zmiana nazw może objąć kilka ulic. Według wstępnych analiz samorządu dotyczyć może to ulicy Ludwika Waryńskiego, ale też Tadeusza Reka (prawnik, działacz ruchu ludowego, sędzia sądu najwyższego w okresie PRL), Małgorzaty Fornalskiej (działaczka komunistyczna, związana wiele lat z Bolesławem Bierutem), Walerego Wróblewskiego (dowódca w powstaniu styczniowym, generał Komuny Paryskiej, działacz Związku Zagranicznego Socjalistów Polskich), Andrzeja Struga (pisarz, działacz ruchu socjalistycznego i niepodległościowego).
Nowe nazwy z pewnością chcielibyśmy skonsultować z mieszkańcami. Na razie trudno mówić o kosztach tych zmian. Czekamy na ostateczne ustalenia, z jakich źródeł miałyby być sfinansowane
—powiedział rzecznik prasowy prezydenta Biała Podlaska Michał Trantau.
W Puławach jedyna ulica, której nazwa mogłaby podlegać zmianom to ulica Armii Ludowej.
Wszystkie zmiany wynikające z nowej ustawy, po jej wejściu w życie, staną się przedmiotem wnikliwej analizy. Kiedy przepisy ustawy zaczną obowiązywać, z pewnością przeprowadzimy konsultacje społeczne
—zaznaczył asystent prezydenta Puław Paweł Wójcik.
Kłopotliwe dla puławskiego samorządu mogą się okazać zlokalizowane w Puławach dwa pomniki. Jeden poświęcony żołnierzom „6. pułku piechoty” ludowego Wojska Polskiego, którzy wraz z armia radziecką forsowali Wisłę w 1944 r., a drugi - „Bohaterom wspólnych walk”, czyli żołnierzom Armii Radzieckiej i Wojska Polskiego poległym w walkach o wyzwolenie Puław (wcześniej w miejscu tego drugiego stał pomnik z 1945 r. poświęcony jedynie „Bohaterom Armii Radzieckiej”).
Sprawa stanie się skomplikowana, ponieważ pomniki znajdują się na terenach nie będących własnością gminy Miasto Puławy. Jeden z nich jest zlokalizowany na terenie wspólnoty gruntowej Wólka Gołębska, drugi na działce należącej do GDDKiA, a więc Skarbu Państwa. W związku z tym ponoszenie przez miasto kosztów związanych z likwidacją czy przeniesieniem pomników w inne miejsce nie byłoby możliwe
—powiedział Wójcik.
Ewentualne przenoszenie takich pomników wiąże się z dużymi kosztami przewozu nieraz wielotonowego ładunku - mówi kierujący działem zbiorów Sztuki Socrealizmu w Muzeum Zamoyskich w Kozłówce (Lubelskie) Sławomir Grzechnik.
Na plenerowej ekspozycji stoją tam już pomniki: Włodzimierza Lenina przywieziony z Poronina; Bolesława Bieruta, który trafił tam z Lublina; Juliana Marchlewskiego - z Włocławka; gen. Karola Świerczewskiego „Waltera” - z warszawskiej Akademii Wychowania Fizycznego.
Najważniejsze są dla nas walory artystyczne takich dzieł, aby stwarzały możliwości ekspozycyjne i edukacyjne
—zaznaczył Grzechnik.
Dotychczas nieliczne były propozycje od samorządów, aby pomniki w tego okresu przewieźć do galerii w Kozłówce. Grzechnik spodziewa się, że takich zgłoszeń może być więcej.
My mamy niestety bardzo ograniczone możliwości, zarówno jeśli chodzi o przestrzeń wystawienniczą, jak i budżet
—podkreślił.
O tym, jak trudno o jednoznaczną ocenę tego co propaguje komunizm, a co nie, świadczą dyskusje, jakie w ostatnich latach w Lublinie wzbudzały inicjatywy upamiętnienia rektorów Uniwersytetu Marii-Curie Skłodowskiej. Ta największa obecnie uczelnia we wschodniej Polsce (studiuje tu ponad 21 tys. osób) została powołana 23 października 1944 r. decyzją Polskiego Komitetu Wyzwolenia Narodowego. Jej organizator i pierwszy rektor prof. Raabe (zoolog) był m.in. posłem na Sejm Ustawodawczy z ramienia PPS i PZPR. W latach 1945-1946 pełnił funkcję ambasadora Polski w ZSRR.
Oprócz nazwy ulicy, postać tę upamiętnia ławeczka z rzeźbą prof. Raabego, ustawiona w 2012 r. przed rektoratem uczelni. Podczas odsłonięcia ławeczki ówczesny rektor UMCS prof. Andrzej Dąbrowski podkreślał, że Raabe organizował UMCS w bardzo trudnych warunkach, gdy nie było kadry, budynków ani sprzętu. Historyk z UMCS prof. Janusz Wrona podkreślał, że prof. Raabe miał lewicowe poglądy, ale nie był komunistą, był rektorem UMCS jedną kadencję, do 1948 r., potem został przez władze odsunięty i skazany na zapomnienie m.in. z powodu dbania o autonomię i popierania profesorów, których ówczesne władze określały jako „reakcyjnych”.
Lubelscy radni PiS krytycznie odnosili się do inicjatywy upamiętnienia prof. Raabego. Niektóre prawicowe media nazywały ustawienie ławeczki prof. Raabego powrotem „postkomunistycznego sztafażu” na ulice Lublina.
Kilkakrotnie na sesji Rady Miasta Lublina stawała też sprawa upamiętnienia rektora UMCS w latach 1959-1969, prof. Grzegorza Leopolda Seidlera. Radni PiS krytykowali tę inicjatywę, podkreślając m.in. że Seidler był związany z ustrojem komunistycznym i współpracował z SB.Ostatecznie przyjęty został obywatelski projekt, poparty przez senat UMCS, i od maja 2014 r. skwer obok Akademickiego Centrum Kultury „Chatka Żaka” nosi nazwę prof. Seidlera. Na miasteczku akademickim ustawiono też popiersie tego rektora. Wszystko to w uznaniu jego zasług dla rozwoju uniwersytetu i budowy miasteczka akademickiego.
Prof. Seidler - teoretyk prawa - napisał ponad 100 prac naukowych na temat historii myśli politycznej i filozofii prawa. Studiował na Uniwersytecie Jagiellońskim, a także w Wiedniu i Oksfordzie. W latach 1937-39 pracował w Biurze Prac Parlamentarnych Sejmu i Senatu. W 1939 r. brał udział w kampanii wrześniowej, w czasie bitwy nad Wartą został ranny. W 1945 r. rozpoczął pracę na Uniwersytecie Jagiellońskim, jako adiunkt na Wydziale Prawa. Sześć lat później uzyskał tytuł profesora i objął kierownictwo Katedry Teorii Państwa i Prawa na Uniwersytecie Marii Curie-Skłodowskiej.
„Ocenę przeszłości” zostawiają historykom władze Chełma. Wokół tego miasta władze PRL szerzyły propagandę jakoby w Chełmie powstał i został ogłoszony 22 lipca 1944 r. manifest Polskiego Komitetu Wyzwolenia Narodowego. W rzeczywistości PKWN powołany został 21 lipca 1944 r. w Moskwie przy udziale Stalina. Jednak Chełm przez długie lata nazywany był „miastem PKWN”, a ta kłamliwa informacja była rozpowszechniana na różne sposoby, m.in. nowożeńcom w Chełmie w okresie PRL wręczano medal „Zaślubieni w mieście PKWN”.
Obecne władze Chełma dystansują się od dyskusji o PRL-owskiej przeszłości. „To historycy dysponując odpowiednią wiedzą, doświadczeniem w badaniu archiwów i relacji świadków, mogą opisywać fakty i interpretować często zawiłe, dzieje miast i regionów” - powiedział pełnomocnik prezydenta Chełma Roland Kurczewicz.
Podkreślił, że działania promocyjne Chełma skupiają się przede wszystkim wokół budowania wizerunku miasta, w którym są unikalne w skali Europy kredowe podziemia, ale też potencjał gospodarczy.
Chełm, jak większość polskich samorządów, patrzy przede wszystkim w przyszłość rozumianą jako dążenie do poprawy warunków życia mieszkańców, rozwoju kulturalnego, gospodarczego oraz społecznego. To jest naszym nadrzędnym celem
—podkreślił Kurczewicz.
Ciąg dalszy na następnej stronie.
Strona 3 z 16
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/historia/291300-w-calej-polsce-trwa-dekomunizacja-miejsc-publicznych-ipn-nawet-ponad-15-tys-ulic-moze-jeszcze-nosic-nazwy-zwiazane-z-komunizmem?strona=3
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.