TYLKO U NAS. Gen. GRYF o Powstaniu, emigracji, III RP, Smoleńsku i walce z Rosją. „Gdyby mogli, sprzątnęliby mnie na ulicy”

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. wPolityce.pl
Fot. wPolityce.pl

Opowieść generała Gryfa przerywa krótka dygresja historyczna. Generał chętnie odnosi się do pamiątek, jakie zdobią jego pokój. Widać w nim pamiątki i medale m.in. od polskich komandosów, z GROM i Lublińca, dyplomów, fotografii. Na jednej z nich generał Lewiński występuje jako młody harcerz, na innej widać marszałka Piłsudskiego.

Fot. wPolityce.pl
Fot. wPolityce.pl

Znałem marszałka, byłem u niego na urodzinach z harcerzami. Nawet bukiet kwiatów i harcerską pamiątkę mu wręczyłem w 1933 roku. Jeszcze żył… Znałem bardzo dobrze generała Bora Komorowskiego, Kopańskiego, admirała Unruga, znałem szereg innych generałów, z którymi później byłem w niewoli. Wśród nich byli wybitni żołnierze. Oni się mną opiekowali, dużo skorzystałem na ich pomocy. To był ciekawy czas. Gdy byłem kiedyś u Bora Komorowskiego i on zobaczył, z jakiej rodziny pochodzę i co robię, to odwołał spotkanie z gen. Andersem i ze mną rozmawiał dodatkową godzinę. Andersowi się to nie podobało, że jakiś tam porucznik siedzi z naczelnym wodzem, a on lata po korytarzu. Ale Bor mówił: „niech lata, my sobie będziemy pili kawę”. Siedziałem z nim i myślałem, co zrobiłby ze mną Anders, gdyby mógł… Pewnie by mnie pogonił

— rozpoczyna kolejną fazę wspomnień Gryf Lewiński.

I znów wracają emocje, wspomnienia i ciekawe opowieści. Lewiński wraca pamięcią do Powstania.

Powstanie było konieczne, była w nas chęć wolności. Myśmy dużo zrobili dla całej Europy, że ten zryw zorganizowaliśmy. On był prawie niemożliwy. Gdyby Powstania nie było, Rosjanie doszli by dalej, głębiej w Europę. Zatrzymaliśmy ich walką o Warszawę. To było decydującym momentem. Inaczej oni poszliby dalej na Zachód i wylądowaliby w Berlinie, który był zawsze lewicujący. A potem Rosjanie mieli plan iść z Niemiec do Włoch, Francji, Wielkiej Brytanii…

— tłumaczy geopolityczne aspekty Powstania Gryf.

I dodaje, że „jest entuzjastycznie nastawiony do walki, chęci pozbycia się kajdan, które były na Polaków pięć lat nałożone”. W jego ocenie krytyka należy się głównie Rosjanom, którzy pozwolili, by Warszawa została zniszczona, a Polacy wymordowani przez Niemców.

Nienawiść do Armii Krajowej widoczna była na każdym kroku. Oddziały partyzanckie na Lubelszczyźnie i Zamojszczyźnie, Podkarpaciu i Polesiu były łapane. Rosjanie mordowali ludzi bez pardonu. To były pierwsze sygnały, jak się będą układały stosunki Polaków z AK i ZSRS. Ludzie wpadali w ręce Sowietów i byli mordowani bez pytań. Żołnierze czasem byli selekcjonowani i trafiali do ludowego wojska. Jednak oficerowie byli albo mordowani, albo szli do obozów, z których się nie wraca…

— wskazuje Gryf.

I gorzko podsumowuje:

Brak amunicji, brak leków, nie było prądu, jedzenia. Miasto się paliło, a Powstanie zamiast trwać kilka dni, trwało 63 dni. To najdłuższa bitwa, jaka miała w ogóle miejsce.

Jednak Gryfowi bardzo daleko do tezy, że Powstanie było błędem, czy prezentem dla Stalina, co czasem można było usłyszeć w ostatnich latach.

Gryf jest zapiekłym przeciwnikiem książki Piotra Zychowicza

— włącza się w naszą rozmowę Agnieszka Bogucka, prawnik, która Gryfem opiekuje się od kilkunastu lat, która pomogła mu wrócić do kraju.

Agnieszka Bogucka, Fot. wPolityce.pl
Agnieszka Bogucka, Fot. wPolityce.pl

Generał bardzo ostro zaprotestował przeciwko publikacji Piotra Zychowicza. W imieniu Gryfa poszłam na pierwszą promocję książki „Obłęd 44” i rzuciłam tę książkę pod nogi autora. Gryf się tak oburzył, jak czytał te pseudohistoryczne rozprawy, nie poparte źródłami i dowodami, to mieszanie z błotem tych, którzy o Powstaniu decydowali. Zychowicz zresztą wykorzystał Gryfa w tej książce, bo był u niego i z nim rozmawiał. To bardzo Gryfa oburzyło. Opis Walk na Woli Zychowicz uznał za dowód, że Powstanie było nieprzygotowane. Takie stawianie sprawy to wielka nieodpowiedzialność. Niszczenie Powstania, które nas drogo kosztowało, nie może mieć miejsca

— tłumaczy Bogucka. I dodaje, że naszym obowiązkiem jest przypominać Europie, jak wiele zawdzięcza Powstańcom i Polakom.

Ofiara Powstania nie może być tak głupio marnowana. A dziś jest głupio marnowana. I musimy to zmienić. Inaczej będziemy zdrajcami tych ludzi

— dodaje Agnieszka Bogucka, wzywają Polaków do walki o rzetelną politykę historyczną.

Człowiekiem walki na pewno jest Gryf. A jego walka nie skończyła się wraz z przyjazdem do Ojczyzny. Sytuacja wymagała od Gryfa prowadzenia kolejnych bitew.

Nie zostałem przyjęty tak, jak powinienem być. Okazało się, że mam dużo wrogów, a powiew komunizmu, który odczułem w kraju, był zaskakująco silny. Polska była wolna, była samodzielnym krajem, nie podporządkowanym Rosji, ale dużo ludzi na wysokich stanowiskach wciąż tkwiła mentalnie w komunie. Wielu urzędników i ludzi władzy z PRL-u po Okrągłym Stole zatrzymało swoje majątki, zatrzymało wielkie renty i zaczęli podskakiwać na nowo. I to było widoczne. Największym błędem było dopuszczenie do tego, że Kiszczak i Jaruzelski zaczęli odgrywać dużą rolę w III RP. To się odbiło i miało swojej skutki w wielu obszarach życia w Polsce

— tłumaczy Gryf.

I zaznacza, że reliktem komunizmu okazał się także Urząd ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych.

Jan Turski, dyplomata z czasów komuny, został szefem tego Urzędu. Zablokowano mi możliwości rejestracji jako kombatanta, odrzucono moją prośbę o zadośćuczynienie za krzywdy doznane w czasie wojny. Przecież byłem inwalidą wojennym. Przez 58 lat nie otrzymałem żadnego świadczenia. Pierwsze świadczenia otrzymałem dopiero trzy lata po powrocie do kraju. Ani pomocy, ani uznania dla moich krzywd nie było. Gdybym nie znalazł pomocy Agnieszki Boguckiej, nie poradziłbym sobie

— opowiada o pierwszych trudnościach w Polsce Gryf. Dodaje, że wciąż słyszał złośliwe pytania i rady:

Od początku pytano mnie, po co tu przyjechałem, mówili, że przecież mam Anglię, słyszałem, żebym sobie szedł do królowej. Wykuć sobie warunki do egzystencji tutaj z niczego było tak trudno, że pomimo mojego doświadczenia, znajomości języków, czy wiedzy nie dałbym rady sam. Musiałem walczyć cały czas.

Walka Gryfa o normalne życie w Polsce nie była łatwa. Jednak polski bohater zaczął być zauważany coraz mocniej, a o jego historii mówiło się częściej.

W latach 2005-2008 w czasie rocznicy Powstania Warszawskiego, jak również w ważne daty historyczne telewizja pokazywała moje fotografie, pamiętniki i pamiątki. Gdy zginął Lech Kaczyński, a obecna władza zaczęła rządzić, sytuacja zmieniła się natychmiast

— wskazuje Gryf.

Pytany o tragicznie zmarłego Prezydenta RP Brochwicz Lewiński przyznaje, że z prof. Lechem Kaczyńskim się przyjaźnił.

To bardzo inteligentny człowiek, który umiał przewidzieć pewne fakty, bo był dobrym prawnikiem i dobrze wykształconym człowiekiem. On miał wielką miłość do kraju, był wierny Polsce. Wiedział, o co chodzi w polityce. On był bardzo niewygodny dla Rosjan ze swoją polityką wschodnią, m.in. wobec Gruzji, czy Armenii. Rosjanie widzieli w Kaczyńskim niebezpieczeństwo. To niebezpieczeństwo, to co robił przed śmiercią spowodowało, że Rosjanie go wyeliminowali

— opowiada Gryf.

I płynnie przechodzi do rozważań o tragedii smoleńskiej.

Ciąg dalszy na kolejnej stronie

« poprzednia strona
12345
następna strona »

Autor

Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych