Prof. Zybertowicz: „Tusk i Schetyna mają na siebie tyle haków, że ich odpalenie mogłoby zniszczyć całą partię.” NASZ WYWIAD

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. PAP/Andrzej Grygiel
fot. PAP/Andrzej Grygiel

W świetle tego co słyszałem o Schetynie, jest człowiekiem, który swoje upokorzenia ze strony Tuska, rzeczywiste bądź domniemane, będzie chciał odreagować. Gdy tylko drzewo będzie pochyłe, koza na nie skoczy. Najwyraźniej Schetyna uznał, że Tusk to drzewo, które nie jest dostatecznie pochyłe

– mówi w wywiadzie dla portalu wPolityce.pl socjolog prof. Andrzej Zybertowicz.

 

CZYTAJ WIĘCEJ: Prof. Staniszkis: "Przemówienie Kaczyńskiego należało do osoby gotowej wziąć odpowiedzialności za Polskę, a przemówienie Tuska to obietnice, które już słyszeliśmy". NASZ WYWIAD

 

wPolityce.pl: Co przebija z wystąpienia Donalda Tuska na konwencji PO?

Prof. Andrzej Zybertowicz: Mam wrażenie, że chciał samego siebie nakręcić i zmobilizować partię. To przemówienie w niewielkim stopniu było natomiast skierowane do wyborców. Najwyraźniej sytuacja wewnątrzpartyjna zacieśnia horyzont Donalda Tuska.

 

O czym świadczy zorganizowanie konwencji Platformy niemal po sąsiedzku i tego samego dnia, co kongres PiS?

Jeśli jest faktem, że Platforma po uzyskaniu informacji, gdzie PiS ma kongres, wybrała lokalizację dla swojej konwencji, obserwujemy znamienną sytuację. Zazwyczaj opozycja jest krok do tyłu za rządzącymi.  Wygląda jednak, iż w ciągu ostatniego roku role się odwróciły. To rządzący są krok do tyłu za opozycją. Zwłaszcza jeśli porówna się treści programowe sobotnich wystąpień Jarosława Kaczyńskiego i Donalda Tuska.

 

Co uderza w tym porównaniu?

Wystąpienie prezesa Kaczyńskiego było mniej emocjonalne. Tak jakby PiS był odpowiedzialny za kraj i musiał dokonywać poważnych wyborów, a Platforma podskakiwała, żeby przeskoczyć poprzeczkę. A przecież Platforma jeszcze  Polską rządzi i za nią odpowiada.

 

Donald Tusk mówił do swoich podwładnych: „Bądźcie spokojni o wynik wyborów. Wierzę, że damy radę”. Czy w nim samym widać spokój?

Mam wrażenie, że Donald Tusk sam nie wierzy w to co mówi. Według mojej intuicji, wypierał ze świadomości wiedzę o części mechanizmów funkcjonowania partii w tkance społecznej. Tak długo jak media nie opisywały, albo wyraźnie nie nagłaśniały, afer Platformy, Donald Tusk mógł mieć złudzenie, że skala patologii, demoralizacji i niekompetencji w Platformie przypomina jakąś średnią krajową III RP.  W ostatnich miesiącach prawdopodobnie uświadomił sobie, iż jego przyzwolenie zdemoralizowało partię tak głęboko, że nie jest już ona zdolna do kreatywnej reorganizacji.

 

Lider PO nawoływał działaczy swej partii do dialogu z wyborcami, którzy mają do Platformy pretensje. Nawet jeśli - jak mówił - „wśród nich są zawodowi zadymiarze”. Czy to efekt konstatacji, że PO oderwała się od wyborców?

Bez wątpienia. Co więcej, rządy Platformy w ostatnich sześciu latach doprowadziły do takiej polaryzacji opinii społecznej, tak wysokie mury zbudowano, że taki dialog stał się nieprawdopodobny. Nie wyobrażam sobie posła Platformy, który potrafiłby z przeprowadzić rozmowę z grupą młodych ludzi z Ruchu Narodowego, bez perspektyw zatrudnienia. Mało który parlamentarzysta PO miałby odporność psychiczną i rzeczowe argumenty, żeby sobie dać radę w takiej sytuacji. Nawet gdyby ci młodzi ludzie byli nastawieni pokojowo.

 

Jak pan odbiera ogłoszoną na konwencji decyzję Grzegorza Schetyny, że nie będzie kandydował na szefa Platformy?

Prawdopodobnie policzył szable. Między Schetyną, a Tuskiem jest  inny typ relacji niż między Tuskiem, a Gowinem. Wydaje się, że Tusk i Schetyna mają na siebie nawzajem tyle haków, iż gdyby poszli na konfrontację, to „odpalanie” tych haków mogłoby zniszczyć całą partię. Natomiast gra z Gowinem może być korzystna dla obu stron. Dla Tuska – bo będzie eksponował jak demokratyczna jest Platforma. A dla Gowina – bo do czasu wyborów uzyska darmową ekspozycję  medialną. Ta kampania wyborcza będzie dla niego zbieraniem wiana na drogę z Platformy. Chyba, że poparcie dla Gowina okazałoby się na tyle duże - wprawdzie bez szans na wygraną – iż Tusk musiałby pójść na ustępstwa i z nim się ugodzić. Ale to tylko przedłużyłoby brak sterowności Platformy.

 

Czy Schetyna zrezygnował z rywalizacji z Tuskiem, czy tylko odłożył wojnę na później?

W świetle tego co słyszałem o Schetynie, jest człowiekiem, który swoje upokorzenia ze strony Tuska, rzeczywiste bądź domniemane, będzie chciał odreagować. Gdy tylko drzewo będzie pochyłe, koza na nie skoczy. Najwyraźniej Schetyna uznał, że Tusk to drzewo, które nie jest dostatecznie pochyłe.

 

CZYTAJ TEŻ: Jarosław Gowin na kongresie PO podsumował sześć lat rządów Donalda Tuska: "formuła ciepłej wody w kranie wyczerpała się"


Rozmawiał Jerzy Kubrak

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych