Prof. Staniszkis: "Przemówienie Kaczyńskiego należało do osoby gotowej wziąć odpowiedzialności za Polskę, a przemówienie Tuska to obietnice, które już słyszeliśmy". NASZ WYWIAD

PAP/Andrzej Grygiel
PAP/Andrzej Grygiel

Na Śląsku i w Zagłębiu kongresy największych partii - rządzącej od sześciu lat Platformy obywatelskiej i największej partii opozycyjnej - Prawa i Sprawiedliwości. Przemawiali już obaj liderzy - Donald Tusk w Chorzowie i Jarosław Kaczyński w Sosnowcu.

CZYTAJ TAKŻE: Kaczyński na kongresie PiS nie pozostawił wątpliwości: "bierzemy odpowiedzialność za Polskę i idziemy po władzę"

O obu przemówieniach i o tym, komu Polacy mogą zaufać rozmawiamy z prof. Jadwigą Staniszkis, socjologiem.

 

wPolityce.pl: Jak pani ocenia przemówienia Jarosława Kaczyńskiego i Donalda Tuska?

Prof. Jadwiga Staniszkis: Jarosław Kaczyński miał świetne przemówienie! To, że tak silnie zaakcentował wolność i rozwój jako fundament. Zaakcentował też rozsądną rynkową politykę i solidarność. To było bardzo dobre. Z drugiej strony podniósł też problem godności poprzez uświadamianie jaką mamy tradycję i ile w niej było polskiej podmiotowości. Ta podmiotowość w zjednoczonej Europie – to kolejny akcent, który był bardzo ważny.

Donald Tusk zaś tak jak zawsze – obiecywał. I to głównie co będziemy mieli z pieniędzy europejskich, choć przecież ludzie pamiętają, że w poprzedniej perspektywie finansowej zbudowano marne drogi i zbankrutowali bezpośredni wykonawcy. To przemówienie było w jego stylu, z pustymi obietnicami z jednym dość celnym uderzeniem w argument Jarosława Kaczyńskiego, że powinniśmy się sprzeciwić Paktowi Klimatycznemu, który rzeczywiście tworzy trudne do pokonania bariery dla polskiego rozwoju. Tusk przypomniał mianowicie to, że w wynegocjonowaniu pierwszej wersji brał udział śp. Lech Kaczyński. Rzeczywiście wtedy popełniono błędy, a Tusk to wyciągnął.

Obecność pana Piotra Dudy (szef NSZZ Solidarność – przyp. red.), atmosfera I Solidarności dała spory koloryt kongresowi PiS. Zaś na kongresie PO było mniej uśmiechów, mniej oklasków. Widoczny też był inny typ ludzi.

Co ciekawe Tusk w swoim przemówieniu powtarzał wiele argumentów Kaczyńskiego. Raziły mnie  slogany Tuska, typu „synergia wynikająca z różnorodności”, co jest przecież powtórzeniem tezy Angeli Merkel i Baracka Obamy z ich ostatniego spotkania w Berlinie. Zaś hasło „bądźmy jak jedna pięść” to przecież wielokrotnie słyszałam w młodości, w czasach komunizmu. Ta retoryka pochodziła z różnych „parafii”, ale jak zawsze były obietnicami, do których Duda odniósł się - nawiązując do złamania ustaleń Paktu Antykryzysowego, złamania jednostronnego przez rząd Tuska – do osoby premiera, że to tchórz i kłamca. Dla mnie wystąpienie Dudy pozostawiło ślad, który okazał się nie do przykrycia przez przemówienie Tuska.

 

A czy odniosła pani wrażenie, że Donald Tusk jest już zmęczonym władzą człowiekiem, zaś Jarosław Kaczyński nie wyglądał na kogoś, kto właśnie przeszedł infekcję?

Nie, według mnie Tusk nie wyglądał na bardzo zmęczonego. Ale na jego tle Jarosław Kaczyński wypadł świetnie. Był w bardzo dobrej formie. Prezes PiS jakby przekroczył pewne bariery, które wcześniej partię wtłaczały w taką symboliczną defensywę wobec Unii Europejskiej. Ostro postawił – i słusznie – sprawę federacji, ale jednocześnie nawiązał do elastycznej i otwartej Unii, a co podchwycił Donald Tusk. Uważam, że obaj byli dynamiczni, przy czym sądzę, że bardziej realistyczny i pokazujący jak osiągnąć pewne cele, był Jarosław Kaczyński. Bałam się w jakim tonie będzie to przemówienie, ale sprostał zadaniu, bo było bardzo dobre.

Nie było w nim bezpośredniego nawiązania do wieku emerytalnego i do elastycznego czasu pracy – Duda to podchwycił mówiąc, że ma nadzieję, że nas nie zawiedziecie. Ale to co Kaczyński przekazał, że nie tylko godność pracy, ale poziom płacy jest kluczowy dla rozwoju. I że liberalizm oraz deregulacja wywołuje wymierny efekt dla naszych kieszeni, więc nie przeciwstawiał tak państwa wolnemu rynkowi. To były nowe elementy. I też własnie dlatego wyżej oceniam to przemówienie, bo ono należało do osoby gotowej do wzięcia odpowiedzialności za Polskę, a w wypadku Tuska były to kolejne obietnice, które już przecież słyszeliśmy. No i widzimy ich efekty, bo widzimy gdzie te pieniądze poszły, dokąd je wytransferowano, co się stało np. z wykonawcami budowy dróg. No i widać jak cofnęliśmy się w rozwoju jeśli chodzi o innowacyjność.

Co według pani mówił nastrój na salach na obu kongresach. Da się coś z nich wyczytać?

Zwraca też uwagę nastrój jaki panował na obydwu salach, gdzie odbywały się kongresy. Na pisowskim widać było dumę i rosnący optymizm. To nie był znany z historii „obronny pesymizm”. No a w sali obrad PO padały ze strony Tuska bardzo nieeleganckie, poprzedzające wybory w partii, podchody pod Jarosława Gowina, a jednocześnie prezentowanie siebie jako kogoś wiernego tradycji, rodzinie jak gdyby ludzie nie pamiętali co w ostatnim czasie Tusk proponowała. W przemówieniu Tuska nie czuje się autonomii, poczucia siły sprawczej. Reasumując. W przemówieniu Kaczyńskiego widać było poważną ofertę, której można zaufać. A w przemówieniu Tuska powtórzenie obietnic, o których już wiemy, że ten rząd nie był w stanie zrealizować.

Rozmawiał Sławomir Sieradzki

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.