Paweł Lisicki, redaktor naczelny tygodnika “Do Rzeczy”, zarysował główną różnicę pomiędzy Koranem i Biblią oraz pomiędzy założeniami religii chrześcijańskiej i islamu.
Biblię pisali natchnieni Duchem Świętym ludzie. Natomiast co do Koranu, muzułmanie wierzą, że jest autentycznym zapisem tego, co powiedział Bóg. Allah miał przemawiać w języku arabskim a Mahomet tylko słuchał i zapisywał. Wiara chrześcijańska wyrosła na dwóch fundamentach: na tym, że człowiek ma przyrodzoną godność, która jest zakorzeniona biblijnie w tym, że Bóg stworzył człowieka na swój obraz i podobieństwo oraz na tym, że Chrystus umarł na krzyżu dla ludzi. W islamie tego nie ma. Allah nie stworzył człowieka na swoje podobieństwo lecz tak jak każdą inną rzecz. W islamie Chrystus nie mógł umrzeć za ludzi, ponieważ z muzułmańskiego punktu widzenia śmierć na krzyżu była haniebna i objawem nie wielkości lecz słabości, co należy napiętnować i odrzucić. Chrześcijaństwo od samego początku czciło męczenników, którzy ginęli w imię wierności Chrystusowi. Chrześcijańskie męczeństwo to pasywne znoszenie cierpienia. W islamie nie ma mowy o pasywnym znoszeniu cierpienia ale o zadawaniu cierpienia i ginięciu w walce. Wielką nagrodą dla muzułmańskiego wojownika, który ginie w walce są hurysy w niebie
—powiedział Paweł Lisicki.
Lisicki podkreślił, że zarówno Koran jak i tradycja czterech najważniejszych szkół prawa islamu od wieku VII aż do epoki nowożytnej poprzez dżihad rozumie zbrojną walkę w imieniu Allaha żeby podporządkować sobie niewiernych:
Zgodnie z tym, co mówi Koran, muzułmański wojownik, który bierze udział w wojnie uważa siebie za narzędzie w ręku Boga. Nie on zabija niewiernego, tylko za jego pośrednictwem Allah. Koran dzieli niewiernych na pogan, których powinno się zabić i tzw. Ludy Księgi: żydów i chrześcijan, którzy powinni zostać podporządkowani, nawet upokorzeni specjalnym podatkiem. Islam jest publicznym prawem nadanym wspólnocie. Tolerancja dla żydów i chrześcijan ma miejsce tylko pod warunkiem okazania podległości i ukorzenia się wspólnocie muzułmańskiej. Gdyby dżihad był formą samodoskonalenia, samodyscypliny moralnej, nie było by problemu. Jednak Koran naucza czego innego. Że dźihad to nie praca nad sobą, post i asceza, tylko wzięcie miecza do ręki i atakowanie niewiernych. Dżihadu nie można pojmować jako wojny obronnej, bo jest to obowiązek wierzącego. Nie jest to też jakaś późniejsza interpretacja, bo dżihad jest zawarty w samym Koranie a następnie w hadisach, które o tym opowiadają oraz w prawnych interpretacjach najważniejszych szkół koranicznych
—dodał.
Lisicki zwrócił też uwagę na nieporozumienia dotyczące krucjat, które w kontekście dyskusji o dżihadzie nierzadko wypomina się chrześcijanom:
Od XII wieku chrześcijanie organizowali krucjaty. Jednak były one formą wojny obronnej, którą za każdym razem ogłaszano i zbierano do niej uczestników. Czasem służyły też celom świeckim, wymykały się celom, do jakich zostały zwołane, ale nie ma ich w strukturze religii chrześcijańskiej. Dżihad to natomiast permanentny obowiązek, ciążący na każdym muzułmaninie, ponieważ to część jego zobowiązania jako członka wspólnoty. Co więcej, w Koranie czytamy, że ci, którzy biorą udział w dżihadzie, wojnie przeciw niewiernym, natychmiast trafiają do raju i czekają na nich rozkosze
—zauważył.
Odnosząc się do bezpośredniego zagrożenia dżihadem Paweł Lisicki stwierdził, że dzisiejszy Bliski Wschód, czyli Syria, Irak, Iran oraz północna Afryka kiedyś były w całości chrześcijańskie. Lecz takimi być przestały bo chrześcijan tam zabijano i pozbywano się ich na różne sposoby:
Dziś w Egipcie jest ok 8-9 proc. chrześcijan a kiedyś Egipt i północna Afryka to był jeden z najsilniejszych ośrodków chrześcijaństwa. Ta zmiana nie wzięła się znikąd. Chrześcijanie nie przestali być chrześcijanami, bo się przekonali do islamu dzięki muzułmańskim retorom. Chrześcijanie przez wieki byli systematycznie szykanowani i poddawani nieustannej presji. Nawet z awansem i karierą wiązać się musiała zmiana religii. To, że dochodzi do rozprzestrzeniania się dżihadu bierze się z głęboko zakorzenionego przeświadczenia, że cały świat powinien zostać poddany władzy islamu. Tak długo jak wspólnota muzułmańska nie obejmie całego świata, tak długo ta wojna, czyli dżihad, nie ustanie. Oczywiście nie znaczy to, że wszyscy niewierni zostaną zabici. Poddawani są jednak takiej formie presji społecznej i kulturowej, że po paru pokoleniach następuje zanik dawnych wspólnot i konwersja na islam. Przekonanie, że islam jest religią wyższą, a wszyscy powinni się jej podporządkować jest wbudowane w samą strukturę tej religii
—powiedział Lisicki.
Duża dzietność ludności muzułmańskiej i masowa imigracja powoduje, że liczba muzułmanów w Europie znacząco wzrosła, w niektórych krajach nawet dwu- i trzykrotnie. Lisicki podał jednak w wątpliwość szanse na asymilację muzułmanów:
Przesłanie religijne islamu to brak szacunku dla zastanego prawa państwowego i przekonanie, że jedynym realnym prawem jest prawo religijne w połączeniu z zakodowanym prawem do przemocy. Ułatwia to powstawanie wyjętych spod prawa enklaw, jakie obserwujemy w niektórych miastach zachodniej Europy, np. w Marsylii, która stała się najniebezpieczniejszym miastem we Francji. Można się zastanawiać czy muzułmanie w Europie będą podlegali podobnemu procesowi jak chrześcijanie, którzy się zsekularyzowali. Europejskim przywódcom, którzy tak chętnie przyjmują imigrantów, wydaje się, że tak jak rozbili kulturę chrześcijańską, tak uda im się zapanować i nad muzułmanami. Jednak moim zdaniem to, co obserwujemy, to bynajmniej nie laicyzacja i liberalizacja muzułmanów ale wręcz zjawisko odwrotne. W Turcji i Egipcie, które kiedyś przyjmowały zachodnie wartości liberalne, teraz następuje nawrót islamu
—dodał.
Spotkanie odbyło się 13 września 2017 w ratuszu warszawskiej dzielnicy Bemowo.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Paweł Lisicki, redaktor naczelny tygodnika “Do Rzeczy”, zarysował główną różnicę pomiędzy Koranem i Biblią oraz pomiędzy założeniami religii chrześcijańskiej i islamu.
Biblię pisali natchnieni Duchem Świętym ludzie. Natomiast co do Koranu, muzułmanie wierzą, że jest autentycznym zapisem tego, co powiedział Bóg. Allah miał przemawiać w języku arabskim a Mahomet tylko słuchał i zapisywał. Wiara chrześcijańska wyrosła na dwóch fundamentach: na tym, że człowiek ma przyrodzoną godność, która jest zakorzeniona biblijnie w tym, że Bóg stworzył człowieka na swój obraz i podobieństwo oraz na tym, że Chrystus umarł na krzyżu dla ludzi. W islamie tego nie ma. Allah nie stworzył człowieka na swoje podobieństwo lecz tak jak każdą inną rzecz. W islamie Chrystus nie mógł umrzeć za ludzi, ponieważ z muzułmańskiego punktu widzenia śmierć na krzyżu była haniebna i objawem nie wielkości lecz słabości, co należy napiętnować i odrzucić. Chrześcijaństwo od samego początku czciło męczenników, którzy ginęli w imię wierności Chrystusowi. Chrześcijańskie męczeństwo to pasywne znoszenie cierpienia. W islamie nie ma mowy o pasywnym znoszeniu cierpienia ale o zadawaniu cierpienia i ginięciu w walce. Wielką nagrodą dla muzułmańskiego wojownika, który ginie w walce są hurysy w niebie
—powiedział Paweł Lisicki.
Lisicki podkreślił, że zarówno Koran jak i tradycja czterech najważniejszych szkół prawa islamu od wieku VII aż do epoki nowożytnej poprzez dżihad rozumie zbrojną walkę w imieniu Allaha żeby podporządkować sobie niewiernych:
Zgodnie z tym, co mówi Koran, muzułmański wojownik, który bierze udział w wojnie uważa siebie za narzędzie w ręku Boga. Nie on zabija niewiernego, tylko za jego pośrednictwem Allah. Koran dzieli niewiernych na pogan, których powinno się zabić i tzw. Ludy Księgi: żydów i chrześcijan, którzy powinni zostać podporządkowani, nawet upokorzeni specjalnym podatkiem. Islam jest publicznym prawem nadanym wspólnocie. Tolerancja dla żydów i chrześcijan ma miejsce tylko pod warunkiem okazania podległości i ukorzenia się wspólnocie muzułmańskiej. Gdyby dżihad był formą samodoskonalenia, samodyscypliny moralnej, nie było by problemu. Jednak Koran naucza czego innego. Że dźihad to nie praca nad sobą, post i asceza, tylko wzięcie miecza do ręki i atakowanie niewiernych. Dżihadu nie można pojmować jako wojny obronnej, bo jest to obowiązek wierzącego. Nie jest to też jakaś późniejsza interpretacja, bo dżihad jest zawarty w samym Koranie a następnie w hadisach, które o tym opowiadają oraz w prawnych interpretacjach najważniejszych szkół koranicznych
—dodał.
Lisicki zwrócił też uwagę na nieporozumienia dotyczące krucjat, które w kontekście dyskusji o dżihadzie nierzadko wypomina się chrześcijanom:
Od XII wieku chrześcijanie organizowali krucjaty. Jednak były one formą wojny obronnej, którą za każdym razem ogłaszano i zbierano do niej uczestników. Czasem służyły też celom świeckim, wymykały się celom, do jakich zostały zwołane, ale nie ma ich w strukturze religii chrześcijańskiej. Dżihad to natomiast permanentny obowiązek, ciążący na każdym muzułmaninie, ponieważ to część jego zobowiązania jako członka wspólnoty. Co więcej, w Koranie czytamy, że ci, którzy biorą udział w dżihadzie, wojnie przeciw niewiernym, natychmiast trafiają do raju i czekają na nich rozkosze
—zauważył.
Odnosząc się do bezpośredniego zagrożenia dżihadem Paweł Lisicki stwierdził, że dzisiejszy Bliski Wschód, czyli Syria, Irak, Iran oraz północna Afryka kiedyś były w całości chrześcijańskie. Lecz takimi być przestały bo chrześcijan tam zabijano i pozbywano się ich na różne sposoby:
Dziś w Egipcie jest ok 8-9 proc. chrześcijan a kiedyś Egipt i północna Afryka to był jeden z najsilniejszych ośrodków chrześcijaństwa. Ta zmiana nie wzięła się znikąd. Chrześcijanie nie przestali być chrześcijanami, bo się przekonali do islamu dzięki muzułmańskim retorom. Chrześcijanie przez wieki byli systematycznie szykanowani i poddawani nieustannej presji. Nawet z awansem i karierą wiązać się musiała zmiana religii. To, że dochodzi do rozprzestrzeniania się dżihadu bierze się z głęboko zakorzenionego przeświadczenia, że cały świat powinien zostać poddany władzy islamu. Tak długo jak wspólnota muzułmańska nie obejmie całego świata, tak długo ta wojna, czyli dżihad, nie ustanie. Oczywiście nie znaczy to, że wszyscy niewierni zostaną zabici. Poddawani są jednak takiej formie presji społecznej i kulturowej, że po paru pokoleniach następuje zanik dawnych wspólnot i konwersja na islam. Przekonanie, że islam jest religią wyższą, a wszyscy powinni się jej podporządkować jest wbudowane w samą strukturę tej religii
—powiedział Lisicki.
Duża dzietność ludności muzułmańskiej i masowa imigracja powoduje, że liczba muzułmanów w Europie znacząco wzrosła, w niektórych krajach nawet dwu- i trzykrotnie. Lisicki podał jednak w wątpliwość szanse na asymilację muzułmanów:
Przesłanie religijne islamu to brak szacunku dla zastanego prawa państwowego i przekonanie, że jedynym realnym prawem jest prawo religijne w połączeniu z zakodowanym prawem do przemocy. Ułatwia to powstawanie wyjętych spod prawa enklaw, jakie obserwujemy w niektórych miastach zachodniej Europy, np. w Marsylii, która stała się najniebezpieczniejszym miastem we Francji. Można się zastanawiać czy muzułmanie w Europie będą podlegali podobnemu procesowi jak chrześcijanie, którzy się zsekularyzowali. Europejskim przywódcom, którzy tak chętnie przyjmują imigrantów, wydaje się, że tak jak rozbili kulturę chrześcijańską, tak uda im się zapanować i nad muzułmanami. Jednak moim zdaniem to, co obserwujemy, to bynajmniej nie laicyzacja i liberalizacja muzułmanów ale wręcz zjawisko odwrotne. W Turcji i Egipcie, które kiedyś przyjmowały zachodnie wartości liberalne, teraz następuje nawrót islamu
—dodał.
Spotkanie odbyło się 13 września 2017 w ratuszu warszawskiej dzielnicy Bemowo.
Strona 3 z 3
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/359187-czy-dzihad-jest-zagrozeniem-dla-chrzescijan-i-postchrzescijanskiej-europy-czy-islam-zastapi-chrzescijanstwo-w-europie?strona=3