Książę Jan Żyliński dla wPolityce.pl: "Anglikom trzeba dać w mordę... miłością. Chcę stworzyć polskie mocarstwo w Londynie". NASZ WYWIAD

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. Fratria/Julita Szewczyk
fot. Fratria/Julita Szewczyk

Jak wygląda sytuacja z tą tzw. stara polonią?

Po pierwsze, to ja na nich w ogóle nie liczyłem w wyborach…

A to dlaczego?

Stawiałem tylko na młodych, na tych którzy przyjechali do Wielkiej Brytanii po wejściu Polski do Unii Europejskiej. Ta stara emigracja ma zupełnie inne założenia, zupełnie inne podejście. Wywodzi się z emigracji powojennej i ich podstawowym założeniem było to, by kiedy to będzie możliwe mogli wrócić do Polski. To w końcu emigracja polityczna nie ekonomiczna. Zamiast Anglii równie dobrze mogłaby to być Francja czy Nigeria. Przez to są zupełnie inni. Dla nich Europa to coś w rodzaju jednego państwa, bez granic. W zeszłą sobotę w polskiej restauracji w centrum Londynu spotkała mnie ciekawa sytuacja. Byłem tam na kawie i kilka stolików dalej siedziały starsze panie - Polki. Przechodząc koło mojego stolika, jedna z tych kobiet powiedziała do mnie: „Zawsze wiedziałam, że jest pan szalony. Pana ojciec i brat byli normalni. Co pan wyprawia? Pan ośmiesza Polaków!”. Bardzo się z tych słów ucieszyłem. Opozycja tej starej imigracji potwierdziła słuszność mojej oceny sytuacji. To, że byłem molestowany przez osiemdziesięciolatkę jest dowodem na skuteczność moich działań.

A jaki oni mają stosunek do nowej emigracji?

Zawracanie głowy. Ich zostały tylko trzy tysiące. Nie warto się nad nimi zastanawiać.

Ich dzieci już nie czują się Polakami?

Niestety nie. Ale to ważny temat. Współpracuję z Polską Macierzą Szkolną i byłem już w połowie polskich szkół niedzielnych w Londynie. Dyrekcje tych szkół najbardziej cieszy opowiadanie o moim doświadczeniu osobistym. Dlatego, że na tle mojego pokolenia jestem prawdopodobnie jedynym albo jednym z garstki urodzonych tam Polaków, którzy mówią płynnie po polsku, bez akcentu Psychicznie należę do polski przedwojennej. Przez polskich pedagogów zawsze jestem proszony o opowiedzenie pewnej historii z mojego życia. Gdy miałem dwanaście lat powiedziałem memu cztery lata młodszemu bratu, że od dziś rozmawiamy tylko i wyłącznie po polsku. Dlaczego? Bo wszystkie dzieci, nawet w „superpatriotycznych” domach, pomiędzy sobą rozmawiały po angielsku. Mój brat wytrzymał trzy dni i zaczął mówić po polsku. Chcę taką postawę przekazać nauczycielom i rodzicom, by dzisiejsze pięcio-sześciolatki nie stały się Anglikami i w ten sposób stracimy dla Polski całe pokolenie.

Dalszy ciąg na następnej stronie ===>

« poprzednia strona
12345
następna strona »

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych