Amerykanie byli zresztą zmuszeni współpracować z Iranem w walce z Państwem Islamskim. Z punktu widzenia Saudów, Teheran zdobył Irak i zaskarbił sobie względy ich tradycyjnego sojusznika, Waszyngtonu. Zaostrzenie się rywalizacji doprowadziło do wybuchu wojny zastępczej w Jemenie, gdzie Teheran mniej lub bardziej otwarcie wspiera rebeliantów Huti, walczących z sunnickim rządem. W grudniu 2015 roku udało się doprowadzić do zawieszenia broni, jednak po egzekucji Nimr al-Nimra koalicja kierowana przez Arabię Saudyjską ogłosiła koniec rozejmu w Jemenie, a rebelianci Huti zintensyfikowali ataki na pozycje rządowe. Konflikt w Jemenie jest w światowych mediach, skoncentrowanych na Syrii, niesłusznie ignorowany. Do konfliktu wtrącają się bowiem kolejni gracze, od dżihadystów z Al-Kaidy i Państwa Islamskiego, po Bractwo Muzułmańskie, libański Hezbollah, licznych lokalnych watażków oraz byłego prezydenta Abdullaha Ali Salehgo, obecnie współpracującego z Hutimi. Potencjał dalszego zaognienia się konfliktu i rozlania na region, jest więc duży. Saudyjczycy zrobią wszystko, by powstrzymać irańskie wpływy w regionie. Irańczycy, by nie stracić twarzy, zapewne zwiększą wsparcie dla Hutich.
Należy zaznaczyć, że wśród ekspertów panuje niezgoda, co do faktu posiadania przez Rijad głowic nuklearnych. Niektórzy twierdzą, że Saudowie uzyskali dostęp do pakistańskich głowic w zamian za pomoc finansową przy ich opracowywaniu w latach 80. oraz 90. XX wieku, ale dowodów na to nie ma. Faktem jest jednak, że Saudowie posiadają chińskie rakiety średniego zasięgu, teoretycznie zdolne przenosić głowice jądrowe, i słychać sygnały, że starają się te ostatnie zdobyć w Pakistanie.
Nowa zimna wojna
Rosnące w ostatnich latach napięcia na linii Teheran–Rijad wywołały dyskusję na temat nowej i długotrwałej „zimnej wojny” na Bliskim Wschodzie. Od zimnej wojny między Związkiem Sowieckim a USA, obecna sytuacja różni się tym, że wokół dwóch głównych graczy nie utworzyły się jak dotąd trwałe obozy sojusznicze. Strategicznie Arabia Saudyjska jest także o wiele słabsza niż Iran. Rijad uważa się za przywódcę świata sunnickiego, ale to przywództwo jest otwarcie kontestowane przez liczne ugrupowania sunnickie, w tym przez Państwo Islamskie. Iran tymczasem przewodzi światu szyickiemu i ma poparcie Rosji, a relacje na linii Rijad–Waszyngton wyraźnie się ochłodziły. Gdy Saudowie patrzą na otaczający ich świat, widzą chaos. Chaos, który się stale pogłębia i może pociągnąć monarchię za sobą. Arabska Wiosna przyniosła niestabilność, m.in. w sąsiednim Bahrajnie, gdzie Saudom z trudem udało się zapobiec przewrotowi. Bahrajn, rządzony przez sunnicką dynastię Al-Chalifa i posiadający sporą szyicką mniejszość, znajduje się w irańskiej strefie interesów. Dlatego Rijad winą za masowe protesty w tym kraju obarczył Teheran.
Arabska Wiosna znacznie osłabiła także inne kraje ważne dla Saudów, m.in. Maroko i Egipt. Pasywni przez dziesięciolecia Arabowie zaczęli się buntować i Rijad ma trudności z odnalezieniem się w tej nowej rzeczywistości. Najbardziej Saudowie obawiają się jednak trwałego sojuszu amerykańsko-irańskiego. Obawy Persów są z kolei lustrzanym odbiciem zmartwień Saudów. Irańczycy drżą przed wizją swojego kraju otoczonego wrogimi państwami sunnickimi. W przeciwieństwie do Arabii Saudyjskiej, oni widzieli w przebudzeniu na Bliskim Wschodzie i w Afryce Północnej szansę na korzystne dla siebie zmiany i wzmocnienie swojej regionalnej roli. Część irańskich elit uważa też, że Zachód akceptuje jedynie słaby Iran i dąży do zmiany reżimu w Teheranie oraz do amerykańskiej i arabskiej dominacji.
Toczące się w Syrii, Iraku, Jemenie i Libii krwawe wojny domowe, przelewające się powoli do Egiptu i Turcji oraz zagrażające stabilności w Libanie, Jordanii, Algierii, Tunezji i Kuwejcie, doprowadziły do większej mobilizacji szyitów, także wewnątrz samej Arabii Saudyjskiej. Destabilizacja i wojny domowe zawsze prowadzą do nowego uporządkowania układu sił w danym regionie. Szyici mają nadzieję przechylić szalę na swoja korzyść, a sunnici walczą o zachowanie status quo. Rijad wydał dziesiątki miliardów dolarów na podtrzymanie przyjaznych sobie reżimów w Egipcie, Jordanii, Maroku, Algierii i Bahrajnie. Można oczywiście argumentować, że Saudowie wyolbrzymiają zarówno rolę, jak i rzeczywiste możliwości Iranu. W przypadku Syrii oraz Iraku zapewne tak jest. W Jemenie jednak Teheran świadomie podżegał szyickich rebeliantów do obalenia sunnickiej władzy. Nie ma innego wytłumaczenia dla zaangażowania Teheranu w Jemenie niż zamiar osłabienia Arabii Saudyjskiej. Opanowanie Jemenu dałoby bowiem Iranowi dostęp do strategicznych portów nad Morzem Czerwonym oraz do Zatoki Adeńskiej. Irańscy ajatollahowie nie ukrywają, że marzy im się szyicka strefa wpływów sięgająca aż po Morze Śródziemne.
Nowe otwarcie na Izrael
Po amerykańskiej inwazji na Irak, władcy Arabii Saudyjskiej długo ukrywali swoje obawy związane z Iranem. Jak wynika jednak z depesz opublikowanych w 2008 r. przez WikiLeaks, za kulisami błagali Amerykanów, by „odcięli głowę węża” i dokonali nalotów na irańskie instalacje nuklearne. USA wybrały odwrotne rozwiązanie. W Waszyngtonie panuje przekonanie, że otwarcie się Zachodu na Iran i integrowanie go z światowym systemem, podobnie jak w przypadku Związku Sowieckiego, doprowadzi do rozpuszczenia się skostniałych struktur władzy w Teheranie, a Iran się „zwesternizuje”. Biorąc pod uwagę wzmacnianie się wpływów „twardogłowych” przed zbliżającymi się wyborami w Iranie, ta kalkulacja może okazać się błędna.
Ciąg dalszy na kolejnej stronie
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Amerykanie byli zresztą zmuszeni współpracować z Iranem w walce z Państwem Islamskim. Z punktu widzenia Saudów, Teheran zdobył Irak i zaskarbił sobie względy ich tradycyjnego sojusznika, Waszyngtonu. Zaostrzenie się rywalizacji doprowadziło do wybuchu wojny zastępczej w Jemenie, gdzie Teheran mniej lub bardziej otwarcie wspiera rebeliantów Huti, walczących z sunnickim rządem. W grudniu 2015 roku udało się doprowadzić do zawieszenia broni, jednak po egzekucji Nimr al-Nimra koalicja kierowana przez Arabię Saudyjską ogłosiła koniec rozejmu w Jemenie, a rebelianci Huti zintensyfikowali ataki na pozycje rządowe. Konflikt w Jemenie jest w światowych mediach, skoncentrowanych na Syrii, niesłusznie ignorowany. Do konfliktu wtrącają się bowiem kolejni gracze, od dżihadystów z Al-Kaidy i Państwa Islamskiego, po Bractwo Muzułmańskie, libański Hezbollah, licznych lokalnych watażków oraz byłego prezydenta Abdullaha Ali Salehgo, obecnie współpracującego z Hutimi. Potencjał dalszego zaognienia się konfliktu i rozlania na region, jest więc duży. Saudyjczycy zrobią wszystko, by powstrzymać irańskie wpływy w regionie. Irańczycy, by nie stracić twarzy, zapewne zwiększą wsparcie dla Hutich.
Należy zaznaczyć, że wśród ekspertów panuje niezgoda, co do faktu posiadania przez Rijad głowic nuklearnych. Niektórzy twierdzą, że Saudowie uzyskali dostęp do pakistańskich głowic w zamian za pomoc finansową przy ich opracowywaniu w latach 80. oraz 90. XX wieku, ale dowodów na to nie ma. Faktem jest jednak, że Saudowie posiadają chińskie rakiety średniego zasięgu, teoretycznie zdolne przenosić głowice jądrowe, i słychać sygnały, że starają się te ostatnie zdobyć w Pakistanie.
Nowa zimna wojna
Rosnące w ostatnich latach napięcia na linii Teheran–Rijad wywołały dyskusję na temat nowej i długotrwałej „zimnej wojny” na Bliskim Wschodzie. Od zimnej wojny między Związkiem Sowieckim a USA, obecna sytuacja różni się tym, że wokół dwóch głównych graczy nie utworzyły się jak dotąd trwałe obozy sojusznicze. Strategicznie Arabia Saudyjska jest także o wiele słabsza niż Iran. Rijad uważa się za przywódcę świata sunnickiego, ale to przywództwo jest otwarcie kontestowane przez liczne ugrupowania sunnickie, w tym przez Państwo Islamskie. Iran tymczasem przewodzi światu szyickiemu i ma poparcie Rosji, a relacje na linii Rijad–Waszyngton wyraźnie się ochłodziły. Gdy Saudowie patrzą na otaczający ich świat, widzą chaos. Chaos, który się stale pogłębia i może pociągnąć monarchię za sobą. Arabska Wiosna przyniosła niestabilność, m.in. w sąsiednim Bahrajnie, gdzie Saudom z trudem udało się zapobiec przewrotowi. Bahrajn, rządzony przez sunnicką dynastię Al-Chalifa i posiadający sporą szyicką mniejszość, znajduje się w irańskiej strefie interesów. Dlatego Rijad winą za masowe protesty w tym kraju obarczył Teheran.
Arabska Wiosna znacznie osłabiła także inne kraje ważne dla Saudów, m.in. Maroko i Egipt. Pasywni przez dziesięciolecia Arabowie zaczęli się buntować i Rijad ma trudności z odnalezieniem się w tej nowej rzeczywistości. Najbardziej Saudowie obawiają się jednak trwałego sojuszu amerykańsko-irańskiego. Obawy Persów są z kolei lustrzanym odbiciem zmartwień Saudów. Irańczycy drżą przed wizją swojego kraju otoczonego wrogimi państwami sunnickimi. W przeciwieństwie do Arabii Saudyjskiej, oni widzieli w przebudzeniu na Bliskim Wschodzie i w Afryce Północnej szansę na korzystne dla siebie zmiany i wzmocnienie swojej regionalnej roli. Część irańskich elit uważa też, że Zachód akceptuje jedynie słaby Iran i dąży do zmiany reżimu w Teheranie oraz do amerykańskiej i arabskiej dominacji.
Toczące się w Syrii, Iraku, Jemenie i Libii krwawe wojny domowe, przelewające się powoli do Egiptu i Turcji oraz zagrażające stabilności w Libanie, Jordanii, Algierii, Tunezji i Kuwejcie, doprowadziły do większej mobilizacji szyitów, także wewnątrz samej Arabii Saudyjskiej. Destabilizacja i wojny domowe zawsze prowadzą do nowego uporządkowania układu sił w danym regionie. Szyici mają nadzieję przechylić szalę na swoja korzyść, a sunnici walczą o zachowanie status quo. Rijad wydał dziesiątki miliardów dolarów na podtrzymanie przyjaznych sobie reżimów w Egipcie, Jordanii, Maroku, Algierii i Bahrajnie. Można oczywiście argumentować, że Saudowie wyolbrzymiają zarówno rolę, jak i rzeczywiste możliwości Iranu. W przypadku Syrii oraz Iraku zapewne tak jest. W Jemenie jednak Teheran świadomie podżegał szyickich rebeliantów do obalenia sunnickiej władzy. Nie ma innego wytłumaczenia dla zaangażowania Teheranu w Jemenie niż zamiar osłabienia Arabii Saudyjskiej. Opanowanie Jemenu dałoby bowiem Iranowi dostęp do strategicznych portów nad Morzem Czerwonym oraz do Zatoki Adeńskiej. Irańscy ajatollahowie nie ukrywają, że marzy im się szyicka strefa wpływów sięgająca aż po Morze Śródziemne.
Nowe otwarcie na Izrael
Po amerykańskiej inwazji na Irak, władcy Arabii Saudyjskiej długo ukrywali swoje obawy związane z Iranem. Jak wynika jednak z depesz opublikowanych w 2008 r. przez WikiLeaks, za kulisami błagali Amerykanów, by „odcięli głowę węża” i dokonali nalotów na irańskie instalacje nuklearne. USA wybrały odwrotne rozwiązanie. W Waszyngtonie panuje przekonanie, że otwarcie się Zachodu na Iran i integrowanie go z światowym systemem, podobnie jak w przypadku Związku Sowieckiego, doprowadzi do rozpuszczenia się skostniałych struktur władzy w Teheranie, a Iran się „zwesternizuje”. Biorąc pod uwagę wzmacnianie się wpływów „twardogłowych” przed zbliżającymi się wyborami w Iranie, ta kalkulacja może okazać się błędna.
Ciąg dalszy na kolejnej stronie
Strona 2 z 3
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/281870-analiza-burza-w-dwoch-kroplach-wody-saudowie-sa-tak-zaniepokojeni-wzrostem-znaczenia-iranu-ze-zaczeli-sie-rozgladac-za-mozliwoscia-zakupu-broni-atomowej?strona=2