Zarządzanie Barbarzyństwem. Kalifat, który Państwo Islamskie chce ustanowić, ma być państwem opartym nie na dyktaturze, lecz na przyzwoleniu społecznym

Fot. news.vice.com
Fot. news.vice.com

Program nauczania jest wzorowany na Arabii Saudyjskiej, kolebce wahhabizmu. W czerwcu PI postanowiło pójść o krok dalej na drodze do państwowości i ogłosiło wprowadzenie własnej waluty, „islamskich dinarów”, złotych, srebrnych i miedzianych. W październiku w graniczącym z Syrią mieście Gaziantep turecka policja aresztowała sześciu mężczyzn, którzy bili monety dla PI. Obecnie PI kontroluje teren rozmiarów Wielkiej Brytanii i ma do swojej dyspozycji między 30 a 100 tys. bojowników, z których jedna trzecia pochodzi z zagranicy. 21 procent to Libijczycy, reszta to Tunezyjczycy, Saudyjczycy, Jordańczycy, Egipcjanie, Libańczycy oraz Turcy. Zachodni bojownicy stanowią tylko niewielki procent armii dżihadystów. Co roku w marcu rada ekonomiczna Państwa Islamskiego publikuje raporty relacjonujące jego postępy w budowaniu kalifatu. Włącznie z wyliczeniem zysków i strat, dochodów ze sprzedaży ropy oraz bieżącymi wydatkami.

W marcu 2015 roku Państwo Islamskie odnotowało przychody w wysokości 2 miliardów dolarów, z nadwyżką w wysokości 250 milionów dolarów. Paradoksalnie zyskało na embargu nałożonym przez UE i USA na eksport syryjskiej ropy. Zamiast od Baszara al-Asada interesanci, do których należy jakoby Turcja, kupują czarne złoto od dżihadystów. Zniszczenia dokonane przez naloty na syryjskie pola naftowe w Deir ez-Zor PI zrekompensowało sobie zdobyciem Palmyry, gdzie znajdują się dwa pola gazowe i kopalnia fosforanu. Pozostałe dochody pochodzą z rabunków, haraczy ściąganych z handlarzy, podatków, opłat za drogi i mosty oraz z handlu niewolnikami.

Iracki rząd usiłuje walczyć z Państwem Islamskim, nie wypłacając pensji urzędnikom, nauczycielom, lekarzom i pielęgniarkom oraz pracownikom państwowych firm, żyjących na okupowanych przez PI terytoriach. Skazuje tym samym ponad 400 tys. ludzi na wsparcie PI. Wielu żyje z jałmużny rozdawanej przez bojowników. Pensje, które wcześniej otrzymywali, były ostatnią więzią łączącą ich z irackim rządem. Teraz i ta więź zniknęła.

Ostatnim kalifatem na Bliskim Wschodzie było imperium osmańskie, ustanowione w XVI wieku i rozbite w następstwie I wojny światowej przez zachodnich kolonizatorów. Dla wielu muzułmanów nie było ono jednak prawdziwym kalifatem, bo jego władcy nie byli Kurajszytami, członkami plemienia proroka. Państwo Islamskie jest dla nich namiastką prawdziwego kalifatu. Po cichu więc popierają działania dżihadystów. Jak wynika z sondażu przeprowadzonego w Arabii Saudyjskiej przez katarską telewizję Al-Dżazira, 92 procent Saudyjczyków uważa, że PI „działa zgodnie z zasadami islamu i prawem szariatu”. Kolejny sondaż przeprowadzony w krajach sunnickich Bliskiego Wschodu dał podobny wynik: 81 procent poparło PI w jego dążeniach do państwowości.

Abu Bakr Nadżi, człowiek Al-Kaidy, który był bardziej nacjonalistą niż islamistą i na którego strategii opiera się Państwo Islamskie, uważał, że fanatyczna wiara jest nieracjonalna, nie może więc prowadzić do sukcesu w walce o kalifat. Można ją jednak wykorzystać do tego, by zdobyć poparcie wśród sunnitów. W „Zarządzaniu Barbarzyństwem” argumentuje, że należy zaatakować słabe wewnętrznie państwa i osłabić je dodatkowo tytułowym barbarzyństwem, aż nie będą w stanie się dłużej bronić. Próżnię powstałą po tych państwach należy następnie wypełnić, dostarczając te same usługi oraz opiekę, których one dostarczały. Klasyczna funkcja państwa połączona z prawem szariatu „zrodzi w końcu kalifat”.

Al-Kaida nie potrafiła wprowadzić strategii Nadżiego w życie. Robi to za to – z sukcesem – Państwo Islamskie. I jeśli nie pojawi się skuteczna kontrstrategia, PI spełni w końcu swoją misję. Poparcie sunnitów już ma. Można oczywiście argumentować, i niektórzy eksperci to robią, że przemoc, którą Państwo Islamskie rozpętało, w końcu je zniszczy. Jestem innego zdania. Kalifat tworzony przez PI jest państwem zbrodniczym, amoralnym, ale wysoce funkcjonalnym. Na dodatek brakuje alternatywy. Sunnici w Iraku są wrogo nastawieni do szyickiego rządu w Bagdadzie, a Baszar al-Asad jest tak samo znienawidzony, jak walcząca z nim Wolna Armia Syryjska.

„Może PI jest okrutne, ale stosuje prawo Boskie. Złodziejowi odcinają ręce, a cudzołożnika kamienują” – taki argument często da się usłyszeć z ust tych, którzy żyją pod jego jarzmem. Ten sentyment nie jest zresztą niczym nowym. Podobnie było w przypadku talibów w Afganistanie. Choć Afgańczycy się ich bali, szanowali ich. Bo walczyli z korupcją i stworzyli zarodek stabilnego państwa. Jak twierdzi Hassan Hassan, analityk, który napisał książkę o Państwie Islamskim (Inside the army of terror – Wewnątrz armii terroru): „jeśli ludzie trzymają się reguł, mogą prowadzić na okupowanych przez PI terenach normalne życie”.

Według Andrew F. Marcha, politologa z Yale, „Państwo Islamskie z czasem może stać się normalnym państwem, w którym proste reguły organizacji życia społecznego wzorowane na wczesnej epoce islamu zostaną zastąpione prawem pozytywnym i biurokratyczną administracją”.

Całość tekstu można przeczytać na stronach internetowych Nowej Konfederacji

« poprzednia strona
1234

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.