Zarządzanie Barbarzyństwem. Kalifat, który Państwo Islamskie chce ustanowić, ma być państwem opartym nie na dyktaturze, lecz na przyzwoleniu społecznym

Fot. news.vice.com
Fot. news.vice.com

Oczywiście PI nie przyznaje się do nacjonalistycznych elementów w swojej ideologii. W piśmie, które wydaje, „Dabiq”, dzieli świat na dwa wrogie obozy: Dar al-Kufr (domenę niewiernych) oraz Dar al-Islam (domenę islamu), ponad granicami i narodowymi tożsamościami. Pojęcia te nie pochodzą z Koranu, lecz zostały wymyślone przez islamskich prawników w okresie muzułmańskich podbojów, niemal sto lat po śmierci Mahometa. Jednocześnie w artykułach publikowanych w tym samym piśmie, autorstwa brytyjskiego zakładnika Johna Cantliego, dżihadyści chwalą się, że „nie są już tylko ruchem, ale państwem”, zjednoczonym pod jedną flagą.

Największe zagrożenie stanowią dla bliskowschodnich reżimów, szczególnie tych sunnickich, jak Katar czy Arabia Saudyjska, które początkowo ich wspierały, traktując jako narzędzie do osłabienia geopolitycznych ambicji Iranu. Tymczasem Państwo Islamskie chce te reżimy zastąpić. Jego bojownicy nie są zaślepionymi religijnymi fanatykami. W przeciwieństwie do Bin Ladena i jego zwolenników, którzy czcili męczeństwo jako formę posłuszeństwa Bogu, dającemu nagrody w niebie, PI chce przede wszystkim ziemskiej władzy. Bojownicy Państwa islamskiego zamiast walczyć „na śmierć i życie”, wycofują się z bitwy, gdy staje się jasne, że nie mają szans na zwycięstwo. Mają także do swojej dyspozycji militarnych strategów z armii Saddama Husajna. W styczniu 2015 roku, gdy prowadzona przez USA koalicja przeciwko PI zaczęła bombardować pozycje Państwa Islamskiego w Iraku, bojownicy otrzymali rozkaz, by się wycofać i przenieść do Syrii. Dzięki tej taktyce między styczniem a sierpniem br. udało im się podwoić liczbę podbitych terytoriów w Syrii.

Mariaż średniowiecznej wizji islamu z ideą państwową może się wydawać absurdalny. Jednak siła przyciągania Państwa Islamskiego stale rośnie, odkąd w czerwcu ubiegłego roku dżihadyści proklamowali utworzenie swojego dawla, czyli państwa, na części terytoriów Iraku i Syrii. PI działa racjonalnie, łącząc brutalną przemoc ze sprawną administracją, co paradoksalnie – po latach wojny, zagranicznych interwencji i niepewności – zwiększa u miejscowej ludności poczucie stabilności. Kalifat, który Państwo Islamskie chce ustanowić, ma być państwem opartym nie na dyktaturze, lecz na przyzwoleniu społecznym. Na zajętych przez siebie terenach PI stanowi prawo, wydaje dowody osobiste, prowadzi administrację, ściąga podatki, wypłaca pensje i emerytury oraz zapewnia mieszkańcom bezpieczeństwo.

W czerwcu 2014 roku, po podbiciu irackiego Mosulu i części otaczającej go prowincji Niniwa, dżihadyści otworzyli bank, opracowali budżet dla miasta, a następnie wręczyli jego mieszkańcom 16-stronnicowy kontrakt miejski [wathiqat al-madina], w którym zobowiązali się do zapewniania im bezpieczeństwa, edukacji, ochrony zdrowia, oczyszczania ścieków oraz pomocy najbiedniejszym. Wprowadzenie prawa szariatu, włącznie z kamieniowaniem i odcinaniem rąk, szło w parze z poprawieniem jakości usług publicznych, jak i współpracy z lokalnymi przywódcami plemiennymi. W przeszłości brak poparcia lokalnych watażków znacznie utrudniał działalność Al-Kaidzie. PI najwyraźniej chce uniknąć błędów swoich poprzedników. Dżihadyści na zajętych przez siebie terytoriach nie mordują bezmyślnie kogo popadnie. Działają racjonalnie. Oszczędzają potrzebnych im fachowców. Lekarze, urzędnicy i akademicy mogą zachować swoje stanowiska, jeśli są gotowi podporządkować się nowym zasadom. I dokonać poprzez swoją pracę „zadośćuczynienia” za wcześniejszą współpracę z wrogiem, czyli ustanowionym w Bagdadzie przez Amerykanów szyickim rządem Nuriego al-Malikiego.

Mordy, gdy mają miejsce, służą konsolidacji władzy. PI opiera się przy tym na opracowanej przez jednego z ideologów Al-Kaidy strategii pod tytułem Zarządzanie Barbarzyństwem. Abu Bakr Nadżi uważał, że zabójstwa są „koniecznością na drodze do ustanowienia kalifatu”. Brutalność PI jest celową strategią polityczną, mającą zmusić sunnitów, by się do niego przyłączyli. Iraccy szyici, zastraszeni morderczą kampanią PI, mszczą się na sunnitach, których uważają za kolaborantów. Ci nie mają innego wyjścia niż szukać schronienia u dżihadystów, bez względu na to, czy popierają ideologię Państwa Islamskiego, czy nie. To pozwala mu przedstawiać się jako „jedyny obrońca sunnitów” w regionie. Masowe mordy PI, starannie zainscenizowane, sfilmowane i rozsyłane w świat za pomocą mediów społecznościowych, mają także wywrzeć presję na Zachodzie, zmusić go, jak twierdzi al-Bagdadi, do „porzucenia wojny zastępczej rękami muzułmanów i wycofania się z regionu”.

Ciąg dalszy na kolejnej stronie

« poprzednia strona
1234
następna strona »

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.