Zawodnicy biało-czerwonych kultywują piękne tradycje wiary i patriotyzmu. Husarz, powstaniec i Zawisza Czarny w polskiej reprezentacji

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot.  PAP/Bartłomiej Zborowski
fot. PAP/Bartłomiej Zborowski

Profil fejsbukowy Kuby Wojewódzkiego, króla TVN, jak o sobie mówi z wrodzoną skromnością, ma ok 690 tys. lajków. Brzmi dużo. Kolejne bożyszcze lemingów, Jarosław Kuźniar, ma ich 155 tys. Mniej, ale to wciąż coś. Dzięki tym liczbom uchodzą w mainstreamie za „opiniotwórczych”.

Równocześnie są jednak Polacy – w prawdziwym tego słowa znaczeniu – którzy z uśmiechem politowania pochylają się nad takimi liczbami. Rekordzista zebrał w tej chwili blisko 8,5 miliona (!) lajków na najbardziej popularnym portalu społecznościowym. Ze swoimi wiadomościami dociera nie tylko do Polaków, ale przede wszystkim Niemców i innych narodowości świata. Jest najlepszy w swoim fachu. Ponoć zarabia ponad 100 milionów złotych rocznie i jest dzisiaj najbardziej znanym Polakiem (spośród żyjących) na całym globie – mowa oczywiście o Robercie Lewandowskim. To on dzisiaj tworzy markę Polaków na świecie i jest opiniotwórczy. On – wspólnie z całą kadrą „Orłów Nawałki”. Nasza reprezentacja nie tylko świetnie radzi sobie na boisku, ale także poza nim prezentuje piękne, godne wartości. Są prawdziwymi ambasadorami Polski.

Kraje Europy żyją obecnie piłkarskim euroszaleństwem, które dla nas zaczęło się na dobre meczem z Irlandią Północną 12 czerwca. Przed tym spotkaniem w austriackiej i niemieckiej telewizji publicznej (obie – co przykre – relacjonowały mecz dużo obszerniej niż TVP i Polsat…) wyemitowano kilkunastominutowy dokument o Lewandowskim. Ekipa operatorska zwiedziła w tym celu Polskę, ale nie przedstawiała już naszego kraju jako pozostałości po sowieckim bloku wschodnim. To były zdjęcia nowoczesnej Warszawy, kolorowej i bogatej, z którą identyfikował się bohater dokumentu. Z uznaniem mówiono o stolicy Polski jako „perle” wśród europejskich miast, zaś Lewandowski podkreślał, że jej dziedzictwo odcisnęło piętno na jego życiu. Człowiek sukcesu rodem z Polski, a nie uosobienie „Polnische Wirtschaft”, czyli stereotypu nieudolnego i mało przedsiębiorczego Polaka.

Wielkim sukcesem i pieniędzmi, które się z tym wiążą, Lewandowski stara się podzielić również z Ojczyzną. Kilka lat temu zainwestował w firmę Protos VC wspierającą polskie start-upy venture capital. „Cieszy mnie, że coraz więcej firm internetowych powstaje w Polsce. To ważne dla kraju. Fajnie jest pomagać młodym przedsiębiorcom w rozwoju i oglądać, jak rosną polskie firmy” – mówił w jednym z wywiadów napastnik Bayernu Monachium. Lewandowski jest wzorem dla wielu młodych chłopaków w Polsce. Udowadnia, że dzięki ciężkiej pracy, wytrwałości i wierze we własne umiejętności sukces jest w zasięgu ręki. Że Polak nie musi czuć się gorszy, gdy wyruszy na zachód od Odry. Że to Niemiec może patrzeć z zazdrością na Polaka. „Strzelałem bramki klubom z różnych lig, także hiszpańskiej i angielskiej. Nie mam żadnych kompleksów. W każdej drużynie bym sobie poradził” – opowiada gwiazda polskiej kadry. Lewandowski prezentuje mentalność husarza z hufca Jana III Sobieskiego. Ta zdrowa pewność siebie i ten komfort bycia Polakiem są być może nawet cenniejsze dla Ojczyzny niż strzelane przez Lewandowskiego wspaniałe bramki. Kariera polskiego snajpera wydaje się wręcz bajkowa.

Drugą, centralną postacią naszej kadry jest jej długoletni kapitan Jakub Błaszczykowski. Jeszcze jako dziecko był świadkiem makabrycznego wydarzenia, kiedy ojciec zamordował mu mamę. Wspomina o tym w swojej autobiografii: „Bawię się klockami, jest uchylone okno, i naglę słyszę rozmowę. Wiem, kto rozmawia, zamarłem, i słyszę, jak się kłócą. I słyszę: A masz ty k***! I krzyk: Aaa! Wybiegłem, jak stałem. I widzę, jak mama leży w rowie, i widzę, jak ojciec odchodzi. Wróciłem do domu i krzyczę: ‘Mama leży w rowie’. Wróciłem do niej i zacząłem ją dotykać, taki specyficzny zapach się unosił. Myślałem, że to mleko się wylało. Wziąłem ją za rękę, a moje dwa czy trzy palce wpadły do rany. Wtedy wiedziałem, że jest niedobrze. Wydaje mi się, że mama zmarła mi na rękach. Trzy ostatnie wdechy wzięła i już nic. Cisza. Pobiegłem w skarpetkach, bo nawet butów nie założyłem, zadzwonić po pogotowie. Jak wróciłem, wszyscy już tam byli. A potem to już wszystko było obok mnie. Byłem oszołomiony. Nie ma nic. Nic nie pamiętam”.

123
następna strona »

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych