Piją młodzi, ogromnie wzrósł procent pijących dziewcząt! Niestety – wciąż jeszcze piją matki czekające na narodziny dziecka! I niestety wciąż jeszcze i dzisiaj zdarzają się lekarze, którzy młodym kobietom w ciąży radzą na odstresowanie … lampeczkę wina. Ileż razy słyszałam – przecież lekarz mi mówił – „pani to nie zaszkodzi!”. Odpowiadam wtedy – „pani rzeczywiście lampka wina może zupełnie nie zaszkodzić, ale nienarodzonemu dziecku – już tak!”
— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl prof. Maria Ryś, jedna z prelegentek Narodowego Kongresu Trzeźwości.
wPolityce.pl: Jest Pani jednym z prelegentów Narodowego Kongresu Trzeźwości. Jakie znaczenie i cel ma ta inicjatywa?
Prof. Maria Ryś: W wielu kręgach, w wielu środowiskach panuje obecnie przekonanie, że w Polsce nie istnieje już problem z nadużywaniem alkoholu, bo nie widać pijanych osób na ulicach, a jeśli już to się zdarza, to niezwykle rzadko. Wielu osobom wydaje się także, że problem uzależnień w Polsce jest również zdecydowanie mniejszy. Rzeczywistość jest jednak zupełnie inna, aczkolwiek o wiele bardziej niż kiedyś „zakamuflowana”. Niestety dzisiaj wręcz trzeba bić na alarm – i takim „biciem na alarm” ma stać się Narodowy Kongres Trzeźwości.
Piją młodzi, ogromnie wzrósł procent pijących dziewcząt! Niestety – wciąż jeszcze piją matki czekające na narodziny dziecka! I niestety wciąż jeszcze i dzisiaj zdarzają się lekarze, którzy młodym kobietom w ciąży radzą na odstresowanie … lampeczkę wina. Ileż razy słyszałam – przecież lekarz mi mówił – „pani to nie zaszkodzi!”. Odpowiadam wtedy – „pani rzeczywiście lampka wina może zupełnie nie zaszkodzić, ale nienarodzonemu dziecku – już tak!”.
Problemem jest nie tylko ogromna ilość spożywanego alkoholu, szczególnie piwa – ale wielkim problemem jest to – jak pijemy, jako Polacy! Najbardziej skrótowo ujmując – pijemy nieodpowiedzialnie! Piją kierowcy, po alkohol sięgają dzieci, coraz częściej także i młodzież. Ideałem dla wielu młodych stało się nie tyle wspólne, radosne napicie się wina, ale wręcz … upicie się do nieprzytomności.
Jednym z istotnych elementów polskiego społeczeństwa jest rodzina. Relacje w domu często rezonują na całe nasze życie. Jakie więc relacje w rodzinie umacniają trzeźwość?
Wiele lat temu, na podstawie wyników badań przeprowadzonych do habilitacji stwierdziłam, jak bardzo głęboki i jak trwały może być wpływ rodziny, w której człowiek wzrasta. Rzeczywiście, relacje w domu rodzinnym mogą mieć bardzo poważny wpływ na dalsze życie człowieka. Prowadząc Podyplomowe Studium Profilaktyki Uzależnień spotkałam się z wieloma osobami wzrastającymi w rodzinach z problemem alkoholowym. Nie tak dawno przeprowadziłam badania ponad 800 osób wzrastających w rodzinach z problemem alkoholowym. Przystępując do badań postawiłam zasadnicze pytanie: Czy wszystkie osoby wychowywane w rodzinie z problemem alkoholowym odczuwają negatywne skutki, jakie spowodowały przeżycia z okresu dzieciństwa?
Otóż z przeprowadzonych badań wynika, że problem odczuwania negatywnych skutków dotyczy zdecydowanej większości tzw. Dorosłych Dzieci Alkoholików (w moich badaniach ok. 73% kobiet i 63% mężczyzn), ale nie wszystkich DDA. Najmniej problemów przeżywają ci z DDA, których rodzice – mimo nadużywania alkoholu czy uzależnienia – cechowali się kochającymi postawami, a atmosfera domowa w ich rodzinie pochodzenia była życzliwa. Największe problemy (łącznie z pragnieniem zakończenia życia) wystąpiły u tych osób, które w dzieciństwie były odrzucone przez swoich rodziców, a szczególnie przez matkę.
Jednym z bardzo istotnych czynników wpływających na dalsze życie człowieka okazało się także podejmowanie w dzieciństwie dysfunkcyjnej roli (Bohatera Rodzinnego, Dziecka we Mgle, Maskotki, Kozła Ofiarnego, czy Ułatwiacza). Osoby, które przyjmowały w dzieciństwie tego typu strategie radzenia sobie z trudną sytuacją w rodzinie różniły się istotnie w zakresie poczucia własnej wartości, poziomu negacji własnych praw, poczucia bycia niekochanym oraz potrzeby kontroli osób z najbliższego środowiska od tych DDA, które w rodzinie z problemem alkoholowym nie podejmowały dysfunkcyjnych ról. Świadczy to o tym, że konieczność podejmowania dysfunkcyjnych ról w dzieciństwie jest szczególnie istotnym czynnikiem kształtowania się zarówno obniżonego poczucia własnej wartości, jak i niewłaściwych relacji z innymi w okresie dorosłości.
Jakie więc relacje umacniają trzeźwość w rodzinie?
Tylko takie relacje, które są oparte na prawdziwej postawie miłości. W tak rozumianej postawie miłości ujmowanej od strony psychologicznej podkreśla się: nie tylko życzliwość, otwartość, zaufanie, uczciwość i autentyczność, ale także życiową wielką mądrość i wiedzę, odwagę czyli określoną „dzielność moralną”, wytrwałość w realizacji celów, sprawiedliwość, obowiązkowość, lojalność, samokontrolę, roztropność oraz duchowość i transcendencję, a więc zdolność doceniania piękna i dobra, odczuwanie wdzięczności, nadzieję i optymizm itd. Postawa miłości w stosunku do innych jest oparta o życzliwość, dobroć, wybaczanie, tolerancję, przezwyciężanie słabości, nadzieję. Jest ona nastawiona na tworzenie dobra, na darowanie przewinień innym i sobie, na wyciąganie korzyści z każdej, także trudnej, czy przykrej sytuacji. Jej wyrazem jest radość, świeżość przeżyć, umiejętność cieszenia się z małych, drobnych spraw.
Postawa miłości pozwala na nawiązywanie serdecznych relacji z innymi. Postawa ta, oparta o poszanowanie godności człowieka, pozwala zawsze oddzielić zachowanie ludzkie od samej osoby, a więc umożliwia akceptację człowieka niezależnie od jego zachowań. Tak więc w ramach szeroko rozumianej postawy miłości człowiek czuje się związany nie tylko z najbliższymi osobami, grupami społecznymi, w których działa, ale także jest głęboko związany dzięki postawom patriotycznym z narodem oraz - dzięki powszechnie odczuwanej życzliwości - z całą ludzkością.
Czytaj dalej na następnej stronie
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Piją młodzi, ogromnie wzrósł procent pijących dziewcząt! Niestety – wciąż jeszcze piją matki czekające na narodziny dziecka! I niestety wciąż jeszcze i dzisiaj zdarzają się lekarze, którzy młodym kobietom w ciąży radzą na odstresowanie … lampeczkę wina. Ileż razy słyszałam – przecież lekarz mi mówił – „pani to nie zaszkodzi!”. Odpowiadam wtedy – „pani rzeczywiście lampka wina może zupełnie nie zaszkodzić, ale nienarodzonemu dziecku – już tak!”
— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl prof. Maria Ryś, jedna z prelegentek Narodowego Kongresu Trzeźwości.
wPolityce.pl: Jest Pani jednym z prelegentów Narodowego Kongresu Trzeźwości. Jakie znaczenie i cel ma ta inicjatywa?
Prof. Maria Ryś: W wielu kręgach, w wielu środowiskach panuje obecnie przekonanie, że w Polsce nie istnieje już problem z nadużywaniem alkoholu, bo nie widać pijanych osób na ulicach, a jeśli już to się zdarza, to niezwykle rzadko. Wielu osobom wydaje się także, że problem uzależnień w Polsce jest również zdecydowanie mniejszy. Rzeczywistość jest jednak zupełnie inna, aczkolwiek o wiele bardziej niż kiedyś „zakamuflowana”. Niestety dzisiaj wręcz trzeba bić na alarm – i takim „biciem na alarm” ma stać się Narodowy Kongres Trzeźwości.
Piją młodzi, ogromnie wzrósł procent pijących dziewcząt! Niestety – wciąż jeszcze piją matki czekające na narodziny dziecka! I niestety wciąż jeszcze i dzisiaj zdarzają się lekarze, którzy młodym kobietom w ciąży radzą na odstresowanie … lampeczkę wina. Ileż razy słyszałam – przecież lekarz mi mówił – „pani to nie zaszkodzi!”. Odpowiadam wtedy – „pani rzeczywiście lampka wina może zupełnie nie zaszkodzić, ale nienarodzonemu dziecku – już tak!”.
Problemem jest nie tylko ogromna ilość spożywanego alkoholu, szczególnie piwa – ale wielkim problemem jest to – jak pijemy, jako Polacy! Najbardziej skrótowo ujmując – pijemy nieodpowiedzialnie! Piją kierowcy, po alkohol sięgają dzieci, coraz częściej także i młodzież. Ideałem dla wielu młodych stało się nie tyle wspólne, radosne napicie się wina, ale wręcz … upicie się do nieprzytomności.
Jednym z istotnych elementów polskiego społeczeństwa jest rodzina. Relacje w domu często rezonują na całe nasze życie. Jakie więc relacje w rodzinie umacniają trzeźwość?
Wiele lat temu, na podstawie wyników badań przeprowadzonych do habilitacji stwierdziłam, jak bardzo głęboki i jak trwały może być wpływ rodziny, w której człowiek wzrasta. Rzeczywiście, relacje w domu rodzinnym mogą mieć bardzo poważny wpływ na dalsze życie człowieka. Prowadząc Podyplomowe Studium Profilaktyki Uzależnień spotkałam się z wieloma osobami wzrastającymi w rodzinach z problemem alkoholowym. Nie tak dawno przeprowadziłam badania ponad 800 osób wzrastających w rodzinach z problemem alkoholowym. Przystępując do badań postawiłam zasadnicze pytanie: Czy wszystkie osoby wychowywane w rodzinie z problemem alkoholowym odczuwają negatywne skutki, jakie spowodowały przeżycia z okresu dzieciństwa?
Otóż z przeprowadzonych badań wynika, że problem odczuwania negatywnych skutków dotyczy zdecydowanej większości tzw. Dorosłych Dzieci Alkoholików (w moich badaniach ok. 73% kobiet i 63% mężczyzn), ale nie wszystkich DDA. Najmniej problemów przeżywają ci z DDA, których rodzice – mimo nadużywania alkoholu czy uzależnienia – cechowali się kochającymi postawami, a atmosfera domowa w ich rodzinie pochodzenia była życzliwa. Największe problemy (łącznie z pragnieniem zakończenia życia) wystąpiły u tych osób, które w dzieciństwie były odrzucone przez swoich rodziców, a szczególnie przez matkę.
Jednym z bardzo istotnych czynników wpływających na dalsze życie człowieka okazało się także podejmowanie w dzieciństwie dysfunkcyjnej roli (Bohatera Rodzinnego, Dziecka we Mgle, Maskotki, Kozła Ofiarnego, czy Ułatwiacza). Osoby, które przyjmowały w dzieciństwie tego typu strategie radzenia sobie z trudną sytuacją w rodzinie różniły się istotnie w zakresie poczucia własnej wartości, poziomu negacji własnych praw, poczucia bycia niekochanym oraz potrzeby kontroli osób z najbliższego środowiska od tych DDA, które w rodzinie z problemem alkoholowym nie podejmowały dysfunkcyjnych ról. Świadczy to o tym, że konieczność podejmowania dysfunkcyjnych ról w dzieciństwie jest szczególnie istotnym czynnikiem kształtowania się zarówno obniżonego poczucia własnej wartości, jak i niewłaściwych relacji z innymi w okresie dorosłości.
Jakie więc relacje umacniają trzeźwość w rodzinie?
Tylko takie relacje, które są oparte na prawdziwej postawie miłości. W tak rozumianej postawie miłości ujmowanej od strony psychologicznej podkreśla się: nie tylko życzliwość, otwartość, zaufanie, uczciwość i autentyczność, ale także życiową wielką mądrość i wiedzę, odwagę czyli określoną „dzielność moralną”, wytrwałość w realizacji celów, sprawiedliwość, obowiązkowość, lojalność, samokontrolę, roztropność oraz duchowość i transcendencję, a więc zdolność doceniania piękna i dobra, odczuwanie wdzięczności, nadzieję i optymizm itd. Postawa miłości w stosunku do innych jest oparta o życzliwość, dobroć, wybaczanie, tolerancję, przezwyciężanie słabości, nadzieję. Jest ona nastawiona na tworzenie dobra, na darowanie przewinień innym i sobie, na wyciąganie korzyści z każdej, także trudnej, czy przykrej sytuacji. Jej wyrazem jest radość, świeżość przeżyć, umiejętność cieszenia się z małych, drobnych spraw.
Postawa miłości pozwala na nawiązywanie serdecznych relacji z innymi. Postawa ta, oparta o poszanowanie godności człowieka, pozwala zawsze oddzielić zachowanie ludzkie od samej osoby, a więc umożliwia akceptację człowieka niezależnie od jego zachowań. Tak więc w ramach szeroko rozumianej postawy miłości człowiek czuje się związany nie tylko z najbliższymi osobami, grupami społecznymi, w których działa, ale także jest głęboko związany dzięki postawom patriotycznym z narodem oraz - dzięki powszechnie odczuwanej życzliwości - z całą ludzkością.
Czytaj dalej na następnej stronie
Strona 1 z 3
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/357648-nasz-wywiad-prof-maria-rys-przed-kongresem-ku-trzezwosci-narodu-alkohol-niszczy-zycie-nie-tylko-osob-uzaleznionych-i-ich-rodzin?strona=1