Magisterium i myśl Benedykta XVI nie są zamkniętym rozdziałem, o którym można zapomnieć, ale wielkim i aktualnym bogactwem Kościoła
— mówi KAI o. Federico Lombardi SJ, dyrektor rzymskiej Fundacji Josepha Ratzingera – Benedykta XVI, a wcześniej wieloletni dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej i jeden z najbliższych współpracowników tego papieża.
KAI: Papież-senior będzie wkrótce obchodził 90. rocznicę swoich urodzin. Co - zdaniem Ojca - Kościół zawdzięcza pontyfikatowi Benedykta XVI?
O. Federico Lombardi SJ: Jego pontyfikat był skoncentrowany wokół tematów wiary we współczesnym świecie i wiary samych chrześcijan w Jezusa Chrystusa. Krótko mówiąc, można powiedzieć, że Benedykt XVI odpowiadał na dwa pytania: jak nie stracić obecności Boga we współczesnym świecie, jak i osobistej relacji z Chrystusem w Kościele. To są tematy, które przewijały się także przez całe życie Josepha Ratzingera, jego refleksję i drogę naukową: od niemieckich uniwersytetów, poprzez Sobór Watykański, pracę w Kongregacji Nauki Wiary oraz posługę papieską.
Wielkim wkładem Benedykta XVI w nauczanie papieskie w Roku Wiary, była jego trylogia o Jezusie Chrystusie. Postrzegam ją jako jego główne dziedzictwo duchowo-teologiczne. Także jako punkt dojścia refleksji całego jego życia, badań naukowych i modlitwy. Jest to też podsumowanie pontyfikatu - dziedzictwo teologiczne papieża, który przekazuje Kościołowi swoją fascynację duchowego spotkania z Chrystusem.
Oczywiście, myśl Josepha Ratzingera jest dużo szersza. Ostatnia encyklika, którą ukończył „Caritas in Veritate” jest ważnym, historycznym dokumentem w zakresie nauczania społecznego Kościoła. Dokumentem, w którym temat miłości wpisuje się w wielkie tematy współczesnego świata, włączając w to kryzysy ekonomiczne i wreszcie kryzys związany z ochroną środowiska. Te tematy podpowiedziane przez Benedykta XVI przygotowały encyklikę „Laudato Si” i są w niej kontynuowane przez Franciszka.
KAI: A spróbujmy może dokonać porównania Benedykta XVI i Franciszka. Co stanowi continuum, a co nowego wnosi następca Benedykta?
Dla mnie jako kogoś, kto służył im obu, jest oczywiste, że są to dwie różne osobowości z indywidualnym stylem. Benedykt to wielki intelektualista, teolog i człowiek kultury, oczywiście otwarty na problematykę duszpasterską. Jednak jego tożsamość jest raczej tożsamością myśliciela o bardzo głębokiej duchowości, a jego sposób wyrażania się był bardziej usystematyzowany, jasny, głęboki i kompleksowy niż ten, który charakteryzuje papieża Franciszka.
Franciszek natomiast ma zdolność zwracania się do konkretnej osoby, do członków wspólnoty Kościoła w sposób bardzo bezpośredni. Likwiduje jakikolwiek dystans. Używa języka bardzo konkretnego, zwięzłego, mocnych, choć mniej usystematyzowanych sformułowań. A więc są to bardzo różne style pełnienia papieskiej posługi. Ale - co warto podkreślić - nie ma żadnej sprzeczności w nauczanej materii. Nie ma też sprzeczności w zachęcaniu Kościoła do misyjnego otwarcia i głoszenia Ewangelii współczesnemu światu oraz do służenia ludzkości w jej potrzebach i problemach. To ich łączy, tak samo jak wszystkich współczesnych papieży, poczynając od epoki Soboru Watykańskiego II. Tą klamrą jest skupienie Kościoła na nowej ewangelizacji, dialogu ze współczesnym światem i pragnieniu odpowiedzi na nowe „znaki czasu”.
Nie ma więc żadnych sprzeczności pomiędzy Benedyktem XVI a Franciszkiem, pomimo, że obaj różnie rozkładają akcenty. Ale korespondują one bardziej z osobowością i charyzmą, niż z różnicami w postrzeganiu zadań i roli Kościoła. Benedykt XVI ma niezwykły dar pogłębiania i syntezy myśli duchowej. Franciszek natomiast ma niezwykły dar konkretnego spotkania z osobami i przekazywania im przesłania o miłości Boga - z wielką skutecznością.
Istotna jest też uwaga, jaką Franciszek poświęca tzw. peryferiom Kościoła. Jest to zdolność wskazywania problemów świata, widzianych z nowego punktu widzenia, co wynika z jego osobistych doświadczeń, kogoś kto pochodzi z Ameryki Łacińskiej. Ta perspektywa daje mu często inny punkt widzenia. Widzimy dzięki temu bogactwo i różnorodność punktów widzenia w Kościele. Ale w istocie w nauczaniu Franciszka nie ma żadnych różnic w porównaniu do jego bezpośrednich poprzedników na stolicy św. Piotra.
KAI: Zatem adhortację Franciszka „Amoris Laetitia” należy odczytywać jako kontynuację dotychczasowego nauczania Kościoła na temat rodziny, czy raczej - jak sugerują niektórzy - rewolucję w tym nauczaniu?
Zdecydowanie postrzegam ją w linii kontynuacji magisterium Kościoła, a nie zerwania z nim. Tak właśnie odczytuję „Amoris Laetitia”. Zawsze zachęcam do podkreślania faktu, że Franciszek - co jest dla niego charakterystyczne - ma podejście duszpasterskie, jest blisko ludzi. Dlatego kładzie akcent na towarzyszenie i rozeznawanie człowiekowi zagubionemu, jako że w dzisiejszym świecie nie wystarczy samo potwierdzanie doktryny i nauczania w sposób abstrakcyjny. Trzeba starać się zanieść je do ludzi i ich życia - poprzez bliskość Kościoła i przesłania Chrystusa życiu konkretnych ludzi. A do tego niezbędne jest towarzyszenie człowiekowi, który przeżywa sytuację życiowego zagubienia i jest zamknięty na argumenty typu doktrynalnego bądź dyscyplinarnego. Aby zrozumiał wymagającą naukę Kościoła, trzeba wspólnie z nim przejść pewną wspólną drogę.
Franciszek podkreśla, że sposoby przełożenia przesłania Chrystusa i jego wymagań na codzienne życie ludzi muszą być konkretne i winny odwoływać się do sytuacji wziętych z życia, pozostając w zgodności z uniwersalnymi prawdami, ale nie ograniczając się jedynie do ich potwierdzenia.
Czytaj dalej na następnej stronie
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Magisterium i myśl Benedykta XVI nie są zamkniętym rozdziałem, o którym można zapomnieć, ale wielkim i aktualnym bogactwem Kościoła
— mówi KAI o. Federico Lombardi SJ, dyrektor rzymskiej Fundacji Josepha Ratzingera – Benedykta XVI, a wcześniej wieloletni dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej i jeden z najbliższych współpracowników tego papieża.
KAI: Papież-senior będzie wkrótce obchodził 90. rocznicę swoich urodzin. Co - zdaniem Ojca - Kościół zawdzięcza pontyfikatowi Benedykta XVI?
O. Federico Lombardi SJ: Jego pontyfikat był skoncentrowany wokół tematów wiary we współczesnym świecie i wiary samych chrześcijan w Jezusa Chrystusa. Krótko mówiąc, można powiedzieć, że Benedykt XVI odpowiadał na dwa pytania: jak nie stracić obecności Boga we współczesnym świecie, jak i osobistej relacji z Chrystusem w Kościele. To są tematy, które przewijały się także przez całe życie Josepha Ratzingera, jego refleksję i drogę naukową: od niemieckich uniwersytetów, poprzez Sobór Watykański, pracę w Kongregacji Nauki Wiary oraz posługę papieską.
Wielkim wkładem Benedykta XVI w nauczanie papieskie w Roku Wiary, była jego trylogia o Jezusie Chrystusie. Postrzegam ją jako jego główne dziedzictwo duchowo-teologiczne. Także jako punkt dojścia refleksji całego jego życia, badań naukowych i modlitwy. Jest to też podsumowanie pontyfikatu - dziedzictwo teologiczne papieża, który przekazuje Kościołowi swoją fascynację duchowego spotkania z Chrystusem.
Oczywiście, myśl Josepha Ratzingera jest dużo szersza. Ostatnia encyklika, którą ukończył „Caritas in Veritate” jest ważnym, historycznym dokumentem w zakresie nauczania społecznego Kościoła. Dokumentem, w którym temat miłości wpisuje się w wielkie tematy współczesnego świata, włączając w to kryzysy ekonomiczne i wreszcie kryzys związany z ochroną środowiska. Te tematy podpowiedziane przez Benedykta XVI przygotowały encyklikę „Laudato Si” i są w niej kontynuowane przez Franciszka.
KAI: A spróbujmy może dokonać porównania Benedykta XVI i Franciszka. Co stanowi continuum, a co nowego wnosi następca Benedykta?
Dla mnie jako kogoś, kto służył im obu, jest oczywiste, że są to dwie różne osobowości z indywidualnym stylem. Benedykt to wielki intelektualista, teolog i człowiek kultury, oczywiście otwarty na problematykę duszpasterską. Jednak jego tożsamość jest raczej tożsamością myśliciela o bardzo głębokiej duchowości, a jego sposób wyrażania się był bardziej usystematyzowany, jasny, głęboki i kompleksowy niż ten, który charakteryzuje papieża Franciszka.
Franciszek natomiast ma zdolność zwracania się do konkretnej osoby, do członków wspólnoty Kościoła w sposób bardzo bezpośredni. Likwiduje jakikolwiek dystans. Używa języka bardzo konkretnego, zwięzłego, mocnych, choć mniej usystematyzowanych sformułowań. A więc są to bardzo różne style pełnienia papieskiej posługi. Ale - co warto podkreślić - nie ma żadnej sprzeczności w nauczanej materii. Nie ma też sprzeczności w zachęcaniu Kościoła do misyjnego otwarcia i głoszenia Ewangelii współczesnemu światu oraz do służenia ludzkości w jej potrzebach i problemach. To ich łączy, tak samo jak wszystkich współczesnych papieży, poczynając od epoki Soboru Watykańskiego II. Tą klamrą jest skupienie Kościoła na nowej ewangelizacji, dialogu ze współczesnym światem i pragnieniu odpowiedzi na nowe „znaki czasu”.
Nie ma więc żadnych sprzeczności pomiędzy Benedyktem XVI a Franciszkiem, pomimo, że obaj różnie rozkładają akcenty. Ale korespondują one bardziej z osobowością i charyzmą, niż z różnicami w postrzeganiu zadań i roli Kościoła. Benedykt XVI ma niezwykły dar pogłębiania i syntezy myśli duchowej. Franciszek natomiast ma niezwykły dar konkretnego spotkania z osobami i przekazywania im przesłania o miłości Boga - z wielką skutecznością.
Istotna jest też uwaga, jaką Franciszek poświęca tzw. peryferiom Kościoła. Jest to zdolność wskazywania problemów świata, widzianych z nowego punktu widzenia, co wynika z jego osobistych doświadczeń, kogoś kto pochodzi z Ameryki Łacińskiej. Ta perspektywa daje mu często inny punkt widzenia. Widzimy dzięki temu bogactwo i różnorodność punktów widzenia w Kościele. Ale w istocie w nauczaniu Franciszka nie ma żadnych różnic w porównaniu do jego bezpośrednich poprzedników na stolicy św. Piotra.
KAI: Zatem adhortację Franciszka „Amoris Laetitia” należy odczytywać jako kontynuację dotychczasowego nauczania Kościoła na temat rodziny, czy raczej - jak sugerują niektórzy - rewolucję w tym nauczaniu?
Zdecydowanie postrzegam ją w linii kontynuacji magisterium Kościoła, a nie zerwania z nim. Tak właśnie odczytuję „Amoris Laetitia”. Zawsze zachęcam do podkreślania faktu, że Franciszek - co jest dla niego charakterystyczne - ma podejście duszpasterskie, jest blisko ludzi. Dlatego kładzie akcent na towarzyszenie i rozeznawanie człowiekowi zagubionemu, jako że w dzisiejszym świecie nie wystarczy samo potwierdzanie doktryny i nauczania w sposób abstrakcyjny. Trzeba starać się zanieść je do ludzi i ich życia - poprzez bliskość Kościoła i przesłania Chrystusa życiu konkretnych ludzi. A do tego niezbędne jest towarzyszenie człowiekowi, który przeżywa sytuację życiowego zagubienia i jest zamknięty na argumenty typu doktrynalnego bądź dyscyplinarnego. Aby zrozumiał wymagającą naukę Kościoła, trzeba wspólnie z nim przejść pewną wspólną drogę.
Franciszek podkreśla, że sposoby przełożenia przesłania Chrystusa i jego wymagań na codzienne życie ludzi muszą być konkretne i winny odwoływać się do sytuacji wziętych z życia, pozostając w zgodności z uniwersalnymi prawdami, ale nie ograniczając się jedynie do ich potwierdzenia.
Czytaj dalej na następnej stronie
Strona 1 z 3
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/335813-o-lombardi-mysli-benedykta-xvi-nie-sa-zamknietym-rozdzialem-ale-wielkim-i-aktualnym-bogactwem-kosciola