Nie ma małżeństw, które by nie musiały się mierzyć z kryzysami. To jest część naszego życia. Czy gdy firma ma kłopoty, to od razu ogłaszamy bankructwo czy raczej wprowadzamy plan naprawczy? Może trzeba na chwilę odpocząć od siebie, przemyśleć wszystko? Polska jest krajem, w którym praktycznie nie działają takie instytucje, jak mediacje czy separacja. W Polsce rozwody przeprowadza się bardzo szybko. Niestety. Rozwiedzenie się bywa krótsze niż zawarcie ślubu lub zarejestrowanie firmy.
Która z płci jest dziś w szczególnie trudnej sytuacji kulturowej? Mężczyźni czy kobiety?
Relacje płci zawsze były skomplikowane i trudne. Kultura próbowała oswajać te naturalne różnice biologiczne i psychologiczne. Dziś jest jednak szczególnie ciężko. Zanikają instytucje rodzinne, starsze pokolenia nie mają wiele do powiedzenia. Wiele małżeństw zawieranych jest na zasadzie swoistej „wyprzedaży” – gdzieś około trzydziestki ludzie orientują się, że nie ma wiele czasu, a wybór się zawęża. Często tak naprawdę partnerzy się nie znają.
Albo znają się aż za dobrze.
To też jest problem – bardzo długie konkubinaty. Okres gorącej wzajemnej fascynacji trwa zazwyczaj około siedmiu lat. Później poziom hormonów się obniża. Jeżeli więc związek jest „przechodzony”, to często ślub po siedmiu latach jest tylko początkiem końca. Brakuje energii na dobry start.
A przecież oczekiwania są wysokie, bo komedie romantyczne zrobiły swoje.
To się chyba zaczęło wcześniej, jeszcze w epoce romantyzmu. Współczesność przyniosła też kolejny problem: obie strony oczekują dużej wymienności ról. Kobiety oczekują, że mężczyźni będą gotowali, sprzątali, prasowali, a mężczyźni liczą, że kobieta poradzi sobie z naprawą samochodu czy skręceniem szafy. A w tle jest ciągłe zabieganie. Pojawia się więc olbrzymia frustracja u obu płci. Bez wyrozumiałości i kompromisów daleko się nie zajdzie.
Od czego należy zacząć, jeśli chce się uniknąć rozwodowej katastrofy?
Ważne są drobne rzeczy. Wspólne wychodzenie na kolację, do kina. Albo na spacer. Koniecznie bez dzieci, nasze „małe zwierzaki” niech zostaną w domu. Trzeba pamiętać, że ta druga osoba nie jest tylko mamą moich dzieci, ale przede wszystkim moja żoną. I odwrotnie: to mój mąż, a nie tylko ojciec moich dzieci. Teoria mówi, że randka z żoną powinna być co tydzień, choć mi to się nie udaje. Ważne są nasze własne rytuały. Ja np. czytam głośno książki żonie. Staram się jej zrobić kawę, gdy wcześnie rano wychodzi do pracy.
Dużo mówi się o wadze wspólnych posiłków.
Stół to jedna z podstaw życia rodziny. Te dwa kwadranse spędzone razem są bezcenne. Jeden wspólny posiłek dziennie to wręcz obowiązek, bez tego dom łatwo zamienia się w hotel.
Dość modne jest ostatnio pozbywanie się telewizora. Chodzi o to, by rodzina więcej z sobą rozmawiała.
W tej sprawie jestem sceptyczny. Bardzo często wyrzucenie telewizora kończy się tym, że każdy siedzi przed swoim własnym ekranem – laptopem albo telefonem. Tracimy kontrolę nad tym, co dociera do dzieci. Oglądając wspólnie telewizję, możemy na bieżąco tłumaczyć, wyjaśniać.
Czy fundacja promuje określony model rodziny?
Nie oceniamy, czy lepszy jest model rodziny tradycyjnej, w której kobieta zajmuje się domem i dziećmi, czy też małżeństwo partnerskie. To są sprawy, które muszą określić sami małżonkowie. Uważamy, że należy walczyć o pełną rodzinę z mamą i tatą. To model sprawdzony we wszystkich kulturach, którego porzucenie przynosi wiele negatywnych konsekwencji.
Paradoks polega na tym, że człowiek jest dziś bombardowany niezliczoną ilością komunikatów. Ale to są komunikaty dotyczące spraw mało ważnych. Nikt, z wyjątkiem Kościoła, nie mówi o tym, co w życiu ważne.
Tak, chcemy mówić Polakom o tym, co ważne. Chcemy mówić, że rodzina to uniwersalna droga do prawdziwego szczęścia, niezależnie od wyznawanej (bądź nie) wiary. To przestrzeń wolności. To gwarancja, że nie będziemy samotni, że na starość ktoś się nami zaopiekuje. Bo są systemy, takie jak skandynawskie, pozornie szczęśliwe, ale z głęboko zaszytą depresyjnością.
Dlaczego w naszych czasach rodzina jest tak bardzo atakowana? Skąd to się wzięło
Przynajmniej raz w roku staram się przeczytać „Manifest komunistyczny” Karola Marksa. Żeby kolejny raz się przekonać, i co roku się przekonuję, jak wiele jego tez koncentruje się na rozbiciu tradycyjnej rodziny. A więc wspólnota żon, pełna swoboda seksualna. Wirus marksizmu wciąż krąży nad światem, ten plan nadal jest realizowany. W dużej mierze według zaleceń Antonia Gramsciego, a więc poprzez kulturę i sztukę. Gender mainstreaming to przecież tak naprawdę nowa nazwa dla neomarksizmu. Dlatego nie można być biernym. Trzeba bronić i afirmować to, co dobre i piękne.
Fundacja Mamy i Taty została założona przez trzy matki w 2010 r. Jednym z jej głównych celów jest inspirowanie i realizowanie inicjatyw wspierających i wzmacniających rodzinę. Działa wyłącznie w oparciu o środki indywidualnych darczyńców: www.mamaitata.org.pl
-
Książka, którą trzeba przeczytać!
„Przyszłość Ludzkości Idzie Przez Rodzinę. Jan Paweł II Do Rodzin”. Pozycja dostępna „wSklepiku.pl”. Polecamy!
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Nie ma małżeństw, które by nie musiały się mierzyć z kryzysami. To jest część naszego życia. Czy gdy firma ma kłopoty, to od razu ogłaszamy bankructwo czy raczej wprowadzamy plan naprawczy? Może trzeba na chwilę odpocząć od siebie, przemyśleć wszystko? Polska jest krajem, w którym praktycznie nie działają takie instytucje, jak mediacje czy separacja. W Polsce rozwody przeprowadza się bardzo szybko. Niestety. Rozwiedzenie się bywa krótsze niż zawarcie ślubu lub zarejestrowanie firmy.
Która z płci jest dziś w szczególnie trudnej sytuacji kulturowej? Mężczyźni czy kobiety?
Relacje płci zawsze były skomplikowane i trudne. Kultura próbowała oswajać te naturalne różnice biologiczne i psychologiczne. Dziś jest jednak szczególnie ciężko. Zanikają instytucje rodzinne, starsze pokolenia nie mają wiele do powiedzenia. Wiele małżeństw zawieranych jest na zasadzie swoistej „wyprzedaży” – gdzieś około trzydziestki ludzie orientują się, że nie ma wiele czasu, a wybór się zawęża. Często tak naprawdę partnerzy się nie znają.
Albo znają się aż za dobrze.
To też jest problem – bardzo długie konkubinaty. Okres gorącej wzajemnej fascynacji trwa zazwyczaj około siedmiu lat. Później poziom hormonów się obniża. Jeżeli więc związek jest „przechodzony”, to często ślub po siedmiu latach jest tylko początkiem końca. Brakuje energii na dobry start.
A przecież oczekiwania są wysokie, bo komedie romantyczne zrobiły swoje.
To się chyba zaczęło wcześniej, jeszcze w epoce romantyzmu. Współczesność przyniosła też kolejny problem: obie strony oczekują dużej wymienności ról. Kobiety oczekują, że mężczyźni będą gotowali, sprzątali, prasowali, a mężczyźni liczą, że kobieta poradzi sobie z naprawą samochodu czy skręceniem szafy. A w tle jest ciągłe zabieganie. Pojawia się więc olbrzymia frustracja u obu płci. Bez wyrozumiałości i kompromisów daleko się nie zajdzie.
Od czego należy zacząć, jeśli chce się uniknąć rozwodowej katastrofy?
Ważne są drobne rzeczy. Wspólne wychodzenie na kolację, do kina. Albo na spacer. Koniecznie bez dzieci, nasze „małe zwierzaki” niech zostaną w domu. Trzeba pamiętać, że ta druga osoba nie jest tylko mamą moich dzieci, ale przede wszystkim moja żoną. I odwrotnie: to mój mąż, a nie tylko ojciec moich dzieci. Teoria mówi, że randka z żoną powinna być co tydzień, choć mi to się nie udaje. Ważne są nasze własne rytuały. Ja np. czytam głośno książki żonie. Staram się jej zrobić kawę, gdy wcześnie rano wychodzi do pracy.
Dużo mówi się o wadze wspólnych posiłków.
Stół to jedna z podstaw życia rodziny. Te dwa kwadranse spędzone razem są bezcenne. Jeden wspólny posiłek dziennie to wręcz obowiązek, bez tego dom łatwo zamienia się w hotel.
Dość modne jest ostatnio pozbywanie się telewizora. Chodzi o to, by rodzina więcej z sobą rozmawiała.
W tej sprawie jestem sceptyczny. Bardzo często wyrzucenie telewizora kończy się tym, że każdy siedzi przed swoim własnym ekranem – laptopem albo telefonem. Tracimy kontrolę nad tym, co dociera do dzieci. Oglądając wspólnie telewizję, możemy na bieżąco tłumaczyć, wyjaśniać.
Czy fundacja promuje określony model rodziny?
Nie oceniamy, czy lepszy jest model rodziny tradycyjnej, w której kobieta zajmuje się domem i dziećmi, czy też małżeństwo partnerskie. To są sprawy, które muszą określić sami małżonkowie. Uważamy, że należy walczyć o pełną rodzinę z mamą i tatą. To model sprawdzony we wszystkich kulturach, którego porzucenie przynosi wiele negatywnych konsekwencji.
Paradoks polega na tym, że człowiek jest dziś bombardowany niezliczoną ilością komunikatów. Ale to są komunikaty dotyczące spraw mało ważnych. Nikt, z wyjątkiem Kościoła, nie mówi o tym, co w życiu ważne.
Tak, chcemy mówić Polakom o tym, co ważne. Chcemy mówić, że rodzina to uniwersalna droga do prawdziwego szczęścia, niezależnie od wyznawanej (bądź nie) wiary. To przestrzeń wolności. To gwarancja, że nie będziemy samotni, że na starość ktoś się nami zaopiekuje. Bo są systemy, takie jak skandynawskie, pozornie szczęśliwe, ale z głęboko zaszytą depresyjnością.
Dlaczego w naszych czasach rodzina jest tak bardzo atakowana? Skąd to się wzięło
Przynajmniej raz w roku staram się przeczytać „Manifest komunistyczny” Karola Marksa. Żeby kolejny raz się przekonać, i co roku się przekonuję, jak wiele jego tez koncentruje się na rozbiciu tradycyjnej rodziny. A więc wspólnota żon, pełna swoboda seksualna. Wirus marksizmu wciąż krąży nad światem, ten plan nadal jest realizowany. W dużej mierze według zaleceń Antonia Gramsciego, a więc poprzez kulturę i sztukę. Gender mainstreaming to przecież tak naprawdę nowa nazwa dla neomarksizmu. Dlatego nie można być biernym. Trzeba bronić i afirmować to, co dobre i piękne.
Fundacja Mamy i Taty została założona przez trzy matki w 2010 r. Jednym z jej głównych celów jest inspirowanie i realizowanie inicjatyw wspierających i wzmacniających rodzinę. Działa wyłącznie w oparciu o środki indywidualnych darczyńców: www.mamaitata.org.pl
-
Książka, którą trzeba przeczytać!
„Przyszłość Ludzkości Idzie Przez Rodzinę. Jan Paweł II Do Rodzin”. Pozycja dostępna „wSklepiku.pl”. Polecamy!
Strona 4 z 4
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/330422-dlaczego-warto-dbac-o-swoja-rodzine-wazna-rozmowa-z-socjologiem-o-przepisie-na-szczescie?strona=4