To absolutnie niedopuszczalne. Nie powinniśmy się dzielić. Nie powinniśmy dać się dzielić. Trzeba porzucić własne – czasami nawet egoistyczne – przekonanie o wyższości jednych osób nad drugimi. Nie chciałbym, żeby padło tutaj słowo „pycha”, ale ono w jakimś stopniu przejawia się w tle
— mówi w rozmowie z portalem „wPolityce.pl” prof. Bogdan Chazan.
wPolityce.pl: Przez Polskę przetoczyła się fala czarnych protestów, projekt ustawy całkowicie zakazującej aborcji został odrzucony przez Sejm. Przeciwnicy ochrony życia osiągnęli swój cel?
Prof. Bogdan Chazan: Byłem na posiedzeniu Sejmu, kiedy głosowano nad obydwoma projektami – „Ratujmy kobiety” i ustawy zakładającej pełną obronę życia człowieka Fundacji PRO i Ordo Iuris. Musze przyznać, że z treści i tonu wypowiedzi posłów prawej strony Sejmu nic nie zapowiadało tego, że ten projekt zostanie odrzucony następnego dnia. Ten pierwszy projekt został odrzucony, natomiast co do drugiego projektu, to wiele osób sadziło, że będzie odesłany do komisji w celu dalszego procedowania. Tymczasem został odrzucony całkowicie i natychmiast. Wydaje mi się, że trochę przesadzono, w lęku i obawach przed czarnym protestem. Nie doceniono ciężkiej pracy wolontariuszy, którzy zebrali pół miliona podpisów. Narażają się na ataki, także fizyczne. Pan Maleńczuk pobił wolontariusza Fundacji Pro Prawo do Życia na krakowskim rynku bo nie podobały mu się fotografie ciał dzieci po aborcji. Nie doceniono nadziei wielu Polaków na zmianę nieludzkiego prawa, oczekiwań lekarzy i położnych na to, że nie będą musieli uczestniczyć w zabijaniu tysiąca nienarodzonych chorych dzieci rocznie. A co by powiedziały same dzieci, gdyby mogły mówić? Taka huśtawka – najpierw popieranie w Sejmie, entuzjazm, a następnego dnia odrzucenie – zachwiała optymizmem i spokojem ducha wielu osób w Polsce.
Ustawa Ordo Iuris stała się obiektem manipulacji – głównie kwestia karalności kobiet. Dlaczego? Wydawałoby się, że instytut zadbał o kampanię informacyjną.
Moim zdaniem sprawa karalności kobiet została użyta jako pewien pretekst. Najpierw przez część działaczy pro-life, którzy mieli własną koncepcję ochrony życia w Polsce. Zostało to interpretowane przez nich jako ważniejsze prawie jak sama godność życia. . Wyciągano inne sprawy by skłócić środowisko pro life. Na przykład czy pokazywać piękno życia czy okropność zabijania. Obie metody są dobre, ich skuteczność jest różna w różnych grupach odbiorców. Nie należy kopać nowych rowów, ale je zasypywać Wydaje się, że wobec nadrzędnego celu ustawy, jakim była ochrona życia, sprawa karalności kobiet była sprawą poboczną. W tej ustawie nie chodziło o to, żeby automatycznie karać kobiety, tylko żeby nie było automatycznej bezkarności kobiet. Nawet w krajach, gdzie aborcja jest dozwolona do 24 tygodnia ciąży też istnieją pewne ograniczenia, zasady prawne, które zaczynają działać w momencie, kiedy ktoś przekracza określone przepisy prawa. Jeszcze raz podkreślę, że według mnie sprawa karalności kobiet zyskała nienależną ogromną wagę. Została wykorzystana po to, aby tę ustawę odrzucić. Przecież projekt ustawy mógł być przeniesiony do komisji, gdzie różne punkty tej ustawy mogły być dyskutowane i problem karalności kobiet mógł być załatwiony w inny sposób. Zresztą, z tego co wiem, w ostatniej chwili przedstawiciel Ordo Iuris zgłosił autopoprawkę eliminującą karalność kobiet, jednak nikt już się nad tym nie zastanawiał, bo były inne plany.
Wydarzenia z przełomu września i października zrodziły poczucie zagrożenia, umiejętnie podsyconego przez środowiska lewicowe i feministyczne. To pokazuje, że nie da się działać nagle. Wydaje się, że w kwestii zmiany prawa potrzeba mądrości i roztropności…
Roztropność – owszem, tak. Mądre podejście – również.. Ze strony rządowej został postawiony teraz taki postulat, czy wręcz zobowiązanie, do działań w kierunku zwiększenia świadomości kobiet. Podjęta ma być kompleksowa akcja informacyjna promująca życie. Minęło już parę miesięcy, a o tej kompleksowej akcji nic nie słychać. O wysiłkach mających na celu podniesienie świadomości kobiet też nie ma informacji. Tymczasem, za czasów „dobrej zmiany”, sympozjum naukowe, które dotyczyło, godności dziecka poczętego, została wyrzucona w Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego z Centrum Dydaktycznego Polskiej Akademii Nauk i znalazła swoje schronienie u ks. bp. Hosera. Druga sprawa, to cykliczna konferencja na temat postępowania w zakresie niekorzystnej diagnostyki prenatalnej, która również ma duży walor edukacyjny, zwłaszcza w odniesieniu do przeszłych lekarzy wychodzi naprzeciw zobowiązaniom rządu dotyczącym podniesienia świadomości kobiet dotyczącej tych spraw, również mało brakowało, żeby została z WUM wyrzucona. Rektor cofnął swój protektorat, który zapewniał od pięciu lat. Z jednej strony mówi się o tym, że będziemy promować kompleksową akcję informacyjną promującą życie, a z drugiej strony, za czasów „dobrej zmiany”, niszczy się takie inicjatywy.
W dzisiejszych czasach aborcja na żądanie w krajach zachodnich w 70 proc. jest aborcją farmakologiczną. Można więc przypuszczać, że również nielegalna aborcja w Polsce, wbrew przepisom ustawy, która mogła być przyjęta, również byłaby to aborcją farmakologiczną – a więc sytuacją, w której kobieta sama bierze w zaciszu domowym dwie tabletki. To zabicie dziecka własnoręcznie przez matkę ma właściwie skończyć się niczym, jej czyn dla prawa ma być obojętny . Znamy historię surogatki z Włocławka, która zabiła własne dziecko, bo okazało się, że ci, którzy wynajęli jej macicę nie chcą zapłacić. Ona zabiła własne donoszone dziecko, czyli też ma nie podlegać karze? Moim zdaniem taka sytuacja spowoduje, że wszystkie osoby, które byłyby zamieszane w tę procedurę, swoją winę przenosiłyby na kobietę, która brałaby na siebie winę wiedząc, że nie będzie karana. Używa się też argumentu, że za poprzedniej władzy, przy ustawie aborcyjnej z 1993 roku, nie było karania kobiet, które działałyby wbrew przepisom tej ustawy. Owszem, tak. Ale wtedy była mowa o ochronie ciąży, o przerwaniu ciąży. Teraz jest mowa o ochronie poczętego dziecka. Różnica więc jest zasadnicza.
Czytaj dalej na następnej stronie
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
To absolutnie niedopuszczalne. Nie powinniśmy się dzielić. Nie powinniśmy dać się dzielić. Trzeba porzucić własne – czasami nawet egoistyczne – przekonanie o wyższości jednych osób nad drugimi. Nie chciałbym, żeby padło tutaj słowo „pycha”, ale ono w jakimś stopniu przejawia się w tle
— mówi w rozmowie z portalem „wPolityce.pl” prof. Bogdan Chazan.
wPolityce.pl: Przez Polskę przetoczyła się fala czarnych protestów, projekt ustawy całkowicie zakazującej aborcji został odrzucony przez Sejm. Przeciwnicy ochrony życia osiągnęli swój cel?
Prof. Bogdan Chazan: Byłem na posiedzeniu Sejmu, kiedy głosowano nad obydwoma projektami – „Ratujmy kobiety” i ustawy zakładającej pełną obronę życia człowieka Fundacji PRO i Ordo Iuris. Musze przyznać, że z treści i tonu wypowiedzi posłów prawej strony Sejmu nic nie zapowiadało tego, że ten projekt zostanie odrzucony następnego dnia. Ten pierwszy projekt został odrzucony, natomiast co do drugiego projektu, to wiele osób sadziło, że będzie odesłany do komisji w celu dalszego procedowania. Tymczasem został odrzucony całkowicie i natychmiast. Wydaje mi się, że trochę przesadzono, w lęku i obawach przed czarnym protestem. Nie doceniono ciężkiej pracy wolontariuszy, którzy zebrali pół miliona podpisów. Narażają się na ataki, także fizyczne. Pan Maleńczuk pobił wolontariusza Fundacji Pro Prawo do Życia na krakowskim rynku bo nie podobały mu się fotografie ciał dzieci po aborcji. Nie doceniono nadziei wielu Polaków na zmianę nieludzkiego prawa, oczekiwań lekarzy i położnych na to, że nie będą musieli uczestniczyć w zabijaniu tysiąca nienarodzonych chorych dzieci rocznie. A co by powiedziały same dzieci, gdyby mogły mówić? Taka huśtawka – najpierw popieranie w Sejmie, entuzjazm, a następnego dnia odrzucenie – zachwiała optymizmem i spokojem ducha wielu osób w Polsce.
Ustawa Ordo Iuris stała się obiektem manipulacji – głównie kwestia karalności kobiet. Dlaczego? Wydawałoby się, że instytut zadbał o kampanię informacyjną.
Moim zdaniem sprawa karalności kobiet została użyta jako pewien pretekst. Najpierw przez część działaczy pro-life, którzy mieli własną koncepcję ochrony życia w Polsce. Zostało to interpretowane przez nich jako ważniejsze prawie jak sama godność życia. . Wyciągano inne sprawy by skłócić środowisko pro life. Na przykład czy pokazywać piękno życia czy okropność zabijania. Obie metody są dobre, ich skuteczność jest różna w różnych grupach odbiorców. Nie należy kopać nowych rowów, ale je zasypywać Wydaje się, że wobec nadrzędnego celu ustawy, jakim była ochrona życia, sprawa karalności kobiet była sprawą poboczną. W tej ustawie nie chodziło o to, żeby automatycznie karać kobiety, tylko żeby nie było automatycznej bezkarności kobiet. Nawet w krajach, gdzie aborcja jest dozwolona do 24 tygodnia ciąży też istnieją pewne ograniczenia, zasady prawne, które zaczynają działać w momencie, kiedy ktoś przekracza określone przepisy prawa. Jeszcze raz podkreślę, że według mnie sprawa karalności kobiet zyskała nienależną ogromną wagę. Została wykorzystana po to, aby tę ustawę odrzucić. Przecież projekt ustawy mógł być przeniesiony do komisji, gdzie różne punkty tej ustawy mogły być dyskutowane i problem karalności kobiet mógł być załatwiony w inny sposób. Zresztą, z tego co wiem, w ostatniej chwili przedstawiciel Ordo Iuris zgłosił autopoprawkę eliminującą karalność kobiet, jednak nikt już się nad tym nie zastanawiał, bo były inne plany.
Wydarzenia z przełomu września i października zrodziły poczucie zagrożenia, umiejętnie podsyconego przez środowiska lewicowe i feministyczne. To pokazuje, że nie da się działać nagle. Wydaje się, że w kwestii zmiany prawa potrzeba mądrości i roztropności…
Roztropność – owszem, tak. Mądre podejście – również.. Ze strony rządowej został postawiony teraz taki postulat, czy wręcz zobowiązanie, do działań w kierunku zwiększenia świadomości kobiet. Podjęta ma być kompleksowa akcja informacyjna promująca życie. Minęło już parę miesięcy, a o tej kompleksowej akcji nic nie słychać. O wysiłkach mających na celu podniesienie świadomości kobiet też nie ma informacji. Tymczasem, za czasów „dobrej zmiany”, sympozjum naukowe, które dotyczyło, godności dziecka poczętego, została wyrzucona w Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego z Centrum Dydaktycznego Polskiej Akademii Nauk i znalazła swoje schronienie u ks. bp. Hosera. Druga sprawa, to cykliczna konferencja na temat postępowania w zakresie niekorzystnej diagnostyki prenatalnej, która również ma duży walor edukacyjny, zwłaszcza w odniesieniu do przeszłych lekarzy wychodzi naprzeciw zobowiązaniom rządu dotyczącym podniesienia świadomości kobiet dotyczącej tych spraw, również mało brakowało, żeby została z WUM wyrzucona. Rektor cofnął swój protektorat, który zapewniał od pięciu lat. Z jednej strony mówi się o tym, że będziemy promować kompleksową akcję informacyjną promującą życie, a z drugiej strony, za czasów „dobrej zmiany”, niszczy się takie inicjatywy.
W dzisiejszych czasach aborcja na żądanie w krajach zachodnich w 70 proc. jest aborcją farmakologiczną. Można więc przypuszczać, że również nielegalna aborcja w Polsce, wbrew przepisom ustawy, która mogła być przyjęta, również byłaby to aborcją farmakologiczną – a więc sytuacją, w której kobieta sama bierze w zaciszu domowym dwie tabletki. To zabicie dziecka własnoręcznie przez matkę ma właściwie skończyć się niczym, jej czyn dla prawa ma być obojętny . Znamy historię surogatki z Włocławka, która zabiła własne dziecko, bo okazało się, że ci, którzy wynajęli jej macicę nie chcą zapłacić. Ona zabiła własne donoszone dziecko, czyli też ma nie podlegać karze? Moim zdaniem taka sytuacja spowoduje, że wszystkie osoby, które byłyby zamieszane w tę procedurę, swoją winę przenosiłyby na kobietę, która brałaby na siebie winę wiedząc, że nie będzie karana. Używa się też argumentu, że za poprzedniej władzy, przy ustawie aborcyjnej z 1993 roku, nie było karania kobiet, które działałyby wbrew przepisom tej ustawy. Owszem, tak. Ale wtedy była mowa o ochronie ciąży, o przerwaniu ciąży. Teraz jest mowa o ochronie poczętego dziecka. Różnica więc jest zasadnicza.
Czytaj dalej na następnej stronie
Strona 1 z 3
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/320778-prof-chazan-o-srodowisku-pro-life-powinnismy-zaczac-rozmawiac-zjednoczyc-sie-i-dzialac-wspolnie-dla-ochrony-zdrowia-i-zycia-czlowieka-nasz-wywiad