„Bo cuda zdarzają się każdego dnia”. Te opowieści po prostu dają nadzieję. Polecamy książkę Doroty Łosiewicz

fot. Marta Dzbeńska - Karpińska
fot. Marta Dzbeńska - Karpińska

W poniedziałek malca przewieziono karetką do Białegostoku. (…)

Gdy małżeństwo dotarło na miejsce, Jaś był już po najważniejszych badaniach.

— Mamy do czynienia z przerostem obu komór mięśnia sercowego – tłumaczył z powagą i niepokojem lekarz. (…) – Gdy zostaliśmy z synem sami, przez rękaw wprowadziliśmy sfatygowany wacik do inkubatora i namaściliśmy olejem św. Charbela okolice serca synka, robiąc znak krzyża. Czynnościom tym towarzyszyła modlitwa o łaskę zdrowia i wypełnienie się Woli Bożej względem Jasia i całej rodziny. Wierząc, że Jezus Chrystus ma najpiękniejszy plan na nasze życie, kwestię zdrowia i życia Jasia w stu procentach złożyliśmy w ręce Boga i Matki Najświętszej, zgadzając się tak na zdrowie, jak i na chorobę – wspomina ten przełomowy, jak się potem okazało, moment Marek.

(…)

W poniedziałek para planowała zadzwonić do szpitala i zapytać o wysłany do badania za granicę materiał. Jednak ostatecznie Ania uznała, że we wtorek i tak będzie w szpitalu, więc osobiście dowie się, jak wygląda sprawa. Ale we wtorek w szpitalu zastała ją niespodzianka. Okazało się, że z powodu awarii systemu komputerowego materiał do badań jeszcze nie został wysłany. Co więcej, we wtorek rano Jaś miał planowo przeprowadzone echo serca i jego wynik był zaskakujący.

— Serce jest dużo lepsze – oznajmił lekarz.

Niestety, druga wiadomość nie była już tak dobra.

— Doszło do wylewów śródczaszkowych – tłumaczył lekarz. – Ale w to serce uwierzę po kolejnym echu – dodał medyk natychmiast. Był bowiem przekonany, że kardiolodzy pomylili coś w badaniu.

— Więcej wiary, panie doktorze, za Jaśka modli się mnóstwo ludzi – próbowała chwytać się informacji o zdrowym sercu Ania.

— No to chyba że wymodliliście. Ale uwierzę, jak za tydzień wynik się potwierdzi – zakończył sceptycznie rozmowę. Następnego dnia ordynator oddziału wyjaśniła Ani i Markowi, co oznacza, że „serce jest lepsze”.

— Proszę państwa, z przeprowadzonego wczoraj badania wynika, że serce Jasia jest zupełnie zdrowe – oznajmiła. Wbrew obawom i sceptycyzmowi lekarza, wynik kolejnego badania był bez zmian. Okazało się, że serce Jasia jest zupełnie zdrowe. W listopadzie przy kolejnym badaniu w szpitalu w Białymstoku wyszła na jaw kolejna niespodzianka. Podczas badania Ania usłyszała rozmowę lekarzy.

— Co tam? – zapytał medyk, który wszedł do gabinetu.

— Jasia badam – odpowiedział ten, który już wcześniej badał chłopca.

— A co to za biała plamka na sercu? Opisywałeś to już wcześniej? – odezwał się pierwszy.

— Plamka? Chyba nie opisywałem. Ale co to właściwie jest? Chyba nic takiego? Jak myślisz?

— No ale chyba trzeba jakoś opisać? Żeby nikt się nie przestraszył, jak zobaczy.

— Dobra, to jak to napiszemy? – dyskutowali medycy.

Jednak, gdy Ania zerknęła na monitor, by zobaczyć, jak wygląda plamka, która sprawiła lekarzom tyle problemów, poczuła szybsze bicie serca. Znamię, które pojawiło się na serduszku przypominało kształt wacika nasączonego w oleju świętego Charbela, którego użyto do namaszczenia chłopca.

ciąg dalszy na następnej stronie ==>

« poprzednia strona
1234
następna strona »

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych