"Idźmy dalej i dyrektorem Muzeum Żołnierzy Wyklętych mianujmy Stefana Michnika. A co, nie nadaje się?". Płużański o kontrowersyjnej kandydaturze na dyrektora Muzeum AK. NASZ WYWIAD

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. wPolityce.pl: Tadeusz Płużański
fot. wPolityce.pl: Tadeusz Płużański

Może teraz w Muzeum AK się dowiemy, że nie było żadnej okupacji niemieckiej, że Niemcy nieśli tu w latach 1939-45 cywilizacyjny postęp, „kaganek oświaty”, a „ciemni Polacy” odwracali się od tych nowinek

— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Tadeusz Płużański, pisarz, publicysta, prezes Fundacji Łączka.

wPolityce.pl: Prezydent Majchrowski mianuje Leszka Jodlińskiego na szefa Muzeum Armii Krajowej. Jak patrzysz na tę sprawę i jak oceniasz tego kandydata?

CZYTAJ WIĘCEJ: Kontrowersyjny b. dyrektor Muzeum Śląskiego obejmie Muzeum AK w Krakowie? Śląsk chciał pokazać „po niemiecku”. Tak samo pokaże Armię Krajową?

Tadeusz Płużański: Trzeba wiedzieć, że Muzeum Armii Krajowej to wyjątkowa placówka. Gdy dyrektorem był Tadeusz Żaba, działo się tam wiele ważnych rzeczy. Placówka była otwarta na różne środowiska, organizowano bardzo ciekawe wystawy, konferencje. Podkreślano znaczenie Żołnierzy Wyklętych. Wtedy wielokrotnie tam gościłem. Sytuacja się zmieniła, kiedy nastał dyrektor Janusz Mierzwa. Wówczas muzeum mocno podupadło, przestało być aktywne i chyba generalnie stało się martwym miejscem. Warto przypomnieć, że pan dyrektor Żaba wygrał konkurs rozpisany przez władze Krakowa, ale potem okazało się, że jego działania się nie podobają i musiał odejść! Tak więc prezydent Majchrowski zakwestionował własny konkurs. I w trybie administracyjnym powołał pana Mierzwę. Zobaczyliśmy, jak jest traktowane muzeum, które przecież nosi imię nie byle kogo, ale Emila Fieldorfa „Nila”, wybitnego polskiego generała, Żołnierza Wyklętego. To powinno zobowiązywać!

Czy po wyborze Jodlińskiego można się spodziewać, że – jak zauważyli już co złośliwsi – przekształci Muzeum AK w Muzeum Afrika Korps?

Przyglądając się wyczynom pana dyrektora Jodlińskiego w Muzeum Śląskim w Katowicach można mieć poważne obawy, czy tym razem nie zacznie pisać historii AK na nowo.

Czyli podobnie jak widzą Armię Krajową twórcy serialu „Nasze matki, nasi ojcowie”?

Właśnie. W duchu germanofilstwa, w duchu pomijania polskiej narracji, czyli to, co się działo w Muzeum Śląskim. Tam Niemcy byli przedstawiani przede wszystkim jako źródło cywilizacji i postępu. Marginalizowana była historia działań niemieckich wymierzonych w Polskę, germanizacji Śląska, walki z naszą kulturą, z religią, z tradycją. Można się więc obawiać, że taka „zniuansowana” historia pojawi się teraz w Muzeum AK.

No ale być może wcześniejsza działalność spodobała się prezydentowi Majchrowskiemu, który wiadomo co sobą reprezentuje.

Najwyraźniej tak i tym bardziej należy się obawiać bardzo złych rzeczy. Może teraz w Muzeum AK się dowiemy, że nie było żadnej okupacji niemieckiej, że Niemcy nieśli tu w latach 1939-45 cywilizacyjny postęp, „kaganek oświaty”, a „ciemni Polacy” odwracali się od tych nowinek. Tacy „ciemni Polacy”, jakich Niemcy pokazali całemu światu w serialu „Nasze matki, nasi ojcowie”. Brudni, prymitywni, antysemiccy. Jeśli kandydatura pana Jodlińskiego zwycięży, będzie to poważny błąd. Trzeba podkreślić, że krakowskie muzeum to jedyna taka placówka w kraju. Nie mamy innego muzeum Armii Krajowej. Istnieje realna groźba, że także je stracimy. Że zlikwidowana zostanie jego idea. Przypomnę tylko, że wciąż nie możemy doczekać się innych szalenie ważnych placówek: Muzeum Historii Polski, czy Muzeum Żołnierzy Wyklętych w byłej katowni przy ul. Rakowieckiej w Warszawie. Mianowanie pana Jodlińskiego dyrektorem krakowskiego muzeum jest tak jakby…

…uczynić Prof. Andrzeja Romanowskiego dyrektorem Muzeum Żołnierzy Wyklętych?

CZYTAJ WIĘCEJ: „Polityka” i Romanowski podważają legendę rotmistrza Pileckiego. „Jeśli to właśnie nie jest manipulacja, to co nią jest?”

Nie bądźmy minimalistami. Dyrektorem Muzeum Żołnierzy Wyklętych mógłby zostać Jerzy Urban. On na pewno umiejętnie by pokazał, że „racja była po obu stronach, a może nawet bardziej po stronie drugiej”. Albo idźmy dalej i dyrektorem Muzeum Żołnierzy Wyklętych mianujmy Stefana Michnika. A co, nie nadaje się? Ma doświadczenie, pracował na Uniwersytecie w Uppsali jako bibliotekarz, pisał teksty do paryskiej „Kultury”. I jest gazeta, która byłaby tą kandydaturą zachwycona. Ale warto też wspomnieć, że pan Jodliński nie jest znawcą tematyki Armii Krajowej. To historyk sztuki, ekspert ds. integracji europejskiej itd. Panu Jodlińskiemu sugerowałbym objęcie jakiejś placówki w Europie, a najlepiej w Niemczech. Tak mógłby wcielać w życie swoje ideały.

Rozmawiał Sławomir Sieradzki

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych